Niemal wszystkie pierwiastki, z których jesteśmy zbudowani, ty i ja, zostały wyprodukowane wewnątrz gwiazd istniejących na długo przed powstaniem Ziemi. Mamy zatem prawo twierdzić, że wszyscy jesteśmy dziećmi gwiazd.
Stephen Hawking
Gdybym była stworzeniem o nieco większym rozumku, zostałabym astrofizykiem. Kosmos fascynował mnie, odkąd pamiętam, a stan ten znacznie pogłębiała książka „Historie niezwykłe o gwiazdach i planetach”, którą w dzieciństwie sprezentował mi tata.
Wyczytałam ją doszczętnie i zasypywałam go tysiącem pytań, na które cierpliwie i kompetentnie (sam będąc dobrze z fizyką zaznajomiony) odpowiadał. Niestety, już w szkole podstawowej okazało się, że przekazał mi jedynie zamiłowanie do tajemnic Wszechświata, ścisłego umysłu zaś już nie. Matematyka i jej naukowe towarzyszki, pomimo mych usilnych starań, pozostały dla mnie czarną magią. Pogodziłam się z faktem, że nie będzie mi dane całkowite zrozumienie zachodzących nad moją głową reakcji i zjawisk. Ale ten niefart w loterii genów nie powstrzymał mojej ciekawości. Podjęłam swego czasu wyzwanie przeczytania książek Stephena Hawkinga (tych adresowanych do „przeciętnego czytelnika”) i z pomocą encyklopedii nawet co nieco z nich zrozumiałam. Moje szare komórki aż dymiły nad tymi niepozornie wyglądającymi tomikami.
A tymczasem w księgarniach prawdziwa astrofizyczna uczta.
Uczeń wspomnianego genialnego fizyka postanowił ukrócić męki ciekawych, ale pozbawionych odpowiednio wyposażonych mózgów i opisał Wszechświat językiem zrozumiałym dla każdego. Mili Państwo, to jest uczta prawdziwa! „Wszechświat w twojej dłoni. Niezwykła podróż przez czas i przestrzeń” Christopha Galarda wyjaśnia wszystko. Nie jakimiś enigmatycznymi wzorami, ale normalnie, po ludzku! Nawet teoria względności Einsteina nabiera sensu! Ten pan potrafi przystępnie i ciekawie opisać nawet to, czym są orbitale elektronowe. To się czyta z wypiekami!
Skąd wiadomo, że Słońce wybuchnie za pięć tysięcy lat?
Jak powstają komety? Czy Wszechświat ma centrum? Dlaczego życie wieczne nie jest możliwe? Jak narodził się Księżyc? To tylko nieliczne pytania, na które w tej książce znajdziecie bardzo jasne odpowiedzi. A dlaczego mówi się, że wszyscy jesteśmy stworzeni z gwiezdnego pyłu? Bo wszystkie ciężkie atomy, z jakich składa się Ziemia, wszystkie atomy potrzebne do życia, wszystkie, z jakich zbudowane jest nasze ciało, powstały kiedyś we wnętrzu gwiazdy. Wciągamy je w płuca, gdy oddychamy. Czy to nie jest piękne? Dlaczego takich rzeczy nikt mnie nie uczył na fizyce?
Jesteśmy gwiezdnym pyłem, w który tchnięto życie i który został upełnomocniony przez Wszechświat do jego zrozumienia pisze w „Astrofizyce dla zabieganych” Neil DeGrasse Tyson.
Tytuł dobrze oddaje zawartość tomu: to faktycznie skrócone wyjaśnienia dla tych, którym się spieszy. Autor nie objaśnia zjawisk cierpliwie i nie stawia sobie za cel tłumaczenia podstaw. Takie rzeczy tylko u Galarda. Tyson opisuje to, na czym się zna, dla tych, którzy też mają na ten temat jakieś pojęcie. Kto lubi przeszukiwać Netflix, może skojarzyć jego nazwisko z serialem popularno-naukowym „Cosmos”, którego jest gospodarzem. Program jest interesujący, choć, jak dla mnie, ma taki amerykański styl, który bywa drażniący. Kiedy się jednak człowiek do tego przyzwyczai, to na pewno wiele wyniesie z tych naukowych wojaży. A pięknie zobrazowane życie Wszechświata na długo zostaje w pamięci.
Bardzo mnie cieszy, że podróże między gwiazdy i planety mogą odbywać z nami dzieci.
W książce „Marcelinka rusza w kosmos. Bajka trochę naukowa”, tytułowa bohaterka i jej przyjaciel Duszek wyruszają, aby odnaleźć Najważniejsze. Co się kryje za tym określeniem, sami nie wiedzą, wszak najważniejsze nie dla wszystkich jest tym samym w tym samym momencie. Po drodze Marcelinka dowie się od swojego kompana o tym, że światło ma prędkość, gwiazdy umierają, a czas i przestrzeń są ze sobą połączone na wieki. Wszystkie te tajemnice wyjaśnione są na przykładzie niezawodnych motylków, powszechnie znanych z codzienności obiektów i życia rodzinnego. Początki Wszechświata? Czarne dziury? Wielki Wybuch? Wszystko da się wyjaśnić dzieciakom, co udowadnia Janusz Leon Wiśniewski. A ilustracje Ani Jamróz bardzo uprzyjemniają tę kosmiczną wyprawę.
Nieco poważniejszą formę przyjmuje propozycja Pawła Ziemnickiego „Kosmos. Gwiezdna podróż”.
Ten przewodnik po Wszechświecie przepełniony jest zdjęciami i rysunkami obrazującymi jego życie. Najpierw chciałam napisać, że jest to książka dla starszych dzieci, ale to nieprawda. Bardzo przystępna w odbiorze, jasno tłumaczy, co tam się nad naszymi głowami wyprawia. Opisane są planety i gwiazdy, a także wyprawy kosmiczne i ich główni bohaterowie. Autor pisał książkę z myślą o swoich kilkuletnich dzieciach i widać, że doskonale posługuje się językiem dostępnym tej kategorii wiekowej. Łatwo jest całą rodziną odbyć podróż międzyplanetarną z tym przewodnikiem w dłoniach.
A jeśli komuś marzy się bliższy kontakt z kosmosem, to mam dobrą wiadomość.
Już nie trzeba całe życie odkładać złotych monet w nadziei, że Elon Musk weźmie nas na pokład. W wirtualnej rzeczywistości, dzięki programowi Titans of Space, możemy obejrzeć planety z bliska, zobaczyć różnice i odległości między nimi. Grafika jest przepiękna, a objaśniający oglądane zjawiska lektor mówi jasno i na temat. W wielu miastach działają już Strefy VR, w których można doświadczyć międzygwiezdnej podróży. Da się też swój smartfon zamienić w domowe centrum wirtualnej rzeczywistości, dokupując do niego specjalne gogle. Aplikacji nie brakuje, nudy nie ma. Jak to w kosmosie.
A dla tych, którzy lubią po prostu gapić się w gwiazdy proponuję poznać Strefy Ciemnego Nieba.
To specjalne obszary, w których nie ma sztucznego światła. Wszystkim zainteresowanym tematem, osobiście polecam Stację Turystyczną Orle w Górach Izerskich. W tym miejscu, przy współpracy z Instytutem Astronomicznym Uniwersytetu Wrocławskiego, realizowany jest projekt Astro Izery. Na ścianach schroniska znajduje się zegar słoneczny, a sam budynek jest początkiem ścieżki dydaktycznej „Model Układu Słonecznego”. Przedstawia ona Słońce oraz osiem krążących wokół niego planet i pięć planet karłowatych w skali 1:1 miliarda. W tej skali pokazane są zarówno rozmiary tych 14 obiektów, jak i odległości między nimi. Kolejność planet od Słońca w modelu jest taka jak w rzeczywistości. Odbywają się na Stacji Orle także imprezy astronomiczne, podczas których jest okazja pooglądać niebo przez wielki, profesjonalny teleskop, zwykle niedostępny dla przeciętnego miłośnika gwiazd.
Przepiękny, magiczny, tajemniczy kosmos wydaje się być trochę bliżej dzięki książkom, technologii i pełnym pasjonatów miejscom. Ja zachłannie wyciągam po niego rękę i nie mogę się nasycić. Zadzieram głowę, patrzę w gwiazdy i myślę niech to trwa. Dobrze mi być gwiezdnym pyłem, częścią pełnego cudów i nauki Wszechświata.