Change font size Change site colors contrast

Jestem z tych, które myślą, mają pomysły, a potem… leży to to odłogiem, czeka na lepszy czas, od jutra jest stałą zmienną w moim słowniku i tak dalej i tak dalej. Jestem już na tyle stara, że mogę bez poczucia obciachu mówić o tym, że przez lata byłam wierna zasadzie, że co nie uciecze to się nie odwlecze. Jednak w tym roku nastąpiło kilka znaczących tąpnięć, które sprawiły, że w tym roku będzie inaczej. Że dość już robienia sobie listy rzeczy i nie zaglądania do niej ani razu. Powstał ogromny excel, z podziałem na komórki dedykowane co to ma być, kiedy, jak i ewentualnie za ile. Chcecie poznać moje 100 zdrowych nawyków, które chcę wprowadzić w życie? 

 

Wypisując swoje 100 zdrowych nawyków podzieliłam je na kilka kategorii, tak, bym mogła też wiedzieć, na ile potrzeby psychiczne i fizyczne są w równowadze. Według zdrowych praktyk ważne jest to, by w drodze do szczęścia znaleźć balans pomiędzy tym, co chcemy, co możemy zrobić i jak to wszystko zmieni nasze życie w dalszej perspektywie. Metoda małych kroków niech będzie od dzisiaj Twoją najlepszą przyjaciółką i pozwoli Ci dojść do sukcesu. Gotowe? 

 

100 zdrowych nawyków na 2021 rok!

 

1) Pij 2 litry wody dziennie – to absolutne minimum, by zachować prawidłowe nawodnienie, oczyszczanie z toksyn oraz zachowanie dobrego samopoczucia.

 

2) Wysypiaj się – minimum 6 godzin dziennie. Dzięki temu Twój organizm skutecznie się zregeneruje.

 

3) Wstawaj wcześniej – nie nastawiaj kilku drzemek na budziku. Wstaniesz jeszcze bardziej zmęczona.

 

4) Zaplanuj codziennie posiłki – zrób listę zakupów. Zaoszczędzisz pieniądze czas i nerwy. I nie doprowadzisz do uczucia głodu.

 

5) Rób kawę w kubku termicznym – dzięki temu zaoszczędzisz na kawie kupowanej w kawiarni oraz zawsze napijesz się ciepłej i swojej ulubionej.

 

6) Imbir jest super, podobnie jak cytryna w wodzie – dzięki niemu podkręcisz i smak i metabolizm, a także wspomożesz odporność organizmu 🙂

 

7) Nie przeglądaj Facebooka przed snem – nie nie i jeszcze raz nie. Eksperci twierdzą, że ekspozycja naszych oczu, a przy tym mózgu na informacje zawarte na wyświetlaczu, może powodować problemy z zaśnięciem. Zmęczony umysł potrzebuje relaksu, a nie kolejnego filmiku z kotkami.

 

8) Kupuj wielopaki – po pierwsze to oszczędne, po drugie pozwoli pewne produkty wykorzystać w kolejnych miesiącach, co automatycznie wykreśli je z przyszłych list zakupów.

 

9) Ogranicz kupowanie ubrań – produkcja ubrań niestety w wielu przypadkach jest niekorzystna dla środowiska przez wykorzystywanie do tego celu barwinków oraz wody, które w stanie zanieczyszczonym mogą być niebezpieczne dla środowiska. Wybieraj ubrania, które produkowane są w ekologiczny sposób, nie kupuj ich zbyt często lub zaprzyjaźnij się z lumpeksami!

 

10) Kup opakowania wielorazowe – dzięki nim przechowasz żywność (np. lunch do pracy) i wykorzystasz wielokrotnie do różnych celów. Ograniczysz w ten sposób produkcję śmieci.

 

 

11) Korzystaj z komunikacji miejskiej – bilet miesięczny to koszt około 100-150 zł. Ile przejedziesz samochodem, jeśli za taką kwotę zatankujesz?

 

12) Myj naczynia w misce lub nazbieraj całą zmywarkę zanim ją włączysz – kolejny eco-tip. Mycie w misce pozwala zaoszczędzić wodę, a włączanie zmywarki tylko wtedy gdy jest pełna da nam możliwość ogarnięcia brudnych naczyń naraz.

 

13) Gaś światło – nie korzystasz z danego pomieszczenia, gaś światło. To dodatkowe pieniądze w kieszeni oraz… ochrona środowiska.

 

14) Spacer zamiast auta – jeśli nie musisz, wybieraj spacer zamiast jazdy samochodem. Niech Twoje nogi poczują swobodę, a głowa miała szansę przewietrzyć się.

 

15) Zaadoptuj zwierzę – dokuczają Ci sezonowe depresje? Gwarantuję, że pies, z którym trzeba wyjść na spacer powinien skutecznie przegonić gorszy nastrój.

 

16) Rób sobie małe przyjemności – może być to ulubione ciastko (raz na… jakiś czas), ulubione perfumy, bukiet kwiatów. Jeśli tylko ma sprawić, że się uśmiechniesz…

 

17) Wybierz sport – taki, który doda Ci energii i zastrzyk endorfin.

 

18) Jedz 5 porcji warzyw – niech będą obecne w każdym posiłku. Wybierz swoje ulubione i niech staną się stałym punktem programu a nie przykrą niespodzianką.

 

19) Zacznij robić własne wędliny – możesz kupić kawałek mięsa, upiec je i potem korzystać jako domową wędlinę do kanapek. Masz pewność co jesz i oszczędzasz.

 

20) Wyjedź gdzieś raz na miesiąc – może być na wieś, za miasto, do miasta, gdziekolwiek. Chociaż na kilka godzin. Tkwienie w jednym miejscu może być powodem stresu lub spadku sił.

 

21) Zbadaj wzrok – raz na jakiś czas koniecznie wybierz się do okulisty, zwłaszcza jeśli nosisz okulary lub zauważyłaś pogorszenie wzroku.

 

22) Odwiedź specjalistę – pamiętaj o wykonaniu cyklicznych badań u ginekologa. Nowotwór wcześnie wykryty jest w 100% uleczalny.

 

23) Pokochaj kiszonki – ogórki, kapusta, papryki – niech staną się dodatkiem do obiadów, sałatek czy zdrową przekąską podczas oglądania telewizji. Kiszonki mają zbawienny wpływ na nasz układ pokarmowy.

 

24) Zrób sobie detox – niech to będzie post lub zrezygnowanie z używek. Oczyścisz organizm i sprawisz,że zacznie on lepiej funkcjonować.

 

25) Rzuć palenie – palenie jest złe, każdy to wie. Rzucenie tego nałogu może wydłużyć Ci życie o kilka lat, jeśli zrobisz to już teraz. 

 

26) Czytaj – wszystko co masz pod ręką. Czytaj magazyny, książki, ulotki. Wzbogacisz umysł i zrelaksujesz się lepiej niż podczas oglądania telewizji.

 

27) Kup sobie coś ładnego – niech to będzie coś, czego jeszcze nie masz, albo chciałaś zawsze mieć.

 

28) Zadzwoń do kogoś, za kim tęsknisz – mówi się, że zasada jest prosta – tęsknisz – zadzwoń. To nic nie kosztuje, a może w znaczny sposób poprawić relacje i nastroje.

 

29) Napisz list – do mamy, do męża, chłopaka… Napisz list, bo to wspaniałe jest móc dostać kopertę z kartkami własnoręcznie zapisanymi myślami.

 

30) Zrób słoik z dobrymi uczynkami – w pusty słoik zacznij wrzucać karteczki z dobrym uczynkiem, który zrobiłaś danego dnia. Po roku czasu weź wszystkie i przeczytaj. Zobaczysz jak wiele dobra można roztoczyć wokół siebie.

 

31) Idź potańczyć – ubierz kieckę, szpilki i po prostu tańcz. Zobaczysz jak wspaniale można się poczuć!

 

 

32) Zapisz się na jakieś szkolenie – online czy stacjonarnie – nie ma znaczenia. Poznasz inną perspektywę, nauczysz się czegoś nowego.

 

33) Rób przysiady – po 30 dziennie. Za jakiś czas mi podziękujesz 🙂

 

34) Ćwicz mięśnie kegla – to bardzo ważne, by pamiętać o mięśniach dna miednicy. Jeśli nie ty, to na pewno twój partner zauważy, że zaczęłaś trenować 🙂

 

35) Dorzuć się do akcji charytatywnych – niech raz w roku część twoich pieniędzy wyląduje na koncie organizacji charytatywnej. Lub przekaż 1% z PIT-a na konkretny cel.

 

36) Zrezygnuj z mleka – to krowie w pewnym wieku po prostu nam nie służy. Alternatywą jest mleko sojowe, kokosowe lub ostatnio moje ulubione – migdałowe.

 

37) Zrób bilans badań – raz w roku zrób komplet badań krwi. I nie uciekaj przed endokrynologiem.

 

38) Zacznij oszczędzać – niektóre banki mają możliwość oszczędzania na odkładaniu drobnych sum. Spróbowałam – w miesiącu jestem w stanie odłożyć najmniej 100 zł.

 

39) Zmień coś w mieszkaniu – może nowy kolor ścian? Albo lustro? A może kup rośliny doniczkowe? Na pewno zmiana pozytywnie wpłynie na Twoje samopoczucie.

 

40) Naucz się czegoś nowego – szydełkowanie, dzierganie, malowanie na szkle – nowe umiejętności sprawią, że będziesz mogła poćwiczyć medytacje, wyciszyć się lub podarować komuś bliskiemu coś zupełnie wyjątkowego.

 

41) Naucz się gotować coś nowego – na YouTube znajdziesz całe mnóstwo kulinarnych inspiracji. Zaskocz wszystkich, eksperymentuj, baw się.

 

42) Zbieraj kasztany, liście kamyki – niech posłużą do kreatywnego wykorzystania podczas domowego DIY 🙂

 

43) Nie rób zdjęć, zapamiętaj – poświęć zawsze kilka minut na cieszenie się widokiem zanim zrobisz zdjęcie. A najlepiej go nie rób, zapamiętaj ze szczegółami – jaki to był dzień, jaka była pogoda, kto z Tobą był.

 

44) Spróbuj aromaterapii – olejki aromatyczne to cudowny sposób na relaks. Wybierz te w tradycyjnej formie lub jako świece zapachowe, oleje do nacierania ciała lub kadzidła.

 

45) Kup sobie  szpilki – koniecznie czerwone. Nauczysz się w nich chodzić, gwarantuję 🙂

 

46) Spełnij czyjeś marzenie – na pewno wokół siebie masz osoby, które potrzebują odrobimy pomocy w spełnieniu ich marzenia. Rozejrzyj się, nie musisz mówić, że to Ty 🙂

 

47) Chodź do kina  – magia kina to nie tylko obcowanie ze sztuką, ale też źródło inspirujących rozmów, zdobywana wiedzy lub zwykłego odpoczynku.

 

48) Zacznij prowadzić dziennik – notuj co dobrego i złego wydarzyło się w danym dniu. Słowo pisane sprawi, że zapamiętasz wszelkie kwestie lepiej.

 

49) Zainwestuj w plannerplanner przydaje się każdej z Was, która ma problem z zapanowaniem nad chaosem w swoim życiu. W sklepach jest wiele wspaniałych form tego rodzaju kalendarza. Wybierz swój i działaj.

 

 

50) Zacznij piec chleb – nie sądzę, byś bardzo zaoszczędziła, ale na pewno docenisz sam fakt wytwarzania chleba, które może być wspaniałym przeżyciem.

 

51) Spędź weekend nad morzem lub w górach – niech to będzie weekend przemian, czas spędzony na pełnym docenianiu mocy przyrody i jej piękna.

 

52) Dbaj o stopy – niosą Cie przez życie. Zadbaj o ich zdrowie i dobrą kondycje. Odwiedź podologa lub stosuj częste masaże.

 

53) Odwiedź kosmetyczkę – bardzo ważne jest to, by od czasu do czasu korzystać z usług profesjonalnej kosmetyczki, która oczyści skórę, zadba o jej prawidłowe nawilżenie i pomoże w walce z problemami skórnymi.

 

54) Chodź na zakupy z listą – unikniesz dzięki temu kupna niepotrzebnych rzeczy.

 

55) Ucz się języka obcego – nauka języka wspomaga ćwiczenie pamięci, koncentracji i rozbudowuje nasze umiejętności lingwistyczne. Warto.

 

56) Spędzaj niedzielne poranki w łóżku i z kawą – chociaż jeden dzień w tygodniu niech będzie obfitował w leniwy poranek. Zaparz kawę, wróć pod kołdrę i ciesz się chociaż chwilą czasu, kiedy absolutnie nic nie musisz.

 

57) Obejrzyj bajkę – wróć na chwilę do czasu, kiedy byłaś dzieckiem. Obejrzyj ulubioną bajkę lub wybierz się z własnym dzieckiem do kina na film animowany. Poczuj się znowu tak, jakbyś miała kilka lat.

 

58) Zabierz dziecko na ciacho –  a kto powiedział, że z własnym dzieckiem nie można iść na randkę? Wybierzcie dzień, miejsce i cieszcie się swoją obecnością.

 

59) Kup sobie bukiet kwiatów – najlepiej tych ulubionych, które ożywią Twoje mieszkanie. Z okazji bez okazji.

 

60) Zacznij uprawiać bookcrossing – czyli pozostawianie książek na wymianę w wybranych miejscach (biblioteki, gabloty w miejscach publicznych). Zostaw swoją książkę i wymień ją może na inny egzemplarz.

 

62) Wypróbuj jogę – ćwiczenia rozluźniające i oddechowe to dobrodziejstwo dla duszy i ciała. Przekonasz się nawet bardziej, gdy spróbujesz aeral jogi 🙂

 

63) Wyjdź na babską kawę – raz w miesiącu zaproponuj przyjaciółce lub grupie znajomych wyjście na kawę. Niech to będzie czas, który spędzicie tak jak lubicie, bez ględzenia na pracę.

 

64) Przeczytaj jakiś wybrany poradnik – półki księgarni mogą uginać się od różnej maści poradników, jednak warto czasem sięgnąć po jeden konkretny. Czyjeś złote i mądre myśli mogą zmienić wiele.

 

65) Pogadaj z sąsiadem – współcześnie niewiele wiemy o swoich sąsiadach. Jeśli się nie znacie, to spróbuj przełamać lody. Dobry sąsiad jest na wagę złota!

 

66) Zakop wojenny topór – zadanie wymagające wielu starań, ale opłacalne – niech nowy rok nie będzie kolejnym rokiem niezałatwionych spraw. Warto zakopać wojenny topór, by móc ruszyć dalej.

 

67) Zakończ toksyczne relacje – niezdrowe związki niszczą nie tylko psychikę, ale też i ciało. Jeśli nie wiesz jak odciąć się od osób, które skutecznie zatruwają Ci życie, skorzystaj z rad psychologa.

 

68) Wyjedź na wakacje w nowe miejsce – zaplanuj tegoroczny urlop tak, by odwiedzić zupełnie nowe miejsce. Niech to będzie niespodzianka dla Ciebie, przygoda.

 

69) Wytrzymaj – wszystko jest tymczasowe, naprawdę. Nie ma sensu kopać się z koniem i przyspieszać bieg wydarzeń. Cokolwiek się nie wydarzy, pamiętaj, że nie trwa wiecznie.

 

70) Wywołaj stare zdjęcia – masz w domu niewywołane klisze? Idź je wywołać i przypomnij sobie zamierzchłe czasy.

 

 

71) Zaczaruj swoją szafę – jesteś fanką określonego koloru? W tym roku postaw na zmianę. Zaszalej i kup sobie kilka kolorowych rzeczy lub dodatków. Przełam rutynę.

 

72) Pokonaj jakiś lęk – boisz się wysokości? Albo przerażają Cię pająki? A może w tym roku postaraj się zawalczyć nad fobiami i powoli zacznij się z nimi rozprawiać?

 

73) Nie wstydź się emocji – najgorsze co możemy sobie zrobić to tamowanie emocji. Jeśli występują, niech wybrzmią. W końcu człowiek jest człowiekiem, a nie maszyną bez uczuć.

 

74) Ogranicz media społecznościowe – jesteśmy uzależnieni od mediów społecznościowych. Wrzucamy zdjęcia na Insta, śledzimy znajomych na Facebooku i marnujemy czas na oglądaniu kotów w internecie zamiast zająć się prawdziwą komunikacją, relacjami i spędzaniem czasu tak, jak kiedyś bez stałego łącza wi-fi.

 

75) Znajdź idola – tak jak kiedyś, kiedy wzdychałaś do plakatu. Dzisiaj niech to będzie mądry człowiek, zdobywca nagrody Nobla, ktoś, kto Cię zainspiruje.

 

76) Uśmiechaj się – takie proste, a jednak trudne. Uśmiech to życiodajna energia, sprawia, że świat staje się piękniejszy. Zacznij od uśmiechania się do siebie.

 

77) Ulecz to co nieuleczone – jeśli borykasz się z jakąś traumą, masz w sobie mnóstwo żalu, niech zniknie to raz na zawsze.

