A może oprócz pozapracowych benefitów praca w korporacji i codzienne raporty, follow up’y, zebrania, procedury to zbyt wielkie poświęcenie dla takiego wyścigu szczurów? Kiedy wszystko jest na ASAP, co chwilę nowe deadline’y, a na domiar złego ciągłe musisz fokusować się na targetach, może pojawić się chwila zwątpienia. Czy tak jest rzeczywiście?
O pracy w korporacji rozmawiałyśmy z dziewczynami pracującymi w Banku BNP Paribas.
Moja historia z korporacją…
Prawie zawsze zaczyna się tak samo. Absolwentki studiów ekonomicznych wybierają staż w dużej międzynarodowej firmie, licząc na to, że dzięki ciężkiej pracy uda im się zrealizować swój american dream. Obcy kapitał to przecież stabilność i pewność pensji, a także możliwość rozwoju i pięcia się po drabinie awansów i sukcesu. – Skończyłam studia w SGH, więc korporacja była naturalnym wyborem. Nie wiem nawet czym różni się ta praca od innych miejsc, bo od zawsze (blisko 14 lat) pracuję w korpo – podkreśla Katarzyna Tatara, Dyrektor Biura Relacji Inwestorskich w Banku BNP Paribas. – Od zawsze chciałam pracować w „wielkim biznesie”, łącząc tematy zmian społecznych, środowiskowych, czułam, że tam mogę więcej. Po skończonych studiach kierunkowych usłyszałam o pracy w CSR w Banku i tak już zostałam – dodaje Joanna Gajda-Wróblewska, Menedżer ds. projektów społecznych w Fundacji BNP Paribas. Czy myślą, że to praca na chwilę? Nie. Już na tym etapie są raczej trwałe w uczuciach. – W banku zaczęłam pracę w 1996 roku. Wówczas jeszcze nie nazywało się go korporacją, była to po prostu praca w banku. od listopada 2000 roku pracuję w BNP Paribas – mówi Agnieszka Pawłowicz, Regionalny Menedżer Sprzedaży ds. Klientów Biznesowych. – Ciężko mi powiedzieć, czy czuję się lepiej/gorzej, pracując w korpo, ponieważ moje całe życie zawodowe to korporacja. Przeszłam bardzo dużo zmian w bankach, które związane były z fuzjami. Zmiany strukturalne, systemowe, produktowe – reasumuje Małgorzata Dębowska, Dyrektorka Oddziału BNP Paribas w Warszawie.
Stygmatyzacja czy wyróżnienie?
Kiedy słyszysz o korpo, z automatu myślisz o wyścigu szczurów, wiecznych nadgodzinach i warszawskim Mordorze. Czy taka praca może być nienacechowana w naszych umysłach? A może wręcz przeciwnie, osoby będące na samozatrudnieniu lub śmieciowych umowach marzą o benefitach w postaci pracowniczych lunchów i prywatnej opiece zdrowotnej. Czy praca w korporacji jakoś wyróżnia? Jak reagują nowopoznani znajomi? Co o takiej pracy sądzi rodzina? – Z moją pracą czuję się dobrze. Nie spotkałam się z negatywnym odbiorem, ale pewnie wynika to z tego, że większość znajomych też pracuje w korporacjach. Moi bliscy czasem myślą, że za dużo pracuję, ale chyba nie utożsamiają tego z korporacją, tylko generalnie szybszym tempem życia, które zawsze mi odpowiadało – mówi Kasia. – Nie czuję się ani lepiej, ani gorzej przez to, że pracuję w korpo. Nie ma takiego porównywania w moim otoczeniu. Praca jak praca, ważne by się realizować i robić fajne rzeczy. Oczywiście są czasem żarty w stylu: czy masz na to power pointa ;). Wiadomo że ta część biurokratyczna pracy w korpo mogłaby być ograniczona na rzecz kreatywności i robienia rzeczy, no ale pewnych spraw się nie przeskoczy. Rodzina, znajomi, pracują w bardzo różnych miejscach, od korpo przez NGO, instytucje publiczne, po prywatne przedsiębiorstwa i własne firmy. Zdarza się, że rozmawiamy o plusach i minusach każdego z tych środowisk pracy, ale nie ma tu jakiegoś kategoryzowania – dodaje Joanna. Czy można przekuć pozorne wady pracy w korporacji w zaletę, która wyróżni Cię w grupie? Oczywiście! – Porównując się do moich znajomych jestem lepiej zorganizowana. Stosunek otoczenia? Przyjaciele mówią, że zawsze pamiętam o datach urodzin i imienin (mam to oczywiście w kalendarzu zapisane). Co do przygotowania wyjazdów czy spotkań rodzinnych często jestem proszona o ich organizację na zasadzie zrobisz to najlepiej – podkreśla Agnieszka.
Rozwój odmieniany przez wszystkie przypadki
Badania udowadniają, że to właśnie „możliwość rozwoju” jest najczęstszą przyczyną wyboru takiego miejsca pracy. To właśnie w dużych międzynarodowych firmach kobiety mogą bez obaw o nierówne traktowanie stawać ramię w ramię z mężczyznami. Co więcej, mają pewność jasnych zasad, wytycznych i stabilności, niezależnie od swoich decyzji na polu prywatnym. – Praca w korpo daje mi szybsze możliwości rozwoju. Dzięki pozycji firmy mogę uczestniczyć i realizować ciekawe partnerstwa z organizacjami z zewnątrz, podpatrywać globalne praktyki centrali. Mam poczucie, że moje działania, wraz z sumą działań innych, przekładają się na projekty o dużym zasięgu. Lubię tempo pracy, mam wtedy poczucie, że więcej mogę, więcej działam. Z moim podejściem „never enough” ciężko się zatrzymać. Plusem korpo są oczywiście różne benefity i „last but not least” poczucie stabilności, mogę się skupić na realizowaniu odpowiedzialnych, zrównoważonych projektów. Poczucie stabilności dla mnie było szczególnie ważne w kontekście urlopu macierzyńskiego. Mogłam na spokojnie wrócić do swoich obowiązków, choć wiadomo, że w banku zmieniającego się świata, trochę zmieniły się zadania, ale to dobrze. To lubię w mojej pracy, że ciągle dzieje się coś nowego – mówi Joanna.
Blaski i cienie…
Wizja pracy w korpo wydaje się nader utopijna… Są jednak rzeczy, które mogą przekreślić marzenia o tego rodzaju pracy. – Czego mi brakuje w korpo… więcej swobody przy wykonywanych obowiązkach – stwierdza Gosia. – Oczywiście czasem multitasking, wielość zadań, które trzeba zrobić wokół projektu może być męcząca w dłuższej perspektywie, a przez to czasem rozmywa się poczucie sprawczości. Dlatego też istotne, by łapać potrzebny w życiu balans, ładować baterie, łapać oddech, robić ze sobą check-in i sprawdzać, czy nadal jaram się pracą i czy to, co robię sprawia mi frajdę. Kolejna rzecz, to proces podejmowania decyzji. W korpo potrafi długo trwać, więc na pewno fajnie byłoby mieć mniej biurokracji, szybszy proces decyzyjny i więcej indywidualnej sprawczości – dodaje Joanna.
Czy płeć ma znaczenie?
Badania z marca ubiegłego roku „Rynek pracy, edukacja, kompetencje. Aktualne trendy i wyniki badań” pokazują, że w Polsce wśród członków zarządów w największych spółkach publicznych kobiety stanowią 21%. A to ciągle wynik poniżej średniej unijnej (26,7%). Jeśli chodzi o udział kobiet wśród kadry kierowniczej wyższego szczebla, w Polsce wynosi on 13% i jest jednym z najniższych w porównaniu z innymi krajami UE-28. Z kolei jesteśmy krajem, gdzie odnotowano jeden z największych udziałów kobiet na stanowiskach menedżerskich (46,8%). – W Banku BNP Paribas ponad 60% to kobiety, z czego na stanowiskach menedżerskich jest 62%, a na dyrektorskich 36%. Cały czas pracujemy nad wzmacnianiem różnorodności, w banku jest wiele inicjatyw skierowanych do wzmacniania kobiet. Więcej w raporcie CSR i Zrównoważony Rozwój, polecam lekturę (LINK) – podkreśla z dumą Joanna. – Międzynarodowe korporacje obecne na polskim rynku coraz częściej promują dywersyfikację na najwyższym szczeblu zarządzania. Mam wrażenie, że u nas znaczna większość pracowników to kobiety – dodaje Kasia.
Nie samym korpo człowiek żyje
Żeby zachować balans i równowagę każdy z nas potrzebuje odpoczynku i oderwania się od obowiązków. Czy pracownice korporacji resetują się w jakiś uschematyzowany sposób? I czy aby na pewno są aż tak oderwane od zawodu podczas wypoczynku?
– W wolnym czasie lubię biegać. Podczas biegu na 10 km można kompletnie się wyłączyć i odreagować po całym dniu pracy. Należę do osób, które lubią aktywny wypoczynek i bardzo męczy mnie odpoczynek w domu. Często organizujemy z mężem jednodniowe wycieczki do różnych miast, żeby pospacerować i poznać historię tych miejsc. To, co kocham i jest moją pasją to chodzenie po górach – jest to moje drugie miejsce na ziemi. Tam zapominam o wszystkim… – opowiada Gosia. – Wcześniej było więcej podróży, dalszych i dłuższych, teraz ze względu na dziecko tych podróży jest mniej, są krótsze, ale niedługo mam nadzieję nadrobić, po prostu to taki czas w życiu. Za to rozwijam się w nowym temacie: macierzyństwo! Sporo czytam o rozwoju dziecka, starając się wychowywać w duchu rodzicielstwa bliskości. Każdą wolną chwilę poświęcam synkowi, staram się z nim odkrywać nowe rzeczy, pokazywać aspekty życia codziennego, ale też i pozwalać na samodzielne odkrywanie. Poza tym śledzę nowinki ze świata CSR. To coś, co mnie kręci nie tylko w związku z pracą, ale i prywatnie: zaangażowanie społeczne, ekologiczne podejście do życia, no waste, zrównoważona moda, circular economy, sharing economy, bardzo zwracam uwagę na to co kupuję – nawet małe zmiany mają sens – dodaje Joanna.
Myślenie długofalowe
Na rozmowach rekrutacyjnych w korporacji często pojawia się magiczne pytanie: gdzie widzisz siebie za 5, 10 i 15 lat. – Myślę, że w tak szybko zmieniającym się świecie jest ciężko powiedzieć, gdzie będę. Pojawiają się nowe zawody, zdobywamy nowe kompetencje… z pewnością chciałabym nadal pracować w tematyce związanej z CSR, wpływem społecznym i zrównoważonym rozwojem. Co przyniesie 5, 10 czy 15 lat? Czas pokaże. Może uda się stworzyć własny biznes społeczny z odpowiedzialną misją społeczną i środowiskową? Na pewno marzy mi się byśmy żyli w świecie, gdzie czyste powietrze, dostęp do wody pitnej to dobro powszechne, system edukacyjny jest sensowny, a różnorodność jest korzyścią, a nie problemem – snuje wizje Joanna.
Czy korpo jest dla każdego?
Często słyszy się o ludziach wypalonych zawodowo po 30-stce, którzy rzucają wypowiedzeniem i uciekają w Bieszczady. To głównie pracownicy korpo. Czy mimo tych scenariuszy warto próbować? – Jeśli ktoś ma ochotę pracować w korpo to czemu nie. Każda praca jest inna – korpo korpo nie równa. Każdy ma inne oczekiwania. Jak nie sprawdzisz, to się nie dowiesz czy to dla Ciebie: liczy się spoko szef, dobra atmosfera, szanse rozwoju, adekwatna do kompetencji i zaangażowania pensja. Tylko tyle i aż tyle. Myślę, że ciężko jest znaleźć trafione miejsce pracy, mi się udało – cieszy się Joanna.
____________________________________________
ilustracja: Emilia Pryśko
artykuł powstał we współpracy z BNP Paribas