Change font size Change site colors contrast
Kultura

Familijne interaktywne widowisko multimedialne – Wielka premiera!

14 lipca 2023 / The Mother Mag

Po raz pierwszy, specjalnie dla młodych widzów, Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie oraz Chór Politechniki Warszawskiej pod dyrekcją Macieja Sztora wykonają utwory z filmów „Król lew”, „Jak wytresować smoka”, „Harry Potter”, „Kung Fu Panda”, „Kraina lodu”, „Madagaskar” i wielu innych.

Partie solowe zaśpiewa solistka Anna Lasota, a narrację poprowadzi Magda Miśka-Jackowska.

22 października 2023 roku w warszawskiej hali Torwar oraz 19 listopada 2023 roku w Ergo Arenie odbędzie się spektakularny Koncert Muzyki Filmowej. Po raz pierwszy, specjalnie dla młodych widzów, Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie oraz Chór Politechniki Warszawskiej pod dyrekcją Macieja Sztora wykonają utwory z filmów „Król lew”, „Jak wytresować smoka”, „Harry Potter”, „Kung Fu Panda”, „Kraina lodu”, „Madagaskar” i wielu innych. Partie solowe zaśpiewa solistka Anna Lasota, a narrację poprowadzi Magda Miśka-Jackowska.

Utwory wykonywane na żywo przez chór i orkiestrę, zilustrowane fragmentami filmowymi i słynnymi filmowymi kadrami, przybliżą muzykę symfoniczną w przystępny sposób i zagwarantują niezapomniane muzyczne emocje najmłodszym, a dla rodziców będą okazją do powrotu w magiczny świat dzieciństwa.

Koncert zaprezentuje dzieła wybitnych kompozytorów, takich jak: Hans Zimmer, John Williams, John Powell, Alan Menken, Stephen Schwartz i Alan Silvestri, wyróżnionych najbardziej prestiżowymi światowymi nagrodami. Ich muzyka, w połączeniu z kultowymi filmami, które obejrzały miliony widzów na całym świecie, przypomni na nowo ponadczasowe historie i wartości, takie jak: dobro, szlachetność, odwaga, przyjaźń i miłość.

»„Król lew” jest jedną z najwspanialszych ścieżek dźwiękowych. Doskonała inwencja kompozytorska współgra z obrazem, oddając najgłębsze i najszczersze emocje. Połączenie rytmiki muzyki afrykańskiej z europejskim językiem muzycznym doskonale sprawdza się nie tylko w filmie, ale i na koncercie. Hans Zimmer zawarł w niej cały swój stosunek do muzyki, łącząc zabawę z osobistymi przeżyciami. W utworze „Madagaskar” słychać kontynuację tej zabawy« – podsumowuje Maciej Sztor.

Koncert będzie również doskonałą okazją dla najmłodszych, aby rozwinąć swoje muzyczne umiejętności i wspólnie z orkiestrą, pod batutą dyrygenta, wykonać w finale utwór z filmu „Madagaskar”! Wszyscy mogą przynieść swoje ulubione instrumenty czy elementy perkusyjne, takie jak: tamburyna, grzechotki, bongosy, bębenki, a nawet dwa patyki – bo przecież wszystko może służyć do tworzenia dźwięku.

Zapraszamy Wszystkich w świat muzyki i filmu – do wspólnego słuchania i muzykowania!

Bilety w cenach od 19 zł zł do 119 zł dostępne na stronie www.koncertfilmowy.pl, eBilet.pl i Biletyna.pl

Więcej informacji o wydarzeniu na:

www.KoncertFilmowy.pl

Informacje o koncercie:

Termin: 19.11.2023 (niedziela)

Miejscowość: Gdańsk/Sopot

Miejsce: Ergo Arena, Plac Dwóch Miast 1, Gdańsk/Sopot

Godzina: 12:00

Bilety: 19, 49, 69, 99, 119 zł

Termin: 22.10.2023 (niedziela)

Miejscowość: Warszawa

Miejsce: COS Torwar, ul. Łazienkowska 6 A, Warszawa

Godzina: 12:00

Bilety: 19, 49, 69, 99, 119 zł

Wstęp gratis dla dzieci do trzech lat, siedzących na kolanach rodziców

Czas trwania koncertu: 70 minut

Wykonawcy:

Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie

Chór Politechniki Warszawskiej

Anna Lasota – sopran

Maciej Sztor – dyrygent

Magda Miśka-Jackowska – słowo o muzyce

Repertuar:

Bryan Tyler – Super Mario Bros

Hans Zimmer – Kung Fu Panda

Hans Zimmer – Mały książę

John Williams – Harry Potter

Henry Gregson-Williams – Opowieści z Narnii

John Powell – Jak Wytresować Smoka

Alan Silvestri – Polar Express

Alan Menken, Stephen Schwartz – Pocahontas

Robert Lopez, Kristen Anderson-Lopez – Kraina lodu

Hans Zimmer – Król lew

Hans Zimmer – Madagaskar

Felieton

Into the wild

19 września 2018 / Marta Osadkowska

Bardzo dużą część dzieciństwa spędziłam u dziadków na wsi.

Byli rolnikami, mieli rozległe pola, sad i niewielką ilość zwierząt. Dla dziecka – prawdziwy raj. Niekończące się tereny do zabawy, drzewa do wspinaczki, rwane garściami maliny, czereśnie i porzeczki. No i agrest, pękaty i pachnący słońcem. Uwielbiałam tam jeździć, spędzać całe dnie na dworze, cieszyć się bliskością natury. Dziadkowie ciężko pracowali, nie mieli czasu...

Bardzo dużą część dzieciństwa spędziłam u dziadków na wsi. Byli rolnikami, mieli rozległe pola, sad i niewielką ilość zwierząt. Dla dziecka – prawdziwy raj. Niekończące się tereny do zabawy, drzewa do wspinaczki, rwane garściami maliny, czereśnie i porzeczki. No i agrest, pękaty i pachnący słońcem. Uwielbiałam tam jeździć, spędzać całe dnie na dworze, cieszyć się bliskością natury.

Dziadkowie ciężko pracowali, nie mieli czasu zajmować się nami i dopóki krew się nie lała, naszym głównym zadaniem było nie przeszkadzać. Do dziś pamiętam, że gdy zbliżały się żniwa, babcia sadzała wszystkie wnuki przy stole i karmiła makabrycznymi opowieściami o dzieciach poćwiartowanych przez kombajny i tracących rączki po kontakcie z kosą. Wszystko po to, żebyśmy na pewno nie kręcili się w czasie wzmożonej pracy po polach. Nikt tam nie miał czasu zwracać na nas uwagi i dbać o nasze bezpieczeństwo. Działało! Zachowywaliśmy bezpieczną odległość i nawet wyłączony kombajn, stojący pod dachem, wzbudzał nasz respekt.

Dziś mieszkam w mieście i choć bardzo to lubię, znajduję w sobie tęsknotę za wsią.

Dobrze się na niej czuję, lubię bliskość natury, robale wszędzie i zapach pola. Szukam namiastki tych doznań podczas wyjazdów, w górach, na kampingach. Życie w mieście jest wygodne, ale to chwile na wsi mnie karmią i pomagają znaleźć równowagę.

Jakiś czas temu dostałam w prezencie książkę „Życie pasterza” Jamesa Rebanksa z komentarzem, że kto jak kto, ale ja na pewno ją pokocham. Błędnie zakwalifikowałam ją do popularnych historii dezerterów z korporacji, którzy zaczynają nowe życie na wsi i natychmiast tworzą z tej okazji wszelkiej maści publikacje. Przeczytałam ich tyle, że na jeszcze jedną nie miałam już miejsca. Książka leżała sobie cierpliwie na półce, aż natknęłam się na nią ostatnio i z ciekawości zaczęłam czytać. I przepadłam z kretesem.

Darczyńca miał rację – pokochałam tę historię.

James Rebanks nie jest żadnym nawróconym głosicielem prawdy objawionej, ale pasterzem z dziada pradziada. Wychowywał się na angielskiej farmie, w Krainie Jezior. Od najmłodszych lat wiedział, że chce kontynuować rodzinną tradycję i zajmować się owcami. Nie dlatego, że nie znał innego życia, wręcz przeciwnie. Obejrzał je sobie z bliska, podczas studiów na Oksfordzie i pracy w Londynie. I zawsze wiedział, że wróci do domu, że tylko jedna droga go interesuje. „Życie pasterza” to książka o pięknie prostego życia, o satysfakcji z ciężkiej pracy, o pokorze wobec natury i szacunku dla tradycji. To książka o wartościach, które dzisiaj wydają się nieco zamazane.

Rebanks niczego tu nie koloryzuje i nie spisuje sielanki.

Jego życie jest trudne i wymagające, zła pogoda potrafi pozbawić go całorocznych zarobków. Codzienność pasterza to ogromny wysiłek, zdobywanie doświadczenia, układanie relacji z ludźmi i, co ważniejsze, zwierzętami. O jednych i drugich znajdziemy tu wiele anegdotek i opowieści. Moja ulubiona jest o wujku autora, rolniku i hodowcy bydła, który był bardzo barwną postacią. Pewnego dnia urządził dla siebie stypę, choć był w dobrym zdrowiu. Dlaczego? Bo uznał, że na tej właściwej na pewno będzie świetna zabawa i on nie chce jej przegapić. Jego przewidywania okazały się słuszne, więc za jakiś czas imprezę powtórzył.

Jak dla mnie „Życie pasterza” jest jak najlepszy thriller, od którego nie sposób się oderwać.

Czytam, czytam i aż mnie korci, żeby spakować plecak i uciekać na wieś. A kiedy odczuwam taki stan, przypomina mi się „Walden” H.D.Thoreau. To napisany w XIX wieku zbiór esejów na temat prostego życia w domku nad jeziorem, krytykujący konsumpcjonizm, nowe mody i nawyki społeczne. Thoreau był jednym z tych ponadczasowych myślicieli, którzy mogliby żyć wiecznie, bo potrzebni są w każdym miejscu i czasie. Oskarżyciel bezdusznej administracji, walczył o swobody obywatelskie i uważał za podstawowe prawa moralne i odrębność każdej jednostki. Był zaangażowany w zniesienie niewolnictwa Murzynów, ale uważał, że równie groźne jest zniewolenie przez głód pieniądza i narzucane przez społeczeństwo zasady. Aby udowodnić swoją tezę, że człowiek wcale nie potrzebuje do szczęścia wiele, zbudował chatę nad jeziorem Walden i żył w niej przez dwa lata, uprawiając skrawek ziemi i ciesząc się kontaktem z przyrodą. Spisał swoje przemyślenia i przekazał innym. Szczęśliwi, którzy wykorzystują proste nauki. Dziś, gdy wielu już przejadło się konsumpcjonizmem, gdy coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że poświęcenie egzystencji dla gromadzenia dóbr materialnych, nie ma nic wspólnego ani z życiem, ani ze szczęściem, nauki Thoreau nabierają ponownie wielkiej mocy.

 

Historię człowieka, który dwie dekady temu postanowił podążyć za słowami filozofa, opisał w książce „Into the Wild” John Krakauer, a zekranizował kilka lat później Sean Penn pięknym filmem z poruszającą ścieżką dźwiękową stworzoną przez lidera grupy Pearl Jam.

Chris McCandless według standardów współczesnego świata miał wszystko: dobre pochodzenie, pieniądze i wykształcenie. Miał też wielką wrażliwość i poczucie, że nic z tego, co go otacza, nie czyni go szczęśliwym. Tęsknił do wolności, do życia w rytmie natury, do zjednoczenia z przyrodą. Jak tylko skończył studia, oddał pieniądze na cele charytatywne i z plecakiem wyruszył w kierunku Alaski. To drobne niedopatrzenia sprawiły, że ta wyprawa kosztowała go życie. Taki bywa los marzycieli, że nie doceniają rozumu i często płacą za to wysoką karę. Ale zanim odszedł, żył tak, jak pragnął, całym sobą, świadomie i wolno. Pomimo wielu krytyków, nazywających go nieodpowiedzialnym egoistą, stał się bohaterem podróżników i romantycznych poszukiwaczy. W tym moim. x

Nie ma jednego sposobu na szczęście, nie ma jednej drogi.

To, co dla mnie wydaje się drogą przez mękę i niewolnictwem, kogoś innego może uszczęśliwiać. Fajnie, że jesteśmy tacy różni. Nie wiem, czy wspomniane przeze mnie książki są uniwersalne, pewnie nie. Każdy z nasz szuka i czerpie z życia to, czego mu akurat potrzeba, co w danym momencie pasuje. Tym, którzy szukają ucieczki w naturę i przypomnienia sobie, kim jest człowiek, zanim jest ważnym garniturem za biurkiem, polecam z całego serca wyprawę na wypas owiec, jezioro Walden i Alaskę. Uprzedzam tylko, że można z tej literackiej podróży wrócić mocno odmienionym.

Obrazuję ten tekst zdjęciami z Bieszczad, gdzie, według mnie, najłatwiej zamienić marzenia o ucieczce, w czyn. Tam się to właściwie samo robi.

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo