Chodź, zrobimy sobie luksusową jesień. No, nie daj się prosić. Wiem, że masz dużo spraw na głowie, ale obiecuję, będzie fajnie. Zwłaszcza że jest ciepło jak w pierwszej połowie września i jakoś tak nic się nie chce. Niby słońce, niby kolorowe drzewa, ale wiatr wieje już zimny trochę, rano można zęby na przystanku zgubić, a po południu kurtkę.
(Mnie wirus zmusił do wciśnięta „pause” na osobistym pilocie i coraz bardziej zdziwiona obserwuję październik, który ma więcej z września niż z listopada. Trochę to niesprawiedliwe, powiem Ci, bo ja miałam wielkie plany na najbliższe dni i miałam spotkania i obowiązki i… rzuciłam to w diabły na chwilę, żeby być dla siebie dobrą, a co! Tak sobie pomyślałam, że raz się żyje i jak chorować to z godnością w skarpetkach w misie i piżamce z kotkiem)
Dlatego (ponieważ optymistycznie zakładam, że wirus jak przyszedł tak i pójdzie) chciałabym spędzić jesień luksusowo w tym roku, żeby nie była tylko preludium zimy i maratonem praca-dom-łóżko. Żeby udało się zatrzymać w tym pędzie gdzieś między ostatnimi kasztanami, wysypem grzybów i kolorowych liści.
Czym jest luksus?
Według słownika języka polskiego, luksus to:
- «warunki zapewniające wygodne życie»
- «przyjemność, na którą można sobie rzadko pozwolić»
- «drogi przedmiot ułatwiający lub uprzyjemniający życie»
W zależności od tego, gdzie mieszkamy, czym się zajmujemy, jaką mamy sytuację rodzinną i warunki materialne, co innego będziemy nazywać luksusem. Uważam, że powinnyśmy o tym pamiętać. Zobacz, wiele rzeczy, które masz i bez których nie wyobrażasz sobie codziennej egzystencji, to dla innych spełnienie marzeń. Jesteśmy szczęściarami – ty i ja.
To poczucie szczęścia jest dla mnie bazą. Dzięki niej trenuję odczuwanie wdzięczności. Mogłabym porównywać się z osobami, które mają lepszy status materialny, otaczają się drogimi przedmiotami, mieszkają w lepszych warunkach. Mogłabym to robić, gdybym czerpała z tego energię potrzebną do zmiany. Jeśli oglądanie pięknie wykonanych zdjęć rezydencji miałoby mnie natchnąć do wzięcia nadgodzin w pracy lub wizualizacji mojego wymarzonego domu, to czemu nie? Ale scrollowanie zdjęć arabskich księżniczek na jachtach, jeśli ma się chorobę morską i wrażliwą na słońce i słoną wodę skórę, jest trochę słabe. Nie uważasz?
Wdzięczność – baza niezbędna do odczuwania luksusu
Wokół mnie jest wiele rzeczy materialnych, za które jestem głęboko wdzięczna. Myślałaś kiedyś z uczuciem rozczulenia, że z kranu o każdej godzinie leci ciepła woda? (O ile oczywiście, coś się nie zepsuje, bo wtedy uczucie rozrzewnienia zamienia się dość szybko w pasję wkurzenia). Albo o butach swoich ciepłych, wiązanych, modnych – myślałaś ostatnio? Fajnie, że masz buty, pewnie od kilku do kilkunastu par. I obiad masz (hehe, jak sobie ugotujesz), ale ej, nie musisz przygotowywać posiłku na kamieniu, a jak chcesz zjeść chrupiące dyniowe ciasteczka, to raczej nie ścierasz najpierw dwa dni pszenicy na mąkę, co? Albo autobus, który podjeżdża na przystanek codziennie. To teraz pomyśl, że każdego dnia szłabyś do pracy, 10 kilometrów, spacerek taki byś sobie zrobiła. W ulewnym deszczu, w pośniegowym błocie, w palącym słońcu – całkiem przyjemnie, nie? A kochana, jak masz samochód, cały dla siebie, to już w ogóle los na loterii niezależności i szczęścia majątkowego. Pomyśl, że codziennie musiałabyś wozić swoich 12 krewnych do pracy, a później ich odbierać. A zresztą, nawet nie myśl o tym, bo kto to słyszał, żeby kobieta sama prowadziła samochód?
Jak się dobrze zastanowimy, to mamy całkiem niezłą bazę. Można śmiało powiedzieć, że jesteśmy już w połowie drogi, żeby ta jesień była dla nas luksusowa. Bo czy może być coś lepszego niż uśmiechanie się na sam widok swojego wysłużonego samochodu albo banan na twarzy, gdy wkładamy stopy w ulubione buty (celowo nie napisałam o szpilkach, a śmigaj sobie dziewczyno w trampkach)?
Czym jest dla ciebie luksus?
Od tego, co nazwiesz luksusem, zależy, jak wysoko masz umieszczoną poprzeczkę. Pamiętaj również, że to, co było luksusem wczoraj, dzisiaj może nie robić na tobie większego wrażenia.
Zastanów się dobrze, o jakich warunkach życia marzysz. Co musiałoby się zmienić, żebyś zaczęła postrzegać tę jesień, jaką wyjątkową? Czy myślisz o jakiejś rzeczy, która uprzyjemni twoje życie, ale jest finansowo poza twoim zasięgiem? A może nie masz czasu oddać się drobnym przyjemnościom i już wiesz, że praca-dom-łóżko to jedyny plan dla ciebie na najbliższe dwa miesiące?
Ja cię proszę, żebyś to przemyślała. Właśnie teraz. Stać się na to, żeby poczuć luksus. Emocjonalnie, fizycznie i materialnie. Przecież to nie muszą być wielkie sprawy, olbrzymie przedmioty, kamienie milowe na twojej drodze życia. Wystarczy, że poszukasz czegoś małego, co sprawi, że zrobi ci się cieplej na sercu. To jak, jesteś chętna na luksusową jesień?
Poniżej kilka moich pomysłów, które będę realizować, żeby poczuć się tej jesieni naprawdę dobrze.
- Położę cottonballs na parapecie w sypialni, by wnętrze nabrało przyjemnego, ciepłego klimatu.
- Upiekę chrupiące ciasteczka dyniowe (i to nie dlatego, że mam cały słoik puree z dyni w lodówce, przecież mogłaby tę ciapaję wrzucić do rosołu, dodać pomarańczy i imbiru mieć zupę dyniową, prawda?).
- Pójdę na jesienny spacer i będę szurała butami w liściach, szur szur szur (i nie będę się przejmowała, że ktoś mnie zobaczy, że mnie rozpozna, że szuranie wywoła cyniczny uśmiech na jego twarzy, bo będę ja kobieta dorosła i odpowiedzialna bardzo w tym momencie zajęta szuraniem w liściach).
- Zrobię sobie gorącą czekoladę (chociaż nie jem słodyczy, a z twardymi kostkami jakoś mi ostatnio zupełnie nie po drodze. Chodzi o to, że czekolada do picia pasuje do jesieni tak samo dobrze, jak ciasto marchewkowe, szkocka kratka i gruby pled).
- Upiekę jabłka (taki smaczny i prosty deser. Wiesz, że jabłka mają bardzo niski indeks glikemiczny?)
- Pójdę do nowej dla mnie szkoły jogi na nowe zajęcia (znajdę czas, dlaczego nie, zrobię coś dla siebie, to będzie 90 minut tylko dla mnie).
Na samym szczycie tej listy, żebym w ogóle mogła mówić o luksusowej, wyjątkowej jesieni, będzie próba odzyskania równowagi między życiem zawodowym i rodzinnym. Żebym więcej była „tu i teraz”, tak po prostu.
A ty, czego potrzebujesz tej jesieni najbardziej, żebyś mogła nazywać ją „luksusową”?