 

78) Segreguj śmieci – poważnie ,to ma sens. Bądź uczciwa i oddzielaj różnego rodzaju odpady od siebie. I tak za to płacisz.

 

79) Bądź sobą, zawsze – i nigdy się nie zmieniaj pod czyjeś dyktando.

 

80) Po prostu bądź szczęśliwa – cokolwiek Cię cieszy i wzbogaca wewnętrznie – niech dzieje się zawsze. Masz tylko jedną szansę.

 

81) Nie bój się mówić nie – asertywność jest w cenie. Nie rób niczego, co Ci nie służy i nie buduje.

 

82) Afirmuj dzień – znajdź chwilę, by móc wypowiedzieć afirmację. Przyciągnie ona dobre myśli, sprawi, że będziesz lepiej znosić sytuacje stresowe.

 

83) Naucz się świadomego oddechu – czyli takiego, który odczuwasz w przeponie. Niech ten oddech będzie uspokojeniem w stresie.

 

 

84) Nie bój się zmian – zmiany są potrzebne do wzrastania i rozwoju. Bez nich stajemy w miejscu i nasze życie może zmienić się w nieskończenie nudną telenowelę. Zmiany zawsze generują siłę.

 

85) Rozmawiaj ze swoim dzieckiem – rozmawiaj jak najwięcej. O wszystkim. Niech Wasza relacja będzie najlepszym co Cie w życiu spotkało.

 

86) Pobądź czasem sama – nie bój się ciszy. Pozwól się zainspirować, wsłuchać w siebie.

 

87) Nie wchodź w kolejny związek od razu – daj sobie czas na ozdrowienie, poukładanie sobie w głowie wszystkich emocji. A kiedy ból minie, poczujesz, że jesteś gotowa, nie odkładaj miłości na potem.

 

88) Kup olej arganowy – to drogocenne źródło zdrowia dla skóry i włosów. Zwłaszcza po lecie sprzyja idealnej regeneracji.

 

89) Nie katuj się dietami – kluczem do zdrowia i wymarzonej sylwetki jest racjonalne żywienie. Wszystkie diety cud działają, ale efekt jojo może Cię zniechęcić do dbania o siebie.

 

90) Nie dawaj sobą pomiatać – jesteś wartościowa taka jaka jesteś. Nikt nie może odebrać Ci godności, a już tym bardziej traktować Ciebie jak popychadła.

 

91) Nie rób niczego na siłę – nie zatrzymuj partnera, jeśli chce odejść, nie trzymaj się kurczowo stabilnej pracy, jeśli wynagrodzenie za nią nie wystarcza na życie, nie wywieraj wpływu na dzieci, bo boisz się samotności. Pamiętaj, że życie to sinusoida i nic nie trwa wiecznie, a wyjście ze strefy komfortu może być dla Ciebie ozdrawiające.

 

92) Kup sobie kubek lub filiżankę do ulubionej kawy lub herbaty – miej taki swój ulubiony, nowy kubek lub filiżankę. Zorganizuj się tak, by codziennie o jednej porze pić z niego ulubiony napój. I pamiętaj – niech to będzie czas tylko dla Ciebie.

 

93) Nie rób dramatu – zanim pękniesz, policz do 10. Wiem, to trudne, ale daj sobie chwilę na przemyślenie czy histeria jest na pewno dobrym rozwiązaniem.

 

94) Zrób sobie czasem pidżama party – w moim rozumieniu, pochodź w pidżamie po domu, oglądaj swoje ulubione filmy, olej trochę dietę i bądź przez jeden dzień lub wieczór poczuj się jak nastolatka.

 

95) Wybierz ciekawy podcast do posłuchania – w trakcie domowych obowiązków lub w drodze do pracy. Niech to będzie coś, co lubisz, interesujesz się.

 

96) Zrób coś kreatywnego – z pomocą przyjdzie Ci kopalnia pomysłów, którą jest Pinterest! Radość z samodzielnego tworzenia sprawi, że uwierzysz we własne siły i zdolności.

 

97) Ogranicz korzystanie ze smartfona – naprawdę nie musisz go wszędzie zabierać. Powyłączaj część powiadomień, jeśli Cię rozpraszają. Na noc możesz włączyć tryb samolotowy – niech nic i nikt nie zakłóca twojego snu.

 

98) Wybaczaj – nie tylko innym ale też sobie. Nie chowaj uraz i żyj szczęśliwie, pomimo trudnych doświadczeń.

 

99) Dziel się wiedzą i doświadczeniem – na pewno wiesz lub potrafisz coś, co innym może sprawiać problemy. Nie odgradzaj się murem. Doceniamy zawsze bardziej otwartych i szczerych ludzi, którzy potrafią dzielić się tym, w czym są dobrzy.

 

100) Żyj! – po prostu. Masz tylko chwilę. Nie zmarnuj ani jednej minuty! 

 

Znasz to? Przychodzi listopad, początek grudnia, latasz po sklepach, szperasz po aukcjach internetowych, a idealne prezenty pod choinkę nie trafiają do Twoich rąk,  jak ich nie było, tak nie ma. Wszystko wydaje się być… takie zwyczajne. 

A czy wiesz, że można inaczej? I w zasadzie bez rujnowania domowego budżetu? 

Oto pomysły na nieoczywiste prezenty pod choinkę 

 

  1. Przygarnij kropka

Każdy wokół siebie zna kogoś, kto jest samotny. Z wyboru, z przymusu, bo życie tak się potoczyło. Mieszkamy obok siebie, ale praktycznie się nie znamy. 

Swego czasu zaobserwowałam dziwną dla mnie sytuację. Młodzi sąsiedzi ze sobą w sumie nie rozmawiają, nie znają się, nie chcą się poznać. Każdy żyje w swoim mieszkaniu jak w twierdzy, a obcy nie są mile widziani. Nie lubimy wchodzić w głębsze relacje z nikim, kogo nie znamy z zasady. I trudno się dziwić. 

Jednak szacuje się, że w wyniku samotności, która bezpośrednio może przyczynić się do obniżenia nastroju, zmniejszenia odporności i częstszego występowania chorób somatycznych, umieramy szybciej i dramatyczniej. 

Gorzej – samotność dokucza zwłaszcza osobom starszym, którzy odstawieni na „boczny tor” marnieją bez zainteresowania i wsparcia bliskich. Mówiąc „bliscy” nie mam na myśli tylko rodziny, ale też przyjaciół, znajomych czy sąsiadów. A może by tak wykorzystać w tym roku piękną tradycję jednego wolnego talerza przy stole i zaprosić kogoś, kogo wiemy, że spędza ten czas samotnie? Albo dla… zwierzaka, który czeka od długiego czasu na nowego pana lub panią w schronisku. Przecież święta to czas cudów i dobra. Niech chociaż na chwilę będzie tak, jak w baśni. 

 

  1. Nie pędź, zdążysz

Gorączka przedświąteczna dopada nas góra dwa tygodnie przed samym Bożym Narodzeniem. Zastygamy w korkach do centr handlowych, niszczymy stopy i kręgosłupy w kolejkach do kas w marketach po prezenty pod choinkę, a w najlepszym wypadku denerwujemy się, czy nasze zamówienia zostaną zrealizowane na czas przez serwisy zakupów online. 

W tej całej gonitwie zapominamy o czymś takim jak skuteczne zaplanowanie każdego obowiązku. 

Oczywiście są ludzie, którzy na wiele tygodni wcześniej wiedzą dokładnie, jak będzie wyglądać każdy dzień tuż przed świętami. Warto do tego celu wykorzystać znany i lubiany kalendarz adwentowy. Codziennie robimy jedną rzecz, i nie ma, że boli. Niech to będzie coś arcyważnego, bo pomniejsze obowiązki możemy spokojnie ogarnąć sami lub z pomocą rodziny czy znajomych. Dobrodziejstwem jest również internet, który szybciej pozwoli nam zamówić zakupy pod drzwi, czy też możemy wspólnie z przyjaciółmi wybrać się na potężne zakupy, by zaoszczędzić czas, pieniądze i zadbać o środowisko. 

Zdążysz, gwarantuję, tylko nie rób niczego na ostatnią chwilę. Jutro też jest dzień, ale po co masz w Wigilię o 17:00 ratować barszcz? 

 

  1. Przytul się, tyle wystarczy

Wiecie, o czym zapominamy w tej całej gonitwie przed świętami, po prezenty pod choinkę? By być ze sobą. Cieszyć się swoją obecnością, robiąc rzeczy razem. 

Wkurzamy się, bo za wolno, za mało, nie tak – a przecież święta mają być czasem magii i czarów. Więc czemu sobie zabieramy ten przywilej cieszenia się z drobnostek? 

Czasami mam wrażenie, że nie lubimy siebie do tego stopnia, że nawet w święta nie zauważamy obok siebie ludzi. Wkurzają nas tłumy, korki, kolejki i to, że w sumie nikt nam w niczym nie pomaga. A poprosiłeś chociaż raz o pomoc? A przytuliłeś za to, że ktoś po prostu jest? Wiecie, że ludzie umierają szybciej też przez to, że nie mają dostatecznie wielu okazji do zwykłego objęcia się? Bliskość z drugim człowiekiem wyzwala w nas endorfiny, uspokaja rytm serca, dotlenia organizm i powoduje rozluźnienie mięśni. Zamiast warczeć na siebie – przytul się. To masz za darmo! 

 

  1. Zrób coś sam!

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić zwłaszcza, jak natura pozbawiła nas wszelkich talentów manualnych lub artystycznych w ogóle. Ale to tylko tania wymówka. 

Odpalamy YouTube, sprawdzamy przepis na domowy słony karmel, robimy. Albo na słoik pierników, które ozdobimy tak, by obdarowywany nie miał wątpliwości, że przygotowaliśmy je z myślą o nim. Malujesz? Więc puść wodze fantazji i przygotuj coś zupełnie wyjątkowego, co zawiśnie w salonie u bliskiej osoby. Umiesz stworzyć świetny kolaż z gotowych grafik – wydruk kosztować będzie kilka groszy, zachwyt o wiele więcej. Po prostu usiądź i pomyśl co można zrobić i dać drugiej osobie, a co nie zrujnuje Twoich zasobów walutowych w jakiś znaczący sposób. A jeśli sam nie umiesz, poproś kogoś, kto umie. 

Jednak… najważniejsze jest to, by samodzielnie zmierzyć się z pomysłem i autentycznie cieszyć się, gdy wręczamy własnoręcznie przygotowany prezent danej osobie. 

 

  1. Powiedz, że kochasz

Jak śpiewał klasyk: „kochać, jak to łatwo powiedzieć”. No właśnie! 

Święta to doskonała pora na to, by komuś powiedzieć, że jest dla nas ważny. Nieistotne są góry prezentów, czy też fortuna wydana na poczet uroczystej kolacji, jeśli nie ma między nami miłości. 

Jeśli nie zakopiemy pewnych trudnych spraw i ich sobie nie wyjaśnimy. Jeśli mamy poczucie krzywdy. Chociaż przez te kilka dni miejmy dla siebie czas. Dla naszych relacji. 

Bo święta, nawet jak ktoś nie wierzy, jak ja, to taki fajny czas, kiedy możemy wiele spraw odsunąć na bok i zająć się tym, co najważniejsze – relacjami. 

O ile fajniej spędza się ten czas, kiedy możemy wspólnie posiedzieć przy stole, czy pomilczeć w ciszy. Możemy wszystko, bo o to chodzi, by być razem, nie tak jak zawsze – z dala od siebie. 

Przeczytałam ostatnio, że nawet rośliny, którym często się mówi miłe rzeczy, wyznaje miłość, rosną o wiele lepiej i nie doskwierają im różne przeciwności losu. Pomyślałam sobie, przecież jeśli mój storczyk potrafi pięknie zakwitnąć po tym, jak tygodniami mu mówię, że jest piękny, to co dopiero musi dziać się z ludzkim sercem, kiedy dostanie odpowiednią ilość uwagi, troski i miłości. 

To jest chyba ten cud, który zdarza się podczas świąt. I wcale nie trzeba gwiazdki, śniegu czy czerwonego płaszcza Świętego Mikołaja. 

Tymczasem stoję w kolejce po pomarańcze. I uśmiecham się łagodnie do pewnej pani, która stoi przede mną. Pewnie myśli, że jestem już po dużej ilości grzańca, skoro śmieję się do obcej osoby. A ja sobie myślę – dzisiaj nie spieszę się. Pójdę spacerem do domu i przytulę się mocno do domowników. Niech wiedzą, że ja już zaczęłam świętować. 

A jakie Ty nieoczywiste prezenty pod choinkę szykujesz swoim najbliższym?

Muszę przyznać – też to było zawsze moje skojarzenie. Na domiar tego, po wpisaniu w wyszukiwarkę słowa „cozy” (które oznacza właśnie „przytulność”) lub „hygge”, od którego cały ten trend się zaczął, napotkacie mnóstwo inspiracji rodem z Pinteresta lub Tumblra, w których dominuje widok ciepłych wełnianych skarpet i kocyków, przy akompaniamencie zapewne zapachowych świec i parujących kubków z jakimiś pysznościami.

Słowem – sielanka.

I o ile na obrazku cudnie wszystko to wygląda, tak w życiu jak w życiu, trzeba troszkę się postarać, by mieć tę swoją „przytulność” na zadowalającym poziomie. Uzyskanie jej nie musi rujnować nam ani portfela, ani wystawiać na szwank nerwów bliskich, gdy oto zdecydujemy, że potrzebujemy swojego hygge kącika do kontemplacji spokojnego czasu. Będąc typową „jesieniarą”, jednak bez tego typowego lanserskiego nadęcia, postanowiłam odkryć na czym tak naprawdę bazować bycie w „przytulności”. 

 

Przepis na… bycie tu i teraz

Daleka jestem od pseudofilozofii, dlatego nie będę silić się na wyniosłe frazesy, że tam zaczyna się Twój komfort życia, gdzie stosy poduszek i kocyków. To tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, jednak równie ważny.

Zacznę jednak od równowagi psychicznej, bo to od głowy zaczyna się ryba, czy jak kto woli, nasze poczucie szczęśliwości. Agnieszka Maciąg w swojej książce „Słowa mocy. Sztuka tworzenia szczęśliwego życia” rozprawia się z elementami, które są składowymi radosnego przeżywania „tu i teraz”. Musimy więc pamiętać, szczególnie teraz, kiedy nastaje ciemny i chłodny czas, żeby ładować swoje wewnętrzne akumulatory pozytywnymi, okraszonymi małymi szczęściami myślami.

Wdzięczność, intuicja, pasja, odwaga, zaangażowanie, dopuszczenie, uważność, spontaniczność, determinacja, wrażliwość i wytrwałość to według Agnieszki składowe tego, na co składa się życie. A magiczna moc tkwiąca w słowach potrafi naprawdę zaczarować codzienność.

książka na jesień

Dlatego jeśli chcesz szczęśliwego i spełnionego życia… po prostu bądź szczęśliwy. Nie musisz zapisywać się na kurs mindfullness (chociaż czemu nie?), by doświadczyć dobrostanu emocjonalnego. Odcięcie się do tego, co niekorzystne, toksyczne i niewłaściwe dla naszego balansu życiowego to pierwszy i zarazem najważniejszy krok.

Kiedyś byłam bardzo nieszczęśliwa, bo próbowałam uszczęśliwiać innych, zamiast siebie. Efekt mojej pracy był opłakany, bo nie miałam świadomości tego, jak negatywne emocje i działania skierowane we mnie, burzyły podwaliny spontaniczności i radości płynącej z samego faktu, że jestem. Natomiast w momencie, jak zrobiłam niezbędne porządki, odkryłam, że wcale nie muszę nikogo zadowalać, nie muszę być ponad siły i za wszelką cenę. Są bowiem ludzie wokół, którzy tego nie oczekują. I każdy tak ma, wystarczy się rozejrzeć.

 

 

Rozpoczęcie stałego kontaktu ze swoim „ja” wspomagają także codzienne rytuały. To może być chociażby drzemka, ulubiona książka, czy… otoczenie się ulubionym zapachem w domu.

Nie od dzisiaj wiadomo, że odpowiedni dobór zapachów pomoże wyeliminować stres, a nawet przyczynić się do zmniejszenia poczucia głodu. Budując atmosferę spokoju i bezpieczeństwa nie sposób więc pominąć świec, których delikatny płomień otuli wnętrze przyjemnym półmrokiem,a jeśli dodatkowo jest to świeca z naturalnymi olejkami eterycznymi (taka jak chociażby dostępna na stronie biozakupy.pl).

Świeca DOBRANOC to połączenie wyłącznie naturalnych olejków eterycznych o działaniu łagodzącym i uspokajającym. Wykonana jest w 100% z wosku rzepakowego. Dzięki niej możemy się zrelaksować po trudnym dniu. Komponując zapachy warto pamiętać o ich przeznaczeniu. Poza tym, wspomniany wcześniej kominek możemy sobie łatwo zaaranżować układając świece w jednym miejscu. Efekt podobny, a jakże przyjemny. 

 

Mój dom to twierdza bezpieczeństwa

Zastanawiałam się kiedyś, jak uzyskać efekt fajnego, nienachalnego, a jednocześnie superprzytulnego wnętrza, w którym każdy może czuć się fajnie.

 

 

Pamiętam czasy, gdy wpadali do mnie znajomi i godzinami przesiadywaliśmy na dywanie w moim młodzieńczym pokoju, gadając, śmiejąc się, opowiadając sobie różne rzeczy. Podłoga była wyścielona starym dywanem w typowe dla epoki wzorki rodem z tureckiego targu. Mam ten dywan do dzisiaj, pachnie sentymentem i zachował się w dobrym stanie, mimo lat i wielu incydentów z rozlewaniem napojów (najpierw coli, potem wina) na niego.

Odkryłam więc, że podłoga jest miejscem spotkań, bo do dzisiaj w sytuacjach, gdy trzeba coś obgadać lub kogoś pocieszyć, wybieram podłogę w kuchni lub salonie. Bezpieczny azyl, poniżej linii parapetu. Wymyśliłam więc, że by było jeszcze bezpieczniej, przytulniej i po prostu miło, lepiej zainwestować w pufy, koce lub właśnie w jakiś nowy dywan.

Pufy, na nasze ponad trzydziestoletnie kręgosłupy działają zbawiennie, a koc dodatkowo służy do otulenia się w przypływie dreszczy związanych z przyjemnymi lub wręcz odwrotnie przeżyciami. Zainspirowały mnie niezwykle sympatyczne, arcywygodne pufy, miękkie koce i ciekawe wzory dywanów dostępne w VellaHome.

Wiecie, raz na rok robię sobie prezent na urodziny i tak powoli salon zapełnia się indywidualnymi meblami i dodatkami, a ja mam świadomość, że na mojej kanapie i podłodze dzieją się rzeczy niezwykłe. Komuś skleja się złamane serce, ktoś inny podejmuje życiowe decyzje o podróży życia, albo dzieli się szczęściem widocznym na czarno białym zdjęciu USG.

Przytulność nie tylko służy psychologicznemu aspektowi bycia dla innych (w rozsądnych ilościach), ale też dla samej siebie.

 

 

Kojarzycie reklamę kawy, kiedy pewna piękna kobieta wstaje rano, otula się tiulowym szlafrokiem i na boso podąża do kuchni zaparzyć sobie kawusię? Tak, tą rozpieszczalną. Zauroczyła mnie ta reklama. Pragnę takich poranków dla siebie, chociaż jeszcze muszę skoro świt zgarniać swoje zmęczone ciało i ruszać przez miasto, by móc oddać się pracy przez kolejne 8, czy 9 godzin. Ale, podjęłam decyzję. Chociaż w 50 procentach będę panią z reklamy, bo lubię kiedy w otoczeniu dzieją się miłe i puchate rzeczy. Czy zdajecie sobie sprawę jak cudowne potrafią być poranki, zwłaszcza te wolne kiedy dzień wcześniej kupiło się nowy zestaw pościeli?

W duńskiej filozofii szczęścia właśnie łóżko jest centrum naszej uważności. Warto więc zadbać o to, by spało nam się jak w bajce, a w stawało z lekkością motyla. Dotyk świeżej pościeli White Pocket, widok nienachalnych deseni na niej, miękkość prześcieradła to jest to, co powoduje, że człowiek czuje się szczęśliwy i wypoczęty. Nie ma więc w stwierdzeniu, że pościel zmienia wszystko, żadnego nadymania i przesady. 

 

Slow life… ale jak? 

No dobra, otuleni kocami, poduszkami, kimonem inhalujemy się naturalnymi olejkami eterycznymi. Dalej jednak nie wyczerpaliśmy wszystkich zasobów materii jaką jest przytulność.

Żeby czerpać z niej jak najwięcej, dobrze też zadbać o sferę psychiczną.

Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się wspaniale rozpieszczona, gdy mogę sobie zjeść coś dobrego. Jedzenie sprawia, że czuję się wspaniale, co zresztą widać na wadze, ale ciiii… Jednak uważność i w tej kwestii powoduje, że nasz mózg i ciało rezonują ze sobą w harmonii.

Psychodietetyka zakłada, że jeśli odpowiednio przestawimy nasz umysł, nie potrzebna jest żadna restrykcja, a jedynie świadome dobieranie produktów spożywczych tak, by móc czuć się zdrowo i dobrze we własnym ciele. Do tego można dopisać szereg nieocenionych zalet działania na rzecz własnego organizmu, takich jak ruch, zdrowa żywność i samoistne wybuchy endorfin spowodowane powyższymi. Bardzo popularna w ostatnim czasie filozofia slow life, czyli powolnego i uważnego życia przekłada się także na poczucie przytulności.

Jak? To proste. Wystarczy w ciągu dnia znaleźć czas na relaks, a obowiązki wypełniać z należytą uwagą. Nie chodzi oczywiście o to, by pracować wolniej (chociaż przydaje się to od czasu do czasu), ale by świadomie delegować swoje obowiązki i priorytetyzować zadania tak, by nasz organizm w środku dnia się nie buntował nagłą potrzebą odpoczynku.

 

 

Świadome uwalnianie energii ma również źródło w tym co jemy. Mając na uwadze fakt, że życie w harmonii zakłada spotykanie się z ludźmi, uczyńmy z tego wydarzenia festiwal smaków.

Włosi zresztą od wieków są mistrzami w spędzaniu wieczorów nad deskami serów, winem i rozmowami. Inspirując się tym trendem warto zaopatrzyć się w dobrej jakości produkty mleczne, dostosowane do naszych gustów smakowych i preferencji, to niemała atrakcja, która może zbliżyć do siebie jeszcze bardziej nas samych. Deska włoskich serów z dodatkami wspaniale wygląda, smakuje i pachnie. Jeśli jesteście smakoszami, zerknijcie do internetowych delikatesów Kuchnia Włoska. To tam znajdziecie sery wytwarzane na malowniczej Sardynii, w jej południowej części, w serowarni Argiolas, która działa od lat 50-tych ubiegłego stulecia. Na przykład Pecorini Sardi DOP, Pecorino Romano, ricotta sezonowana, pleśniowy ser owczy Brebiblu, pecorino z dodatkiem czarnych trufli, czy pecorino w rozmarynie, a także kremowy ser owczy do smarowania z dodatkiem czarnych trufli.

Efekt? Nasz mózg dostaje odpowiednią ilość pokarmu, a nasze samopoczucie od razu się poprawia. Nie mówiąc już o innego rodzaju jedzenia, zawsze przyjemnie jest dzielić się chwilą spożywania z bliskimi osobami, ciesząc się sobą. A co jeśli w pewnym momencie potrzeba czegoś więcej niż tylko fajnych serów?

 

 

Na pomoc przychodzi SPA. Budżetowo też można ogarnąć tego typu relaks. Wanna napełniona pachnącą wodą, stopy zanurzone w ciepłym roztworze soli do kąpieli, maseczki, peelingi, a może i podręczny masażysta, który wetrze w zmęczone i zesztywniałe mięśnie odrobinę olejków… Można się rozmarzyć.

Jednak jestem też zdania, że wspaniale na naszą kondycję psychiczno-fizyczną wpływa pobyt w SPA z prawdziwego zdarzenia. Takim niewątpliwie przyjemnym miejscem na mapie jest mazurskie Spa Hotel Solar Palace SPA & Wellness, które oferuje szereg fantastycznych zabiegów mających na celu odnowę biologiczną lub zrelaksowanie po miesiącach spędzonych w pracy. Doskonała uczta dla ciała, ducha, zmysłów, która potrzebna jest do zregenerowania sił. A wiadomo, im bardziej wypoczęty organizm, tym lepiej on funkcjonuje. No i nie oszukujmy się, kto nie lubi przez chwilę poczuć się królową życia?

Czy może być jeszcze bardziej ,,slow”? Mrągowo to cieszące się ogromną popularnością wśród turystów miasto, a zarazem bardzo chętnie odwiedzany modny kurort wypoczynkowy, leżący w otoczeniu zachwycających mazurskich krajobrazów. Hotel Solar Palace SPA & Wellnes położony jest w urokliwym miejscu bezpośrednio nad jeziorem Czos, które okala promenada spacerowa.

Pozwól wprowadzić się w stan zupełnej błogości, która jest sztuką całkowitego wyłączenia się, odizolowania od świata zewnętrznego, równowagą ciała i umysłu, płynącą z akceptacji siebie. Zwolnij, zatrzymaj się, oddaj się w ręce natury, dzięki której głęboko się zrelaksujesz.

 

No i się rozmarzyłam. Rozglądam się po salonie i jestem dumna z tego, co udało się osiągnąć. Mam całą armię poduszek, koców, świeczek, w głośnikach sączy się przyjemny, zadymiony jazz, a w filiżance wiruje imbir z cytryną. Moja przytulność osiągnęła pułap zadowalającej. 

 

Wracam do tulenia się. To najlepsze hygge jakie znam 🙂 

W kontekście bieżących wydarzeń społecznych, narodowego ruchu zwalczania jednych przez drugich, mam wrażenie, że taki Tofik to ma dzisiaj przerąbane i lepiej by było dla niego po prostu nie wychodzić z jamy. Z drugiej strony – dlaczego miałby całe życie tkwić w mrokach jaskini, sam ze sobą, skazany na ostracyzm?

Współczesny Tofik albo nosi dumnie przypinkę z flagą LGBT, albo bierze udział w demonstracjach na rzecz praw kobiet, albo jawnie opowiada się za prawem do legalnej aborcji, czym naraża się na nienawiść, atak i agresję ze strony tych, którzy homoseksualistów obwiniają o całe zło tego świata, kobiety domagające się swoich praw i kar dla przemocowych partnerów palili na stosach lub wyśmiewali, a tych, którzy uważają, że abortowanie ciąży to oświecony kawałek suwerenności jednostki, rozstrzeliwali pod ścianą jak to miało miejsce kilkadziesiąt lat temu.

Mocne? Wcale nie. Taką mamy rzeczywistość.

 

Tęcza stanęła kołkiem w oku

Ja naprawdę nie rozumiem tej nagonki na ludzi, którzy wolą tworzyć szczęśliwe związki i sypiać z osobami tej samej płci. Nie rozumiem, dlaczego czyjeś wybory życiowe, czyjeś uczucia, wreszcie seks jest takim problemem dla reszty? Dlaczego obraża się chłopaka całującego czule swojego partnera? Dlaczego uważa się, że dwie kobiety, które wychowują dzieci za potencjalnie niebezpieczne pedofilki?

Przecież w naturze homoseksualizm się zdarza. Jest co prawda procentowo mniejszym zjawiskiem w stosunku do istot heteroseksualnych, ale jest!

Nie mam nic przeciwko wyrażaniu siebie, uważam, że każdy ma prawo sypiać i być z kim chce. Nie uważam też, że zdrowy człowiek (psychicznie) będzie gnębił dzieci ucząc ich masturbacji. Przecież masturbacja jest zdrowa, potrzebna, dobrze wpływa na ogólne życie seksualne, pozwala nauczyć się swojego ciała i niekoniecznie gej czy lesbijka mają w ogóle jej uczyć.

Odsetek nastoletnich ciąż, ba! Ciąż bardzo młodych dziewczyn, wciąż rośnie. Czy to czasem nie oznacza, że problem leży gdzie indziej? Ogromna część społeczeństwa piętnuje i obwinia za całe zło świata ludzi, którzy nie tworzą związków heteroseksualnych, a jednocześnie robi krzywdę własnym synom i córkom poprzez nabożne milczenie na temat seksu, prokreacji, zabezpieczenia przed ciążą, informacjami na temat chorób przenoszonych drogą płciową.

Nie rozmawia z dorastającym synem o tym, że seks z dziewczyną powinien być wyjątkowym przeżyciem, a nie tylko (wybaczcie) posuwaniem. Nie tłumaczy swojej nastoletniej córce, że wcale nie musi dawać “dowodu miłości”, jeśli tego nie chce.

W Polsce realnie nie istnieje porządna edukacja seksualna, stąd też fora internetowe roją się od pytań, potencjalnie głupich, czy płukanie pochwy po stosunku colą pomoże w uniknięciu ewentualnej ciąży.

Ale społeczeństwo woli organizować polowania i krucjaty na roześmianych, tolerancyjnych, NORMALNYCH ludzi, którzy chcą jedynie akceptacji, zrozumienia, dania im szansy na bycie kim chcą i z kim chcą. I wcale nie polują na dzieci, by je wykorzystać. Bo zdrowy psychicznie człowiek nie tknie słabszego. 

 

Aborcyjna paranoja

Jeszcze innym, i chyba bardziej działającym na wyobraźnię nietolerancyjnych, tematem jest prawo do legalnej aborcji.

Według WHO bezpieczne usuwanie ciąży do 12. tygodnia nie wpływa źle i nie jest niebezpieczne dla ciała kobiety. Lekarze i specjaliści opracowali zalecenia oraz listę ostrzeżeń dla kobiet chcących poddać się aborcji farmakologicznej. JEDNAK, nie oznacza to, że ktokolwiek namawia lub zmusza kogokolwiek do tego kroku.

Organizacje zajmujące się pomocą w tym aspekcie ściśle określają, że decyzja ta musi być podjęta świadomie, ze wsparciem bliskich osób, w poczuciu odpowiedzialności za siebie i swoje ciało. W przeciwnym wypadku, jeśli dokonujemy aborcji wbrew sobie, narażamy się na traumę psychiczną i niepotrzebny ból. W Polsce aborcja jest w zasadzie zakazana, a furtka w postaci prawnie ustanowionych wskazań do jej wykonania (np. gdy do ciąży doszło w rezultacie gwałtu) jest w zasadzie jedynie mrzonką. Dochodzi do patologii, kiedy kobiety decydują się kupować pigułki wczesnoporonne na czarnym rynku, płacą ogromne pieniądze za wykonanie zabiegu w podejrzanych warunkach. Mamy co prawda możliwość skorzystania z pomocy organizacji na rzecz legalnej aborcji, wyjazdu do klinik za granicę, ale powiedzmy sobie szczerze – nie każdą stać na takie wydatki.

Zablokowano nam również swobodny dostęp do pigułek 72h po, ponieważ potrzebna jest recepta, często niechętnie przepisywana przez lekarzy. Czy naprawdę ludzie obawiają się, że kobiety będą masowo abortować ciąże, karmić się pigułkami dzień po, a na koniec jeszcze może chwalić wszystkim na Facebooku? Naprawdę społeczeństwo uważa nas za tak głupie i nieodpowiedzialne? Szacuje się, że po pigułki 72h po zgłasza się statystycznie więcej kobiet w wieku 30-40 lat niż nastolatek. Prawda jest taka, że wiele kobiet w potrzebie, z przemyślaną decyzją, pozostaje bez pomocy lub podejmuje ryzykowne zachowania względem własnego ciała, ryzykując utratę zdrowia lub życia. I to jest smutne. I o to walczą czarne marsze, organizacje na rzecz praw kobiet, o to powinni walczyć wszyscy, którym leży na sercu dobro społeczeństwa, którego lwią częścią są kobiety. 

 

Hejt nasz powszedni

Jest takim niechcianym, a jednak powszechnie występującym zjawiskiem. Nauczyliśmy się, że jesteśmy bezkarni wobec oszczerstw, gróźb karalnych czy też jawnego dyskryminowania innych, ponieważ hejt głównie odbywa się w sieci. Wiele osób myśli, że zakładając fejk konto na portalach społecznościowych czy też podszywając się pod kogoś, może swobodnie wypowiadać się w niewybredny sposób na temat zjawisk, osób lub wydarzeń.

Hejt wrósł nam w skórę, oddychamy nim i niby potępiamy, a jednak kiedy wylewa się na ulicach, w tytułach gazet, kiedy co chwilę słyszymy o aktach agresji słownej wobec innych – wzruszamy ramionami. Tak jest.

Żyjemy obok siebie, nie dbając o relacje oraz ochronę tych, którzy nie są w stanie sami się bronić. Zresztą! Co to za kuriozum, by musieć bronić się przed szkalowaniem? Na wierzch wychodzą nasze kompleksy, lęki, nasze wielopokoleniowe zadry i przekonania, których nie zmieni ani ekożycie, ani podmuch XXI wieku wraz z powrotem do wartości iście pacyfistycznych.

Poddajemy się, bo „mądry nie odszczekuje” i „tylko idiota wdaje się w dyskusję z idiotą”. Problem polega jednak na tym, że wyrastamy na narcystyczne społeczeństwo, w którym 99% z nas uważa, że reszta to wariaci i idioci. Wystarczy spojrzeć, jak sprytnie wyłapany hejt i doprowadzony do końca proces sądowy o używanie go może skutecznie uciszyć tych, którzy czują się bezkarni.

Mnie najbardziej przeraża to, że hejtem zajmują się osoby, których nigdy bym nie podejrzewała o takie zachowania. A jednak – pewnie nadal jestem naiwna. I, żeby nie było, że piszę kolejny powód o tym jak to źle i niedobrze, bez refleksji na ten temat. Zamiast hejtu lepiej napisać jego odwrotność. Np. z tej kolorowej tęczy to najbardziej podoba mi się fioletowy, reszty kolorów jakoś nie trawię. Albo… w sumie strach się odzywać. Ważne, by nie być burakiem, a wszystko będzie dobrze! 

 

Jak się baby nie bije to wątroba jej… zostaje świętą!

Ostatni frazes, który toczy moje wnętrze niczym rak – kwestia problemu przemocy.

Oczywiście mogłabym napisać i książkę na ten temat, bo od wielu miesięcy problem ten dogłębnie studiuję, pomagam kobietom i staram się sama też rozwikłać zagadki związane z tym, dlaczego zjawisko to… urosło do rangi normalności w tym naszym kraju.

Niby tak się oburzamy na przejawy przemocy i dyskryminacji. Niby nie chcemy mieć w swoim otoczeniu agresywnych osób. To dlaczego mówi się i, o zgrozo pozwala, że to co w domu zostaje w domu i brudy pierze się w czterech ścianach. Szkoda, że też zmywa krew z tych ścian, barykaduje w pokoju podczas awantury, a w ostateczności zabiera dzieci i ucieka ciemną nocą przed kolejnymi ciosami.

Utarło się przekonanie, że skoro kobieta pozwala sobie na przemoc, to znaczy, że to lubi. Tak jak lubi się lody pistacjowe. Większej bzdury nie słyszałam. I walcząc ze stereotypem mam na myśli uświadamianie tych kobiet, które mają na koncie niejedną ucieczkę i niejedną rozmowę z dzielnicowym, że ten facet mający kilka twarzy nie zmieni się nigdy. Że musi walczyć o siebie, o swoją godność, że nie ma nic gorszego niż narażanie własnych dzieci na bycie w przyszłości DDD i DDA. Nie można traktować swojej buzi jako podręcznego worka treningowego. Frajer, który jej to robi, zasługuje na więzienie i sklepanie. Ale… no właśnie. Wracamy do Polski, gdzie ustawa antyprzemocowa została złagodzona, a o obowiązku opuszczenia mieszkania przez przemocowca wydaje się być nadal daleko przed nami. Dlatego nie zabierajmy fundacjom, organizacjom i programom profilaktycznym środków na pomoc. Bo czasami może przyjść ona za późno… 

Dlatego jeśli jesteś tym Tofkiem, który w jakimś aspekcie jest inny, a przez to wyjątkowy, bo widzi patologie i próbuje z nią walczyć, to przybijam Ci piątkę. Fajnie, że jesteś. Zostań, bo musimy jakoś ponaprawiać to, co wadliwe. Jak nie dla nas, to dla naszych córek, wnuczek, kuzynek czy sąsiadek.

Kochana kobieto. Kimkolwiek jesteś, cokolwiek w życiu robisz, dokądkolwiek nie zmierzasz i z czymkolwiek walczysz codziennie, usiądź na chwilę. Napij się ze mną kawy, uspokój nerwy, te pięć minut nie zbawi Ciebie ani świata, a może zastanowisz się na chwilę i dasz sobie szansę na przemyślenie kilku spraw? Może potrzebujesz teraz właśnie tego kilkuminutowego oddechu, chwili, by na nowo coś poukładać i zrozumieć?

Kochana kobieto, wiesz, że jesteś wyjątkowa? Ktoś Ci to dzisiaj powiedział? Mam nadzieję, że tak, że masz to szczęście, że jest obok Ciebie osoba, dla której jesteś kimś cudownie niezwykłym i sprawiasz, że jego/jej życie jest lepsze. Jeśli nie, pozwól, że ja Ci to powiem. Tak, jesteś wyjątkowa, bo codziennie zmagasz się z czymś, walczysz z demonami, dokonujesz niemożliwego i szkoda Twojego zdrowia, by nie doceniać tak istotnych spraw jak odnajdywanie zagubionej skarpetki do pary, prasowania sterty ubrań co niedziela, pieczenia pysznego ciasta, przedzierania się przez korki, płacenia rachunków na czas, pamiętania o tym, by ogarnąć wycieczkę szkolną, przetarcia kurzy z komody, czy zaniesienia butów do szewca. Małe rzeczy, mówisz, bez większego znaczenia. Jesteś pewna? Spróbuj ich nie wykonać…

Kochana kobieto, dlaczego czasami siadasz i chowasz w dłoniach głowę?

Bo wstyd? Bo mogłaś przewidzieć, zapobiec, uniknąć? Mogłaś, ale tego nie zrobiłaś. Czy to skazuje Cię na wieczne potępienie i krucjatę na swoje poczucie wartości? Kto Ci wmówił, że dajesz ciała i nie ma ze złej sytuacji wyjścia? Kto Cię oznaczył, naszył metkę, stygmatyzował, aż uwierzyłaś, że jesteś taka czy owaka? Głupia? Naiwna? Beznadziejna? Niedostateczna? Usiądź ze mną i pomyśl.

Po pierwsze… zdanie innych nie definiuje nas jako ludzi

Już tak jest w tym naszym małym-wielkim świecie, że zdanie innych osób wpływa na nas jak aloesowy olejek na suchą skórę. Potrzebujemy aprobaty, często też pocieszenia lub utwierdzenia w kwestiach, które są dla nas ważne. I ok, nic w tym złego, ale musisz wiedzieć, że nie wolno Ci pozwolić, by zdanie drugiego człowieka definiowało Ciebie od początku do końca. Nieważne, czy mowa o matce, ojcu, babce, bracie, siostrze, mężu, chłopaku, kuzynce… Nikt nie ma prawa Ciebie osądzać, jeśli nie przeszedł tego co Ty. Jeśli nie ma pojęcia z czym zmagasz się codziennie. Żaden problem nie jest zbyt ważny lub najmniej istotny, jeśli rzeczywiście spędza Ci sen z powiek. Zdanie innych nie może powodować, że spoglądasz na siebie ich oczami. Powinnaś wiedzieć doskonale kim jesteś, dokąd zmierzasz i dlaczego Twoja droga jest taka, a nie inna. Nie pozwól, by ktoś Ci wmawiał, że powinnaś robić coś inaczej, gdy czujesz, że tak nie jest. Nikt nie jest Tobą, Ty nie jesteś nikim innym, tylko sobą.

Po drugie… to, że z czymś sobie nie radzisz, nie znaczy, że zawsze tak będzie

Wszystko płynie, nawet wszechświat. Serio martwisz się tym, że nie umiesz kodować w HTML-u? Albo, że sąsiadka ma fajniejsze kwiatki na balkonie? Ewentualnie, że Twój facet znowu ogląda się za innymi kobietami na ulicy? Zamiast kłaść się na katafalku udręczenia, dam Ci takie sprytne narzędzie do ręki – nazywa się ogarniacz. Ja też nie umiem HTML-a, ani innego języka kodowania i żyję. Całe szczęście można się tego nauczyć i nie jest to jakaś wiedza tajemna zarezerwowana tylko dla wybrańców tego świata. Podobnie jeśli chodzi o kwiatki – ok, może nie masz do nich ręki? Ale za to robisz cuda na drutach? Albo świetnie Ci idzie z fotografią? No to dalej, wykorzystaj to! Ewentualnie, skocz do sąsiadki i podpytaj, jak to się dzieje, że ma takie cudne pelargonie, a u Ciebie wszystko schnie na pieprz. Może sprzeda Ci kilka magicznych sztuczek i się zakumplujecie? Sprawa z facetem też wydaje się mieć wyjście. Zawsze warto rozmawiać, wsłuchać się w potrzeby drugiej strony, jeśli jednak mimo dobrej woli, dyskusji i jawnego mówienia wprost, że jego zachowanie może Cię boleć, on nadal świdruje wzrokiem inne panienki, cóż. Zastanów się, czy rzeczywiście na to zasługujesz? Bo przecież nic nie jest wieczne, nic nie jest na pewno, ale zawsze masz wpływ na to, co dzieje się wokół Ciebie i w sobie.

Po trzecie… to, że ktoś próbuje podkopać Twoje poczucie własnej wartości świadczy o tym, jak niskie jest jego własne

Wiesz, że osoby, które lubią poniżać lub umniejszać czyjeś dokonania, tak naprawdę prowadzą grę zwaną projekcją? Na czym ona polega? Jeśli padasz ofiarą dziwnych, niemających nic wspólnego z rzeczywistością oskarżeń lub poniżaniem, agresor dosłownie wylewa na Ciebie wiadra pomyj, wiedz, że to są słowa, które mógłby skierować sam do siebie. Po prostu przerzuca na Ciebie wszystko to, co mógłby najczęściej sobie zarzucić. Dotarcie do takiej wiedzy i świadomości może spowodować u Ciebie zupełny zwrot ku sobie. Obwinianie się o czyjeś gorsze nastroje, agresję, przemoc to najgorsze co można sobie zrobić. Warto też poszukać odpowiedniej pomocy, by skuteczniej bronić się przed zalewem czyjejś frustracji. Pamiętaj – nie jesteś Matką Teresą z Katapulty. Nie musisz zbawiać świata!

Po czwarte… jesteś odpowiedzialna tylko za swoje decyzje

Masz tendencję do robienia czegoś za kogoś? Takie nieodparte wrażenie, że bez Twojej sprawczej ręki świat rozsypie się w drobny mak? Witaj w klubie. Jestem z tych kobiet, które kosztem własnego życia i zdrowia uchyliłyby drugiej osobie nieba. Pytanie jednak, po co? Naprawdę trzeba napierdzielać te kotleciki nowopoznanemu facetowi? Udowadniać w pracy jaka to jesteś zdolna i wspaniała? Konkurować z matkami innych dzieci wypiekając cuda wianki na szkolny kiermasz kosztem przemęczenia i żylaków? Nie trzeba i nie można. Musisz wiedzieć, że wszystko to co robią inni, niekoniecznie musi dotyczyć Ciebie. Jesteś odpowiedzialna za swoje decyzje, za to, jak kierujesz swoim życiem i nikt ani nic nie będzie Ci za to dziękował w pokłonach. Bo naprawdę ludzi niewdzięcznych nie brakuje. Efekt może okazać się opłakany – nerwica, tarczyca, rak jelita czy zwykłe załamanie nerwowe. Tak wiem, czarnowidztwo stosowane to nienajlepszy doping. Ale wiesz co? Cokolwiek ludzie robią wokół Ciebie, a wiesz, że Ty masz inne zdanie, po prostu podążaj za swoim światłem. Rób tak, byś to Ty budziła się codziennie rano uśmiechnięta, a nie zmierżona czyimś niezadowoleniem, bo akurat nie wypełniłaś rubryczki z cyklu: spełnij moje życzenie, a ja spełnię Twoje. Jeśli cokolwiek masz spełniać to niech to będzie obowiązek i prawo do własnego, świętego spokoju.

Po piąte… ciesz się chwilą, bo ta może nigdy się nie powtórzyć

Jestem wręcz patologicznie optymistycznie nastawiona do świata. Nie zawsze tak było. Ale w momencie, kiedy otarłam się naskórkiem świadomości o nieuleczalny nowotwór (całe szczęście, w stadium bardzo początkowym) to zrozumiałam, że nie można wiecznie się martwić. Nie można brać na barki całego zła świata. Nie można wiecznie podkładać pod dziubki frustratów wszystkiego co najlepsze. Bo oni nie podziękują, tylko jeszcze zaczną marudzić, że mogłaś to czy tamto zrobić lepiej. Unikanie frustracji i rozczarowania jest niemożliwe, ale jeśli możesz sobie pomóc, to ciesz się tym co masz. Ciesz się, że możesz swobodnie zrobić sobie kąpiel, bez problemu upiec dobre ciasto, pobiegać z psem po parku. Ciesz się, bo jutro może tego nie być. Może to wyświechtany frazes, jednak wiem, co mówię. Codziennie mam poczucie, że wygrałam. Że kolejny dzień jest po to, by go nie zmarnować.

Z całego serca chciałabym Cię teraz przytulić i powiedzieć, że jesteś cudem. Prawdziwym cudem. I nikt poza Tobą nie ma tak sprawczej mocy jak Ty sama. Pamiętaj o tym, gdy będziesz zaklinała kolejny dzień.

Życie na krawędzi wcale nie musi oznaczać uprawiania ryzykownych sportów, wchodzenia w równie ryzykowne jak skok bez spadochronu związki, ani też kompulsywnego stawiania oszczędności życia na czarną dziesiątkę w ruletce.

Życie na krawędzi zdarza się każdej z nas, o czym mogą świadczyć takie zachowania jak prokrastynacja na najwyższym poziomie lub zaniechanie w podjęciu ważnej, życiowej decyzji. Czy da się nie zwariować, kiedy kolejny raz coś nam nie wychodzi? Da się przejść obojętnie obok porażki? Moim zdaniem nie.

Może wychodzę właśnie na pesymistkę z turbodoładowaniem, ale szczerze?

Nie wierzę w te wszystkie coachingowe gadki typu: wyjdź ze strefy komfortu, wszechświat Ci sprzyja… Bla, bla, bla. Oczywiście, fajnie by było, gdyby jakaś mistyczna koniunkcja Saturna z Jowiszem rzeczywiście pomogła rozwiązać problemy, ale życie niestety nie opiera się na tymczasowym układzie planet na niebie. Tak samo, nie zmieni się nic, jeśli zaczniesz kompulsywnie niedojadać na rzecz wiader kiełków, by zrzucić tu i ówdzie nadmiary tłuszczyku.

Tak naprawdę, rzeczy, które są modne i stanowią zbiór tzw. Musthave’ów, to jeden wielki pic na wodę, lub będąc bardziej dosadną, że zacytuję klasyka z podstawówki – du*a Jasiu kultywator.

Wiecie, żeby znaleźć swoje Zen trzeba czasami doznać strzaskania tyłka, czasem porządnie rąbnąć się w mały palec naszego ego o kant tego zimnego, okrutnego świata, a nawet przeżyć śmierć kliniczną własnej świadomości i naiwności. Zen to nie jest tylko jakiś tam chiński znaczek równości, ani nawet skomplikowana arytmetyka emocji. To proste jak obsługa cepa.

Jeśli za kimś tęsknisz, odezwij się, daj o sobie znać.

Halo, jestem tutaj i bardzo mi Ciebie brakuje! Jeśli jesteś o coś lub na kogoś zła, mów o tym. Proste komunikaty ułatwiają życie, ale nie dają nigdy gwarancji na powodzenie. Nie nazywaj złości, jeśli ona rzeczywiście jest, rozdrażnieniem. Jeśli coś Cię wkurza, mów, że Cię wkurza, a nie, że sam diabeł usiadł tą częścią ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, na rozżarzone węgle. Jeśli czegoś chcesz, to poproś o to, do cholery. Nikt nie czyta Ci w myślach, nikt również nie będzie się pierdyliard razy zastanawiał, o co może chodzić. A jeśli z jakiegoś powodu oczekujesz zrozumienia, to wyjaśnij wszystkie wątpliwe kwestie. Człowiek w końcu został wyposażony w cudowny narząd zwany językiem. Użyj go, najlepiej na spółkę z mózgiem.

Być może brzmię teraz jak stara, sfrustrowana baba, ale serio, przez ostatnie dziesięć lat swojego życia właśnie przez to, że nie komunikowałam się jasno ze światem, nadszarpnęłam wiele nerwów, a nawet zjadłam jedną plombę. I po co?

Dało mi to poczucie spokoju? Nie. Więc Zen szlag trafił zanim w ogóle wypowiedziałam to krótkie słowo. Zen masz właśnie wtedy, kiedy nie komplikujesz sobie życia i nie zatruwasz się niepotrzebnymi myślami, które nie prowadzą do jakiegoś jasnego celu. Co więcej, nie robisz zawieruchy w życiu drugiej osoby, nie wprowadzasz stanu wojennego na potrzebę swojego widzimisię.

Nie jestem ani psychologiem, ani nawet psychiatrą, nie znam się też jakoś mocno na zależnościach społecznych. Ale wiem jedno – jeśli wystarczająco jasno mówisz o tym, czego oczekujesz, pragniesz, chcesz, bardzo możliwe, że to dostaniesz.

Albo sobie to wypracujesz. Kiedyś jedna moja znajoma, po rozstaniu z facetem, ogromnym kredytem na koncie, ogólnym rozwaleniem całego życia powiedziała jedną, ważną rzecz, która powtarzam jak mantrę. Choćby skały defekowały, to sobie trzeba samej narysować, pokolorować i wyciąć szczęście. Poleganie w tym względzie na drugiej osobie może nas doprowadzić jedynie do frustracji turbo, zawodu życia, a może nawet i depresji. Zen się pielęgnuje jak kwiatki na balkonie, mówi do niego, głaska za uchem, daje się mu przestrzeń i chroni jak najcenniejszy skarb. Bo pewnego dnia może się okazać, że tylko spokój nam pozostaje. I wewnętrzne bogactwo, na które pracowałyśmy latami. Nie ma sensu wyzbywać się siebie dla kogoś, choćby ta osoba była najcudowniejsza na świecie. I tym, może lekko trącącym egoizmem aspektem, zakończę. Dbajcie o siebie. Bo kto, jak nie wy?

 

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo