Change font size Change site colors contrast
Moda

The Mother TALKS: Klamoty i vintage według Justyny Jezierskiej

17 września 2017 / Monika Pryśko

Na Lelewela w Gdańsku znajdują się Klamoty, butik vintage, w którym czas cofa się o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat.

Śmiało mogę stwierdzić, że Brenda i Donna z Beverly Hills 90210 kupowałyby tam jeansy. Jest tam wszystko - skórzane portfele, biżuteria, tenisówki, ortalionowe kurtki, wielkie skórzane torby i sylwestrowe sukienki. Ale żadna rzecz nie trafia tam przez przypadek. Oto królestwo Justyny Jezierskiej. Skąd...

Na Lelewela w Gdańsku znajdują się Klamoty, butik vintage, w którym czas cofa się o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Śmiało mogę stwierdzić, że Brenda i Donna z Beverly Hills 90210 kupowałyby tam jeansy. Jest tam wszystko – skórzane portfele, biżuteria, tenisówki, ortalionowe kurtki, wielkie skórzane torby i sylwestrowe sukienki. Ale żadna rzecz nie trafia tam przez przypadek. Oto królestwo Justyny Jezierskiej.

Skąd pomysł na Klamoty? Co było impulsem? I jak to jest być mamą, którą otworzyła butik vintage?

Ubrania, dodatki, torebki i buty uwielbiałam zawsze. Mam to po mamie, mam w sobie ,,gen zbieracza’’ wszelkich dziwnych rzeczy. Zaczęło się od drobnych zakupów, a gdy rozpoczęła się era charity shopów, odezwała się we mnie mania chomikowania. Kupowałam wszystko, co mi się podobało – męskie ubrania, za duże, za małe, dla dzieci, choć wtedy dzieci nie miałam…

Doskonale to rozumiem. Kupowałaś wszystko, co było ładne?

Dokładnie. Chomikowałam to w domu, choć nie miałam pomysłu, co z tymi ubraniami robić, nie wszystko dało się przerobić u krawcowej. Zaczęłam więc sprzedawać swoje zdobycze na aukcjach internetowych.

Kontynuowałaś to będąc w ciąży?

Gdy byłam w pierwszej ciąży, a nie miałam stałego źródła dochodu, sprzedawałam ciuchy właśnie w Internecie. Był na to wielki boom, można było tak kupić i sprzedać wszystko. To była moja praca – kupowałam, stylizowałam, robiłam zdjęcia, wystawiałam w Internecie i sprzedawałam. Bardzo mi się to podobało.

Ile lat w takim razie zajmujesz się szukaniem i sprzedawaniem ciekawych, używanych ubrań?

Dziesięć! Po mojej przygodzie z aukcjami internetowymi zaczęłam ubierać znajomych, kupowałam rzeczy z myślą o nich, później przynosiłam zdobycze do pracy, sprzedawałam i jakoś to się rozkręciło. Ale mając dzieci człowiek musi zapewnić im stabilizację, dopiero potem brać się za szalone pomysły. Moja ścieżka kariery jest kręta i dziwna… ale cały czas z tyłu głowy tlił się pomysł na Klamoty.

 

Co robiłaś zanim otworzyłaś swój biznes?

Miałam różne zajęcia. Najpierw pracowałam za barem, miałam więc bardzo dużo czasu, żeby szukać modowych perełek. Wtedy mogłam być na wszystkich dostawach świata, co było cudowne! Prowadziłam syna do przedszkola, a potem jechałam buszować po sklepach z używaną odzieżą. Gdy już stwierdziłam, że chcę iść w tym kierunku, skończyłam szkołę stylizacji i wizażu, poszłam na charakteryzację teatralną i filmową, chciałam się zająć kostiumografią, później przez wiele lat pracowałam w korporacji jako wizażystka Giorgio Armani Cosmetics. Zajmowałam się i wizerunkiem, i makijażem.

To brzmi bardzo spójnie!

Wtedy jeszcze wątpiłam, że uda mi się otworzyć swój biznes. Gdy urodziłam córkę, wiedziałam, że nie chcę wracać do korporacji. Bardzo obciążało mnie to i czasowo, i psychicznie. Na urlopie macierzyńskim zaczęłam szukać odpowiedniego lokalu. Wtedy też z pasją gromadziłam ubrania, znosiłam je workami do domu.

Czy to prawda, że tu, gdzie teraz są Klamoty, był zakład fryzjerski?

Tak, moja fryzjerka prowadziła tu swój zakład. Bardzo długo trwały poszukiwania lokalu w dolnym Wrzeszczu. Zależało mi, aby nie był horrendalnie drogi, choć nadal w centrum, nie w suterenie, a w bardziej dostępnym punkcie. Półroczne poszukiwania zdały się na nic. Gdy już zaczęłam tracić nadzieję, otrzymałam wiadomość od mojej fryzjerki – lokal może być mój!

Cieszyłam się tym bardziej, że wychowywałam się dwie ulice dalej. W tym miejscu czuję się jak w domu.

Klamoty, na Lelewela, mają już rok!

Tak. Pod koniec września mamy pierwsze urodziny.

Czy to nie dobry moment na szybki bilans?

Nie spodziewałam się, że mój biznes tak dobrze i tak szybko się przyjmie. Jestem tak zaskoczona, że aż unoszę się nad ziemią. Otwierając Klamoty zakładałam, że ten rok może być ciężki. Myślałam, że będzie dobrze, jak zarobię na opłaty. Okazało się, że każdy miesiąc to coraz więcej fanów i klientów. Jest naprawdę dobrze!

A jak w tym wszystkim odnajdują się Twoje dzieci?

Świetnie! Teraz tak naprawdę jestem bardziej elastyczna, niż kiedyś. Były już sytuacje, gdy musiałam zamknąć Klamoty, bo dzieci były chore lub musiałam pilnie jechać do szkoły. Przede wszystkim jestem mamą, więc jeśli cokolwiek dzieje się z dziećmi, to zamykam Klamoty, nie ma mnie. Moja córka zaczęła żłobek, syn nową szkołę, przeprowadzamy się, więc w życiu prywatnym mamy rewolucję. Nie dałabym rady, gdybym biznes postawiła na pierwszym miejscu. A tak – mój syn wraca po szkole tutaj, do butiku, odrabia tu lekcje, czuje się jak w domu. Ja z kolei wiem, że jest bezpieczny. To dobry układ.

No właśnie, przecież zawsze możesz prowadzić Klamoty online, co zresztą świetnie Ci wychodzi. Widziałam te rezerwacje na Instagramie!

Media społecznościowe są mocną stroną Klamotów. Jest mi o wiele lepiej w takim trybie, niż od 10:00 do 18:00, biuro, korki…

Sama jestem fanką szukania rozwiązań, dlatego bardzo doceniam, że potrafisz w tym wszystkim znaleźć harmonię. Gdy nie ma Cię w butiku, jesteś na Instagramie, można się umówić na wysyłkę zakupów pocztą, można zarezerwować, odłożyć sobie coś upatrzonego…

W tych czasach inaczej się nie da. Gdyby nie media społecznościowe, mogłoby być ciężko. Na wszystko trzeba czasu, nawet na to, by wieść o Klamotach rozeszła się po mieście. Poczta pantoflowa działa niezawodnie, ale w swoim tempie. Wszystkie moje działania sprawiły, że po 3 miesiącach Klamoty prężnie działały.

 

Jedno z ważniejszych pytań – jak szukasz ciuchów?

Po nowe ubrania jeżdżę już tak naprawdę codziennie. Jak mam wolny dzień, odwiedzam lumpeksy poza Trójmiastem.  Gdańsk owszem jest fajny pod względem sklepów z używanymi ciuchami, ale nie wszędzie są ubrania, których akurat ja szukam, czyli lata 80-te, 90-te,  moherowe swetry i berety, ortalionowe kurtki i jeansy z wysokim stanem.

Masz listę sprawdzonych second handów?

Mam swoją ściśle tajną listę! Nie ukrywam też, że przez ten rok poznałam mnóstwo miłych pań, które widząc mnie tydzień w tydzień, przekonały się do mnie i jak tylko widzą coś, co mnie zainteresuje, od razu dają mi znać – Pani Justynko, mam dla Pani nowe perełki!

Jak radzisz sobie z gospodarowaniem czasem?

Szukanie fajnych ubrań zajmuje mi naprawdę dużo czasu. Dlatego od września mam w butiku pomoc, dzięki czemu Klamoty działają jeszcze sprawniej, a ja jestem spokojniejsza i mam więcej czasu.

Dla kogo są Klamoty? Nie każdy wyglądałby dobrze w takim żakiecie, jaki Ty masz dziś na sobie.

Na początku sama nie wiedziałam. Kupowałam ubrania, które miały to coś, wpadały w oko, wyróżniały się. Jednak to klienci zweryfikowali moje wybory, powiedzieli, czego szukają. To ubrania dla osób, które chcą ubierać się wygodnie, modnie, którzy cenią jakość materiałów – bo ubrania sprzed lat jakościowo są dużo lepsze niż te z sieciówek. Moimi klientami są ludzie z charyzmą, indywidualiści, artyści, którzy poprzez modę chcą wyrazić siebie, nieco się wyróżnić. Ale zawsze powtarzam – Klamoty są dla wszystkich, bo nie zawsze chodzi o to, by moda była krzykliwa. Każdy może tu upolować coś dla siebie.

Planujesz teraz jakieś zmiany?

Oczywiście miło by było mieć większy lokal czy otworzyć drugi, ale cieszę się z tego, jak Klamoty teraz wyglądają. Uwielbiam to, co robię, uwielbiam ludzi, którzy do mnie przychodzą, klimat ubrań i klimat rozmów z klientami. Nie chciałabym tworzyć klamotowej sieciówki, nie w tym rzecz.

Świetną pracę sobie wymyśliłaś! Buszowanie po sklepach, wyjazdy do Berlina na pchle targi. Fantastyczna praca!

Sama jestem tym zachwycona! Trzeba to lubić, trzeba lubić ludzi, trzeba lubić modę. Nie każdy pała sympatią do szmateksów. Ja akurat zamierzam robić to jeszcze przez wiele lat!

Czego Cię nauczył ten rok w Klamotach?

Na pewno zarządzania swoim czasem. Trzeba wszystko dobrze zorganizować – dom, Klamoty, szkoła, odrabianie lekcji, wspólne posiłki, rozmowy, zakupy. Kolejna rzecz to oszczędzanie i gospodarowanie pieniędzmi. Pracując na etacie nie wiedziałam, jak to będzie mieć swój biznes, ale trzymam się dzielnie. Śmieję się, że nauczyłam się… rozstawać z pięknymi rzeczami! Nie zatrzymywać dla siebie każdej fajnej rzeczy, którą uda mi się znaleźć. Kiedyś nie potrafiłam sobie tego odmówić. Teraz wolę ubierać klientów niż siebie.

Co jest dla Ciebie ważne?

Bardzo ważne jest to, że jestem spełniona. Jako mama, ale też jako kobieta. Spełniłam swoje marzenie, zarażam swoją pasją dzieci, pokazuję, że jak się czegoś pragnie, to trzeba do tego dążyć. Wcześniejsza praca była bezpieczna, przyjemna, ale z perspektywy czasu mało satysfakcjonująca. Teraz jestem naprawdę szczęśliwa i myślę, że ma to ogromny wpływ na całą moją rodzinę.

 

Zdjecia: Michalina Pryśko

 

Ciało

Poznaj 5 makijażowych trendów, które warto wypróbować podczas karnawałowych imprez

14 stycznia 2025 / The Mother Mag

Karnawał to doskonały moment, aby eksperymentować z makijażem i wypróbować nowe trendy.

Te 5 tiktokowych inspiracji warto przetestować w 2025 roku! Sprawdź, jakie kosmetyki pomogą ci stworzyć modny look na karnawałową imprezę!

Efekt satyny – balans między połyskiem, a matem

Efekt glazed glam to nie twoja bajka, a mocny mat rodem z lat 90-tych zabija twój naturalny glow? Wybierze efekt satyny! Świeża cera z naturalnym glow, bez nadmiernego błyszczenia. Ten efektowny kompromis między matem, a mocnym, lustrzanym blaskiem królował podczas wiosenno-letnich pokazów mody, ale sprawdzi się także podczas karnawałowych imprez.

Pielęgnacja, efekt upiększenie i protekcja przed promieniowaniem UV– czego chcieć więcej? Krem idealnie stapia się ze skórą wyrównując koloryt i delikatnie korygując niedoskonałości, a dodatkowo nawilża, wygładza i zmniejsza widoczność drobnych zmarszczek oraz cieni pod oczami. Fotostabilne filtry skutecznie chronią skórę przed fotostarzeniem. Kremowa formuła nie roluje się i nie zapycha porów, daje satynowe wykończenie bez efektu maski. Witaminowy krem od MIYA Cosmetics dostępny jest w 3 odcieniach.

Fokus na złoto i srebro

Metaliczny połysk sprawdzi się doskonałe w makijażu oczu. Mocna srebrzysta kreska w stylu cat eye może być bohaterem całego looku. Jednak to nie jedyna opcja aby zabłysnąć podczas karnawału. Co jeszcze warto wypróbować? Połącz złoto i srebro, aby uzyskać mocny efekt metalicznego glow na powiece.

  • Nałóż złoty cień na wewnętrzny kącik oka i środek powieki, a srebrny cień zaaplikuj na zewnętrzną część powieki i delikatnie rozetrzyj granice połączeń.

Blask odmieni także smokey eye – nadając mu nowego wymiaru.

  • Rozświetl górną powiekę złotym lub srebrnym cieniem. Dolną linię rzęs podkreśl czarną kredką lub bardziej delikatnie cieniem – rozetrzyj granice. Dodaj czarny eyeliner i podkreśl mocno rzęsy czarnym tuszem do rzęs. Chcesz dodać większego dramatyzmu? Wybierz sztuczne rzęsy.

Efektowny błysk sprawdzi się nie tylko na powiekach. Efektowny glow sprawdzi się też na kościach policzkowych, dekolcie czy ramionach.

Fot. Metaliczny eyeliner w płynie odcień Chrom line, FaceBoom make-up, cena: ok. 32 zł

Ten metaliczny eyeliner sprawia, że każda kreska na powiece wygląda magicznie! Aplikacja jest precyzyjna i niezmiernie łatwa, dzięki wygodnemu pędzelkowi.

Fot. Płynne cienie do powiek w odcieniu Duochrome Pearl, FaceBoom make-up, cena: ok. 27 zł

Z tym cieniem – efekt metalicznego błysku na powiekach masz gwarantowany! Silnie napigmentowana formuła utrzymuje się na skórze przez wiele godzin, zachowując pełnię intensywności. Cień może być stosowany samodzielnie lub jako wzmocnienie dla błyszczących cieni prasowanych, albo jako lśniący topper dla cieni matowych. W ofercie znajdziesz także cień w odcieniu złota – Golden Moon.

Neonowy zawrót głowy

Fluorescencyjne cienie w odcieniach limonkowej zieleni, głębokiego fioletu, jaskrawego błękitu czy fukcji dodadzą spojrzeniu wyjątkowego wyrazu i świetnie wpiszą się w atmosferę karnawału. Nałóż neonowe cienie koncentrując się na ruchomej cześć powieki, dodaj wyraźną kreskę, mocno wytuszuj rzęsy i voilà!

Glitter glam – w roli głównej brokat

Brokatowy makijaż to wręcz karnawałowa klasyka! Brokat możesz użyć zarówno na powiekach, kościach policzkowych, a błyszczyk z lśniącymi drobinkami dopełni look!

Fot. Błyszczyk do ust- shine on nude 04, FaceBoom make-up, cena: ok. 35 zł

Jest super trwały i gwarantuje ustom efekt ultra połysku 3D. Docenisz go również za nowoczesny, wygodny aplikator-pacynkę, którą z precyzyjnie nałożysz błyszczyk na usta.

Berry lips – usta soczyste, jak dojrzałe owoce

Postaw na odcienie inspirowane kolorystyką dojrzałych owoców – świeżo zebranych jeżyn, soczystych malin, leśnych jagód, a twoje usta będą wyglądały soczyście i zmysłowo. Na wieczorne gale sprawdzą się pomadki dające mocniejsze krycie, w makijażu dziennym wystarczy, jak kolor nałożysz i delikatnie rozetrzesz palcem, bez mocnego podkreślania konturu ust konturówką.

Ten żelowy tint gładko rozprowadza się na skórze ust, ale możesz go stosować także do policzków lub powiek. Daje połyskujące wykończenie w odcieniu dojrzałych, ciemnych winogron. Intensywność koloru możesz intensyfikować – nakładając kolejną warstwę.

Karnawał to idealny czas, aby bawić się makijażem. Nie bój się eksperymentować!

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo