Prawo Murphy’ego mówi „jeżeli coś może się nie udać – nie uda się na pewno”. Jego najbardziej powszechną postacią jest moment gdy pokazujesz się publicznie w stanie dalekim od ideału, a los stawia ci na drodze osobnika wybitnie trafiającego do twojego gustu. Dziś będzie o tym jak dać sobie radę z przekleństwem Murphy’ego.
W związku z tym, że jestem osobą posiadającą bardzo bogate doświadczenie w sytuacjach maksymalnie kompromitujących, zdążyłam już wypracować mechanizmy umożliwiające mi życie w społeczeństwie, na przekór wszystkiemu. Muszę przyznać, że idzie mi to dość niesamowicie. Wiem jednak, że kompromitujące sytuacje mogą człowiekowi dać w kość. Stąd też moja misja by uczyć mniej doświadczonych, tak by nie zostali doświadczeni bardziej.
Przygotowując się do tego tekstu przeprowadziłam szeroko zakrojone* badania na temat występowania opisanego wyżej przypadku prawa Murphy’ego. Jak się okazało, mimo mojego świętego przekonania, iż jestem jednostką wyjątkową, takie sytuacje zdarzają się wszystkim. Bez względu na płeć, wiek, kolor skóry czy orientację seksualną. Za każdym razem gdy zaczynałam zadawać pytanie badany kończył je za mnie i szczegółowo opisywał kilka bardziej tragikomicznych przypadków. Co ciekawe, większość badanych przyznała, że często te sytuacje kończą się randką. Niby happy end, ale ile stresu!
Wyobraź sobie, że wracasz z kilkugodzinnych zakupów, obładowana siatkami, spocona ze wspomnieniem umytych włosów. Jest szansa, że to dzień, w którym masz na sobie swój najlepszy dres. W końcu przygotowałaś się do tego rajdu porządnie. I nagle zza rogu wyłania się ON. Ucieleśnienie marzeń, Adonis o przeszywającym spojrzeniu, zniewalającym uśmiechu z cudowną sugestią niebywałej inteligencji. Ty masz ochotę uciekać byle by cię nie zauważył, ale ON oczywiście widzi. Lepiej! Na pewno właśnie obcina cię wzrokiem i uśmiecha zachęcająco. Idziesz o zakład, że kpi. Dramat.
Zastanawiasz się pewnie, jaki magiczny sposób mogę polecić na tę małą katastrofę. Coco Chanel proponuje: „zawsze wyglądaj tak, jakbyś miała spotkać miłość życia albo największego wroga”. Jednak umówmy się, ciężko wyglądać jak milion dolców 365 i ¼ dnia w roku. Poza tym, naprawdę chce ci się tak spinać? Mój sposób jest prosty.
Wyluzuj.
Pozwól sobie na niedoskonałość. Może się okazać, że dla tego kogoś właśnie w tym wydaniu wyglądasz obłędnie. Naprawdę chcesz się skazać na codzienne pobudki w celu lekkiej korekty, by ktoś nie widział cię rozczochranej, z resztkami tuszu na policzkach? Serio? Nie żartuj!
Następnym razem, jak wyjdziesz w swych najlepszych dresach i jakiś przystojniak poprosi cię o numer, uśmiechnij się i mu go daj. Tak po prostu. Bo najwyraźniej wyglądasz BOSKO!
*około 30 osób, nie wliczając rodziny