Restaurant Week to okazja do wielu rzeczy. Pierwsza myśl – zjem coś naprawdę, naprawdę dobrego. Druga – zjem z kimś, kogo bardzo lubię, z kim dobrze się czuję i przy kim odpocznę. Trzecia myśl – muszę się spieszyć, bo taka okazja może drugi raz się nie powtórzyć. Czemu? Restaurant Week to wielkie święto dla podniebienia, najlepsi kucharze serwują autorskie przepisy, specjalnie z tej okazji. Czyli wielce prawdopodobne, że podczas następnego Restaurant Week’u będzie podane zupełnie coś innego.
Mogę śmiało przyznać, że jest to gratka dla smakoszy, ale też dla tych, którzy nieśmiało chcą spróbować czegoś nowego i szukają pretekstu, by w końcu się odważyć poznać nowe kuchnie i nowe smaki.
Restaurant Week zaczyna się już dziś i potrwa do 31 października.
Oto 5 pysznych pretekstów, by zarezerwować stolik w ramach Restaurant Week:
Seafood Station / Sopot
Pierwsza pozycja na naszej liście nie jest przypadkowa. Wszystkie miejsca, które odwiedziła redakcja The Mother MAG są wyjątkowe. Ale Seafood Station po prostu skradło nasze serca, podniebienia i plany na najbliższe popołudniowe spotkania, randki i kolacje ze znajomymi. Chcemy więcej!
Owoce morza? Nigdy! To mówiłam ja jeszcze kilka miesięcy temu. A wczoraj jadłam krewetki, mule i… ośmiorniczkę. Tak. Zjadam ją i jestem z siebie dumna. Zresztą nie mogłam nie zjeść, skoro wszystko, co zostało nam podane przez ujmującą obsługę, nie tylko wyglądało, ale pachniało i smakowało wybornie. Nie mogłam się oprzeć.
Pyszna, choć pikantna tajska zupa z mulami, krewetkami, warzywami i świeżą kolendrą lub śledź w cydrze, z marynowaną szalotką, jabłkiem i piklowanym ogórkiem – zupę jadłam z wielką przyjemnością, choć mój poziom odporności na ostre potrawy jest bliski zeru. Ale nie mogłam się powstrzymać. Śledź? Pycha!
Makaron tagliatelle z krewetkami, mulami, szalotką, czosnkiem i świeżym szpinakiem lub grillowany filet z dorady z pieczonymi warzywami, maślanym puree z ziemniaków i świeżym szpinakiem. Makaron delikatny, aromatyczny i pełen niespodzianek (wspomniałam o ośmiorniczkach?), grillowana dorada idealna ze szpinakiem i pieczonym burakiem.
Ciastko maślane z gorącą konfiturą z jabłek i lodami waniliowymi lub sernik cynamonowy z ciastkiem piernikowym. Mój faworyt to sernik, choć nowe spojrzenie na szarlotkę bardzo, ale to bardzo dobre. Tylko, że ja wolę sernik, po prostu. 🙂
Chcesz zarezerwować stolik w Seafood Station w Sopocie? KLIKNIJ.
PS Trzeba tam koniecznie się wybrać choćby po to, by zjeść przystawkę, czyli świeżo wypiekaną bagietkę z domową pastą z wędzonej makreli. Orgazm!
Smacznego!
Monika Pryśko
Nowy Świat / Sopot
Nowy Świat w centrum Sopotu to restauracja z rekomendacją Slow Food, której Szefem Kuchni jest Pan Rafał Kopicki, pasjonat kuchni tradycyjnej w nowoczesnym wydaniu. Esteta kulinarny, u którego zawsze na start gość dostaje amush bouche (każdego dnia jest inne).
Nas poczęstowano aksamitną pianką z selera z gruszką i czipsem jaglanym. Na przystawkę pierożki w chrupiącym cieście z węgorzem – idealne na rozbudzenie kubków smakowych przed piersią z kaczki faszerowaną świeżą śliwką, która wyszła w idealnym momencie z pieca (skórka spieczona, ale nie twarda, mięso kruche i soczyste) podana na słodkim glace z jabłka. Set skończyła gruszka podana z kruchym ciastkiem bakaliowym z lodami wraz z prażonym orzechami laskowymi.
Menu II to consomme grzybowe z kurkami i trybulą – delikatne i wyraźne. Na danie główne żebro wołowe długo pieczone, którego słodki smak równoważył glace z wędzonej papryki w kompozycji z topinamburem i marchewką wyglądało i smakowało wyśmienicie! Na deser delikatny sernik z białą czekoladą na wilgotnym spodzie czekoladowym z ciasteczkami i pomarańczą był świetnym zwieńczeniem całości.
Chcesz zarezerwować stolik w Nowym Świecie w Sopocie? KLIKNIJ
*restauracja zastrzega sobie prawo do modyfikacji deseru
Smacznego!
Natalia Kobiela
Grono di Rucola / Sopot
To, co lubię w tej restauracji, to spacer piękną ulicą Wybickiego – tak na pierwszą przystawkę. Na drugą – zapach lasu, jesieni i śpiew ptaków, tak wyraźny i kojący po całym dniu przy komputerze. A na trzecią – sałata z pastrami wołowymi, konfiturą z czerwonej cebuli i chrupiącymi grzankami lub ser kozi dojrzewający, zapiekany na karmelizowanym jabłku i grzance z chleba gryczanego z kroplą oliwy kminkowej. Lubię ten moment, gdy dostaję pięknie podane danie, zastanawiam się przez moment, czy będzie mi smakowało, a potem… A potem zaczynam jeść i nic mi więcej do szczęścia nie jest potrzebne.
Zastanawiałam się, co napisać, że smakowało mi bardziej. Kopytka dyniowe z przesmażaną brukselką i sosem ziołowym z parmezanem czy może pierogi z dziczyzną w kremowym sosie grzybowym. Wyszło na to, że oba dania są tak dobre, że najlepszym wyjściem byłby miks, czyli kopytka z sosem grzybowym. To było naprawdę pyszne!
A może deser? Crostata z jesiennymi owocami i sosem waniliowym lub tarta z jabłkami i słonym karmelem? My akurat mieliśmy to szczęście (tak, uważam, że to było szczęście), że crostaty dla nas zabrakło, bo dostaliśmy przepyszne knedle ze śliwkami. Nie jadłam nigdy knedli na deser, ale jeśli miałabym wybrać nowy comfort food do zestawu ulubionych, chętnie je dodam.
Chcesz zarezerwować stolik w Grono di Rucola w Sopocie? KLIKNIJ
Smacznego!
Monika Pryśko
Fedde Bistro / Gdynia
Zacznę od menu vege. Pieczona dynia rewelacyjna z ukrytą nutą miodu, świetnie zrównoważyła imbir i cierpkość rukoli. Falafel z ciecierzycy miał idealnie zachowane proporcje z thanini, nie był suchy ani tłusty. Dodatek w postaci kiszonej kapusty pekińskiej (kim chi) nadawał soczystości całości. Smak można było zbalansować chlebkiem naan. Deser vege: świetny pomysł na blendowanie kaszy w delikatny mus, a dodatek mleka migdałowego nadawał lekkości, a pomarańczowo-marchewkowa granita – orzeźwienia.
Z drugiej strony – tatar z pomidorów, których smak podbijała bazyliowa oliwa z chipsem z parmezanu. A potem mostek wołowy gotowany 48 godzin i później zasmażany, podany z gorczycą dla ostrości. Skorzonera i płatki buraków nadawały delikatnej słodkości na talerzu, natomiast duże zaskoczenie wywołał tatar z duszonych pieczarek. Teraz deser – beza, co tu dużo mówić, idealnie wypieczona z ciągnącym się środkiem. Mus agrestowy i świeże owoce klasycznie skomponowane.
Pragnę nadmienić, że obsługa perfekcyjna, i specjalne podziękowania dla kucharza Pana Jacka, który wyszedł i porozmawiał z nami na temat dań udzielając niezapomnianej lekcji gastronomii. A całość? Menu było spójne, smaki zrównoważone, było czuć, że tym daniom poświęcono dużo czasu i całość była dopieszczona od A do Z.
Chcesz zarezerwować stolik w Fedde Bistro w Gdyni? KLIKNIJ
Smacznego!
Natalia Kobiela
Dancing Anchor / Gdańsk
To był czwartek – chciałoby się zacząć, by dodać trochę dramaturgii. Ale zacznę od czegoś innego. Piękne, naprawdę olśniewające wnętrze i… puste. Tylko dla nas. Trafiłyśmy na lukę, gdy jedni goście już zjedli, a drudzy jeszcze nie przyszli – idealnie dla trzech chichoczących, radosnych kobiet.
Czy jedzenie nam smakowało? Było pyszne, szczególnie nie mogłyśmy się oderwać od… boczku wieprzowego z arbuzem. Według nas on, plus przepyszne desery, to najlepsze punkty menu, które restauracja Dancing Anchor przygotowała na Restaurant Week. Zresztą, pisałyśmy o tym w tym WPISIE.
Cóż to był za wieczór! Wspaniały, naprawdę. Do tego bardzo przyjemny Pan Kelner, który odpowiadał na każde pytanie, zabawiał nas rozmową, a na koniec – niedokończone desery zapakował nam na wynos. Były tak dobre, że nie mogłyśmy ich zostawić…
Chcesz zarezerwować stolik w Dancing Anchor w Gdańsku? KLIKNIJ
Smacznego!
Monika Pryśko