Change font size Change site colors contrast
Kultura

W Chinach życie jest tanie

18 października 2017 / Marta Osadkowska

Chiny to kraj tajemnica.

Oddzielone firewallem, odgrodzone Wielkim Murem (dosłownie i w przenośni) trwają niejako obok świata.   Kiedy w latach 60. XX wieku Zachód odkrywał seksualną swobodę i dzieci kwiaty, w Chinach trwał wielki głód, w wyniku którego zmarło ponad trzydzieści milionów ludzi. Głód był wynikiem szalonych decyzji przewodniczącego Mao, który tak mocno pragnął prześcignąć Stany Zjednoczone w produkcji stali, że poświęcił...

Chiny to kraj tajemnica. Oddzielone firewallem, odgrodzone Wielkim Murem (dosłownie i w przenośni) trwają niejako obok świata.

 

Kiedy w latach 60. XX wieku Zachód odkrywał seksualną swobodę i dzieci kwiaty, w Chinach trwał wielki głód, w wyniku którego zmarło ponad trzydzieści milionów ludzi. Głód był wynikiem szalonych decyzji przewodniczącego Mao, który tak mocno pragnął prześcignąć Stany Zjednoczone w produkcji stali, że poświęcił dla tego wyścigu wszystko. Bezmyślna walka o podniesienie wyniku produkcji tego surowca doprowadziła do zniszczenia wielu bezcennych zabytków. „Przy wejściu do świątyni Guangyan stały dwa królewskie żeliwne kotły, podarunki Cesarza Yongle z dynastii Ming. Nie przetrwały Wielkiego Skoku Naprzód” – wspomina opat świątyni czasy szalonego przetapiania skarbów w książce „Prowadzący umarłych”.

Po wielkim niepowodzeniu w produkcji stali Mao wytoczył walkę tak zwanym czterem starociom: starym obyczajom, ideom, zwyczajom i kulturze. Nadszedł czas wielkiego zniszczenia: na stosach płonęły książki, obracano w proch starożytne zabytki, młodych ludzi wysyłano do ciężkiej pracy na wsi, zamiast do szkoły. „Zniknęły instrumenty muzyczne, szachy, obrazy, bary, sport i herbaciarnie. Parki zmieniły się w opustoszałe, zdewastowane miejsca, w których powyrywano z korzeniami trawę i kwiaty, a oswojone ptaki i złote rybki pozabijano. Filmy, sztuki teatralne i koncerty były zakazane” – notuje Jung Chang, autorka „Dzikich Łabędzi”, historii trzech pokoleń kobiet żyjących w Chinach. Ta książka, podobnie jak inne opisujące prawdziwą historię kraju, jest w państwie środka zakazana. Mogła się ukazać tylko dzięki determinacji autorki, której udało się wyjechać na stypendium do Londynu i w tym mieście pozostać. Liao Yiwu miał mniej szczęścia: zanim udało mu się uciec z Chin, spędził cztery lata w więzieniu za napisanie poematu krytykującego masakrę studentów na placu Tian’anmen. Przeżycia autorów i ich bliskich wydają się niemożliwe. Albo przynajmniej bardzo odległe w czasie: przecież żyjemy w cywilizowanym świecie, który nie pozwoli, żeby w 2001 roku ktoś był torturowany za napisanie wiersza.

Ale Chiny są obok cywilizowanego świata, Chiny nie są zainteresowane zachodnim stylem życia.

 

A przynajmniej te Chiny, które mają władzę i podejmują decyzję. Bo przeciętnego obywatela nikt tu o nic nie pyta. Ten musi przeżyć i zadbać o swoją rodzinę, bo nikt inny się nimi nie przejmie. „W Chinach życie jest tanie” – wzrusza ramionami kierownik szaletu publicznego, gdy opowiada o martwych płodach, które regularnie znajduje w odpływach toalet. („Prowadzący umarłych”)

 

 

Nie jest łatwo do Chin wjechać. Na początek wielostronicowa wiza, do której musimy dołączyć zdjęcie, szczegółowo wyspowiadać się z członków rodziny i ich zawodów, celu podróży i noclegów. Później kontrole, także takie obejmujące mierzenie temperatury ciała przy wjeździe do dużych miast. Mundurowych jest tam całe mnóstwo. Co ciekawe, absolutnie nie wolno ich fotografować. Kiedy o tym usłyszałam, natychmiast odezwał się we mnie typowy Polak: jak to nie wolno? Ja zrobię! Kiedy kombinowałam na tajniaka próbując zrobić zdjęcie „spod pachy”, mój model w sekundę zasłonił twarz i machnął na mnie krótkofalówką. Udałam, że nie widzę i szybciutko się ulotniłam, ale serce zabiło mi trochę mocniej.

 

Dla mnie Chiny to kraj kontrastów. Zabiedzoną chudziutką staruszkę dźwigającą na koromysłach wiadra z wodą, mija na wiejskiej drodze najnowszy model luksusowej limuzyny. Rezydencje z drzwiami ociekającymi złotem sąsiadują z chatkami zlepionymi z gliny i znalezionych śmieci. Nawet pogoda popada w skrajności: mróz w Pekinie, upał w Hong Kongu.

 

Zanim wyjechaliśmy do Chin, czytaliśmy sporo o tym kraju i wszystkie przewodniki przestrzegają przed wizytą u dentystów. O ile poziom szpitali jest podobno wysoki, bo Partia dba o zdrowie obywateli, którzy mają ciężko pracować ku chwale ojczyzny, o tyle zębami nikt się tutaj nie przejmuję. Gdy mój pazerny na słodycze mąż złamał trzonowca na chińskim Snickersie, wpadliśmy w lekką panikę. Na szczęście mieszkająca w naszym hotelu Polka poratowała nas antybiotykiem, który miała ze sobą „na wszelki wypadek, o który w Chinach nie trudno”.

Swoją drogą, mąż wzbudzał na chińskich ulicach niezłe zamieszanie. Dzieci zbiegały się i krzycząc wskazywały palcami wielkoluda (mąż ma prawie dwa metry wzrostu) i prosiły go o wpisywanie się do szkolnych zeszytów. Jak się okazało, nie tylko przesadnie wysocy dostępują tego zaszczytu, dzieci zaczepiają większość turystów.

Co w Chinach zdecydowanie mi nie pasowało, to jedzenie i alkohol. Posiłki spożywane są przy wieloosobowych stołach, które się kręcą tak, aby każda potrawa dotarła do każdego biesiadnika. To jest akurat sympatyczne, gorzej z zawartością półmisków. Potrawy są bardzo tłuste, często w takiej formie, że ciężko określić, co to właściwie jest. Za główny alkohol służy anyżowa bardzo mocna wódka, po której ja osobiście wymiotowałam pół następnego dnia, a nie należę do osób o słabych żołądkach. Należę do tych ciekawskich, co wszystkiego lubią spróbować. Odważyłam się skonsumować pieczonego skorpiona i maleńkiego krabika, który jest tam serwowany zamiast chipsów. Na bardziej obślizgłe przekąski się nie zdecydowałam – czekają na wszystkich chętnych na straganach ulicznych, ale to raczej bajer dla turystów, nie widziałam zbyt wielu tubylców zajadających te smakołyki.

Zamiast anyżowej wódki lepiej napić się chińskiej herbaty. Na plantacjach można wziąć udział w ceremonii jej parzenia, która ma w sobie coś hipnotyzującego. Mistrz snuje opowieść o typach herbaty, ich zbiorach i wspólnym spożywaniu. Czarki na herbatę nie mają „uszek”, żeby kobiety obejmując ją palcami mogły zademonstrować zadbane paznokcie i białą skórę dłoni, bardzo pożądaną wśród Chińczyków. Uprzedzam, że po tych historiach można już nigdy nie wrócić do Liptona z torebki.

W zeszłym roku w podstawówce mojej córki gościła grupa wolontariuszy. To studenci z całego świata, którzy podróżując i opowiadając o swoich kulturach w szkołach i przedszkolach sami poznają inne kraje. W naszym domu gościł Lewis, chłopak z Chin. Był zdziwiony, że bulwersuje nas nadal panująca polityka nakazująca posiadanie tylko jednego dziecka i że nie uprawiamy co rano gimnastyki. Gdy zasiadaliśmy do posiłku, ten wątły chłopiec jadł za trzech, bo w Chinach nauczył się jeść, kiedy jest co. Nigdy nie wiadomo, czy na pewno będzie kolacja. A Lewis mieszkał w Pekinie, w dobrze sytuowanej rodzinie. Oczywiście wielopokoleniowej. Nie rozumiał, czemu w Polsce młodzi ludzie rezygnują z pomocy starszych i wydają mnóstwo pieniędzy na własne mieszkania, zamiast wygodnie żyć u rodziców. Ten wesoły, mądry chłopak wcale nie był zainteresowany wiadomościami z zachodu czy tym, jak postrzegane są u nas Chiny. On czuł się zaopiekowany przez Partię i nie ufał skorumpowanej, zepsutej, kapitalistycznej propagandzie.

 

 

Wszystkim zainteresowanym historią i klimatem Chin, polecam książki:

„Dzikie Łabędzie. Trzy córki Chin” ,Jung Chang,

„Za jeden wiersz. Cztery lata w chińskim więzieniu”, Liao Yiwu

„Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe, Chiny z perspektywy nizin społecznych”.

Dzieci

Jak walczyć z alergią u dzieci? oczyszczacz powietrza i odkurzacz na pomoc

24 listopada 2024 / The Mother Mag

W dzisiejszych czasach alergie u dzieci stają się coraz większym wyzwaniem dla rodziców.

Problemy z oddychaniem, katar, swędzenie oczu i zatkany nos to tylko niektóre z objawów, z którymi borykają się najmłodsi.

Alergeny takie jak sierść zwierząt, roztocza i kurz mogą znacząco pogorszyć komfort życia, a okres grzewczy, który zbliża się wielkimi krokami, często sprawia, że sytuacja staje się jeszcze trudniejsza. Co jednak zrobić, kiedy w domu są nie tylko dzieci z alergią, ale również ukochane zwierzęta?  Redakcja The Mother MAG postanowiła przetestować produkty, które mogą przynieść ulgę rodzinom w podobnej sytuacji. Skorzystaliśmy z okazji i udaliśmy się do zaprzyjaźnionej czytelniczki, która boryka się z alergią u swoich dzieci, a jednocześnie posiada w domu psa i kota. Sprawdziliśmy, jak działa oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA oraz odkurzacz Levoit LVAC-200 – i musimy przyznać, że efekty były zaskakująco dobre!

Historia czytelniczki.

Nasza bohaterka, Marta, jest mamą dwójki dzieci, z których oboje cierpią na alergie. U 6-letniego Tomka alergia na kurz i roztocza objawia się nieustającym katarem i trudnościami w oddychaniu, zwłaszcza w nocy, co utrudnia mu sen. Z kolei 4-letnia Hania ma alergię na sierść zwierząt, przez co kontakt z psem i kotem wywołuje u niej swędzenie oczu i kichanie. Dodatkowym utrudnieniem jest obecność ukochanych zwierząt domowych – psa Fafika i kota Mruczka – których rodzina absolutnie nie chce się pozbywać.

Na co dzień Marta dba o czystość w domu, ale jak sama przyznaje, nie jest w stanie kontrolować wszędzie unoszących się alergenów. „Zanim dzieci przyszły na świat, nie zwracałam większej uwagi na kurz czy sierść na podłodze. Teraz to nasza codzienna walka. Zwłaszcza przed sezonem grzewczym obawiam się, jak dzieci zareagują, gdy powietrze w domu stanie się bardziej suche i sprzyjające roztoczom” – wyjaśnia Marta. Zdecydowaliśmy się zatem wspólnie przetestować oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA oraz odkurzacz Levoit LVAC-200, żeby zobaczyć, czy mogą one realnie pomóc tej rodzinie w codziennych zmaganiach z alergenami.

Oczyszczacz powietrza –  czyste powietrze na wyciągnięcie ręki

oczyszczacz powietrza

Oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA to jeden z liderów na rynku, jeśli chodzi o walkę z alergenami. Już pierwszego dnia po uruchomieniu urządzenia Marta zauważyła znaczącą różnicę w jakości powietrza. Sprzęt działa w oparciu o zaawansowany filtr HEPA, który jest w stanie usunąć aż 99,97% unoszących się w powietrzu cząsteczek takich jak pyłki, kurz, roztocza, a nawet sierść zwierząt. Marta, której dzieci niemal codziennie budzą się z zatkanym nosem, była zachwycona, gdy po kilku dniach stosowania oczyszczacza zauważyła poprawę. Tomek i Hania rzadziej kichali, a ich nosy były mniej zatkane.

Oczyszczacz jest także niezwykle cichy – co było dla Marty dużym zaskoczeniem. „Bałam się, że taki sprzęt będzie hałasował i utrudniał dzieciom zasypianie, ale jest tak cichy, że właściwie zapominamy, że w ogóle jest włączony” – opowiada. Oczyszczacz ma kilka trybów pracy, a co najważniejsze – działa również w nocy. Jego minimalistyczny design sprawia, że wpasowuje się w każde pomieszczenie, nie zajmuje wiele miejsca, a dzięki intuicyjnym przyciskom, nawet najmłodsze dzieci nie będą miały problemu z jego obsługą.

oczyszczacz powietrza

Jedną z funkcji, która szczególnie przypadła Marcie do gustu, jest wskaźnik jakości powietrza. Urządzenie automatycznie dostosowuje tryb pracy w zależności od tego, jak bardzo zanieczyszczone jest powietrze. „To niesamowite, że można na bieżąco kontrolować jakość powietrza w domu. Teraz wiem, kiedy muszę zwiększyć intensywność pracy urządzenia, na przykład podczas sprzątania” – tłumaczy Marta.

oczyszczacz powietrza

Choć sezon grzewczy dopiero przed nami, Marta już teraz odczuła różnicę w jakości życia. „Jeśli już teraz widzimy poprawę, to wyobrażam sobie, że w zimie, gdy roztocza się rozmnażają, ten oczyszczacz będzie naszym ratunkiem” – mówi z nadzieją.

Odkurzacz Levoit – sprzątanie nigdy nie było prostsze

Drugim testowanym urządzeniem był odkurzacz Levoit LVAC-200, który zaprojektowany został z myślą o skutecznym sprzątaniu i jednoczesnym usuwaniu alergenów. W domu Marty, gdzie zarówno kurz, jak i sierść zwierząt to codzienny problem, odkurzacz stał się absolutnym hitem. Zastosowany w nim filtr HEPA skutecznie usuwa alergeny podczas sprzątania, co było dla Marty dużym udogodnieniem.

odkurzacz pionowy

„Odkurzacz jest lekki, zwrotny i niezwykle wygodny w użyciu. Bez problemu poradził sobie nie tylko z podłogami, ale również z tapicerowanymi meblami. Sierść, która zawsze była trudna do usunięcia z kanapy, znikała błyskawicznie” – opowiada z uśmiechem Marta. Dodatkowym atutem odkurzacza jest możliwość korzystania z niego zarówno w formie tradycyjnego odkurzacza pionowego, jak i w formie krótkiej, co idealnie sprawdziło się przy sprzątaniu trudniej dostępnych miejsc, takich jak zakamarki kanap, czy przestrzeń za meblami.

odkurzacz pionowy

Levoit LVAC-200 wyróżnia się również długim czasem pracy na jednym ładowaniu, co było kluczowe w domu Marty, gdzie zwierzęta gubią sierść niemal na bieżąco. „Często musiałam odkurzać kilka razy dziennie, a teraz mam pewność, że odkurzacz wytrzyma cały dzień intensywnego sprzątania bez potrzeby ładowania” – chwali Marta.

Odkurzacz jest wyposażony w dodatkowe końcówki, które pozwalają na skuteczne sprzątanie nie tylko podłóg, ale również dywanów, mebli tapicerowanych oraz zakamarków, gdzie często gromadzi się kurz i sierść zwierząt. „Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że od kiedy mam ten odkurzacz, życie w naszym domu stało się łatwiejsze” – przyznaje Marta. Levoit LVAC-200 okazał się nieocenionym pomocnikiem, zwłaszcza w walce z sierścią Fafika i Mruczka.

Jak przygotować dom na sezon grzewczy, aby zminimalizować objawy alergii?

Sezon grzewczy zbliża się wielkimi krokami, a rodziny z dziećmi cierpiącymi na alergie już teraz zastanawiają się, jak sobie poradzić z nasilającymi się objawami. Marta, nasza zaprzyjaźniona czytelniczka, podjęła wyzwanie i wspólnie z nami przetestowała dwa produkty, które mogą znacząco poprawić komfort życia – oczyszczacz powietrza Levoit Core 300S Smart HEPA oraz odkurzacz Levoit LVAC-200.

Efekty testów przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Oba urządzenia okazały się niezastąpione w walce z alergenami – nie tylko oczyszczają powietrze, ale również ułatwiają utrzymanie domu w czystości. Jeśli już teraz widzimy tak dobre rezultaty, to jesteśmy przekonani, że w sezonie grzewczym, gdy alergie się nasilają, produkty Levoit będą prawdziwym zbawieniem. Czystsze powietrze, brak sierści na podłodze i tapicerce, a przede wszystkim zdrowie dzieci – to wartości, które trudno przecenić.

Dla wszystkich, którzy borykają się z podobnymi wyzwaniami, przygotowaliśmy coś specjalnego! Aby ułatwić Wam podjęcie decyzji, mamy kod rabatowy na produkty Levoit – wystarczy wpisać mag10, by otrzymać 10% zniżki. To świetna okazja, by poprawić komfort życia swojego i swoich bliskich.

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo