Change font size Change site colors contrast
Felieton

Gdy wszystko idzie nie tak, jesteś kobietą – skałą

21 kwietnia 2019 / Agnieszka Jabłońska

Niebo jest niebieskie, lody zimne i smaczne, słońce grzeje.

Jest przepięknie, spokojnie i dobrze. Jestem zrelaksowana, wyciszona i bardzo zadowolona. Mam włączony tryb slow, jestem miękka jak waciki z organicznej bawełny. Pozwalam sobie na słabość, na naturalność. Mało jest takich chwil w życiu, prawda? Kiedy ostatnio czułaś się doskonale zrelaksowana i wolna od wszelkiej odpowiedzialności? Kiedy żyłaś tylko tu i teraz? (Bardzo dobrze...

Niebo jest niebieskie, lody zimne i smaczne, słońce grzeje. Jest przepięknie, spokojnie i dobrze. Jestem zrelaksowana, wyciszona i bardzo zadowolona. Mam włączony tryb slow, jestem miękka jak waciki z organicznej bawełny. Pozwalam sobie na słabość, na naturalność.

Mało jest takich chwil w życiu, prawda? Kiedy ostatnio czułaś się doskonale zrelaksowana i wolna od wszelkiej odpowiedzialności? Kiedy żyłaś tylko tu i teraz?

(Bardzo dobrze w odkrywaniu siebie i głębokim odczuwaniu pomaga joga nidra, czyli rodzaj medytacji prowadzonej przez nauczyciela. Można wiele zmienić w swoim wnętrzu podobno, tak mówią, ja nie wiem – zawsze wtedy zasypiam).

Gdy wszystko zaczyna się walić, podobno najlepszą rzeczą jest przetrzymać.

Ja wolę działać, sięgam więc po to, w czym jestem dobra. Umiem organizować i zarządzać, mam skilla i wiedzę w tym zakresie. Trochę się miotam, czasami płaczę, ale robię swoje.

W życiu każdej z nas przychodzi taki moment, gdy jest bardzo trudno i nie pozostaje jej nic innego jak być silną. W momencie, w którym pora na największe załamanie, na płacz i histerię, zaciskamy zęby i bierzemy wszystko na klatę lub barki (sorry, ja mam płaskoklacie, trzeba sobie radzić). Spływa na nas niczym Niagara olbrzymi spokój, doszłyśmy do końca, do kresu wytrzymałości i nagle stoimy twardo, całkiem spokojne.

Jesteśmy kobietami – skałami.

Trwamy, gdy szaleje sztorm, gdy rozbijają się o nas fale wyrzutów, statki wymówek i smagają nas bezpodstawne oskarżenia. Jesteśmy twarde, silne i znajdujemy w sobie wciąż nowe pokłady spokoju, by hamować tsunami bezsilnej złości naszych bliskich. Rozróżniamy wołanie o pomoc od bełkotu słów, które mają ranić. Umiemy postawić się i trwać, czekać na rozwój wydarzeń.

Jesteśmy kobietami – skałami. Wystarczająco silnymi, by zatrzymać cały świat, by oparł się nas partner i dom, rodzice. By emanować spokojem, gdy życie wydaje niesprawiedliwe wyroki, gdy do domów włamuje się cierpienie, a do drzwi spokojnie puka śmierć.

Jesteśmy kobietami – szamankami połączonymi z naturą, nawet jeśli odpychamy to od siebie. Czasami mamy sny, czasami w ostatniej chwili zmieniamy plany, gramy w oszukać przeznaczenie i mamy cholera, skilla.

Jesteśmy kobietami – skałami. Czasami musimy wziąć na siebie tyle, że nigdy nie uwierzyłybyśmy, że jesteśmy w stanie podźwignąć taki ciężar. A później coś się dzieje i nie mamy wyjścia, musimy być silne. Nie dajemy się zranić, nie pozwalamy, by ktoś oplatał nas swoim cierpieniem. Pomagamy, dajemy z siebie bardzo dużo, ale nigdy do końca.

Pamiętaj, gdy ktoś się na tobie opiera, musisz zostawić margines bezpieczeństwa.

Masz prawo odmówić, postawić rozsądne granice. Masz prawo czuć się źle, pozwolić sobie na przerwę, na odpoczynek. Masz prawo wyjść na chwilę, cicho zamykając drzwi. Masz prawo tańczyć, pić wino i śmiać się, nawet jeśli stajesz się powiernikiem cudzego cierpienia. Masz prawo odreagować, zmyć łzami radości porywający cię smutek. Jesteś kobietą – skałą, przez cały czas masz prawo do siebie.

 

Felieton

Co z tą wiosną?

12 marca 2023 / Magda Żarnowska

Mam przedziwne przeczucie, graniczące z pewnością, że ludzkość domaga się coraz to nowych początków wszystkiego, a marketing bardzo zręcznie wykorzystuje swoją szansę i co chwilę pozwala nam zaczynać na nowo.

Zupełnie niedawno zaczynaliśmy rok 2018 i zgodnie z zasadą „z Nowym Rokiem-nowym krokiem” czyniliśmy postanowienia noworoczne, w których nieliczni z nas wytrwali. Nic jednak straconego, bo oto przed chwilą rozpoczął się dla wiernych...

Mam przedziwne przeczucie, graniczące z pewnością, że ludzkość domaga się coraz to nowych początków wszystkiego, a marketing bardzo zręcznie wykorzystuje swoją szansę i co chwilę pozwala nam zaczynać na nowo. Zupełnie niedawno zaczynaliśmy rok 2018 i zgodnie z zasadą „z Nowym Rokiem-nowym krokiem” czyniliśmy postanowienia noworoczne, w których nieliczni z nas wytrwali.

Nic jednak straconego, bo oto przed chwilą rozpoczął się dla wiernych Wielki Post, i gdyby ktoś przegapił okazję noworoczną, mógł sobie przynajmniej odmówić czegoś na następne  czterdzieści dni. Jako przykładni katolicy, korzystając z okazji, odmówiliśmy sobie czerniny, której nie jesteśmy fanami, a mój mąż – znany przeciwnik pierogów, postanowił bez nich wytrzymać aż do samej Wielkanocy.

Gdybyście jednak zdążyli zjeść już czerninę, pierogi albo czekoladę (bo tej nieopatrznie większość jest skłonna sobie odmówić pod wpływem impulsu) i korzystać z wielkopostnej  fali wyrzeczeń, już się nie opłaca, przyroda daje nam kolejną szansę.

Nadchodzi bowiem wiosna, a wiadomo, na wiosnę opłaca się czynić postanowienia, odmieniać swoje wnętrza i zewnętrza, odchudzać, remontować i dekorować.

Według himalaistów i innych wspinaczy, wiosnę mamy już od początku marca, dlatego gdybyście próbowali zdobywać K2 zimą, to już niestety nie da rady i trzeba poczekać do grudnia, według kalendarza natomiast, astronomiczna wiosna zaczyna się 20 marca, więc została jeszcze chwila na poczynienie postanowień. I żeby marketingowcom nie ułatwiać jakoś wybitnie pracy, zebrałam trochę informacji, dlaczego w ogóle warto coś zmieniać w życiu w połowie marca. Moją inspiracją był wczorajszy rodzinny spacer. Korzystając z tego, że ustawodawca wspaniałomyślnie zapewnił nam wolną niedzielę, mogliśmy wyjątkowo spacerować w nieprzebranym tłumie innych spacerowiczów, którzy z braku otwartej galerii wybrali park. I właśnie ten spacer otworzył mi oczy i doprowadził do refleksji, że jednak muszę coś zmienić. Objuczona rowerkami i innymi pojazdami dzieci, dotleniona za wszystkie czasy, wróciłam do domu ledwo żywa, jakby ktoś wyjął mi baterie, a do dziś łupie mnie w krzyżu i łamie w kościach.

To starość – pewnie powiecie i pewnie macie racje, ale… naukowcy wyszli naprzeciw moim oczekiwaniom i tym konkretnym objawom mojej starości nadali nową, piękna nazwę, a mianowicie: SYNDROM ZMĘCZENIA WIOSENNEGO!  

Okazuje się bowiem, że to, co naprawdę warto zmienić na wiosnę, to dieta i styl życia.

I to nie tylko po to, aby za trzy miesiące móc na plaży zaprezentować nowy strój kąpielowy i wyglądać w nim zjawiskowo, nawet jeśli pada deszcz i jest zimno (co jest raczej polską wakacyjną klasyką pogodową).

Warto zmienić nawyki, aby było nam odrobinę łatwiej w ogóle dożyć do lata. Okazuje się, że w przyrodzie nic nie ginie (no może oprócz pojedynczych skarpetek w pralce) i tak samo wszystkie nasze zimowe zaniedbania właśnie teraz boleśnie dają nam w kość.

Naszemu organizmowi brak wielu istotnych substancji. Wykorzystaliśmy już wszystko, co udało się po lecie odłożyć (no może oprócz zapasów tłuszczu, ale to inna historia) i teraz boleśnie doskwierają nam niedobory magnezu (powodując rozdrażnienie i potęgując stres oraz skurcze mięśni), potasu (sprawiając, że mamy refleks szachisty, a targanie dziecięcego rowerka, to aż nadto), żelaza (wywołując nagłe ataki przejmującego zmęczenia), cynku (dziesiątkując nasze i tak wymaltretowane przez zimowe czapki, włosy), witamin i soli mineralnych (wywołując bóle głowy). Nie wiem, jak Wy, ale ja mam wrażenie, że kiedy jesienią i zimą mówiłam, że jestem zmęczona, to chyba śmiałam żartować, bo prawdziwe zmęczenie zaczęło się dopiero teraz. W dodatku dni są coraz dłuższe, na podwórku coraz cieplej i przyjemniej, więc serce rwie się jak za młodu do różnych aktywności, a organizm za nim nie nadąża.

Nie smućcie się jednak, gdyż istnieje sposób, aby ulżyć nam w tym wiosennym cierpieniu.

Niosę Wam gołąbka pokoju i kaganek oświaty w jednym! Tym razem odpowiedzią nie jest lampka wina (może nie w pierwszej kolejności). Odpowiedzią jest wyjście naprzeciw potrzebom naszego organizmu.

Po pierwsze powinniśmy zadbać o naszą dietę, wzbogacając ją o witaminy pochodzące wprost ze świeżych warzyw i owoców.

Po drugie, uzupełniajmy płyny – świeża woda plus soki owocowe na pewno nie zaszkodzą.

Po trzecie, możemy udać się do apteki po jakieś „suple” niczym kulturyści, czyli zwyczajnie po preparaty wielowitaminowe, które zapewnią nam to, z czym samą dietą w zabieganym świecie trudno sobie poradzić.

Po czwarte – to miód na serce mojego męża i innych sportowych zapaleńców – dbajmy o kondycję. To jest ich odpowiedź na wszystko, ale trzeba im przyznać rację – sprawny fizycznie organizm potrafi dźwigać rowerek i nawet dziecko jednocześnie i następnego dnia wstać dziarsko z łóżka po pierwszym budziku… względnie po trzech drzemkach.

Po piąte, skoro już poruszyłam temat snu – powinniśmy na wiosnę szczególnie zadbać o zdrowy i porządny odpoczynek naszego organizmu. Skoro nasze ciało samo wyłącza się tuż po „Na wspólnej”, może warto go tym razem posłuchać i pójść spać, a nie wypijać kolejną kawę i zmuszać się do pozostania na chodzie dwie godziny dłużej?

Podsumowując – nie taka wiosna zła i straszna, jak ją malują.

Trzeba tylko wsłuchać się w siebie, a kiedy już wszystkie poziomy niezbędnych składników zostaną wyrównane, a kondycja poprawiona, o wiele łatwiej będzie nam dźwigać rowerki, biegać za dziećmi,  przeprowadzić wiosenne metamorfozy mieszkania, a przynajmniej wyprać firanki i umyć okna, czyż nie? Na samą myśl o tym, że jestem gibka, wysportowana i w dodatku zbilansowana dietetycznie, robi mi się cieplej na sercu. I uważam, że za dobre chęci należy mi się czekolada. W końcu to dieta odpowiednia na niedobór magnezu, prawda?

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo