Change font size Change site colors contrast
Felieton

Skromny sakrament Pierwszej Komunii Świętej

23 maja 2018 / Magda Żarnowska

Liczne majowe uroczystości kościelne dostarczają mi za każdym razem sporej dawki wrażeń.

Skoro już napisałam „majowe”, to mogę w zasadzie powiedzieć także wprost, że chodzi o komunie. A dokładnie sakrament Pierwszej Komunii Świętej.

I niby, gdyby tak do końca o ten sakrament chodziło, to byłoby spoko, pobożnie i generalnie dostojnie. Niestety, jak wszyscy doskonale wiemy, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… doskonale! O pieniądze. I takie właśnie nasze rodzime uroczystości naszych rodzimych młodych chrześcijan, zamieniają się w targowiska próżności.

Pamiętam, jak sama byłam „komunistką”, a zasadniczo, jak przystępowałam do tego ważnego sakramentu.

Mogę nawet tutaj napisać, że najważniejsza była dla mnie wówczas sfera duchowa, ale obawiam się, że niewiele osób mi uwierzy. Już bowiem w latach 90tych ubiegłego wieku (tak, jestem tak stara, że swoją własną komunię miałam jakieś 25 lat temu) nasze komunie zaczynały ociekać blichtrem, złotem i zajebistością.

Miałam to niebywałe szczęście, że wzrastałam w raczej mniej zamożnej rodzinie i dlatego uchowałam się jakimś cudem bez zbytnio wygórowanych ambicji związanych z prezentami. Niestety nawet moja rodzina dała się wówczas odrobinę ponieść na fali szału odzieżowego. Wiecie jak to było, runęła żelazna kurtyna, wszystko stało się bardziej dostępne, ot na wyciągnięcie ręki, choć jeszcze ze straganu lub rynkowego pawilonu, a nie z galerii handlowej. Zresztą takie były czasy, w kościołach królowały śnieżnobiałe falbany i stylizacja a’la beza. Co odważniejsze panny młode… wróć, co odważniejsze uczennice szkół podstawowych na tę uroczystość swą wyjątkowo wybujałą stylizację wzbogacały jeszcze rękawiczkami i maleńkimi kapelusikami z woalką!

Jakże cieszyłam się widząc, że wraz z rozwojem polskiej demokracji, rozwija się także zdrowy rozsądek i krzykliwe komunijne stroje zastępowane są stonowanymi, skromnymi szatami.

„Serce roście!” chciało się krzyczeć! Tylko, że moje odczucia, jak zwykle wówczas, nie przystawały do rzeczywistości. Bo co może wiedzieć o Pierwszej Komunii Świętej licealistka, która już dawno nie ma w rodzinie dzieci komunijnych?

A teraz właśnie następuje moje komunijne drugie otwarcie. Już nie z perspektywy dziecka przystępującego do sakramentu, a już bardziej z perspektywy rodzica. Na szczęście do komunii moich dzieci zostało jeszcze kilka lat, teraz jestem tylko biernym obserwatorem. Obserwuję i obiecuję Wam, to co widzę zupełnie mi się nie podoba.

Nie podoba mi się przepych.

Cała wspominana uroczystość już z daleka kole w oczy bogactwem i przepychem. Teraz dzieci i rodzice próbują zadać szyku oprawą uroczystości w innych aspektach. Prześcigają się tym, kto podjedzie pod kościół lepszą limuzyną, a wyjedzie z niego na fajniejszym quadzie. Wyszukują spektakularne sale, restauracje, inwestują fortuny w menu i animatorów zabaw. Inwestują przeogromny kapitał w…obiad dla rodziny i oprawę wydarzenia, które jest ważne same w sobie.

Nie podoba mi się szaleństwo wokół prezentów.

Wśród moich znajomych, podzielających moje przekonania, krąży taka ironiczna anegdota, że jako chrzestna powinnam z okazji Pierwszej Komunii Świętej kupić swoim chrześniakom (bagatela), skrawek ziemi, taką zgrabną działkę budowlaną, a z okazji ślubu po prostu postawię im na niej dom. Mniej więcej do takich granic absurdu dochodzą czasem darczyńcy obdarowujący dzieci. Wierzę głęboko, że uda mi się zachować w tym umiar. Muszę jeszcze znaleźć sposób na to, jak wytłumaczyć dzieciom, że to nie pieniądze i nie prezenty są w tej sytuacji najważniejsze. I jak dać im siłę i narzędzia, aby nie dały się pognębić fanom licytacji pt. „kto dostał więcej i lepiej?”

Nie podoba mi się kościelny terror.

Nie wiem czy to jedynie moje odczucia, ale mam wrażenie że spora część księży przy okazji organizowania uroczystości, czerpie jakąś perwersyjną przyjemność z terroryzowania wiernych. Jestem skłonna zrozumieć, że czasem nawet najbardziej cierpliwemu duszpasterzowi mogą puścić nerwy, kiedy próbuje okiełznać niesforną dziatwę.  Jestem matką i wiem, że nawet takiemu spokojnemu nenufarowi na tafli jeziora, jak mnie, może się to zdarzyć, a ksiądz przecież sam dzieci nie ma (!), to skąd ma brać tyle cierpliwości do obcych dzieci? Nie rozumiem za to, po co podczas prób krzyczeć na rodziców, grzmieć z ambony o gniewie bożym i podważać rodzicielski autorytet w oczach ich pociech?

Nie podoba mi się rewia mody.

Mimo, że w wielu kościołach dzieci przystępują do sakramentu w jednakowych szatach, nie udało się jednak uciec całkowicie od rewii mody. Można ją obserwować wśród cudacznie poprzebieranych krewnych urządzających sobie pogaduchy przed kościołem w czasie mszy świętej. Zastanawiam się wówczas czy to jeszcze ważne wydarzenie liturgiczne czy już odpust? Dodatkowo rewię mody możemy też dostrzec podczas przyjęć w domach, zwłaszcza dziewczynek, które często mają przygotowane kilka dodatkowych kreacji na czas „poza kościołem”.

Marzy mi się jednak większa prostota i większa skromność.

Wierzę głęboko w sens organizowania podobnych przyjęć na luzie, żeby faktycznie ciężar gatunkowy wydarzenia skupiał się na tym, co się dzieje w kościele, a nie na tym, ile średnich krajowych wpompowano w oprawę. Marzę, żeby dla wszystkich bez wyjątku najbardziej istotna była strona duchowa. Obawiam się jednak, że mój głos ma w tej kwestii niewielkie znaczenie.

Inspiracje

Świąteczne Melodie, które rozgrzewają Dusze – trochę historii i świąteczna playlista

1 grudnia 2023 / The Mother Mag

Święta Bożego Narodzenia to nie tylko czas prezenty i pyszne jedzenie, ale także moment, w którym wokół nas zaczynają rozbrzmiewać magiczne dźwięki świątecznych piosenek.

Dźwięki te, znane i kochane, wnoszą do naszych serc ciepło i radość. Ale skąd wzięła się ta tradycja śpiewania o świętach? Prześledźmy trochę historii.

Świąteczne piosenki są niczym melodia, która otwiera bramę do magicznego świata Bożego Narodzenia. To właśnie dźwięki tych utworów wprowadzają nas w wyjątkowy nastrój, rozpalają serca i sprawiają, że czujemy magię świąt. Przyjrzyjmy się bliżej historii tych niezapomnianych melodii i przygotujmy listę świątecznych przebojów wszech czasów.

Historia Świątecznych Piosenek

Początki świątecznych piosenek sięgają wieków, a wiele z nich ma korzenie w tradycji religijnej. Pierwsze melodie bożonarodzeniowe pojawiły się w Europie w średniowieczu, często wykonywane podczas świątecznych procesji. Jednak to w XVIII i XIX wieku piosenki te zaczęły zdobywać popularność, zwłaszcza w Anglii i Stanach Zjednoczonych.

Warto zaznaczyć, że niektóre z najbardziej znanych świątecznych hymnów, takie jak „Silent Night” czy „O Holy Night”, mają swoje korzenie w XIX wieku i przeszły długą drogę, by stać się klasykami.

Lista Przebojów Świątecznych Wszech Czasów

Teraz czas na podróż przez świąteczne przeboje, które zdobyły serca milionów ludzi na całym świecie. Naszą listę znajdziesz na Spotify TUTAJ. Włącz ją w domu i ciesz się świątecznymi melodami.

A oto lista świątecznych piosenek wszech czasów, które nigdy nie tracą swojego blasku:

  1. „Last Christmas” – Wham! (1984): Kto nie zna tego przeboju, który wciąż rozbrzmiewa na świątecznych przyjęciach i w centrach handlowych?
  2. „All I Want for Christmas Is You” – Mariah Carey (1994): Ta piosenka podbiła serca słuchaczy i stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów bożonarodzeniowych.
  3. „Jingle Bells” – James Lord Pierpont (1857): Klasyczny utwór, który nadaje ton radosnym świętom. Czy wiesz, że pierwotnie nie był napisany jako piosenka świąteczna?
  4. „Let It Snow! Let It Snow! Let It Snow!” – Sammy Cahn i Jule Styne (1945): Ta urocza piosenka opowiada o przyjemnościach zimy i świąt w towarzystwie bliskich.
  5. „Feliz Navidad” – José Feliciano (1970): Mieszanka angielskiego i hiszpańskiego sprawia, że ta piosenka jest niezwykle energetyczna i pełna radości.
  6. „Do They Know It’s Christmas?” – Band Aid (1984): Utwór charytatywny, który powstał w celu zbierania funduszy na pomoc głodującym w Etiopii. Stał się ikoną świątecznych działań charytatywnych.
  7. „Santa Claus Is Coming to Town” – John Frederick Coots i Haven Gillespie (1934): Ta piosenka jest nieodłącznym elementem świątecznych tradycji i opowiada o radosnym oczekiwaniu na przyjście Świętego Mikołaja.
  8. „Holly Jolly Christmas” – Johnny Marks (1962): Utwór, który stał się klasykiem dzięki wykonaniu przez Burla Ivesa, zachęcający do radosnego świętowania.
  9. „Wonderful Christmastime” – Paul McCartney (1979): Jednoosobowy projekt McCartneya, który mimo lat wciąż cieszy się popularnością.
  10. „O Holy Night” – Adolphe Adam (1847): Ta piękna ballada bożonarodzeniowa, choć powstała wiele lat temu, wciąż porusza serca słuchaczy swoją głęboką treścią.

Towarzysz Świątecznych Dźwięków

Aby wprowadzić magię świątecznych piosenek w każdym miejscu, niezastąpionym towarzyszem będzie głośnik mobilny MOVE 2 od firmy Sanos. Ten przenośny głośnik nie tylko dostarcza doskonałego dźwięku, ale także umożliwia zabranie ulubionych świątecznych melodii wszędzie, gdzie tylko zechcesz. Testowaliśmy go już w redakcji i wszystko opisaliśmy w artykule Moc dźwięków – koniecznie przeczytaj.

Move 2 to gwarancja, że muzyka jest zawsze pod ręką. To nieocenione urządzenie, które daje nam wolność słuchania muzyki dokładnie tak, jak lubimy, gdziekolwiek jesteśmy. To narzędzie do tworzenia nastroju, wspierania aktywności na świeżym powietrzu i towarzyszenia w każdej przygodzie nawet w zimowym śniegu.  Dzięki niemu muzyka staje się integralną częścią naszego życia i pozwala nam czerpać radość z dźwięków w każdym miejscu i czasie. Głośnik przenośny to mała skrzynka pełna muzycznych możliwości, która zawsze jest gotowa, aby dostarczyć nam dźwięków, których potrzebujemy.

Warto podkreślić, że świąteczne piosenki są tak różnorodne, jak ludzie świętujący je na całym świecie. Niezależnie od tego, czy preferujesz klasyczne melodie, czy może bardziej nowoczesne interpretacje, świąteczna muzyka zawsze będzie towarzyszyć nam w magiczny sposób podczas tego wyjątkowego czasu roku. Niech te dźwięki sprawią, że święta będą jeszcze bardziej niezapomniane!

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo