Change font size Change site colors contrast
Rozmowy

Tęczowe historie, czyli macierzyństwo po poronieniu

5 października 2020 / Monika Pryśko

Justyna mówi, że nic by się nie wydarzyło, gdyby nie jej siostra - Ewa.

Nie byłoby historii, gdyby nie jej dwuletni syn Antoś. Bo zanim się pojawił, były dwa poronienia… Stąd wzięły się ,,tęczowe historie'', czyli macierzyństwo po poronieniu.

Wiosną tego roku, kiedy świat stanął, Ewa powiedziała: „Chcę mieć zdjęcia z Synem. Opisz naszą historię. Nie! Wiem! Opisz więcej takich historii, bo to jest temat tabu, a o tym trzeba mówić”. Justyna popatrzyła na nią z niedowierzaniem i odpowiedziała: „Ja umiem tylko robić zdjęcia”. „To zrób zdjęcia!”. 

 

I tak powstał projekt fotograficzny ,,Tęczowe historie’’. Co kryje się pod określeniem „Tęczowy Maluch”? To pierwsze zdrowo urodzone dziecko po poronieniu. 

 

W sobotę 5. września nad Jaworznem zaświeciło piękne słońce. Niebo było niebieściutkie, jakby specjalnie dla nas. Wszystko zaczęło się od makijażu. Ja biegałam i nie wiedziałam od czego zacząć. Za mną, robiąc backstage, biegała druga Fotografka Mirka. Zrobiła cudowną dokumentację tego, co działo się „od kuchni” i w kuchni, która na kilka godzin przeobraziła się w centrum wizażu.

I w końcu, wszystkie w białych sukienkach, piękne i wymalowane, takie szczęśliwe i uśmiechnięte, ze swoimi tęczowymi i nie -tęczowymi maluchami, stanęły razem. Parzyłam na nie, łzy ściskały mi gardło, a wszyscy wokół krzyczeli: „Justynko, rób zdjęcia, bo dzieci nam pouciekają”.

Zrobiłyśmy to! Wszystkie razem! Kiedy zeszły z podestu – biliśmy sobie brawo… 

 

 

 

Tęczowe historie, czyli macierzyństwo po poronieniu

Historia nr 1 

Kasia S. 

 

 

Kasia zaszła w pierwszą ciążę  na czwartym roku studiów. Nie wiedziała o tym, ponieważ comiesięczny cykl żył swoim rytmem. Z pierwszej ciąży ma dziś 18-letniego syna. Gdy ten skończył 5 lat, zapragnęli drugiego dziecka. W ciążę zaszła dość szybko, szczęśliwa planowała pierwszą wizytę u ginekologa. I nagle wspomina: „Pamiętam dobrze, jak poszłam do łazienki umyć winogrona, chwilę później dzwoniłam zapłakana do męża, widząc plamę krwi”. W szpitalu położyli ją na obserwację, ale tam po kilku dniach na badaniu kontrolnym USG usłyszała od lekarza „Komórka jajowa nie przetrwała, krwawienie było zbyt silne, organizm nie był gotowy na przyjęcie dziecka. Zrobimy Pani czyszczenie i pójdzie Pani do domu”. W 2007 roku nikt się nie przejął. Dali wypis z kartką, kiedy mam się zgłosić po wynik histopatologii. 

Minęły 2 lata… dwa lata, podczas których zrobiła badania, żeby znaleźć przyczynę… ponad rok starań, żeby zajść w ciążę, bezskutecznie. Lekarz nie widział niczego niepokojącego.

W 2009 roku ujrzała dwie upragnione kreski. Z niepokojem, po przebytych doświadczeniach, z nadzieją, że teraz będzie już dobrze. Plamienie pojawiło się w 7 tygodniu… drogę do szpitala znała z zamkniętymi oczami. Dostała kroplówkę i została, mąż wrócił, by być przy rozpoczynającym wtedy pierwszą klasę synku. Po pewnym czasie lekarz poinformował ją o ciąży bliźniaczej. Pojawiła się radość pomieszana z lękiem, bo plamiła, a ciąża okazała się wysokiego ryzyka: rzadki przypadek ciąży bliźniaczej jednoowodniowej jednokosmówkowej. Modliła się, nie wiedziała nawet, czy robi to dobrze. Jeszcze tej samej nocy krwawienie okazało się zbyt silne i poroniła.

 

Niedługo potem zaszła w kolejną ciążę. Były krwawienia, zastrzyki, liczne badania, lęk, omdlenia, ale kolejny syn okazał się silny. Urodziła siłami natury w 2011 roku. Kiedy się tego najmniej spodziewała, cztery lata później (zmiana pracy, zmiana miejsca zamieszkania) ponownie zaszła w ciążę i na początku 2015 roku urodziła Córeczkę. Rok temu, niecałe dwa tygodnie po 40-tych urodzinach – trzeciego synka.

Straciłam trójkę dzieci, kiedy mój organizm był niewydolny, nie mógł zapewnić odpowiednich warunków rozwoju kształtującym się istotom.

Dostałam trójkę wspaniałych, zdrowych dzieci, kiedy przyszedł na to czas.”

 

 

Historia nr 2 

Kasia K.

 

Kasia twierdzi, że nigdy nie była osobą, która rozczula się na widok małego dziecka. Myśląc o swojej przyszłości wiedziała jednak, że kiedyś będzie mamą.

Kiedyś….. Taki nieokreślony bliżej czy dalej czas.

Pewnego lata, kiedy miała już 30 lat, zaczęła się źle czuć. Ktoś zasugerował z uśmiechem „Może jesteś w ciąży?”. Po wykonaniu testu i wizycie u ginekologa, sugestia okazała się prawdą. Przez dwa tygodnie z niedowierzaniem, nieco zszokowana, oswajała się z tą myślą. Stanęła przed lustrem, pogłaskała się po brzuchu, pomyślała o Okruszku i nagle poczuła się szczęśliwa. Na kolejną wizytę lekarską pojechała z Mężem – już szczęśliwa i pełna nadziei. Ale tam usłyszeli słowa „Serce nie bije”. Jej serce rozpadło się na milion kawałków. Największą torturą jednak był pobyt w szpitalu wśród mam czekających na poród. Zabieg, powrót do domu, jesień – taki czas bez czasu, nie wiem, co się działo, nikt nie znalazł słów, by pocieszyć. W mojej głowie tylko jedna myśl. Dlaczego?” 

Na córkę czekała kolejne dwa lata. Po stracie nie mogła zajść w ciążę. Pozytywny test wyszedł, gdy traciła już nadzieję. Ciąża nie była łatwa, zagrożona od 10. tygodnia.

Jestem mamą Marysi od 8 lat. I chociaż nie jest łatwo, bo zagrożenie ciąży, niedotlenienie zostawiło po sobie ślad, to jest ona największym szczęściem, jakie mogło nas spotkać.

 

 

Historia nr 3 

Anna S. 

 

„Moja pierwsza ciąża zakończyła się poronieniem w 7. tygodniu. Dla jednych to nic, bo tam NIC nie było albo było małe . Dla mnie, kobiety, matki było – dziecko. ’’

 

Już w szóstym tygodniu ciąży, na badaniu kontrolnym lekarz oznajmił, że nie słyszy bicia serca, ale jest przepływ krwi. Pełni szczęścia, z ufnością i spokojem wrócili do domu. Anna zrobiła sobie wolne od pracy i postanowiła odpoczywać. Jednak po tygodniu zauważyła na bieliźnie coś niepokojącego. Razem z partnerem szybko udała się do pobliskiego szpitala. W końcu przyszedł lekarz i zrobił badanie USG. Długo masował brzuch. Długo czegoś szukał. Poprosił drugiego lekarza. Popatrzyli jeszcze raz i stwierdzili, że raczej wszystko w porządku, tylko sprzęt coś nie działa. Kazali zostać do rana i usłyszała  „Pani zostanie i modli się, by jutro coś było widać”.  W końcu przyjechała mama partnera, która z zawodu jest pielęgniarką. Oznajmiła lekarzom tonem nie znoszącym sprzeciwu, że zabiera Annę do innego szpitala. Tam już o późnej godzinie wieczornej przyjęła ją lekarka. Po prostu, po badaniu oznajmiła,  że niestety nastąpiło poronienie… W szpitalu następnego dnia cały proceder; dostała tabletki poronne i czekała.  ,,To była największa trauma, bo z każdym wychodzeniem do toalety spłukiwałam kawałki płodu… ’’

Dziś Ania ma dwóch synów, ale do tamtej pory myślała, że to jej wina. Nie zdawała sobie sprawy, że czasem tak się dzieje i to bardzo poważne.

 

Historia nr 4 

Sylwia 

 

 

Maj, rok 2014. Pół roku po ukończonych studiach i tyle samo w nowej pracy. Nagle okazało się, że jest w ciąży. Po pierwszym szoku pojawiło się szczęście. W 7. tygodniu na wizycie lekarz stwierdził, że widzi puste jajo, ale uspokoił i kazał poczekać jeszcze tydzień. Niestety kolejna wizyta potwierdziła poprzednią diagnozę – nie było żadnej akcji serca… Dostała skierowanie do szpitala, ale nie było miejsc. Po kilku dniach poronienie zaczęło się samoistnie. Morze wylanych łez, poczucie niesprawiedliwości, brak zrozumienia i ogromny żal.

Zapragnęli dziecka jeszcze bardziej, ale postanowili się do tego przygotować. Zaczęli od badań. Okazało się, że hormony tarczycy w ciąży były bardzo podwyższone. To był pierwszy trop, żeby jeszcze przed kolejną ciążą zbadać tarczycę i od razu na początku ciąży włączyć leczenie. Ostatni etap to było USG, na którym lekarz nie stwierdził żadnych nieprawidłowości i dał zielone światło.

 

Starania trwały kilka miesięcy i w końcu się udało – był to maj 2015 roku. Niestety od razu zaczęły się problemy; krwawienia, ciąża zagrożona od samego początku – wyrok: krwiak podkosmówkowy.  Zalecenie lekarskie brzmiało: leżenie w łóżku, od wizyty do wizyty kontrola krwiaka. Na USG w pierwszym trymestrze usłyszała bicie serca, a lekarz uspokajał, że krwiak może się wchłonąć. Cały czas w domu leżała wierząc, że tak obydwoje – ona i dziecko – będą bezpieczni. Miesiąc później na USG lekarz przekazał smutną wiadomość „serce nie bije”. Dziecko miało 12 tygodni, a Sylwia nie mogła uwierzyć.  „A ja leżałam, walczyłam o nie, kiedy ono przez cały prawie miesiąc było we mnie już nieżywe. Tylko leki podtrzymujące ciąże zapobiegły poronieniu.” 

 

Zaczęła szukać przyczyny. Z polecenia trafiła do kolejnego specjalisty. Robiła kolejne badania laboratoryjne. Kilka miesięcy po poronieniu wyrok – mięśniak w macicy. Znów świat rzucał jej kłody pod nogi. Postanowiła coś zmienić w swoim sposobie życia  i rozpoczęła regularne jedzenie zielonych suplementów. I stało się coś niemożliwego – włókniak się wchłonął albo wydalił. 

 

W maju 2016 roku pojawiły się dwie upragnione kreski, a w lutym Sylwia i jej mąż zostali rodzicami Alicji. I choć nie wierzyli, że to się uda, nie czekali długo, bo chcieli, by miała rodzeństwo. Gdy Ala miała rok, na teście znów pojawiły się dwie kreski. 

 

Poroniła dwukrotnie, spełnienie marzenia o zostaniu mamą zajęło Sylwii prawie 3 lata. Teraz ma dzieci rok po roku. Jak widać, nie ma reguły. Natura rządzi się swoimi prawami i jak to się mówi: wie, co robi. 

 

Historia nr 5 

Kasia Z. 

 

Kasia wyszła za mąż bardzo młoda – ona miała 21 lat, on 22 lata. Od początku wiedzieli, że chcą mieć dziecko, więc nie chcieli czekać. Starania trwały ponad rok. Byli zachwyceni, ale sielanka trwała 3 tygodnie. Kasia zaczęła krwawić, więc pojechali do szpitala. Tam stwierdzono, że w ciąży to naturalne i kazano czekać na izbie ponad 2 godziny.  Ronienie zaczęło się samoistnie… Płakała, bardzo płakała.

 

O ciąży, której efektem jest Franek, dowiedziała się 2 miesiące później. Obawy mieszały się ze szczęściem. Uspokoiła się nieco, gdy usłyszała bicie serca. Jednak do końca ciąży się bała, bo sama jest Tęczowym Dzieckiem (jej starszy brat zmarł w końcówce ciąży).

 

Gdy Franek skończył pół roku, znów zaszła w ciążę. Była spokojna, bo wcześniej nie było komplikacji, a ciąża zakończyła się sukcesem. Za to spotkała się krytyką otoczenia:  „za szybko”, „nieodpowiedzialnie”. Po trzech tygodniach zaczęła krwawić.  Historia się powtórzyła – znowu izba przyjęć, oczekiwanie, badanie, USG i rozpoznanie poronienia zupełnego samoistnego. Tym razem przyjęła to spokojniej, niż za pierwszym razem. Zaufała Bogu…

 

6 tygodni po poronieniu poszła na kontrolne USG. Lekarz przyłożył głowicę i… zobaczył pęcherzyk ciążowy, na oko trzytygodniowy. Jeszcze bez akcji serca, ale był. Bartek. 

 

Dziś jej chłopcy mają 3 lata i 1,5 roku, a Kasia jest w kolejnej ciąży.

,,Czuję wdzięczność do Boga za moją historię, za dar każdego z moich dzieci, bo bez nich i bez tych wszystkich doświadczeń nie byłabym dziś tym, kim jestem.”

 

 

 

 

Ewa i historia, od której to wszystko się zaczęło.

 

Kiedyś brała życie pół żartem, pół serio. Wierzyła, że na świecie dzieją się tylko dobre rzeczy. Miała świetną rodzinę, poszła na dobre studia, gdzie poznała cudownego mężczyznę (z wadami), który został jej mężem. Po ślubie założyli firmę, ale oboje chcieli mieć dzieci. Kiedy mimo prób nie była w ciąży, zrzucali to na karb stresów. Po czasie zaczęło to być niepokojące. Lekarze dawali czas… do czasu… 

 

Dwa testy pozytywne, do tygodnia negatywne… Zachowywali to dla siebie, ale na dość wczesnym etapie leczenia mówiono o bezpłodności i niskiej możliwości zajścia i utrzymania ciąży naturalnie. W grę wchodziło głównie In Vitro. Później długo nic. 

 

Była Wielkanoc. Przewijała leżącą babcię… I nagle zaczęła krwawić. O 23:00 po kolacji pojechali z mężem do kliniki. Lekarz przyjmujący stwierdził zaparcie i pęknięcie torbieli. Dostała leki na powstrzymanie krwawienia, które nie ustępowało przez 3 tygodnie. Myślała, że tak to musi wyglądać, aż do momentu, kiedy praktycznie przestała widzieć. Była w pracy, zadzwoniła po męża, który natychmiast przyjechał. Pojechali do kliniki ponownie i lekarz, który ich przyjmował, powiedział: „jest źle, jest Pani w ciąży, ale jej nie widać, musimy jak najszybciej operować, bo się Pani wykrwawi” . Świat się zatrzymał.

 

3,5 h operacji, 10 tydzień ciąży jajowodowej (aż niemożliwe), obumarłej, zapalenie otrzewnej, 0,5 l krwi w jamie brzusznej, jajowód siny, do usunięcia. Ale nie usunęli. Dali jej szansę, bo druga strona była zupełnie niedrożna. Za trzy miesiące kolejna operacja. 

 

Dawali jej 1-3% szans na naturalne zajście w ciążę. Po roku, podczas leczenia, zastrzyków, test był pozytywny! Zadzwoniła do męża: oboje wylewaliśmy słodko-gorzkie łzy. Dlaczego gorzkie? Bo strach był ogromny, żeby nie stracić. Ale przewaga była szczęścia. Ciąża? Trudna, międzykrwawienia, spłaszczenie szyjki, kolka nerkowa. Poród? Vacuum!

Nikomu nie życzę! Ale było warto! Jest nasz Antoś! Cud świata naszego! Czekaliśmy na niego naprawdę długo! Modliliśmy się o niego! I choć medycyna nam nie dawała za dużych szans… Nasza wiara i miłość pokazały, że warto… ‘’

 

_

 

Autorka projektu oraz zdjęć: Justyna Niwińska

Dzieci

Odkryj świat Innowacyjnych Klocków: rozwijające i edukacyjne alternatywy dla klasycznych zabawek

4 grudnia 2023 / The Mother Mag

Kiedy myślimy o klockach, zazwyczaj nasze pierwsze skojarzenia kierują się w stronę słynnych i niezawodnych klocków znany ze sklepowych półek.

Jednak świat klocków rozwija się dynamicznie, oferując znacznie więcej niż tradycyjne zestawy. Na rynku znajdziemy fascynujące, rozwijające i edukacyjne alternatywy, które kształtują umysły dzieci w sposób innowacyjny i inspirujący.

Klocki to jedna z najlepszych form rozrywki zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Budują więź między rodzicem a maluchem, a także pozwalają rozwijać różne ważne umiejętności. Według ekspertów od rozwoju, konstruowanie mniej i bardziej skomplikowanych budowli wpływa na kreatywność, motorykę, precyzję oraz koordynację ręka-oko. Są to niezwykle istotne umiejętności, które pozwalają szybciej się uczyć, a dodatkowo wpływają na sprawniejsze posługiwanie się długopisem. Klocki posiadają prawdziwe „supermoce”, które korzystnie wpływają na rozwój dziecka.

Jakie  supermoce mają klocki?

O tym właśnie będziemy rozmawiać z Panem Tomaszem Pałasz, założycielem marki klocki.edu.pl, który nie tylko zna tajniki tego fascynującego świata, ale także przyczynił się do wprowadzenia na rynek polski wielu innowacyjnych rozwiązań klockowych.

Klocki Morphun

Zanim przekroczymy magiczny próg rozmowy z Panem Tomaszem, przyjrzyjmy się krótko, jak zaczęła się popularność klocków konstrukcyjnych.

Popularność klocków konstrukcyjnych sięga lat 20. XX wieku, kiedy to w Niemczech pojawiły się pierwsze modele tych zabawek. Jeden z pionierów w produkcji klocków to gigant branży, firma  LEGO, której historia rozpoczęła się w 1932 roku. Początkowo klocki były produkowane z drewna, jednak w latach 50. XX wieku firma zaczęła wytwarzać je z tworzywa sztucznego, otwierając nowe możliwości produkcji klocków o różnych kształtach i kolorach.

Popularność klocków rosła z każdym rokiem, dzięki ich uniwersalności, trwałości i możliwości budowania różnorodnych konstrukcji. Klocki zdobyły uznanie wśród dzieci w różnym wieku, stając się nie tylko zabawkami, ale także pomocą dydaktyczną w nauce matematyki, fizyki i innych przedmiotów. Dopiero po drugiej wojnie światowej, gdy pojawiły się modele wykonane z tworzywa sztucznego, ich produkcja stała się bardziej ekonomiczna, co przyczyniło się do wzrostu popularności. Obecnie klocki konstrukcyjne ewoluują, dostosowując się do potrzeb każdego dziecka, niezależnie od wieku.

Dlaczego klocki konstrukcyjne cieszą się niesłabnącą popularnością?

Klocki, a zwłaszcza te w formie konstrukcyjnej, cieszą się niesłabnącą popularnością, ponieważ są uniwersalne i mogą być używane przez dzieci w różnym wieku. Służą do rozwijania zdolności manualnych, kreatywności i logicznego myślenia. Poza tym pozwalają na budowanie różnorodnych konstrukcji, co daje dziecku możliwość rozwijania wyobraźni i kreatywności. Dodatkowo klocki konstrukcyjne są trwałe i mogą być używane przez długi czas, co pozwala na długotrwałą zabawę i rozwój malucha. Warto również wspomnieć, że w sprzedaży znaleźć można również wersje w nieoczywistych formach i kształtach całkowicie bezpiecznych dla dzieci w różnym wieku. Wspaniale sprawdzają się również rozwiązania, które pozwalają na układanie puzzli oraz różnorodnych sześcianów.

Klockowe Opowieści z Pasją: Rozmowa z Panem Tomaszem Pałaszem, Założycielem klocki.edu.pl

Dzisiaj gościmy Pana Tomasza Pałasza, założyciela marki klocki.edu.pl, jednego z najbardziej cenionych ekspertów w Polsce, który od 16 lat z pasją i zaangażowaniem zajmuje się światem klocków. Jego wkład w rozwój tej branży jest niepodważalny, a wprowadzone przez niego innowacje zyskały uznanie zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Pan Tomasz nie tylko dostrzegł, jak istotne są klocki dla rozwijania intelektualnego i kreatywnego potencjału dzieci, lecz także zdołał zamienić tę fascynację w styl życia biznesowy. Od momentu założenia marki zdobył serca klientów, wprowadzając na rynek polski wiele nowatorskich i unikalnych produktów. Jego klocki nie tylko bawią, ale także edukują, rozwijają umiejętności logicznego myślenia i pomagają w kształtowaniu zdolności manualnych.

Klocki Morphun

W trakcie naszego wywiadu dowiemy się więcej o inspiracjach pana Tomasza, jego drodze do sukcesu, oraz o tym, jakie wyzwania napotyka, będąc prekursorem w dziedzinie, która w ostatnich latach zyskała na ogromnej popularności. Z pewnością czeka nas fascynująca podróż po krainie klocków, prowadzona przez eksperta, który nie tylko obserwuje, ale również kształtuje świat tej wyjątkowej formy zabawy i nauki. Zapraszamy do lektury!

The Mother MAG: Dzień dobry!

Tomasz Pałasz: Dzień dobry.

The Mother MAG: Panie Tomaszu, przede wszystkim proszę podzielić się z nami, jak doszło do decyzji o specjalizacji w dystrybucji klocków konstrukcyjnych różnych marek, zamiast skupienia się jedynie na najbardziej znanych klockach na świecie?

Tomasz Pałasz: Decyzja była dość spontaniczna i wynikała z prostej chęci stworzenia biznesu specjalistycznego. Bardziej zależało mi na tym, żeby wyspecjalizować się w czymś, czego na rynku nie ma i taką niszę w tamtym czasie udało mi się znaleźć. Były to klocki konstrukcyjne Morphun i to właśnie od nich ta przygoda się zaczęła. W tamtym czasie na rynku nie było takiej dużej ilości klocków, jak w obecnej chwili. Królowały oczywiście klocki najbardziej znanej marki, natomiast ja zdecydowałem o tym, że na podstawie unikalności samego produktu chciałbym wprowadzać na rynek produkty, które różnią się od najbardziej znanej marki na świecie, ale są też bardziej kreatywne, bardziej rozwijające, posiadają unikalne zalety. I od tego się faktycznie zaczęło.

Kwadratowe klocki marki Morphun mają identyczną wielkość jak Lego DUPLO, łączą się łatwo i wyjątkowo sprawnie. Dzięki temu dzieci szybko osiągają biegłość w konstruowaniu zarówno prostych, jak i bardziej złożonych modeli. Unikalna możliwość budowania po sześciu stronach odróżnia je od tradycyjnych klocków, które zazwyczaj pozwalają na łączenie tylko z dwóch stron. Równoboczne trójkąty i kwadraty, dzięki możliwości podziału co 30º, poszerzają zakres konstrukcyjnych wariantów.

Te wszechstronne klocki mogą łączyć się zarówno poziomo, jak i pionowo, umożliwiając kreację dwu- i trójwymiarowych kształtów oraz modeli. Zestawy Morphun są dopasowane do wieku dzieci, oferując pełną gamę konstrukcyjnych możliwości. W naszym sklepie znajdziesz różnorodne zestawy tej brytyjskiej marki, rozpowszechnianej w ponad 50 krajach na całym świecie. W zależności od wybranego zestawu, dzieci mogą tworzyć budynki, konstrukcje wielowymiarowe, zwierzęta i pojazdy. Każde pudełko zawiera instrukcję składania z podstawowymi modelami budowli, ale klocki posiadają ogromny potencjał twórczy, pozostawiający ostateczny wygląd konstrukcji w rękach dzieci.

Zestawy Morphun dostosowane są do wieku dzieci, oferując różnorodność dla maluchów powyżej 3., 4. i 5. roku życia. Dostępne są w wariantach takich jak „Junior Starter”, „Junior Starter Rainbow”, „Junior”, „Junior Xtra”, „Advanced” i „Advanced Xtra”. Stopień skomplikowania elementów i rodzajów konstrukcji różnią się w zależności od zestawu, dostosowując się do potrzeb różnych grup wiekowych.

The Mother MAG: Jakie czynniki skłoniły Pana do przekonania się, że istnieje zapotrzebowanie na różnorodność wśród klocków konstrukcyjnych dla dzieci na rynku polskim?

Pan Tomasz Pałasz: Jak już wspomniałem wcześniej, po wprowadzeniu pierwszej marki klocków na rynek, inni dystrybutorzy szybko się do mnie zgłosili. Chcieli abyśmy rozpoczęli dystrybucję ich klocków, ponieważ ich marki miały trudności z przebiciem się przez monopol najbardziej znanej marki na świecie. Dzięki stworzeniu niszy i opracowaniu unikalnego modelu biznesowego, który skupia się wyłącznie na klockach konstrukcyjnych, udało nam się pozyskać innych dystrybutorów zainteresowanych wprowadzeniem swoich produktów na rynek polski. Nasza oferta obejmuje teraz klocki z różnych krajów Europy i części świata, prezentując mnóstwo unikalnych marek, takich jak np. Loowi, Wabi czy inne dostępne u nas. Dzięki budowaniu rozpoznawalności marki opartej na wyjątkowych produktach, zdołaliśmy skupić się na specjalizacji w tej branży, co obecnie stanowi rzeczywistą przewagę. Z ponad 16 latami doświadczenia w dziedzinie klocków, zdobyłem obszerną wiedzę dotyczącą tego, jak powinny prezentować się klocki, aby zyskać uznanie klientów, oraz jakie korzyści mogą wynikać z różnych modeli klocków dla dzieci w różnym wieku. Dzięki naszym zdolnościom marketingowym, udało nam się efektywnie przekazywać informacje o jakości klocków bezpośrednio za pośrednictwem naszej strony internetowej i mediów społecznościowych.

Osoba zastanawiająca się między klockami drewnianymi a magnetycznymi może odkryć innowacyjne drewniane klocki magnetyczne WABI z technologią Dynamic Magnet. Dzięki niej klocki te łączą się z każdej strony, a magnesy obracają się, co sprawia, że zabawa staje się jeszcze bardziej fascynująca.

Klocki Wabi łączą tradycję z nowoczesnością, zachowując drewnianą strukturę (z drewna bukowego), ale o bardziej bezpiecznych, oszlifowanych krawędziach. Są kolorowe dzięki zastosowaniu nowoczesnych farb wodnych, co nadaje im intensywne kolory i dodatkowo podnosi poziom bezpieczeństwa. Dzieci już od 3. roku życia mogą bezpiecznie bawić się tymi klockami.

Innowacyjność klocków Wabi polega na zamkniętych magnesach w każdym klocku, umieszczonych w nawierconych otworach z kapturkiem. Dzięki temu klocki łączą się z każdej strony, eliminując problem odpychających się magnesów. W zestawie znajduje się 7 różnych kształtów, a instrukcja podaje mnóstwo możliwości budowy pięknych modeli.

Dodatkowym atutem klocków Wabi jest uroczy Wrabik, który z pewnością zdobędzie serca dzieci. Z klocków można tworzyć nie tylko wieże, ale także zwierzątka, pojazdy czy elementy garderoby. Zabawa stymuluje rozwój dzieci, uczy liczenia, ćwiczy dykcję i rozwija wyobraźnię przestrzenną. Dziecko spotyka się z podstawami fizyki w zabawie, co sprawia, że nauka jest naturalna i przyjemna. Klocki WABI są proste, ale jednocześnie stanowią wyzwanie, co sprawia, że są idealne do długotrwałej zabawy i nauki. Aspekt edukacyjny zasługuje na wysoką ocenę!

 

Natomiast zabawki Loowi to nowoczesne zestawy klocków dla dzieci, umożliwiające tworzenie trójwymiarowych konstrukcji. Wyróżniają się one innowacyjnymi elementami o charakterystycznym, okrągłym kształcie, przypominającym budowę atomu. Każda kulka posiada wgłębienie i okrągłe wypustki po bokach, umożliwiające łatwe łączenie pod wpływem nacisku. Dzięki wysokiej jakości plastikowi, z którego zostały wykonane, klocki są trwałe, a jednocześnie lekkie.

Manipulowanie poszczególnymi elementami odbywa się intuicyjnie, nie wymagając od dziecka użycia siły. Każdy zestaw jest sprzedawany w praktycznych pudełkach, wraz z ilustrowanymi instrukcjami, umożliwiając dziecku odtworzenie konkretnych konstrukcji i eksperymentowanie z różnymi kombinacjami elementów.

Zestawy klocków Loowi zyskują popularność ze względu na swoje unikalne cechy. Pomimo stosunkowo krótkiego czasu obecności na rynku, zdobyły uznanie zarówno dzieci, jak i rodziców. Są trwałe, łatwe w łączeniu i rozłączaniu, lekkie oraz oferują różnorodne możliwości wykorzystania. Dodatkowo, poradnik dla początkujących ułatwia eksplorację kreatywnych potencjałów klocków.

Zestawy tematyczne klocków konstrukcyjnych Loowi cieszą się popularnością zarówno wśród chłopców, tworzących z pasją rozbudowane projekty, jak i dziewcząt, które z równym entuzjazmem konstruują nowe, fascynujące konstrukcje. Opakowania są praktyczne, umożliwiające utrzymanie porządku po zakończonej zabawie.

The Mother MAG: W jaki sposób dokonuje Pan selekcji produktów do oferty, aby zapewnić klientom różnorodność i innowacyjność, jednocześnie utrzymując wysoką jakość?

Tomasz Pałasz: Przeprowadzam bardzo selektywny proces wyboru nowych produktów. Miałem okazję uczestniczyć w większości międzynarodowych targów branżowych, takich jak te w Norymberdze, Hongkongu, Szanghaju czy Kantonie. Oferta zabawek konstrukcyjnych jest ogromna, ale nie wszystkie spełniają moje oczekiwania pod względem unikalności. Używam często słowa „unikalność”, ponieważ każdy system konstrukcyjny dostępny w naszym sklepie różni się od siebie. Stymulują one różne zdolności, prezentują różne sposoby zabawy i różne metody łączenia. Można znaleźć klocki drewniane, plastikowe, piankowe, a nawet lekko elastyczne. Wybieram nowe produkty intuicyjnie, dodając do naszej oferty kilka produktów rocznie.

Każdy z tych produktów wymaga jednak pewnych modyfikacji, takich jak zmiana opakowania, dodanie instrukcji czy rozmowy z producentem, aby dostosować je do specyfiki polskiego rynku. W Polsce rynek klocków konstrukcyjnych jest konkurencyjny, dlatego musimy oferować produkty wyróżniające się nie tylko samymi sobą, ale także najwyższą jakością wykonania i wartością edukacyjną. Większość klocków w naszej ofercie to klocki edukacyjne, wpływające bezpośrednio na rozwój dziecka.

The Mother MAG: Czy zauważył Pan specyficzne korzyści wynikające z promowania mniej znanych marek klocków konstrukcyjnych? A może jest to dla Pana również elementem wspierania innowacji w dziedzinie zabawek dla dzieci?

Pan Tomasz Pałasz: Tak, zauważyłem, że większość klientów, którzy się do nas zgłaszają, nie ma świadomości bogactwa różnorodności dostępnych marek klocków konstrukcyjnych. Dla wielu Polaków te najbardziej popularne klocki to synonim prawdziwych klocków, a większość nie zdaje sobie sprawy z istnienia wielu innych systemów konstrukcyjno-edukacyjnych.

W przypadku klocków dla dzieci powyżej 3 roku życia, szczególnie zauważam, że specjalizowanie się w jednej branży pozwala mi doradzić klientom właściwą ścieżkę rozwoju dziecka poprzez odpowiednie wybieranie zabawek. Zawsze zaczynam pytania od wieku dziecka, a następnie kieruję się budżetem, zdolnościami oraz tym, jakie klocki dziecko już posiada. Dzięki temu jestem w stanie dostosować zakup do indywidualnych potrzeb klienta, umożliwiając mu znalezienie odpowiednich zabawek dla dziecka. Uważam, że dobrze dobrana zabawka, dostosowana do wieku dziecka, ma kluczowe znaczenie dla satysfakcji z zabawy i właściwego rozwoju. Kiedy dziecko otrzymuje zabawkę nieadekwatną do swojego wieku, zazwyczaj albo nie interesuje się nią zbytnio, albo bawi się nią niewłaściwie, co skutkuje negatywnym nastawieniem do tego konkretnego rodzaju zabawki. W rezultacie tego zjawiska notujemy spadek sprzedaży, ponieważ rodzice informują, że ich dziecko nie przejawia zainteresowania daną zabawką. W moim przekonaniu główną przyczyną tego niepowodzenia jest niewłaściwe dostosowanie zabawki do wieku dziecka.

The Mother MAG: Jakie wyzwania napotyka Pan przy wprowadzaniu nowych produktów?

Pan Tomasz Pałasz: Przede wszystkim, napotykamy wyzwania edukacyjne. Bardzo się staramy edukować klientów poprzez media społecznościowe, blogi oraz różnego rodzaju targi i spotkania branżowe. Chcemy przekazać, że klocki konstrukcyjne to nie tylko te najbardziej znane na świecie, ale że w naszej ofercie znajduje się ponad 30 różnych marek, każda z własnym systemem konstrukcyjnym. Każda marka ma swoją unikalność, złożoność i sposób łączenia klocków.

Każdy produkt, czy to klocki Meli, Klocki Little Architect czy inne, ma swoje zastosowanie w terapii dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Naszym celem jest pokazanie, że klocki to nie tylko zabawka, ale również narzędzie wspierające rozwój dzieci. Stworzyliśmy program edukacyjny Klocki Konstrukcyjne w Terapii Dzieci SPE, aby wykorzystać potencjał klocków do wspierania rozwoju dzieci. Jesteśmy zaangażowani w edukację i promowanie świadomości, że klocki to nie tylko zabawa, ale również narzędzie edukacyjne. Mógłbym o nich rozmawiać godzinami, ale chciałem się skupić na najważniejszych aspektach tej rozmowy. Po 16 latach pracy z klockami, wciąż jest to moja największa pasja. Uwielbiam się nimi bawić, sprzedawać i słuchać opinii klientów, co pomaga mi wybierać kolejne produkty do oferty. Dla mnie klocki konstrukcyjne to najfajniejsze i najlepsze zabawki dla dzieci.

Seria klocków Little Architect jest oparta na głównym założeniu stymulowania wszechstronnego rozwoju dziecka poprzez budowanie przy użyciu dołączonych kart pracy do poszczególnych zestawów. W ramach tej serii, karty pracy obejmują różnorodne tematy, takie jak postacie, zwierzątka czy dowolne elementy otaczające dziecka (Build a Picture). Inne zestawy skupiają się na literach i cyfrach (Zestaw Litery i Cyfry). Dodatkowo, dzieci mogą łączyć zabawę z różnymi zestawami, zachęcając je do tworzenia podpisów dla wcześniej zbudowanych obiektów.

Seria Little Architect nie tylko rozwija kreatywność i dostarcza doskonałej zabawy, ale również sprzyja naukowemu opanowywaniu zasad ortografii oraz poprawnego zapisywania wyrazów. Jednym z imponujących elementów zestawów jest ich bogata liczba części – w komplecie Little Architect-Build a Picture znajdziemy aż 900 elementów! Dołączone tabliczki znacznie ułatwiają proces budowania, umożliwiając planowanie rozmieszczenia elementów i zapewniając trwałość i odporność konstrukcji na ewentualne upadki z dużej wysokości.

 

Firma Meli to małe, rodzinne przedsiębiorstwo z południa Polski, specjalizujące się w projektowaniu i produkcji kreatywnych klocków, które nie tylko dostarczają rozrywki, ale także wspierają proces nauki. Producent kładzie nacisk nie tylko na atrakcyjną zabawę i wartość edukacyjną, lecz także na najwyższą jakość wykonania, bezpieczeństwo oraz innowacyjny design oferowanych produktów.

Klocki Meli wyróżniają się nietypowym podejściem do zabawy, rozwijając wyobraźnię, kreatywność i zdolności manualne dzieci. Mogą być używane zarówno indywidualnie, jak i w grupie. Produkty marki Meli dostępne w sklepie klocki.edu.pl cechuje nie tylko najwyższa jakość, aspekty edukacyjne i atrakcyjny design, ale także pełne bezpieczeństwo dla najmłodszych użytkowników. Klocki Meli posiadają certyfikat CE, potwierdzający ich zgodność z normami bezpieczeństwa dla zabawek przeznaczonych dla dzieci. Dodatkowo, ich skład jest wolny od szkodliwych substancji, takich jak ftalany, BPA czy PVC.

Zabawki marki Meli doskonale sprawdzą się jako prezent, na przykład z okazji urodzin czy Dnia Dziecka. Bezpieczeństwo, jakość i edukacyjny charakter produktów sprawią, że zarówno dziewczynki, jak i chłopcy z pewnością będą zadowoleni z takiego upominku.

 

The Mother MAG: Panie Tomaszu, bardzo dziękujemy za tę rozmowę. Była dla nas bardzo inspirująca. Zaciekawiliście nas innymi możliwościami klocków, niż te, które wszyscy znamy. Koniecznie musimy je przetestować!

Niezwykłe opcje poza klasyką, doskonałe do znalezienia pod choinką

Wybór klocków konstrukcyjnych jako prezentu to doskonały pomysł, ponieważ są one nie tylko uniwersalne, ale także rozwijające. Kreatywne zabawki pozwalają dzieciom na rozwijanie wyobraźni, zdobywanie umiejętności manualnych, a także przyswajanie wiedzy matematycznej czy programowania w innowacyjny sposób. Wartości dodane, takie jak trwałość i bezpieczna konstrukcja, sprawiają, że są to prezenty, które nie tylko dostarczają chwil radości, ale również wpływają na długotrwały rozwój dziecka.

Ostatnie trendy, takie jak klocki magnetyczne, programowalne, drewniane, matematyczne czy muzyczne, otwierają przed dziećmi nowe, fascynujące światy kreatywności. Te innowacyjne podejścia do koncepcji klocków pozwalają na rozwijanie różnorodnych umiejętności, od przestrzennego myślenia po naukę kodowania czy odkrywanie harmonii dźwięków.

Podsumowując, choć modele budowane z klocków LEGO są niekwestionowaną ikoną tego rodzaju zabawek, warto eksplorować różnorodność rynku i odkrywać unikalne możliwości, jakie oferują inne marki. Dzieci, bawiąc się różnymi rodzajami klocków, nie tylko rozwijają się intelektualnie, ale również uczą się czerpać radość z kreatywnego odkrywania świata. Odkryjmy razem te fascynujące światy klockowej kreatywności, które inspirują i rozwijają z każdym ułożonym elementem.

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo