Change font size Change site colors contrast
Felieton

Perfekcyjne jest wrogiem dobrego

21 grudnia 2018 / Alicja Skibińska

Zbliżają się święta, a wraz z nimi… No właśnie, co?

Opychanie się pysznościami w towarzystwie szczęśliwej, roześmianej rodziny czy może nerwowe bieganie między kuchnią a oknami, które przecież same się nie umyją i pokrzykiwanie na resztę domowników, sprawiających wrażenie zainteresowanych co najwyżej ubieraniem choinki i podjadaniem pierniczków? Który opis bardziej pasuje do Bożego Narodzenia w twoim domu? Zgaduję, że pomimo szczerych chęci nadchodzące...

Zbliżają się święta, a wraz z nimi… No właśnie, co? Opychanie się pysznościami w towarzystwie szczęśliwej, roześmianej rodziny czy może nerwowe bieganie między kuchnią a oknami, które przecież same się nie umyją i pokrzykiwanie na resztę domowników, sprawiających wrażenie zainteresowanych co najwyżej ubieraniem choinki i podjadaniem pierniczków? Który opis bardziej pasuje do Bożego Narodzenia w twoim domu?

Zgaduję, że pomimo szczerych chęci nadchodzące świętowanie w wielu rodzinach poprzedzone zostanie męczarnią, po której części uczestników zwyczajnie odechce się barszczu i czekoladowych Mikołajów. No dobra, może nie Mikołajów, bo to jednak czekolada (podobno ktoś kiedyś znał kogoś, kto nie lubi czekolady…), ale całej reszty Bożego Narodzenia. Bo niezależnie od tego, czy jesteśmy wierzący i w związku z tym to święto jest dla nas okazją do głębokich, religijnych przeżyć, czy raczej stanowi ono dla nas tradycję i kolejny pretekst do zajęcia miejsca przy suto zastawionym stole, łatwo stracić z oczu to, co najważniejsze, kiedy pole widzenia zajmuje nam sterta brudnych garów i ciągnąca się kilometrami lista spraw do załatwienia.

W telewizyjnych reklamach panie domu uśmiechają się do nas znad słoików majonezu, którym dekorują sałatkę jarzynową dla roześmianych od ucha do ucha dzieci.

Nikt nie kłóci się o to, kto tym razem wyszoruje lustra i okna, przyniesie ze sklepu tonę zakupów i obierze buraki do barszczu. Nikt nie stoi przy garach przez trzy dni i nie toczy bojów z sąsiadem o ostatniego karpia w pobliskim Lidlu. Nikt nie jest poirytowany ani zmęczony. Jedzenia jest akurat tyle, ile trzeba (a w dodatku każda potrawa wygląda jak milion dolarów), mieszkanie lśni, wszyscy mają nienaganne stylówki i szerokie uśmiechy odsłaniające śnieżnobiałe zęby. Wiecie dlaczego? Bo ktoś wcześniej tę chatę (a właściwie plan zdjęciowy) wysprzątał, kasując za to miliony monet, wyprodukował atrapy jedzenia (fun fact: błyszczący syrop klonowy na zdjęciach w prasie to w rzeczywistości olej silnikowy), uczesał, pomalował i ubrał aktorów, którym następnie kazano się śmiać, jakby wspomniany majonez opowiadał najlepsze dowcipy świata. Innymi słowy: to się nie dzieje naprawdę.

I my niby to wszystko wiemy.

Mamy świadomość, że telewizja jest na niby, a Facebook kłamie. Ale co z tego, skoro kolejna blogerka znowu wrzuciła na swój Instagram zdjęcie pierniczków tak pięknych, że masz ochotę wyrzucić własne, na szybko oblane lukrem, przez okno? Sama miałaś w planach pochwalić się swoimi świętami w mediach społecznościowych, ale w obiektywie choinka wydała się jakaś krzywa, światło podkreśliło odrobinę niestartego kurzu na stole, dzieci zrobiły głupie miny, a nowa sukienka okazała się mniej łaskawa dla twojej figury, niż byś sobie tego życzyła. Nawet kot nie chciał współpracować i porzucił rolę modela, zanim udało ci się zrobić choć jedno ostre zdjęcie.

No ale trudno, fotografia nigdy nie była twoją mocną stroną, a ty nie zarabiasz na portalach społecznościowych, więc nie przejmujesz się tym aż tak bardzo.

Za to słynna polska gościnność nie pozwala ci zapomnieć o tych nieszczęsnych oknach (a kto by chciał je myć, kiedy na dworze jest tak zimno…?), domowych pierogach, dwóch makowcach, trzech sernikach i pierniku, które koniecznie trzeba zrobić, bo inaczej równie dobrze można byłoby odwołać Boże Narodzenie. Wiadomo, w takim momencie nikt nie chce zapraszać gości do brudnego mieszkania i częstować ich gotowymi ciasteczkami. Ale czy wiele z nas nie przesadza w drugą stronę? Czy naprawdę tego jedzenia musi być aż tak dużo, żebyśmy musieli wyjadać resztki przez kolejny tydzień? Czy coś się stanie, jeśli na stole stanie tylko jedno ciasto, a obrus nie będzie idealnie wyprasowany?

Bardzo możliwe, że rzeczywiście coś się stanie: na przykład trochę wyluzujemy i zaczniemy naprawdę czerpać frajdę ze świąt.

Może będziemy szczerze się uśmiechać do reszty domowników siedzących z nami przy stole, bo dzień wcześniej nie pokłócimy się z nimi o nieposprzątaną półkę w łazience. Może przypomnimy sobie, po co w ogóle to robimy i będziemy miały siłę cieszyć się smakiem sernika, a później spalić pochodzące z niego kalorie na spacerze, bo nie będziemy nieziemsko zmęczone po przygotowaniach do perfekcyjnej Wigilii.

Zwłaszcza, że tak naprawdę idealne święta to spotkanie z ludźmi, których kochamy i z którymi chcemy spędzać czas.

Są udane nie z powodu doskonałego smaku potraw, ale dzięki radosnej atmosferze. Jeszcze lepiej, jeśli w całym tym zamieszaniu mamy czas na chwilę wytchnienia i refleksji. Jest wiele możliwości, dzięki którym możemy uniknąć błędów naszych mam i babć, które brały znakomitą większość przygotowań na swoje barki. Możemy rozsądnie i sprawiedliwie podzielić się zadaniami z resztą domowników, urządzić imprezę „składkową” lub skorzystać z cateringu, ewentualnie po prostu zrobić nieco mniej jedzenia. Możemy nie patrzeć w stronę nie do końca czystego okna. Możemy zaplanować te święta tak, by było nam dobrze i przyjemnie, nawet jeśli nie będą przypominały tych ze zdjęć w kolorowych magazynach. Możemy wymyślić nasze własne, nowe tradycje: coroczny wypad na kręgle, spacer do lasu lub granie w planszówki. Jeśli masz dzieci, zastanów się, jakie wspomnienia będą dla nich cenniejsze: Bożego Narodzenia z dziesięcioma idealnymi ciastami, świętowanego w wysprzątanym na błysk domu, ale z padającymi na twarz, wkurzonymi rodzicami czy może świąt skromniejszych, ale za to spokojniejszych i spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze?

Może w tym roku wszystkie zróbmy mały eksperyment: spróbujmy wrzucić trochę na luz i odpuścić sobie przynajmniej część obowiązków, które do tej pory odbierały nam frajdę ze świąt.

Jestem pewna, że dla naszej rodziny najpiękniejszym prezentem będzie po prostu nasz dobry nastrój i możliwość spędzenia z nami czasu (choć nie obrazi się, jeśli dorzucimy jej do tego wymarzoną zabawkę, dobrą książkę lub voucher do SPA). Co mamy do stracenia? Jeśli okaże się, że takie spokojne Boże Narodzenie nam nie odpowiada, za niecałe pół roku będziemy mogły naprawić swój błąd i zaharować się z okazji Wielkanocy.

 

Ciało

Body shaming is fine. Why even women’s defenders still sexualize them?

30 sierpnia 2023 / Daniel Kotliński

Body shaming, the practice of humiliating or discriminating people (mainly women) because of their appearance, is strongly rooted in the modern pop culture, which is powered by permanent (over)production of social media content.

Obviously, the scale of this phenomenon is getting especially visible in the celebrity context - when an unretouched photo or a movie leaks to the Internet. Rihanna's case has brought...

Body shaming, the practice of humiliating or discriminating people (mainly women) because of their appearance, is strongly rooted in the modern pop culture, which is powered by permanent (over)production of social media content. Obviously, the scale of this phenomenon is getting especially visible in the celebrity context – when an unretouched photo or a movie leaks to the Internet. Rihanna’s case has brought this topic up twice over the last few weeks, The Internet has split into the ‘shamers’ and the protectors and the comments from both parties show only how far we have come in the sexualisation of woman’s body.

The Grand Kadooment is a public holiday in Barbados and at the same time the finale of Crop Over festival. Its tradition began at the end of the 17th century to celebrate the end of sugar cane harvest. Rihanna, the most famous “Daughter of Barbados”, joined the crowd again this year and created a world-wide sensation with a series of pictures in a colourful costume, heavily laden with jewellery and feathers. And Rihanna herself is enough to make the Internet go crazy. With over 53 millions followers on Instagram, the singer became the main subject of the body shaming discussion again.

the @aura_experience caught by @dennisleupold #BARBADOS #cropover2017 #culture

Post udostępniony przez badgalriri (@badgalriri) 7 Sie, 2017 o 1:44 PDT

Similar 'scandal’ broke out at the end of May when Barstool Sports website published an article bearing a rather disgusting heading ‘Is Rihanna Going to Make Being Fat the Hot New Trend?’. The unscrupulous author wonders if we are witnessing a developing trend of “women with Hindenburg [airship] curves” and stresses that the singer’s new look can lead to the situation when ‘the hottest chicks would look like people from Wall-E’.

The article, probably calculated to generate a large number of clicks, was widely criticized and quickly removed, but not by the fact that it was misogynist and humiliating – it simply was „not funny enough” for the general editor.

In this era of gossip madness, even web portals that clearly oppose calling Rihanna “fat” and try to defend her get involved in extremely sexualizing discourse. As Highsnobiety portal points out, a woman’s body should never be a subject of mass discussion. However, ambiguous and racial terms (thick, thicc) are used even here, to positively assess the singer’s shape, though. There, the author, full of good intentions, presents a series of RiRi pictures in a mesmerizing outfit, analyzing her curves from different angles: „(…) we show pictures of her body in close proximity – YOU DECIDE [if she’s thick]”.

Photo coverage from the Festival could have been a great opportunity to say something about the fascinating culture of Barbados, or the strong sense of local patriotism frequently demonstrated by Rihanna. Meanwhile, the only true reason for writing dozens of articles is … the body. Nasty comments on the image of Beyonce after she got pregnant, or Kim Kardashian for the same reason, or Lady Gaga after performing at the Super Bowl is no exception here – bodies of celebrities seem to be a „common good”, which can be evaluated by anyone.

Jennifer Aniston, fed up with such a situation, posted an open letter addressed to tabloids last year, where she emphasized how dehumanizing headlines, focusing on „famous belly”, destroy women’s subjectivity. Is she pregnant? Is she eating too much? Has she let herself go? Is her marriage on the rocks because the camera detects some physical 'imperfection?– could be read. For the insanity, associated with morbid fascination with the female body, Aniston blames precisely the paparazzi hunting for „hot news” and places where the content is published. In a recent interview published in Vogue, Aniston has been asked whether something had changed in her perspective a year after her appeal. – Not really (…). If you’re going to walk out and have your nipples showing, or your belly is a little bloated, or you’re not at the weight you want to be — you are perfect no matter what you are and no matter where you are. ” – she explains.

Information about this interview was published by a Polish gossip site, giving women the right to be who they want to be (and the way they want to be). Although, author’s had some doubts concerning the part about visible nipples, but that would still be acceptable.

However, right below the text there was a link to another story, titled: Angelina Jolie caught without a bra! That’s how she paraded [emphasis – ed.] in front of the crowd.

Language, being a tool of modern culture, plays a key role in our understanding of what is beautiful (thus slim means acceptable) and what is ugly (thick, unacceptable). If we do not want the next generation of girls and women to live in guilt because of what they look like, let’s pay attention to how we comment on the reality surrounding us and, therefore, what kind of beauty standards we pass on. Only then there is a chance, that in the foreseeable future such billboards will not push anyone into complexes caused by the unrealistic image of the female body.

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo