Change font size Change site colors contrast
Felieton

SIEDEM grzechów głównych mojego dziecka

15 marca 2018 / Emilia Musiatowicz

Od samego porodu (czyli od wtedy, kiedy zapragnęła wyjść na świat w innym ułożeniu niż 90% wszystkich dzieci) moja córka była indywidualistką.

Bardzo wcześnie zaczęła „decydować” o swoim losie – np. pewnej nocy w wieku prawie 6 miesięcy zdecydowała, że mleko matki jej się przejadło i absolutnie i definitywnie odstawia się od piersi. Od tej chwili nie tknęła mleka w takiej postaci (co przyjęłam z ogromną ulgą, bo była to dla mnie laktacyjna udręka, bowiem Gosia zasadniczo nigdy nie była wielkim fanem jedzenia….co już jej niestety zostało). Sama zadecydowała, że nie będzie za długo obserwować świata z takiej pozycji, w jakiej ją zostawią rodzice i w wieku 10 miesięcy zaczęła chodzić.

I od tej chwili w zasadzie się nie zatrzymuje ani nie siada, poza krótkimi chwilami na posiłek i sen. Jest też bardzo oszczędna w używaniu słów – w zasadzie nie mówi, chyba że jest postawiona pod ścianą – tj. gdy naprawdę nie rozumiemy, o co w danej chwili chodzi naszemu dziecięciu lub w sytuacji totalnie kryzysowej. I to właśnie z powodu tej „milczącej” przypadłości, która w dorosłym świecie zdaje się być cnotą, poszliśmy na wizytę rozpoznawczą do logopedy. Tak jak się spodziewaliśmy, z rozwojem mowy w klasycznym rozumieniu nie było z nią źle. Dowiedzieliśmy się jednak, że na oko Pani logopedy, Gosia ma objawy zaburzeń integracji sensorycznej (nazywanych w skrócie zaburzeniami SI). Zaleciła dalszą obserwację domową w tym kierunku oraz następnie wizytę w stosownej poradni. Wróciliśmy do domu bez stresu (przecież jeśli „zaburzenie” nie kreuje stanu zagrożenia życia, to ze wszystkim sobie poradzimy), poczytaliśmy co było do poczytania i po 4 miesiącach obserwacji wyszło nam następujące zestawienie cech naszego półtorarocznego Gosiula, które wpasowują się w postawioną diagnozę:

1. Nie śpi w nocy

Zasadniczo zawsze mieliśmy problem z usypaniem Gosi. Przez pierwsze miesiące pomagało tylko szczelne zawijanie w kokon oraz baaaaardzo długie i intensywne bujanie (założę się, że inne dzieci „kołysane” w ten sposób najpewniej by się budziły, a nie zasypiały…). Sen też nigdy nie był jej mocną stroną – od swoich narodzin nie pamiętam, żeby przespała choć jedną noc bez szamotania i chwilowego wybudzenia i płakania. Apogeum „nie-spania” przypadło na ostatnią Wigilię Bożego Narodzenia, kiedy to nasza córka (położona po 20) postanowiła nie spać od północy do 5:30 nad ranem. I to absolutnie bez wyraźnego powodu – głód i ból zostały wykluczone. Potem przez ok. półtora miesiąca takie noce, w jakich budziła się ok godz. 2-3 w nocy i nie spała kolejne 2 godziny zdarzały się dość często. Byłam zmasakrowana i nie wiedziałam już jak pomóc jej ani nam, miłościwie (lub czasem nie) do niej wstających. W czasie takich nocy stosowaliśmy chyba wszystkie możliwe metody usypiania: smoczki, szumisie, noszenie, tulenie, głaskanie, ugniatanie, zawijanie w kokon, kołysanie, śpiewanie, szeptanie… niestety, nic nie pomagało. W końcu polecono nam zastosowanie kołderki sensorycznej – specjalnie szytej kołderki obciążeniowej, która obciąża dziecko podczas snu, dzięki czemu jest ono wyciszone i rozluźnione. Aby taka kołdra spełniała swoje funkcje musi mieć odpowiedni ciężar i wymiar (tj. ok 10% wagi ciała dziecka, długość ok. 20cm większa od wzrostu). Zamówiliśmy kołderkę, zaczęliśmy ją stosować i widzimy poprawę. Może nie jest tak, że Gosia nagle przesypia całe noce – ale nie wybudza się na długie godziny i najczęściej szybko zasypia po naszej „interwencji”. Czy będzie to długotrwałe remedium na tę przypadłość, to się jeszcze okaże. Tymczasem błogosławię te kilka godzin nieprzerwanego snu, bo jest to komfort, o którym w zasadzie już zdążyłam zapomnieć.

2. Nie mówi za dużo

Gosia mówi naprawdę kilka słów na krzyż, przy czym prawdziwe słowa to tylko „mama” i „tata”, a inne to określenia słowo-podobne. I tylko w wyjątkowych sytuacjach. Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy trochę się rozkręciła w swoim słowotwórczym świecie, ale wciąż pewnie daleko jej do jakichkolwiek standardów (o których nie będę pisać, bowiem w tym zakresie jestem wyznawcą zasady, że każde dziecko ma swoją strategię działania w rozwoju mowy i po prostu daję jej czas).

3. Nie słucha (się/poleceń/próśb ani gróźb)

Gdyby ktoś z zewnątrz nas obserwował cały jeden dzień, doszedłby do przekonania, że Gosia jest po prostu niegrzecznym dzieckiem. Sprząta zabawki lub książki po zabawie jedynie w jakichś 15 %. Gdy jej się czegoś zabrania, tym bardziej chce to zrobić (najczęściej odczekuje trochę czasu, nim zacznie swoje próby oszukania systemu od nowa). Zawsze chodzi własnymi drogami i w sobie tylko znanym kierunku – mam to szczęście, gdy czasem się zgrywamy. Nie lubi chodzić za rękę – bo niestety to determinuje pójście tam, gdzie człowiek ją trzymający. Nie wiem, czy jest na tę sferę jakikolwiek sposób naprawczy poza cierpliwością – tłumaczeniem wszystkiego po milion razy, powtarzaniem swoich próśb i wspólnym wykonywaniem zadanych czynności (nie chcę niczego robić za nią, bo wiem że zaburzenia SI to jedno, a wygoda i przyzwyczajenie to drugie).

4. Łatwo się denerwuje

Jest ogromnym nerwusem. Szybko się irytuje jak coś nie pójdzie po jej myśli. Nerwy mamy ZAWSZE przy przebieraniu pieluchy czy przy innych czynnościach pielęgnacyjnych (za wyjątkiem samej kąpieli, którą uwielbia) oraz ubieraniu się (zimowe ubieranie to największy dramat świata). Często cała się napina z tych nerwów  – M. mówi wtedy, żeby uważała, bo jej mózg wybuchnie (żarty żartami, ale właśnie tak to wygląda!). Bije się wtedy po twarzy lub uderza przedmioty będące w pobliżu. Rzadko, ale zdarza się, że w tym nerwie uderzy któreś z nas. Oczywiście w takim przypadku stosujemy intuicyjne metody karno-wychowawcze. Ogólnie, na to całe denerwowanie się naszej Gosi na razie nie mamy sposobu poza byciem wyrozumiałym oraz kojącym rodzicem.

5. Ma problemy z jedzeniem

W tym zakresie zaobserwowaliśmy po prostu częste krztuszenie się – albo większymi kawałami pokarmów, albo śliną albo bez powodu – które najczęściej zmienia się w wymioty. Odruch wymiotny występuje też na nieakceptowalne tekstury jedzenia lub niektóre smaki. Tutaj pomaga tylko metoda prób i błędów oraz stopniowe przyzwyczajanie do nowych posiłków. Najgorzej nam idzie z mięsem, ale myślę że w końcu to ogarniemy. Jest też niecierpliwa –zaspokaja pierwszy głód i bardzo szybko chce opuścić siedzisko. Staramy się zapewniać jej rozrywki – w postaci samodzielnego jedzenia (niestety kończy się to zabawą tymże jedzeniem i rzadko kiedy jedzenie trafia do buzi). Kiedyś pomagały akcesoria kuchenne dane do zabawy, ale teraz już się tym nudzi. Niestety, czasem kończy się włączonymi bajkami na tablecie… (już czuję wieszane na mnie psy, ale czymże jest zniesienie pogardy do moich metod wychowawczych wobec spokoju w sercu, że nie umrze z głodu – wszak muszę wspomnieć, że moja córka nie domaga się jedzenia, czasami się zastanawiam, czy ona w ogóle kiedykolwiek czuje głód,  a jej wyraźne „am” wobec jedzenia można usłyszeć tylko wtedy, gdy spożywamy coś słodkiego…..;))

6. Na niczym nie skupia się dłużej niż 30 sekund

Nasze wszelkie zabawy kończą się  szybciej niż się zaczną. Wspólne czytanie książek najczęściej sprowadza się do przeczytania kilku pierwszych słów – potem musowo zmiana strony. Taki sam los czeka każdą, nawet najciekawszą zabawkę lub jeszcze bardziej ciekawe akcesorium domowe – odkurzacz, miotłę, mopa, garnek czy rękawiczkę gumową – wszystko zawsze zostaje gdzieś porzucone w chwili, gdy zauważy coś ciekawszego.

7. Często się przewraca

Częściowo jest to wynik tego, że nasze dziecko cały czas biega i czasem zapomina, że w pomieszczeniach są meble i ściany. Gdy na nogach ma buty (bez względu jakie) często się po prostu potyka. No i myślę, że jej szybkość działania nie jest jej sprzymierzeńcem. Praktycznie non stop ma gdzieś jakiegoś guza lub siniaka. Na to nie ma sposobu – nic jej nie zatrzyma.

Wymieniać mogłabym jeszcze wiele innych objawów zaburzeń integracji sensorycznej, które obserwujemy u Gosi  (takich jak np. brak chęci przytulania, tendencję do ryzykownych zachowań, upodobanie do biegania na golasa, podrzutów pod sufit czy każdej aktywności, dzięki której czuje wiatr we włosach) oraz o przyczynach, z jakich mogą wynikać takie zaburzenia (tendencje genetyczne, ciąża powikłana/zagrożona czy przede wszystkim ciężki poród – czyli u nas wszystko).

Wniosek jest jeden – nasza diagnoza Gosi jest zasadniczo potwierdzona.

Chcemy się wybrać do właściwej poradni celem zasięgnięcia opinii, co możemy robić, by stymulować jej rozwój i pomagać w codzienności. Mieliśmy to szczęście, że akurat spotkaliśmy na swojej drodze kogoś, kto zauważył u Gosi niestandardowe zachowania, dzięki czemu zamiast się denerwować, że dostałam „w przydziale” nadpobudliwe, nerwowe i niegrzeczne dziecko po prostu wiem, że muszę zrobić więcej lub raczej inaczej niż inni rodzice, by mojemu dziecku żyło się lepiej, a w przyszłości może uda się uniknąć problemów z koncentracją i nauką.

Piszę te słowa do wszystkich tych, którym łatwo ocenia się zachowanie obcych dzieci

(usłyszałam ostatnio historię, jak to starsza Pani w przychodni powiedziała młodej mamie, że skoro jej dziecko jest niegrzeczne i rozwydrzone  – czytaj rozżalone i złe po szczepieniu – to w ogóle nie powinna być matką!!) – by wiedzieli, że złe zachowanie dzieci czasem nie jest wynikiem niekompetencji rodziców oraz do tych, którzy mają poczucie, że już nigdy przenigdy się nie wyśpią (M. kiedyś mi powiedział w nocy po kolejnym przebudzeniu Gosi– „to się nigdy nie skończy, będziemy do niej wstawać do 18. roku życia!!”) – każde zaburzenie snu musi mieć ostatecznie jakąś przyczynę, którą trzeba odnaleźć, a potem zacząć z nią walczyć. I wreszcie, piszę te słowa także do siebie – żeby sobie uzmysłowić, że z każdej osobniczej cechy dziecka możemy czerpać naukę – i tak na przykład ja mam szansę uczyć się rozbrajającej i niezmierzonej radości z dzikich tańców przy dźwiękach „Nocnego Kochanka”. I te codzienne lekcje z małym fanem metalu kocham.

Dzieci

Jak walczyć z alergią u dzieci? oczyszczacz powietrza i odkurzacz na pomoc

24 listopada 2024 / The Mother Mag

W dzisiejszych czasach alergie u dzieci stają się coraz większym wyzwaniem dla rodziców.

Problemy z oddychaniem, katar, swędzenie oczu i zatkany nos to tylko niektóre z objawów, z którymi borykają się najmłodsi.

Alergeny takie jak sierść zwierząt, roztocza i kurz mogą znacząco pogorszyć komfort życia, a okres grzewczy, który zbliża się wielkimi krokami, często sprawia, że sytuacja staje się jeszcze trudniejsza. Co jednak zrobić, kiedy w domu są nie tylko dzieci z alergią, ale również ukochane zwierzęta?  Redakcja The Mother MAG postanowiła przetestować produkty, które mogą przynieść ulgę rodzinom w podobnej sytuacji. Skorzystaliśmy z okazji i udaliśmy się do zaprzyjaźnionej czytelniczki, która boryka się z alergią u swoich dzieci, a jednocześnie posiada w domu psa i kota. Sprawdziliśmy, jak działa oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA oraz odkurzacz Levoit LVAC-200 – i musimy przyznać, że efekty były zaskakująco dobre!

Historia czytelniczki.

Nasza bohaterka, Marta, jest mamą dwójki dzieci, z których oboje cierpią na alergie. U 6-letniego Tomka alergia na kurz i roztocza objawia się nieustającym katarem i trudnościami w oddychaniu, zwłaszcza w nocy, co utrudnia mu sen. Z kolei 4-letnia Hania ma alergię na sierść zwierząt, przez co kontakt z psem i kotem wywołuje u niej swędzenie oczu i kichanie. Dodatkowym utrudnieniem jest obecność ukochanych zwierząt domowych – psa Fafika i kota Mruczka – których rodzina absolutnie nie chce się pozbywać.

Na co dzień Marta dba o czystość w domu, ale jak sama przyznaje, nie jest w stanie kontrolować wszędzie unoszących się alergenów. „Zanim dzieci przyszły na świat, nie zwracałam większej uwagi na kurz czy sierść na podłodze. Teraz to nasza codzienna walka. Zwłaszcza przed sezonem grzewczym obawiam się, jak dzieci zareagują, gdy powietrze w domu stanie się bardziej suche i sprzyjające roztoczom” – wyjaśnia Marta. Zdecydowaliśmy się zatem wspólnie przetestować oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA oraz odkurzacz Levoit LVAC-200, żeby zobaczyć, czy mogą one realnie pomóc tej rodzinie w codziennych zmaganiach z alergenami.

Oczyszczacz powietrza –  czyste powietrze na wyciągnięcie ręki

oczyszczacz powietrza

Oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA to jeden z liderów na rynku, jeśli chodzi o walkę z alergenami. Już pierwszego dnia po uruchomieniu urządzenia Marta zauważyła znaczącą różnicę w jakości powietrza. Sprzęt działa w oparciu o zaawansowany filtr HEPA, który jest w stanie usunąć aż 99,97% unoszących się w powietrzu cząsteczek takich jak pyłki, kurz, roztocza, a nawet sierść zwierząt. Marta, której dzieci niemal codziennie budzą się z zatkanym nosem, była zachwycona, gdy po kilku dniach stosowania oczyszczacza zauważyła poprawę. Tomek i Hania rzadziej kichali, a ich nosy były mniej zatkane.

Oczyszczacz jest także niezwykle cichy – co było dla Marty dużym zaskoczeniem. „Bałam się, że taki sprzęt będzie hałasował i utrudniał dzieciom zasypianie, ale jest tak cichy, że właściwie zapominamy, że w ogóle jest włączony” – opowiada. Oczyszczacz ma kilka trybów pracy, a co najważniejsze – działa również w nocy. Jego minimalistyczny design sprawia, że wpasowuje się w każde pomieszczenie, nie zajmuje wiele miejsca, a dzięki intuicyjnym przyciskom, nawet najmłodsze dzieci nie będą miały problemu z jego obsługą.

oczyszczacz powietrza

Jedną z funkcji, która szczególnie przypadła Marcie do gustu, jest wskaźnik jakości powietrza. Urządzenie automatycznie dostosowuje tryb pracy w zależności od tego, jak bardzo zanieczyszczone jest powietrze. „To niesamowite, że można na bieżąco kontrolować jakość powietrza w domu. Teraz wiem, kiedy muszę zwiększyć intensywność pracy urządzenia, na przykład podczas sprzątania” – tłumaczy Marta.

oczyszczacz powietrza

Choć sezon grzewczy dopiero przed nami, Marta już teraz odczuła różnicę w jakości życia. „Jeśli już teraz widzimy poprawę, to wyobrażam sobie, że w zimie, gdy roztocza się rozmnażają, ten oczyszczacz będzie naszym ratunkiem” – mówi z nadzieją.

Odkurzacz Levoit – sprzątanie nigdy nie było prostsze

Drugim testowanym urządzeniem był odkurzacz Levoit LVAC-200, który zaprojektowany został z myślą o skutecznym sprzątaniu i jednoczesnym usuwaniu alergenów. W domu Marty, gdzie zarówno kurz, jak i sierść zwierząt to codzienny problem, odkurzacz stał się absolutnym hitem. Zastosowany w nim filtr HEPA skutecznie usuwa alergeny podczas sprzątania, co było dla Marty dużym udogodnieniem.

odkurzacz pionowy

„Odkurzacz jest lekki, zwrotny i niezwykle wygodny w użyciu. Bez problemu poradził sobie nie tylko z podłogami, ale również z tapicerowanymi meblami. Sierść, która zawsze była trudna do usunięcia z kanapy, znikała błyskawicznie” – opowiada z uśmiechem Marta. Dodatkowym atutem odkurzacza jest możliwość korzystania z niego zarówno w formie tradycyjnego odkurzacza pionowego, jak i w formie krótkiej, co idealnie sprawdziło się przy sprzątaniu trudniej dostępnych miejsc, takich jak zakamarki kanap, czy przestrzeń za meblami.

odkurzacz pionowy

Levoit LVAC-200 wyróżnia się również długim czasem pracy na jednym ładowaniu, co było kluczowe w domu Marty, gdzie zwierzęta gubią sierść niemal na bieżąco. „Często musiałam odkurzać kilka razy dziennie, a teraz mam pewność, że odkurzacz wytrzyma cały dzień intensywnego sprzątania bez potrzeby ładowania” – chwali Marta.

Odkurzacz jest wyposażony w dodatkowe końcówki, które pozwalają na skuteczne sprzątanie nie tylko podłóg, ale również dywanów, mebli tapicerowanych oraz zakamarków, gdzie często gromadzi się kurz i sierść zwierząt. „Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że od kiedy mam ten odkurzacz, życie w naszym domu stało się łatwiejsze” – przyznaje Marta. Levoit LVAC-200 okazał się nieocenionym pomocnikiem, zwłaszcza w walce z sierścią Fafika i Mruczka.

Jak przygotować dom na sezon grzewczy, aby zminimalizować objawy alergii?

Sezon grzewczy zbliża się wielkimi krokami, a rodziny z dziećmi cierpiącymi na alergie już teraz zastanawiają się, jak sobie poradzić z nasilającymi się objawami. Marta, nasza zaprzyjaźniona czytelniczka, podjęła wyzwanie i wspólnie z nami przetestowała dwa produkty, które mogą znacząco poprawić komfort życia – oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA oraz odkurzacz Levoit LVAC-200.

Efekty testów przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Oba urządzenia okazały się niezastąpione w walce z alergenami – nie tylko oczyszczają powietrze, ale również ułatwiają utrzymanie domu w czystości. Jeśli już teraz widzimy tak dobre rezultaty, to jesteśmy przekonani, że w sezonie grzewczym, gdy alergie się nasilają, produkty Levoit będą prawdziwym zbawieniem. Czystsze powietrze, brak sierści na podłodze i tapicerce, a przede wszystkim zdrowie dzieci – to wartości, które trudno przecenić.

Dla wszystkich, którzy borykają się z podobnymi wyzwaniami, przygotowaliśmy coś specjalnego! Aby ułatwić Wam podjęcie decyzji, mamy kod rabatowy na produkty Levoit – wystarczy wpisać mag10, by otrzymać 10% zniżki. To świetna okazja, by poprawić komfort życia swojego i swoich bliskich.

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo