Change font size Change site colors contrast
Ciało

Body shaming is fine. Why even women’s defenders still sexualize them?

30 sierpnia 2023 / Daniel Kotliński

Body shaming, the practice of humiliating or discriminating people (mainly women) because of their appearance, is strongly rooted in the modern pop culture, which is powered by permanent (over)production of social media content.

Obviously, the scale of this phenomenon is getting especially visible in the celebrity context - when an unretouched photo or a movie leaks to the Internet. Rihanna's case has brought...

Body shaming, the practice of humiliating or discriminating people (mainly women) because of their appearance, is strongly rooted in the modern pop culture, which is powered by permanent (over)production of social media content. Obviously, the scale of this phenomenon is getting especially visible in the celebrity context – when an unretouched photo or a movie leaks to the Internet. Rihanna’s case has brought this topic up twice over the last few weeks, The Internet has split into the ‘shamers’ and the protectors and the comments from both parties show only how far we have come in the sexualisation of woman’s body.

The Grand Kadooment is a public holiday in Barbados and at the same time the finale of Crop Over festival. Its tradition began at the end of the 17th century to celebrate the end of sugar cane harvest. Rihanna, the most famous “Daughter of Barbados”, joined the crowd again this year and created a world-wide sensation with a series of pictures in a colourful costume, heavily laden with jewellery and feathers. And Rihanna herself is enough to make the Internet go crazy. With over 53 millions followers on Instagram, the singer became the main subject of the body shaming discussion again.

the @aura_experience caught by @dennisleupold #BARBADOS #cropover2017 #culture

Post udostępniony przez badgalriri (@badgalriri) 7 Sie, 2017 o 1:44 PDT

Similar 'scandal’ broke out at the end of May when Barstool Sports website published an article bearing a rather disgusting heading ‘Is Rihanna Going to Make Being Fat the Hot New Trend?’. The unscrupulous author wonders if we are witnessing a developing trend of “women with Hindenburg [airship] curves” and stresses that the singer’s new look can lead to the situation when ‘the hottest chicks would look like people from Wall-E’.

The article, probably calculated to generate a large number of clicks, was widely criticized and quickly removed, but not by the fact that it was misogynist and humiliating – it simply was „not funny enough” for the general editor.

In this era of gossip madness, even web portals that clearly oppose calling Rihanna “fat” and try to defend her get involved in extremely sexualizing discourse. As Highsnobiety portal points out, a woman’s body should never be a subject of mass discussion. However, ambiguous and racial terms (thick, thicc) are used even here, to positively assess the singer’s shape, though. There, the author, full of good intentions, presents a series of RiRi pictures in a mesmerizing outfit, analyzing her curves from different angles: „(…) we show pictures of her body in close proximity – YOU DECIDE [if she’s thick]”.

Photo coverage from the Festival could have been a great opportunity to say something about the fascinating culture of Barbados, or the strong sense of local patriotism frequently demonstrated by Rihanna. Meanwhile, the only true reason for writing dozens of articles is … the body. Nasty comments on the image of Beyonce after she got pregnant, or Kim Kardashian for the same reason, or Lady Gaga after performing at the Super Bowl is no exception here – bodies of celebrities seem to be a „common good”, which can be evaluated by anyone.

Jennifer Aniston, fed up with such a situation, posted an open letter addressed to tabloids last year, where she emphasized how dehumanizing headlines, focusing on „famous belly”, destroy women’s subjectivity. Is she pregnant? Is she eating too much? Has she let herself go? Is her marriage on the rocks because the camera detects some physical 'imperfection?– could be read. For the insanity, associated with morbid fascination with the female body, Aniston blames precisely the paparazzi hunting for „hot news” and places where the content is published. In a recent interview published in Vogue, Aniston has been asked whether something had changed in her perspective a year after her appeal. – Not really (…). If you’re going to walk out and have your nipples showing, or your belly is a little bloated, or you’re not at the weight you want to be — you are perfect no matter what you are and no matter where you are. ” – she explains.

Information about this interview was published by a Polish gossip site, giving women the right to be who they want to be (and the way they want to be). Although, author’s had some doubts concerning the part about visible nipples, but that would still be acceptable.

However, right below the text there was a link to another story, titled: Angelina Jolie caught without a bra! That’s how she paraded [emphasis – ed.] in front of the crowd.

Language, being a tool of modern culture, plays a key role in our understanding of what is beautiful (thus slim means acceptable) and what is ugly (thick, unacceptable). If we do not want the next generation of girls and women to live in guilt because of what they look like, let’s pay attention to how we comment on the reality surrounding us and, therefore, what kind of beauty standards we pass on. Only then there is a chance, that in the foreseeable future such billboards will not push anyone into complexes caused by the unrealistic image of the female body.

Felieton

10 rzeczy, których absolutnie nie powinni robić rodzice na wolności

28 grudnia 2017 / Magda Żarnowska

Zawsze byłam dobra w wyliczankach, choć z matmy niekoniecznie.

100 rzeczy to naprawdę bardzo dużo, a że weekend był udany, spróbuję zamknąć moje przemyślenia jedynie w 10 zagadnieniach. Zupełnie niedawno biadoliłam, że rodzicom małych dzieci niezwykle trudno wyjść do ludzi, naturalnie z wyjątkiem wszelkich imprez rodzinno-parentingowych, a tu okazuje się, że jednak czasem się zdarza. Skoro zdarza się innym, los uśmiechnął się także...

Zawsze byłam dobra w wyliczankach, choć z matmy niekoniecznie. 100 rzeczy to naprawdę bardzo dużo, a że weekend był udany, spróbuję zamknąć moje przemyślenia jedynie w 10 zagadnieniach.

Zupełnie niedawno biadoliłam, że rodzicom małych dzieci niezwykle trudno wyjść do ludzi, naturalnie z wyjątkiem wszelkich imprez rodzinno-parentingowych, a tu okazuje się, że jednak czasem się zdarza. Skoro zdarza się innym, los uśmiechnął się także do nas i w ubiegły piątek można było nakręcić z naszym udziałem remake „Gorączki sobotniej nocy”, a co najmniej „O dwóch takich, co poszli w miasto”. Ostatnio w mojej głowie królują filmowe skojarzenia, więc z góry proszę o wybaczenie. Łatwiej się żyje, kiedy człowiek wie, że podobne rzeczy wydarzyły się innym i nawet film o tym nakręcono.

Na fali świeżutkich weekendowych doświadczeń, mam kolejną dawkę spostrzeżeń. Zastosowanie się do nich raczej zagwarantuje udany, spokojny wieczór. Powinno też zabezpieczyć opcję zachowania godności i dobrego imienia oraz wspomnień, które nie zostaną wykasowane z powodu przeciążenia twardego dysku. Co zrobić, aby bawić się jako dorośli, poważni ludzie? Czy „dorośli i poważni” to droga dobra dla każdego? My się do tych zasad nie stosowaliśmy, a zabawa była przednia. Wybór należy do Was.

Proszę zapiąć pasy, oto „ 10 rzeczy których absolutnie nie powinni robić rodzice na wolności”.

  1. Nie uprzedzajcie dzieci o swoich planach!! Nigdy! Z innymi zamieszanymi w planowanie rodzicami należy porozumiewać się szyfrem, najlepiej w obcym języku i to wyłącznie wtedy, kiedy dzieci nie ma w domu lub śpią za szczelnie zamkniętymi drzwiami. I oczywiście, jak dobrze wiemy, nie chodzi o sceny dantejskie, a raczej o fakt, że dzieci uprzedzone o naszym wychodnym, na pewno niezwłocznie postanowią się rozchorować. Nawet nie wiecie, ile imprez w ten sposób przeszło mi koło nosa…
  2. Przed wyjściem nie żywcie się szybkim zestawem obiadowym z nieznanego źródła, gdyż może to odcisnąć niezatarte piętno na reszcie imprezy, a na pewno wpłynąć na jej smutny finał- „jeśli wiesz, co chcę powiedzieć…” 😉 Żenujące upodlenie zapewnimy już sobie przecież poza domem.
  3. Dom postarajcie się opuścić niepostrzeżenie. Bez ckliwych pożegnań, przytulasów i buziaków. Gwarantuję, że po każdym „Mamo, nie idź”, zaczniecie się zastanawiać, czy na pewno warto.

    A poza tym, które dziecko uwierzy, że w piątek o 20.00, odstawieni jak cieć w Boże Ciało, naprawdę idziecie do Biedronki po masło albo zwyczajnie do pracy?

  4. Kobiety!! Nie zakładajcie nowych butów na wysokim obcasie zanim nie ustalicie, jak traficie na miejsce zbiórki. Serio. Choć i tak wiem, że nie da się tego uniknąć, bo buty takie ładne, a okazja tak rzadko… Jeśli już założycie, to miejcie w sobie tę asertywność (której mi zabrakło), żeby trochę hamować zapędy partnera, biegnącego na zbiórkę „normalnym tempem”. A szybki spacer po kocich łbach równać się może z „Terenową Masakrą”. Szkoda zamiast do knajpy, trafić jednak na ostry dyżur.
  5. Nie umawiajcie się na zbiórkę w miejscu wyjątkowo popularnym wśród innych bywalców przestrzeni miejskich. W tłumie młodzieży i turystów trudno niekiedy odnaleźć wszystkie zbłąkane owieczki. Po co tracić czas na poszukiwania, jeśli można już siedzieć w ciepłej knajpce i sączyć to i owo?
  6. Nie kupujcie piwa z nalewaka, choćby była promocja, a barman/barmanka byli wyjątkowo przekonywujący. Nie wierzcie, że teraz jesteście starsi, macie lepszą głowę, a szkodliwość piwa z nalewaka to wymysł pijanych nastolatków, jako uzasadnienie ich słabego stanu po powrocie do domu.
  7. Zanim wybierzecie knajpę jako docelowe miejsce Waszego upodlenia, upewnijcie się, że nikt aktualnie nie urządza tam 18tki. Głupio zostać posądzonym o bycie szpiegującym rodzicem jubilata. Fakt, młodzież patrzy z zachwytem na „pogujących” trzydziestokilkulatów, w tym kobiety w szpilkach znające teksty Nirvany, ale chęć zaimponowania podlotkom może skończyć się jeszcze gorzej.

    Nie tłumaczcie współimprezowiczom, że Simba nie jest postacią z Madagaskaru. Dla nich Madagaskar jest już wystarczająco starą bajką.

     

  8. Nie szalejcie przy barze. Nie mieszajcie alkoholu. Prawda stara jak świat, a jednak „na wolności” zdarza się zapomnieć. Nie dajcie się ponieść. Wiemy, że Was stać, bo pracujecie i pewnie macie kartę kredytową. Nie krzyczcie, proszę, w środku imprezy „Kolejka dla wszystkich!!”, nawet jeśli zawsze o tym marzyliście i teraz choć przez chwilę jesteście bożyszczem nastolatków.
  9. Nie idźcie na karaoke. A kiedy już pójdziecie, to nie wybierajcie szlagierów Mieczysława Fogga, jako tych, których mądry tekst i kontekst sytuacyjny, ma z Was uczynić gwiazdy imprezy. Jeśli już o karaoke mowa, to nie zapominajcie okularów z domu. Może i bez szkieł na nosie wydajecie się sami sobie bardziej sexy, ale z miną krecika, wgapiając się w ekran z tekstem, na pewno tracicie cały  swój sex-appeal. (Na szczęście kluby karaoke to miejsce szczególne jeśli chodzi o weekendowe upodlenie. Wszyscy wykonawcy jadą na tym samym wózku, kiedy to ilość spożytego alkoholu każe przypuszczać, że nie wygraliśmy The Voice of Poland lub innego Idola jedynie dlatego, że nie mieliśmy czasu wybrać się na casting. Znając zasady, nie trzeba obawiać się, że kompromitujące materiały i nagrania ujrzą światło dzienne. To jak tajne bractwo.)
  10. Nie wierzcie, że w środku nocy, po imprezie, musicie jeszcze skoczyć na pizzę albo do Mc Donalda. Tylko Wam się wydaje, że pożywny, wysokokaloryczny posiłek o 2 nad ranem pomoże Wam zachować zdrowe standardy zbilansowanej diety. I nie, nie wytańczyliście miliona kalorii.

 

Podsumowując, wiemy doskonale, jak wyglądają wyjścia rodziców do miasta.

Pamiętajcie tylko, że często zdarza się wrócić do mieszkania, gdzie pod opieką babć/cioć i innych niań, zostawiliśmy śpiące nasze największe skarby (dlatego proszę, wchodźcie po cichu i nie śpiewajcie na klatce). Zresztą, jak moglibyście zapomnieć, kiedy z pewnością przez większość imprezy z czułością przeglądaliście ich fotki i opowiadaliście urocze anegdoty, które potrafi zrozumieć tylko inny rodzic. Kiedy już wrócicie do ciepłego domu i padniecie w objęcia Morfeusza, nie zdążywszy zmyć makijażu i wklepać odpowiednich kremów, możecie mieć pewność, że już za chwilę zostaniecie wyciągnięci z waszej ciemnej, przytulnej nory, przez wasze cudowne trolle, rześkie jak grudniowy poranek. I znowu na pełnych obrotach. Nie dadzą człowiekowi cierpieć z godnością… I pamiętajcie jeszcze, że słowa „JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE IDĘ NA IMPREZĘ” są tymi, które zapomnicie jako pierwsze, gdy tylko nadarzy się podobna okazja – czyli co najmniej za pół roku.

Jak już pisałam wyżej, nie zastosowanie się do omawianych zasad może zapewnić niesamowite wrażenia, poczucie bycia „królem świata” i w pewnym zakresie niezapomniane wspomnienia 😊. Do dzieła!

 

 


Designed by Freepik

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo