Change font size Change site colors contrast
Felieton

Więź ojca i córki – dlaczego warto ją pielęgnować od najmłodszych lat

3 kwietnia 2018 / Magdalena Droń

Żyjemy w czasach, w których samotne wychowywanie dziecka przez matkę nikogo już nie dziwi.

Domeną naszej cywilizacji jest niechęć do formalizowania związków, skutkiem czego dzieci dorastające w wolnych związkach wychowywane są przez wielu „wujków”.  „Normalnym” stało się też, że ojciec wyjeżdża do pracy za granicę i widuje swoje dzieci raz na dwa tygodnie. Nawet jeśli tata jest przy dzieciach, nie wie w jaki...

Żyjemy w czasach, w których samotne wychowywanie dziecka przez matkę nikogo już nie dziwi. Domeną naszej cywilizacji jest niechęć do formalizowania związków, skutkiem czego dzieci dorastające w wolnych związkach wychowywane są przez wielu „wujków”.  „Normalnym” stało się też, że ojciec wyjeżdża do pracy za granicę i widuje swoje dzieci raz na dwa tygodnie. Nawet jeśli tata jest przy dzieciach, nie wie w jaki sposób zbudować z nimi właściwą relację, nie radzi sobie ze swoją rolą. Brakuje mu pozytywnych wzorców ojca, przez co jego rola ogranicza się do finansowego zabezpieczenia rodziny.

W całym tym cywilizacyjnym pędzie, który zmierza w dość dziwnym kierunku, zapominamy o najważniejszym – o dzieciach, które już od samego początku chłoną niczym gąbka i tworzą sobie bazę późniejszych zachowań, decyzji i relacji z innymi ludźmi. Jak zatem zadbać o to, by wychować je na świadomych i szczęśliwych ludzi? I jaką rolę odgrywa w tym wszystkim ojciec?

Ojciec zawsze będzie pierwszym i najważniejszym mężczyzną życia swojej córki. Niezależnie od tego, w jakim stopniu w nim uczestniczy, to właśnie jego relacja z pociechą będzie miała wpływ na późniejsze wybory młodej kobiety. Choć wydawać się to może dziwne, to tata uczy swoją córę kobiecości, tłumaczy jej, czym jest miłość i jak nawiązywać zdrowe relacje z innymi ludźmi. To od ojca zależy, czy córka stanie się pewną siebie, świadomą kobietą, czy też będzie w siebie wątpić i mieć problemy w związkach z mężczyznami w dorosłym życiu.

Trudne początki

Więź między matką a córką już od początku jest oczywista i niepodważalna. Biologicznie współistniejemy przez dziewięć miesięcy, a poza tym – łączy nas tak zwana „solidarność jajników”. Na starcie mamy więc znacznie łatwiej niż ojcowie dziewczynek. I wcale nie chodzi tylko o tożsamość płci, ale o to, że mężczyznom znacznie trudniej ośmielić się do czułych słów czy nowych gestów względem małej istoty. Dla wielu z nich są one po prostu niemęskie, choć całe szczęście w tej materii z biegiem lat wiele się zmienia. Z czasem większość panów przestaje się peszyć. Zachęceni małym rozwijającym się na ich oczach kwiatuszkiem, uroczą królewną, która wita ich każdego ranka z uśmiechem na ustach, stają się ich najwierniejszymi poddanymi, tracąc doszczętnie głowę na punkcie swoich córek. Nie zawsze jednak jest tak bajkowo…

Pierwsze wspólne kroki

Badacze zgodnie przyznają, że to właśnie między 2 a 4 rokiem życia dziewczynka zaczyna nawiązywać silną więź z ojcem. W tym momencie kształtują się w niej odpowiedzi na istotne życiowe pytania. Jeśli ojciec pozwoli jej na samodzielność, na popełnianie błędów i własne odkrywanie otaczającego ją świata, będąc przy tym zawsze obok, zmniejszy niepewność dziewczynki i zwiększy jej zaufanie do siebie oraz nabywanych umiejętności. To właśnie takie bezpośrednie zaangażowanie ojca i udzielanie autentycznego wsparcia pomagają w budowaniu właściwych życiowych postaw, które w dalszym życiu będą już tylko ewoluować.

Tata inny niż mama

Gdyby ktoś popatrzył na moje dzieciństwo z boku, powiedziałby, że wychowałam się w rozbitej rodzinie. Nigdy nie patrzyłam na to z tej perspektywy. Chociaż jestem córką marynarza, zawsze czułam obecność mojego taty. Nawet jeśli nie było go w domu bardzo, bardzo długo. Nie odczuwałam jego braku, chociaż moje dzieciństwo nie przypadało na okres wideorozmów czy skajpowania. A i wiadomo jak w latach 90-ych było z telefonią komórkową w Polsce. Mniejsza o to. Co miało na to wpływ? Niebagatelną rolę odegrało zaangażowanie mojej mamy, opieka babci czy cioć, ale chyba najważniejsze było to, że kiedy już tata pojawiał się w domu na te kilka dni w miesiącu, był w pełni obecny. Zawsze wtedy, gdy go potrzebowałam. I chociaż na swój męski sposób wyrażał uczucia i nie uzewnętrzniał się tak spontanicznie i bezpośrednio jak robią to kobiety, jego uwaga i reakcja na każdy mój gest wywarła ogromny wpływ na kształtowanie mojej osobowości i kobiecości.

Tak wiele się dzisiaj mówi o docenianiu swoich dzieci.

O tym, by zaszczepiać w nich od początku poczucie własnej wartości. I chociaż tata te dwadzieścia parę lat temu nie czytał rodzicielskich poradników i portali, poprzez swoje zachowanie, właśnie to robił. Tata zawsze mnie doceniał i kochał taką, jaka jestem. Nie tylko pod względem intelektualnym i duchowym, ale również wizualnym. Prawił komplementy, chwalił i zauważał nawet najmniejszą zmianę w wyglądzie. Nic więc dziwnego, że zaszczepił we mnie zdrowe poczucie własnej wartości i dodał pewności siebie. Bo właśnie docenianie kobiecości swojej córki od najmłodszych lat wpływa na samoakceptację dziewczynki w późniejszym wieku.

To dzięki tacie, którego względy podświadomie próbowałam pozyskać od najmłodszych lat, nauczyłam się budowania właściwych relacji z otaczającymi mnie ludźmi. To tata, który chętnie mnie tulił, był czuły i wrażliwy na moje potrzeby sprawił, że nauczyłam się, czego mogę oczekiwać względem innych mężczyzn i jak powinna wyglądać zdrowa relacja. Tata, tworzący długoletni związek małżeński z moją mamą, nauczył mnie też, jaki szacunek należy się kobiecie. Bo to właśnie z obserwacji relacji pomiędzy ojcem i matką dziewczynka tworzy wizję związku kobiety i mężczyzny. Dlatego dobry ojciec to taki, który poprzez swoją relację pokazuje, jak należy traktować kobietę, nawet jeśli nie jest już jej mężem. Po rozwodzie też przecież można darzyć szacunkiem swoją byłą partnerkę, a tak niewielu ojców to robi.

Tato nauczył mnie, czym jest ambicja i dążenie do spełnienia swoich marzeń.

Chociaż nie ma wyższego wykształcenia, zawsze zachęcał mnie i dopingował w nauce, przed szkolnymi olimpiadami i na konkursach recytatorskich. On również pomagał wyznaczać sobie dalsze życiowe cele. Otwierał, na tyle, na ile mógł, przede mną nowe możliwości i wierzył we mnie, nawet wtedy, kiedy inni dawno by zwątpili.

Za to wszystko jestem mu niewymownie wdzięczna.

Zachwiane podstawy

Zastanawiałaś się kiedykolwiek, skąd wzięła się Twoja niska samoocena, niepewność w relacjach z innymi, szczególnie mężczyznami, a może nawet brak poczucia własnej wartości? Naukowcy zgodnie uznają, że z dużym prawdopodobieństwem związane jest to z brakiem ojca lub jego zaangażowania w Twoim życiu. Dróg interpretacji jest wiele. Być może idealizujesz swojego ojca na tyle, że każdy potencjalny partner nie spełnia kryteriów i nie potrafi sprostać Twoim wymaganiom? A może szybko rozpoczęłaś współżycie seksualne i często wchodzisz w nowe związki, bo podświadomie szukasz tej namiastki miłości ojca, której nigdy nie zaznałaś? Zły ojciec mógł sprawić również, że nie jesteś w stanie zaufać żadnemu mężczyźnie i we wszystkich kontaktach jesteś zdystansowana i zamknięta. Możliwości jest wiele, jednak to właśnie problemy w relacjach rodzinnych bardzo często odbijają się w naszym późniejszym życiu. Spójrzmy na przykłady.

Czas wielkiej próby

Współczesne kobiety są pewne siebie, dobrze wykształcone i coraz lepiej zarabiają. Zatracają cechy do tej pory kojarzone z kobiecością i to one dominują w związkach. Nic więc dziwnego, że ojciec XXI wieku tylko w córce znaleźć może osobę delikatną i kruchą, niczym „prawdziwa kobieta”. Tatusiowe są więc często na każde skinienie księżniczek, kochają je bezwarunkowo i spełniają wszystkie zachcianki, co w późniejszym wieku negatywnie odbija się na życiu młodej kobiety. Nie musisz długo zastanawiać się nad znajomą, która związała się z facetem podobnym do swojego nadskakującego ojca, a mimo to jest nieszczęśliwa, prawda? Psychologowie są zgodni, że to właśnie „nadmierna miłość” ojca buduje w świadomości dziewczynki obraz mężczyzny słabego, uległego i pokornego, który nigdy nie będzie w stanie zadowolić takiej kobiety. Tak naprawdę szuka kogoś zupełnie innego, silnego, ale minie trochę czasu, zanim zda sobie z tego sprawę…

Czasem ogromnej próby dla ojców jest okres dojrzewania. Dla ojca małej księżniczki zawsze będzie to wstrząs i bolesne przeżycie. Inaczej zaś zareaguje ojciec oschły i niedostępny, który nie tylko może nie zaakceptować rozwijającej się kobiecości, ale także potraktować zachowanie córki jak zdradę. Typ ojca zamkniętego, nieokazującego uczuć wychowuje dziecko, które rozpaczliwie tęskni za bliskością. Nic więc dziwnego, że w późniejszym wieku wikła się w przypadkowe związki z facetami, którzy okażą jej jakiekolwiek, choćby najmniejsze zainteresowanie. Takie kobiety statystycznie częściej wiążą się ze starszymi mężczyznami i w młodszym wieku zostają matkami.

Model mieszany, czyli odkrywaj ojcostwo po swojemu

Dziś mam możliwość obserwowania na nowo budującej się relacji ojciec-córka między moimi najbliższymi. Patrzę na lubego i naszą córkę z ogromną radością w sercu. Przede wszystkim dlatego, że pomimo początkowych obaw (nie mówił do brzuszka, nie wykazywał nadmiernego entuzjazmu podczas ciąży, itp.), dziś szaleje na punkcie swojej królewny. I choć też nie czytał poradników dla tatusiów, a wzorce wyniesione z domu dalekie są od ideału, stara się jak może nieba jej przychylić. Ba! W wielu kwestiach jest znacznie lepszy niż ja – bardziej opanowany i cierpliwy. To tata jest u nas w domu od czytania książeczki przed snem, tata kąpie, tata tańczy najlepiej. Chociaż nasza córka ma niespełna dwa lata, wiem, że jest z nim niesamowicie szczęśliwa. A chyba o to na koniec dnia chodzi – by budować w dziecku każdego dnia prawdziwą radość. Niekoniecznie popartą książkową wiedzą o wychowywaniu dzieci, a wewnętrzną intuicją, którą Kamil niezaprzeczalnie ma.

Apel do tatusiów!

Ojcowie, zachęcajcie swoje córeczki od najmłodszych lat do podążania za dziecięcą ciekawością, testowania tego, co nieznane i odważnego podejmowania decyzji. Pozwalajcie im czasem popełniać błędy. Nigdy nie odmawiajcie, jeśli poproszą Was o pomoc lub radę. Zawsze patrzcie im głęboko w oczy. Wykazujcie się cierpliwością, gdy uczycie je nowych rzeczy. Znajdźcie coś, co możecie robić tylko we dwoje. Tańczcie razem! Śmiejcie się. I płaczcie, kiedy zajdzie taka potrzeba. Nigdy nie jest za późno, na budowanie wspólnej więzi. Wasze córki tylko na to czekają…

Felieton

Te nieoczywiste prezenty pod choinkę zmienią wszystko! Ciebie też.

17 grudnia 2019 / Paulina Kondratowicz

Zbliżają się święta.

Skąd wiem? Zewsząd trąbią reklamy, światełka odbijają się z wystaw, a w uszach już na początku listopada dało się usłyszeć nieśmiertelnego George’a Michaela i jego „Last Christmas”. Nic nowego, pewnie też macie wrażenie, że wraz z wymianą wystaw sklepowych po corocznej paradzie na cmentarzach, nastaje jakaś zupełnie nie do ogarnięcia gorączka świątecznych przygotowań, szykujemy prezenty pod choinkę. I ok, niech będzie. Sama chętnie też daję się ponieść gonitwie w kierunku bliżej nieokreślonych planów na prezenty, niespodzianki i inne frykasy, a kończy się zazwyczaj mocno odgrzewanym zakupem czegoś oczywistego. W tym roku chcę jednak, by było inaczej. Jak? 

Znasz to? Przychodzi listopad, początek grudnia, latasz po sklepach, szperasz po aukcjach internetowych, a idealne prezenty pod choinkę nie trafiają do Twoich rąk,  jak ich nie było, tak nie ma. Wszystko wydaje się być… takie zwyczajne. 

A czy wiesz, że można inaczej? I w zasadzie bez rujnowania domowego budżetu? 

Oto pomysły na nieoczywiste prezenty pod choinkę 

 

  1. Przygarnij kropka

Każdy wokół siebie zna kogoś, kto jest samotny. Z wyboru, z przymusu, bo życie tak się potoczyło. Mieszkamy obok siebie, ale praktycznie się nie znamy. 

Swego czasu zaobserwowałam dziwną dla mnie sytuację. Młodzi sąsiedzi ze sobą w sumie nie rozmawiają, nie znają się, nie chcą się poznać. Każdy żyje w swoim mieszkaniu jak w twierdzy, a obcy nie są mile widziani. Nie lubimy wchodzić w głębsze relacje z nikim, kogo nie znamy z zasady. I trudno się dziwić. 

Jednak szacuje się, że w wyniku samotności, która bezpośrednio może przyczynić się do obniżenia nastroju, zmniejszenia odporności i częstszego występowania chorób somatycznych, umieramy szybciej i dramatyczniej. 

Gorzej – samotność dokucza zwłaszcza osobom starszym, którzy odstawieni na „boczny tor” marnieją bez zainteresowania i wsparcia bliskich. Mówiąc „bliscy” nie mam na myśli tylko rodziny, ale też przyjaciół, znajomych czy sąsiadów. A może by tak wykorzystać w tym roku piękną tradycję jednego wolnego talerza przy stole i zaprosić kogoś, kogo wiemy, że spędza ten czas samotnie? Albo dla… zwierzaka, który czeka od długiego czasu na nowego pana lub panią w schronisku. Przecież święta to czas cudów i dobra. Niech chociaż na chwilę będzie tak, jak w baśni. 

 

  1. Nie pędź, zdążysz

Gorączka przedświąteczna dopada nas góra dwa tygodnie przed samym Bożym Narodzeniem. Zastygamy w korkach do centr handlowych, niszczymy stopy i kręgosłupy w kolejkach do kas w marketach po prezenty pod choinkę, a w najlepszym wypadku denerwujemy się, czy nasze zamówienia zostaną zrealizowane na czas przez serwisy zakupów online. 

W tej całej gonitwie zapominamy o czymś takim jak skuteczne zaplanowanie każdego obowiązku. 

Oczywiście są ludzie, którzy na wiele tygodni wcześniej wiedzą dokładnie, jak będzie wyglądać każdy dzień tuż przed świętami. Warto do tego celu wykorzystać znany i lubiany kalendarz adwentowy. Codziennie robimy jedną rzecz, i nie ma, że boli. Niech to będzie coś arcyważnego, bo pomniejsze obowiązki możemy spokojnie ogarnąć sami lub z pomocą rodziny czy znajomych. Dobrodziejstwem jest również internet, który szybciej pozwoli nam zamówić zakupy pod drzwi, czy też możemy wspólnie z przyjaciółmi wybrać się na potężne zakupy, by zaoszczędzić czas, pieniądze i zadbać o środowisko. 

Zdążysz, gwarantuję, tylko nie rób niczego na ostatnią chwilę. Jutro też jest dzień, ale po co masz w Wigilię o 17:00 ratować barszcz? 

 

  1. Przytul się, tyle wystarczy

Wiecie, o czym zapominamy w tej całej gonitwie przed świętami, po prezenty pod choinkę? By być ze sobą. Cieszyć się swoją obecnością, robiąc rzeczy razem. 

Wkurzamy się, bo za wolno, za mało, nie tak – a przecież święta mają być czasem magii i czarów. Więc czemu sobie zabieramy ten przywilej cieszenia się z drobnostek? 

Czasami mam wrażenie, że nie lubimy siebie do tego stopnia, że nawet w święta nie zauważamy obok siebie ludzi. Wkurzają nas tłumy, korki, kolejki i to, że w sumie nikt nam w niczym nie pomaga. A poprosiłeś chociaż raz o pomoc? A przytuliłeś za to, że ktoś po prostu jest? Wiecie, że ludzie umierają szybciej też przez to, że nie mają dostatecznie wielu okazji do zwykłego objęcia się? Bliskość z drugim człowiekiem wyzwala w nas endorfiny, uspokaja rytm serca, dotlenia organizm i powoduje rozluźnienie mięśni. Zamiast warczeć na siebie – przytul się. To masz za darmo! 

 

  1. Zrób coś sam!

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić zwłaszcza, jak natura pozbawiła nas wszelkich talentów manualnych lub artystycznych w ogóle. Ale to tylko tania wymówka. 

Odpalamy YouTube, sprawdzamy przepis na domowy słony karmel, robimy. Albo na słoik pierników, które ozdobimy tak, by obdarowywany nie miał wątpliwości, że przygotowaliśmy je z myślą o nim. Malujesz? Więc puść wodze fantazji i przygotuj coś zupełnie wyjątkowego, co zawiśnie w salonie u bliskiej osoby. Umiesz stworzyć świetny kolaż z gotowych grafik – wydruk kosztować będzie kilka groszy, zachwyt o wiele więcej. Po prostu usiądź i pomyśl co można zrobić i dać drugiej osobie, a co nie zrujnuje Twoich zasobów walutowych w jakiś znaczący sposób. A jeśli sam nie umiesz, poproś kogoś, kto umie. 

Jednak… najważniejsze jest to, by samodzielnie zmierzyć się z pomysłem i autentycznie cieszyć się, gdy wręczamy własnoręcznie przygotowany prezent danej osobie. 

 

  1. Powiedz, że kochasz

Jak śpiewał klasyk: „kochać, jak to łatwo powiedzieć”. No właśnie! 

Święta to doskonała pora na to, by komuś powiedzieć, że jest dla nas ważny. Nieistotne są góry prezentów, czy też fortuna wydana na poczet uroczystej kolacji, jeśli nie ma między nami miłości. 

Jeśli nie zakopiemy pewnych trudnych spraw i ich sobie nie wyjaśnimy. Jeśli mamy poczucie krzywdy. Chociaż przez te kilka dni miejmy dla siebie czas. Dla naszych relacji. 

Bo święta, nawet jak ktoś nie wierzy, jak ja, to taki fajny czas, kiedy możemy wiele spraw odsunąć na bok i zająć się tym, co najważniejsze – relacjami. 

O ile fajniej spędza się ten czas, kiedy możemy wspólnie posiedzieć przy stole, czy pomilczeć w ciszy. Możemy wszystko, bo o to chodzi, by być razem, nie tak jak zawsze – z dala od siebie. 

Przeczytałam ostatnio, że nawet rośliny, którym często się mówi miłe rzeczy, wyznaje miłość, rosną o wiele lepiej i nie doskwierają im różne przeciwności losu. Pomyślałam sobie, przecież jeśli mój storczyk potrafi pięknie zakwitnąć po tym, jak tygodniami mu mówię, że jest piękny, to co dopiero musi dziać się z ludzkim sercem, kiedy dostanie odpowiednią ilość uwagi, troski i miłości. 

To jest chyba ten cud, który zdarza się podczas świąt. I wcale nie trzeba gwiazdki, śniegu czy czerwonego płaszcza Świętego Mikołaja. 

Tymczasem stoję w kolejce po pomarańcze. I uśmiecham się łagodnie do pewnej pani, która stoi przede mną. Pewnie myśli, że jestem już po dużej ilości grzańca, skoro śmieję się do obcej osoby. A ja sobie myślę – dzisiaj nie spieszę się. Pójdę spacerem do domu i przytulę się mocno do domowników. Niech wiedzą, że ja już zaczęłam świętować. 

A jakie Ty nieoczywiste prezenty pod choinkę szykujesz swoim najbliższym?

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo