Change font size Change site colors contrast
Felieton

Meryl Streep – kropka.

6 czerwca 2019 / Daniel Kotliński

Nie jest łatwo pisać o legendzie.

Aktorce ikonicznej, która zdobyła w karierze wszystko, co mogła (i to co najmniej 3-krotnie). Jak otworzyć tę księgę i wyciągnąć syntezę? Myślę, że gdyby zapytać o to samą Meryl Streep, stwierdziłaby ze śmiechem: “po prostu tego nie rób”. Pierwszego Oscara dostała w 1979 - za udział w Łowcy Jeleni. Następnego - w 3 lata później, za Wybór...

Nie jest łatwo pisać o legendzie. Aktorce ikonicznej, która zdobyła w karierze wszystko, co mogła (i to co najmniej 3-krotnie). Jak otworzyć tę księgę i wyciągnąć syntezę? Myślę, że gdyby zapytać o to samą Meryl Streep, stwierdziłaby ze śmiechem: “po prostu tego nie rób”.

Pierwszego Oscara dostała w 1979 – za udział w Łowcy Jeleni. Następnego – w 3 lata później, za Wybór Zofii, w którym z perfekcyjnym polskim akcentem odegrała Zofię Zawistowską (większość filmu mówiła po polsku). Trzecia statuetka zamknęła podium w 2009 – za rolę Margaret Thatcher w Żelaznej Damie. Wszystkich nagród łącznie otrzymała grubo ponad setkę – w tym odznaczenie od Baracka Obamy. Do ról przygotowuje się tak, jakby na zawsze miała już zostać odwzorowywanym charakterem. Widać to w genialnym Wyborze Zofii, ale i w Kochanicy Francuza, gdzie akcentuje z wiktoriańskim angielskim czy w Krzyku w ciemnościach, gdzie mierzy się z australijską wymową. Duński? Proszę bardzo – w Pożegnaniu z Afryką mówi tak, jakby urodziła się pod panowaniem Małgorzaty II.

Aktorstwo nigdy nie było dla niej “zajęciem”, Streep nie “wcielała się” w role, tylko przyoblekała w skórę bohaterek, które grała.

New York Times porównywał ją zresztą do kameleona; była jakby biologicznie zaprogramowana do żonglowania kolejnymi wcieleniami. Mike Nichols, który reżyserował z jej udziałem takie obrazy, jak Silkwood, Heartburn czy Pocztówki znad krawędzi, powiedział o niej: “W każdej kolejnej roli Meryl wciela się w zupełnie nową istotę”. Według reżysera, aktorzy zaczynali ją traktować tak, jak gdyby wymyślony charakter był tym prawdziwym. O swojej pracy ze Streep mówił, że to jak zakochiwanie się – “wspominasz to jako magiczne wydarzenie, ale owiane nimbem tajemnicy” (Meryl Streep: Anatomy of an Actor, Karina Longworth, Phaidon Press [2003]).

Jej pierwsza, podświadoma rola polega na… wymyśleniu samej siebie od nowa. Do 14. roku życia uchodziła za niezbyt atrakcyjną, a dzieciaki z sąsiedztwa potrafiły znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. Czuła się osamotniona i niezrozumiana.

W szkole średniej jednak wszystko się odmieniło; jej dbałość o wygląd i charakterystyczny look sprawiły, że była w centrum zainteresowania.

Każdy miał w szkolę taką dziewczynę – główne role w przedstawieniach, przystojny chłopak – sportowiec, ona z kolei była gwiazdą w drużynie cheerleaderek. W jednym z wywiadów, Streep przyznała jednak, że w środku nadal czuła się samotna, a kreacja szkolnej czempionki była swojego rodzaju eksperymentem.  “Chciałam się nauczyć, jak być pociągającą. Nigdy później tak bardzo się nie napracowałam przy charakteryzacji” – pisze jej słowami Michael Schulman w biografii Meryl Streep. Znowu ona!

W poszukiwaniu własnej tożsamości, aktorka zapisała się do elitarnego Vassar College – jednego z najlepszych college’y do studiowania nauk humanistycznych w USA. Edukację zaczynała pod koniec lat 60., który przebiegł pod znakiem raczkującego feminizmu i innych ruchów emancypacyjnych, a także przenikania się pop- i kontrkultury. Przez jeszcze dwa lata jej obecności w szkole, Vassar College było tylko żeńską instytucją – Streep mogła więc, jak wspomina ze śmiechem, “skoncentrować się na scenie”.

Lekcje aktorstwa były dla niej dodatkiem; utrzymuje, że nigdy nie “nauczyła się grać”, bo nigdy nie było czasu, kiedy by tego nie potrafiła.

W rolę wchodziła totalnie – gdy prześledzić jej filmografię, praktycznie nie ma w niej obrazów bez nagród i takich, które nie elektryzowały krytyki i publiczności. Swoją spuściznę kreuje bardzo świadomie; grała w dramatach i melodramatach, thrillerach, musicalach, biografiach i komediach, ale na każdy wybrany film przypadają dziesiątki bądź setki, z których rezygnowała. Stanowi rzadki przypadek aktorki, która w pogoni za słupkami popularności zrealizowałaby film beznadziejny.

Mimo że zaangażowana od lat w ruchy na rzecz wyrównywania szans kobiet, nigdy nie dała sobie przypiąć łatki feministki.

“Jestem humanistką”, stwierdziła w wywiadzie dla Timeout po zagraniu roli w Sufrażystce, dodając: “I am for nice easy balance”. W tej samej rozmowie zdradza, że jej idolką jest młoda Malala Yousafzai, 21-letnia laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, przekazuje milionowe darowizny organizacjom wspierającym równouprawnienie (w tym na rzecz National Women’s History Museum, którego jest honorową rzeczniczką). Na galach Globe Award czy oscarowych (zdobyła w sumie rekordowe 21 nominacji) często nawiązuje do bieżącej sytuacji kobiet w Stanach i na świecie (lub z silną emfazą popiera inne nagradzane aktorki, które wykorzystują moment przemowy na podjęcie feministycznych tematów – jak wtedy, gdy wraz z Jennifer Lopez oklaskiwały Patricię Arquette).

Feminizm prezentowany w formie krótkich wycinków z programów informacyjnych, oglądany na żywo w emocjonujących debatach czy pokazywany w skrajnych, wypaczonych formach przez ruchy i media antyfeministyczne może wzmacniać niechęć i wręcz potęgować szowinizm. Opowiedzieć tą złożoną historię o idei, wedle której jedna płeć nie powinna dominować nad drugą, nie jest łatwo.

Meryl Streep może być więc postrzegana jako najlepsza rzecz, jaka przydarzyła się feminizmowi na przestrzeni ostatnich 25 lat.

Swoją komunikację opiera nie na akcentowaniu przewagi mężczyzn, tylko na niedoszacowaniu kobiet. 3-krotna laureatka Oscara nie rozlicza facetów, tylko koncentruje się na efektywnym działaniu (przez większość czasu). To subtelna różnica, która przesuwa akcenty i wytrąca personalne argumenty o “wojujących feministkach”.

Jakby tego było mało, od 1978 jest w związku małżeńskim z Donem Gummerem, z którym ma czwórkę dzieci. Na galach rozdania nagród często oddaje mu szacunek, dziękując za wspólne pożycie. Jest uwielbiana przez wszystkich; jej dowolne, pozafilmowe wystąpienie zawsze wzbudza śmiech. W show Davida Lettermana w 2008 pojawia się z zapaleniem oskrzeli, stwierdzając, że wizytę “bała się odwołać”. Kiedy odbiera statuetkę Emmy za Anioły w Ameryce, mówi z przekorą: “był czas, kiedy czułam się już naprawdę przereklamowana….” – chwila przerwy. Puenta wypowiedziana z rozbrajającym uśmiechem: “ale nie dziś!”. Nie ma w Hollywood aktora, z którym by nie pracowała – znają ją wszyscy.

Na początku tego roku odebrała kolejną nagrodę – prestiżową statuetkę Cecil B. DeMille, przyznawaną przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej (rok wcześniej laureatką została Oprah Winfrey) – “za wybitny wkład w rozwój kultury i rozrywki”. Jeżeli Meryl Streep pojawia się na tego typu galach, to pewnie głównie po to, żeby wykorzystać zwrócone w jej stronę kamery w słusznym celu.

Nie inaczej było tym razem; swoje przemówienie aktorka zaczęła od wskazania miejsca pochodzenia zgromadzonych na sali celebrytów, nawiązując do antyimigracyjnej polityki Donalda Trumpa.

“Jeśli pozbędziemy się przyjezdnych, pozbędziemy się całego Hollywood” – stwierdziła żartobliwie. Pod koniec jednak wprost odniosła się do sytuacji, kiedy prezydent USA rzekomo sparodiował w prześmiewczy sposób niepełnosprawnego dziennikarza CNN – niesprzyjającej mu zbytnio stacji. “Brak szacunku wzbudza brak szacunku. Przemoc rodzi przemoc” – stwierdziła, wzruszając publiczność.

“Meryl Streep – najbardziej przereklamowana aktorka Hollywood” – napisał na Twitterze we właściwym sobie stylu wściekły Trump.

Dlaczego salon tak uwielbia Meryl Streep?

Być może za wierność wartościom, całkowitemu oddaniu sprawom rodzinnym bez “poświęcania kariery”. Za szczerość i wynikającą stąd pewność siebie. Jest znana z niechęci do pokazywania życia prywatnego przed obiektywami. “Kiedy stajesz się popularny, tracisz prawo do prywatności. Za mną mogą chodzić wszędzie, nie obchodzi mnie to – to mój wybór. Ale nie mogę tej decyzji podejmować za moje dzieci” – stwierdza kilkukrotnie w różnych wywiadach. Jak twierdzi, nie zachęcała żadnego z czwórki potomstwa do pójścia w jej ślady, choć dwie córki w wieku dziecięcym zdobywają swoje pierwsze role w castingach, gdzie występują pod pseudonimami. Według Streep, jeśli chcą zostać aktorkami, mają pełne prawo samodzielnie na to zapracować – najstarsza, dziś 35-letnia Mamie, poświęciła się teatrowi, zaś niewiele młodsza Louisa zagrała w kilku filmach i serialach. Najmłodsza córka jest aktorką, a syn – muzykiem.

“Mimo wszystko, czasem musisz być ‘mamą-tygrysicą’, i skłonić dzieciaki do robienia tego, czego nie chcą” – tłumaczy z kolei w rozmowie dla Mom.me, opowiadając o tym, że żałuje, że pozwoliła synowi zrezygnować z lekcji pianina w dzieciństwie. “Ty przecież wiesz, co dla nich dobre, prawda?” – podsumowała.

 

 

Felieton

Oto B. Ile z niej masz w sobie?

23 września 2019 / Agnieszka Jabłońska

B - specjalistka od gryzienia się w język.

B. zawsze może. Przyjechać, pobyć, pocieszyć. Porozmawiać na ciekawy temat i posłuchać, co słychać. Potrzymać, pomachać i połaskotać malucha. Pośmiać się, porobić zdjęcia mamusi i maluszkowi, pozachwycać się – w tym B. jest specjalistką.

Do perfekcji opanowała umiejętność wznoszenia ochów i achów w różnych momentach. B. jest bystra, szybko nauczyła się gryźć w język, gdy chciałaby powiedzieć coś więcej. B. umie przyjmować obojętny wyraz twarzy, gdy dowiaduje się, że kolejna koleżanka z pracy, znajoma, znajoma znajomej, kuzynka znajomego lub siostra sąsiada jest w ciąży. A łapią tę ciążę jak wirusa grypy, jedna za drugą i trzecia przed czwartą. B. nie życzy im źle, raczej dobrze – żeby dobrze się czuły i żeby ich dzieci były zdrowe, ale nie myśli o nich za dużo. Tak naprawdę B. nie myśli o nich wcale. 

B. ma prawie 30 lat i  regularnie prowadzi wewnętrzne monologi i robi rachunki sumienia. Póki co lewa równa się prawej, a aktywa bilansują się z pasywami, więc B. może spać spokojnie. Chyba że nie może zasnąć. Czasami B. chciałaby być bohaterką jakieś ambitnej powieści, bo jej życie może wydawać się nudne. 

Przewidywalne życie B., w którym szczęście to work-life balance

B. ma męża, a o swoim związku wypowiada się stosunkowo dobrze z umiarkowanym zadowoleniem. B. jest szczęśliwa, ma pracę i hobby. Ma hobby, które jest ważną częścią jej pracy i życie, w którym to praca jest najważniejsza. B. czasami nie jest pewna, co postawiłaby na pierwszym miejscu: hobby, męża, czy pracę. Może to zależy od dnia, temperatury i wilgotności powietrza, a może od jej cyklu menstruacyjnego, trudno powiedzieć. 

B. była na dnie i podziękowała 

B. lubi swoje życie. Przez niemal 30 lat udało jej się już raz obejrzeć dno i stwierdziła, że na jakiś czas zaniecha wycieczek krajoznawczych. B. osiągnęła chwiejną równowagę emocjonalną. Wyznaczyła sobie cele, wypełniła dni pracą i osobistym rozwojem. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że B. poczyniła odpowiednie wysiłki, by stanąć na własne nogi. 

B. i jej myślenie o macierzyństwie 

B. tak naprawdę to chyba nie chce mieć dzieci. Czasami uważa, że chce poczuć gorące pocałunki na policzkach i lepkie dłonie we włosach, chce patrzeć na pierwszy uśmiech i pierwszy krok i usłyszeć słowo „mama”, które stanie się najpiękniejszym wołaczem jej życia. Które – tak myśli B. – wywoła ją całą. B. wyobraża sobie święta i dziecko ubrane odświętnie, które próbuje zobaczyć pierwszą gwiazdkę. B. widzi siebie jak wspinała się do parapetu i uważa, że święta widziane oczami 3-latka odzyskają magię. Tej, której ona szuka bezskutecznie. 

B. czuje nieustanną presję społeczną 

B. tak właściwie to nie wie, czy chce ryzykować. Nie jest hazardzistką i lubi mieć plan awaryjny. B. jest zmęczona naciskami, które zaczynają uwierać ją jak okruszki bułki w miękkiej pościeli. Czuje, że ludzie dają sobie prawo, by ją oceniać, by analizować ją pod kątem przydatności społecznej. B. jest społeczeństwu potrzebna w roli inkubatora aka nosicielki życia. Dzisiaj B. nie jest pewna, czy ma ochotę cokolwiek nosić. Dlatego społeczeństwo reprezentowane przez matkę B., przez koleżankę z pracy, koleżanki z fejsbuka, czy lekarza ginekologa popędza B. Przypomina, że czas płynie tak jakby B. codziennie nie czesała swoich pierwszych siwych włosów skrzętnie ukrytych pod tymi kolorowymi. Chciała je wyrwać, ale fryzjerka powiedziała, że lepiej nie pozbywać się włosów. Argument o inwestycji na przyszłość przekonał B. 

B. nie chce się tłumaczyć, ale żyje w społeczeństwie 

B. czuje, że musi się tłumaczyć ze swoich wyborów. Musi regularnie robić rachunek sumienia i powszechnie się spowiadać, ta sama litania kiedy, dlaczego nie, czy na pewno, będziesz żałować. Moja wina – ma ochotę powiedzieć B. – moja wina – posypać głowę popiołem – moja bardzo wielka wina, chociaż B. żadnej winy nie czuje. Może czasami dziwi się, jak mocna może być miłość matki do dziecka. B. nie wie, czy jest zdolna do takiej miłości, bo – jak uznała pewnego dnia – nikt jej miłości nie nauczył. Dostała wypaczony obraz, poprzekręcane wzorce, pokraczne zapewnienia. Dzisiaj ma wybrakowane wspomnienia i luki w pamięci. Raz zajrzała w jedną dziurę i zaciągnęła się głęboko, na wpół żywa i potłuczona na kawałki B. straciła na wiele miesięcy werwę niezbędną do porządkowania przeszłości.  

B. szuka odpowiedzi, kim jest 

B. nie wie, czy jest za głupia, czy za mądra. Czy za mocno się asekuruje, czy za słabo poddaje chwili. Za mało ufa swoim instynktom, czy za mocno kieruje się realiami życia. Jest pozbawiona intuicji, czy ma jej nadmiar? B. nie widzi siebie w roli matki. To wykracza poza jej granice i chociaż wie, że byłaby w stanie wszystkiego się nauczyć, nie jest pewna, czy zdołałaby wszystko pojąć. A może na tym właśnie polega macierzyństwo? 

Ile Ty masz w sobie z B.? 

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo