Change font size Change site colors contrast
Felieton

Kretynka na zakupach

2 listopada 2017 / Emilia Musiatowicz

Poniedziałek, jeden z sieciowych sklepów z owadem w logo, godzina 11:00, tłum ludzi  (a jakże, za dwa dni jest Święto Zmarłych, co oznacza że czas zrobić zapasy jedzenia jak na wojnę nuklearną).

Jako, że zapomniałam wziąć ze sobą karty (co udało mi się cudem rozpoznać jeszcze przed wejściem do sklepu), przezornie pytam kasjerkę, czy będę mogła zapłacić kodem BLIK. Po uzyskaniu potwierdzenia, w...

Poniedziałek, jeden z sieciowych sklepów z owadem w logo, godzina 11:00, tłum ludzi  (a jakże, za dwa dni jest Święto Zmarłych, co oznacza że czas zrobić zapasy jedzenia jak na wojnę nuklearną). Jako, że zapomniałam wziąć ze sobą karty (co udało mi się cudem rozpoznać jeszcze przed wejściem do sklepu), przezornie pytam kasjerkę, czy będę mogła zapłacić kodem BLIK. Po uzyskaniu potwierdzenia, w tempie iście sprinterskim robię zakupy.

Staję w niemałej kolejce do kasy, wykładam niemałe zakupy na taśmę, pakuję, przychodzi moment płacenia. Radośnie wskazuję, że chciałabym zapłacić kodem BLIK. Pani kasjerka informuje mnie, że nie można. W odpowiedzi wskazuję, że pani z pierwszej kasy mówiła co innego. Pani mnie obsługująca prosi tę pierwszą o pomoc co „trzeba nacisnąć”, żebym mogła zapłacić tak jak chcę. Cała konwersacja trwa może 2 minuty i wtedy z kolejki odzywa się głos: „tak to jest, jak kretynka przychodzi na zakupy. Płacić się jej zachciało blikiem srikiem. Od razu widać, że blond włosy to i nawet zakupów nie umie zrobić”. Wmurowuje mnie na kilka sekund. Nie wierzę, że ktoś to naprawdę powiedział. W sklepie pełnym ludzi wobec kobiety z małym dzieckiem w wózku. Patrzę w kierunku głosu – normalny facet ok 40-tki, dobrze ubrany. Gdyby z jego ust nie padło to co padło powiedziałabym, że przystojny.

Jak tylko odzyskuję język w gębie, mówię, że nie życzę sobie, żeby się odzywał, bo mnie obraża. W moją stronę padają kolejne wyzwiska. Pani kasjerka woła ochronę i prosi o wyprowadzenie pana, bo nie będzie obsługiwała osób, które obrażają innych klientów. Pan nic sobie z tego nie robi i wciąż mnie obraża. Całymi seriami, jak z karabinu. Ochrona uprzejmie informuje, że nie zostanie obsłużony i ma opuścić sklep. Pan nie najeżdża na ochroniarza ani na kasjerkę, tylko dalej sobie używa kosztem mojej osoby.

Cały czas wypominając, że „stoi w tej kolejce już 5 minut, bo kretynka chce zrobić zakupy”.

Proszę ochroniarza, by zapisał dane pana, bo chciałabym wnieść wobec niego pozew. Ochroniarz tylko go uspakaja, bo ten słysząc słowo „pozew” staje się jeszcze bardziej twórczy w swych wyzwiskach. W międzyczasie okazuje się, że nie zapłacę kodem BLIK, bo nie można, bo terminale nie te i że pani się pomyliła. Wtedy agresor znów się uaktywnia, a mnie stać tylko na to, by powiedzieć, że mi go żal. On wychodzi, bo faktycznie nie zostaje obsłużony, wciąż mnie obrażając pod nosem. Dziękuję Pani kasjerce za reakcję, a innych z kolejki przepraszając za kłopot.

Wychodzę ze sklepu i trzęsę się cała. I sama się w myślach karcę za to, że te parę chwil wcześniej nie poprosiłam ochroniarza, żeby zadzwonił na policję, bo facet właśnie popełnił przestępstwo. Zgodnie z art. 216 § 1 Kodeksu karnego „Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.” Zostałam publicznie znieważona, za co facet powinien dostać niemałą grzywnę albo co najmniej wykonywać nieodpłatną pracę na cele społeczne lub mieć potrącaną część wynagrodzenia na cele społeczne (zgodnie z art. 34 Kodeksu karnego są to formy kary ograniczenia wolności).  Mogłabym też go pozwać za naruszenie dóbr osobistych i dostać zadośćuczynienie. Cokolwiek, byleby stała się sprawiedliwość.

Niestety, tym razem tak się nie stanie, bo straciłam rezon, a facet odszedł w poczuciu bezkarności. I za jakiś czas stanie w innej kolejce, gdzie kasjerce zatnie się terminal – i ją też wyzwie od kretynek, bo nie umie pracować. Lub w pracy koleżanka zablokuje drukarkę i zostanie wyzwana od debilek. Lub w klubie jakaś dziewczyna rozleje na niego drinka i usłyszy, że jest idiotką, bo nawet szklanki porządnie utrzymać nie może. Gdy ona nie będzie umiała się obronić, pamiętaj że możesz zareagować za nią. Nigdy nie bądźmy obojętni na agresję słowną, która rani jak ta fizyczna. Wiem, bo właśnie mam potężny ból głowy. I ból duszy – gdybym wiedziała, że kolesia spotka kara i na drugi raz będzie ważył słowa, byłoby mi zdecydowanie lepiej.

 

Zdjęcie: Designed by katemangostar / Freepik
Styl życia

,,Gdy wszystko wydaje się walić, najlepszą rzeczą jest przetrzymać”. Mamy kryzys!

15 lutego 2021 / Agnieszka Jabłońska

Wydaje mi się, że 2020 rok zmienił bardzo wiele.

Okazało się, że scenariusze, na które żadna z nas by nie wpadła, stały się rzeczywistością. Wymuszona kwarantanna dla wielu rodzin okazała się nie tyle emocjonalną, co ekonomiczną tragedią. Znamy domy, w których jedno lub oboje z rodziców utraciło pracę lub dodatkowe (choć niezbędne) źródło dochodów.

Dlatego dzisiaj możemy dalej rozmawiać o byciu eko i zero waste, ale jedynie w kontekście wykorzystywania wszystkiego do końca. Możemy debatować na temat minimalizmu, wymieniając się jednocześnie miejscami, w których można szybko i tanio sprzedać ubrania. W 2020 roku widziałam wyprzedaż pięknych kolekcji puzzli, gier planszowych, artykułów do decoupage’u, czy zapasów włóczki. Wiele z nas rezygnuje ze swoich pasji i zamiłowań, by jakoś przeczekać, wytrwać do odmrożenia gospodarki, na które wciąż liczymy… 

Patrząc na to, co dzieje się z branżą ślubną, gastronomią i sektorem usług, sklepami odzieżowymi i wszystkimi osobami, które są – lub coraz częściej musimy używać czasu przeszłego „były” –  właścicielami z pasją, pracownikami, którzy naprawdę kochali swoją pracę, chce się krzyczeć. Wiele z nas łapie się za głowę, by korzystając z własnego rozumu i doświadczenia kwestionować i poddawać w wątpliwość, pytać. Dialogu nie ma i – jak pokazuje to, co się dzieje – nie będzie. Możemy jedynie protestować, działać pomimo zakazów, biorąc na siebie odpowiedzialność (słuszną lub niesłuszną, to już zależy, kto będzie pytał i kto odpowiadał na pytanie) za przedłużające się w nieskończoność obostrzenia. 

My, Polki, mamy w sobie silny gen przetrwania. Znalazłam kiedyś takie hasło: „Gdy wszystko wydaje się walić, najlepszą rzeczą jest przetrzymać.” Uważam, że o ile nie ma się konkretnej mocy sprawczej, zaplecza finansowego, wiedzy lub chęci – na początku lutego, gdy zima daje popalić nie mniej niż dzieciaki zamknięte w domu, wierzę głęboko, że można nie mieć chęci już na nic – by podjąć jakieś działania, trzeba się zminimalizować. Trzeba przetrwać. Tylko jak my wychowani w epoce kapitalistycznego dobrobytu lub za mali, by pamiętać PRL-owską beznadzieję, mamy to zrobić? Powoli, kochana, powoli. 

1. Uświadom sobie, że jesteś w kryzysie. 

Gdzieś tam może być najpiękniejsza plaża świata z żółtym, miękkim piaskiem i przejrzystą niebieską wodą. U Ciebie natomiast szaleje sztorm i właśnie wpadłaś w środek oka cyklonu. Wiadomo, że nie zachowasz się tam samo, jak w czasie urlopu na plaży. Wyrzuć więc zbędny balast – krem do opalania, zwiewną sukienkę, japonki ozdabiane muszlami – i zacznij walczyć. 

2. Daj upust emocjom

Kołysząc się na niewielkiej łódce, gdy wokół szaleje wichura, będziesz miała potrzebę, aby krzyczeć i płakać z niesprawiedliwości. To normalna reakcja, pozwól sobie na emocje. Okaż ból, smutek i strach przed tym, co będzie dalej. Pozwól, by burza zebrała się nad Twoją głową i by towarzyszyły Ci ostanie najsilniejsze grzmoty i podmuchy wiatru. 

3. Odpocznij 

Po tej zawierusze na pewno czujesz ogromne zmęczenie. Uświadomiłaś sobie, że jesteś w trudnej sytuacji – w kryzysie i dałaś upust emocjom. Teraz potrzebujesz chwili na regenerację. Zaparz sobie herbaty, zrób kawę, usiądź spokojnie, odpocznij chwilę. Jeśli w głowie wciąż słyszysz tylko wściekły ryk fal, pozwól sobie na sen. Zregeneruj swoje siły mentalne i zbierz energię niezbędną, abyś mogła przejść do następnego kroku.

4. Zbadaj możliwe opcje 

W kryzysowej sytuacji najgorsze, co możesz zrobić, to siedzieć z założonymi rękoma. To nie film w kinie i przed Twoimi drzwiami nie pojawi się nagle książę, a pod podłogą nie znajdziesz majątku babci. Czekanie niczego nie zmieni i niezależnie od tego, w jak czarnej dziurze jesteś, musisz zebrać siły i podjąć działania, które pozwolą Ci się z niej wydostać. Zacznij od przemyślenia, jakie masz opcje. Uświadom sobie, co się dokładnie stało i jakie mogą być konsekwencje. Czy straciłaś pracę, ktoś bliski właśnie zmarł, rozstałaś się z partnerem – niezależnie od tego, w jakiej jesteś sytuacji, poniesiesz tego konsekwencje: emocjonalne i finansowe. Cóż, takie jest życie – nie zawsze są to lody z czekoladową posypką, często wstrętny dziegdzieć. Gdy wyznaczysz sobie kilka dróg postępowania, spróbuj każdą z nich na chłodno przeanalizować. 

5. Przeanalizuj możliwości 

Zobacz, co możesz zrobić, żeby poprawić sytuację swoją i swojej rodziny. Jeśli straciłaś pracę, może jesteś właśnie na wypowiedzeniu i dostaniesz jeszcze jedną lub dwie wypłaty. W przypadku rozstania, może Twoi rodzice zaopiekują się przez kilka dni dziećmi, abyś mogła dojść do siebie i znaleźć najlepsze rozwiązanie. Gdy już uporasz się z tym, co możesz zrobić przez najbliższe 2-3 dni, zacznij planować. 

6. Szybkie planowanie

Planowanie na kilka tygodni lub miesięcy do przodu pozwoli Ci wyznaczyć kierunek, w którym chcesz podążać. Być może doskonałym rozwiązaniem będzie zmiana mieszkania na mniejsze, jeśli wynajmujesz lub sprzedaż i przeprowadzka. Może będziesz chciała wrócić do rodzinnego miasta lub wręcz przeciwnie, poszukać możliwości dla siebie w dużej aglomeracji. Może przeprowadzisz się z dziećmi do rodzinnego domu, jeśli jedno z rodziców właśnie zostało samo? Niezależnie od tego, jak dalej pokierujesz swoim życiem, na pewno odczujesz finansowe konsekwencje zmiany. Nawet jeśli kryzys nie dotyczy bezpośrednio Twojego gospodarstwa domowego – umarła bliska osoba, z którą nie mieszkałaś – koszty pomocy komuś z rodziny również mogą okazać się wysokie. Jeśli to Twojego gospodarstwo ucierpiało na skutek nieprzewidzianych zdarzeń, będziesz potrzebowała pieniędzy. 

7. Sięgnij do poduszki finansowej

Ah, słynna poduszka finansowa – pieniądze na czarną godzinę, na trudne chwile. Jeśli ją masz, jesteś o kilka przepłakanych nocy do przodu. Policz, ile masz kasy i zastanów się, co możesz z nią zrobić i czy wystarczy Ci środków, aby przeżyć, zanim znów staniesz na nogi. Jeśli nie, działaj dalej!

8. Zbieraj pieniądze

„Dobry zwyczaj nie pożyczaj” – znasz to hasło, prawda? Ok., generalnie ja też się z nim zgadzam, ale jeśli masz nóż na gardle  i brakuje Ci na jedzenie dla dzieci lub na naprawdę podstawowe środki higieny, spróbuj zorientować się, czy należą Ci się jakieś dodatki, może pomoc z MOPSu, może darmowe obiady w szkole. Zobacz, jakie masz opcje. Jeśli żadnych i życie rzuciło Ci właśnie kłodę pod nogi, która Cię miażdży, pożycz od dobrych ludzi. Takich, którym będziesz mogła oddawać z ratach i którzy poczekają kilka tygodni dłużej, jeśli spóźnisz się z oddaniem. Postaw sobie za punkt honoru spłacenie całej kwoty i serdeczne podziękowanie. Jeśli nie masz wokół siebie życzliwych osób, lekcja od życia staje się jeszcze trudniejsza, ale jednocześnie bardziej wartościowa – wiesz, co zmienić, gdy wyjdziesz na prostą. Pożyczone pieniądze to cenne wsparcie, co jeszcze możesz zrobić? Minimalizuj się!

9. Ograniczaj się!

Po pierwsze, ogranicz konsumpcję. Koniec z newsletterami i bezwiednym kupowaniem pierdół w Internecie. Koniec z wyprawami do dyskontów, by uzupełnić zapasy, zapasów i koniec z zachciankami. Kochana, gdy nadchodzi kryzys, wszystkie ręce lądują na pokładzie. Twoje, jako matki i żywicielki i rączki Twoich dzieci. Koniec z wydawaniem kasy na bzdury, przepuszczaniem jej, bo coś jest ładne, chociaż całkowicie zbędne. Od dzisiaj, moja droga, nauczysz się, rozróżniać potrzeby od zachcianek i uświadomisz sobie bez jak wielu rzeczy możesz żyć i jak wiele fantastycznych przedmiotów masz pochowanych w zakamarkach swojego domu. 

10. Zanim coś kupisz, poszukaj w domu – swoim lub bliskich

Jeśli czegoś potrzebujesz jest duża szansa, że masz to już w domu. Jeśli nie, pewnie mają to Twoi bliscy lub ktoś oddaje tę rzecz za darmo. Zamiast kupić, poszukaj. Zajmie Ci to więcej czasu, ale może okazać się bezkosztowym, a do tego budującym doświadczeniem. Przy okazji zrób porządek we wszystkich zakamarkach w swoim domu lub mieszkaniu. Jestem przekonana, że znajdziesz nie tylko suchą żywność na kilka tygodni, ale również wiele przedmiotów, które będziecie mogli używać lub sprzedać. 

11. Zanim sprzedasz – zastanów się

Wydaje się, że najłatwiej jest sprzedać zbędne przedmioty i w ten sposób zgromadzić gotówkę potrzebną do przeżycia. Zanim jednak zrobisz zdjęcia i opublikujesz ogłoszenie, przemyśl dwa razy, czy chcesz sprzedać daną rzecz. Czy za chwilę nie będzie Ci potrzebna? Pożegnaj kiełkownicę, jeśli kupiłaś ją pod wpływem emocji i sokowirówkę, jeśli Twoja mama ma drugą, ale przemyśl jeszcze raz, czy pozbyć się dobrej lokówki, gdy masz w domu dorastającą córkę. Wspólne układanie włosów może być miłą i bezkosztową odskocznią od wizyty u fryzjera, na którą obecnie Cię nie stać. Poszukaj również innych sposób na spędzanie czasu bez wydawania pieniędzy. 

12. Największą wartość ma wspólny czas

Pamiętasz jak śmiałaś się z rodziców, którzy spędzali z dziećmi czas na robieniu naszyjników ze starego makaronu i lakieru do paznokci? Chcesz pogadać o tym, jak drwiłaś z robienia maskotek na szydełku? A może ściska Ci się gardło na samą myśl o tym, jak krytykowałaś frytki z łupin pozostałych po obieraniu ziemniaków? Cóż, kochana, tylko świnia nie zmienia poglądów. Na początku nie będzie łatwo ani Tobie, ani Twoim dzieciom, które zdążyły już wchłonąć wzorzec Twojego zachowania. Jeśli jednak weźmiesz się ostro do pracy i zamienisz przykre z pozoru zmiany w zabawę, a co najważniejsze – podarujesz dzieciom wspólny czas, to nawet jeśli z początku będą się buntować i narzekać, z czasem docenią to, co dla nich robisz. Musisz, nie ma po prostu innej opcji, być cierpliwa. Licz się z tym, że nastolatki nie pozostawią na Tobie suchej nitki. Plusy? Przynajmniej zobaczysz, jaki obraz świata widzą Twoje dzieci, patrząc od tylu lat Twoimi oczami. Może czas na wspólną wyprawę do przeszłości?

13. Poproś o pomoc starszych członków rodziny i szukaj odpowiednich grup w Internecie 

Jeśli masz w rodzinie życzliwych starszych krewnych – szczególnie kobiety – zacznij pytać. Korzystaj z ich wiedzy i doświadczenia, by wdrożyć w swoim domu i w swojej kuchni rozwiązania, które kiedyś świetnie działały, ale odeszły do lamusa. Skorzystaj z grup tematycznych, poszukaj rozsądnych środowisk, gdzie kobiety zmagają się z podobnymi problemami i pytaj o rady. Jestem przekonana, że szybko staniesz się gospodarna. Możesz nawet zostaniesz retro panią domu, u której nic się nie marnuje. Czasami jednak na pewno będzie Ci ciężko…

14. Wytrwaj i pozwól sobie na drobne przyjemności

Pamiętaj, to, co się teraz dzieje w Twoim życiu, nie będzie trwało wiecznie. Jeśli nieprzewidziane zmiany zaprowadzą Cię na nową drogę i odmienią Twoje życie, to świetnie. Jeśli zupełnie nie tego oczekujesz, postaraj się poznać to nowe, oswoić je i wytrwać. Dla siebie, ale przede wszystkim dla swoich dzieci i bliskich – wbrew pozorom Twoim rodzicom też nie jest łatwo patrzeć, gdy coś złego się u Ciebie dzieje… Jednocześnie spróbuj się nie biczować i pozwól sobie na drobne przyjemności. Luksus może przyjmować  różne formy i możesz go odnaleźć w naprawdę nieoczywistych sytuacjach. Może dzisiaj jeszcze tego nie wiesz, ale nie potrzebujesz kremu za stówkę i nowej torebki co kwartał, aby poczuć się luksusowo. Odnajdź nowe, proste przyjemności i szukaj luksusu w codzienności. 

Kryzys może dopaść każdą z nas, gdy najmniej się tego spodziewamy. W 2020 roku w wielu domach doszło do kryzysu i wiele rodzin, a przede wszystkim matek, musiało i musi do dzisiaj przetrwać w nowych okolicznościach. Pogodzić się ze stratą, z odejściem, z nowym podziałem obowiązków i odpowiedzialnością. Jeśli czujesz, że Tobie również zaczyna się osuwać grunt spod nóg, łap naszą listę 14 punktów, które pomogą Ci wygrzebać się z dziury, w której się znalazłaś. Postaramy się rozbudować proponowane rozwiązania, pokazać Ci, że można żyć skromnie, ale luksusowo i czerpać 101% z tego, co daje nam życie. 

Jeśli życie daje Ci kryzys, to wyciśnij sobie z niego szczęście. 

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo