Change font size Change site colors contrast
Kultura

Płynące kobiety

26 lutego 2019 / Marta Osadkowska

Wlewasz w siebie łyk alkoholu, prostujesz się, twoje myśli stają się czyste i lśniące, twoja zbroja błyszczy w zachodzącym słońcu, opinie wygłaszasz łagodnym, stanowczym tonem.

Wiesz, że jesteś w stanie podjąć się realizacji każdego planu i udźwigniesz go, gdyż jesteś prawy, mądry, śmiały, przystojny i namiętny. Dość szybko czujesz, że to ten nektar i musisz pić go więcej, musisz być silny i prawy,...

Wlewasz w siebie łyk alkoholu, prostujesz się, twoje myśli stają się czyste i lśniące, twoja zbroja błyszczy w zachodzącym słońcu, opinie wygłaszasz łagodnym, stanowczym tonem. Wiesz, że jesteś w stanie podjąć się realizacji każdego planu i udźwigniesz go, gdyż jesteś prawy, mądry, śmiały, przystojny i namiętny. Dość szybko czujesz, że to ten nektar i musisz pić go więcej, musisz być silny i prawy, więc musisz pić go więcej, a na końcu zostajecie tylko ty, on i zarzygany przystanek autobusowy.

W kinach grany jest film „Zabawa, zabawa…i po zabawie” reżyserki Kingi Dębskiej. To historia trzech kobiet, w różnym wieku, uzależnionych od alkoholu. Łączy je to, że robią karierę, odnoszą sukcesy, żyją życiem, którego można zazdrościć. I jeszcze fakt, że oszukują siebie i innych w kwestii swojego problemu z piciem.

Pani prokurator, która mocno pod wpływem rozbija samochód, profesor medycyny, która na kacu robi w szpitalu wlewy witaminowe, żeby móc pracować, studentka, która przecież po prostu dobrze się bawi, jak wszyscy.  Twórczyni filmu mówi: Świat się zmienił. My, kobiety, odnosimy sukcesy, „dajemy radę”. Ale potem płacimy za to wysoką cenę.

Kobiety piją inaczej niż mężczyźni.

Ci raczej wychodzą z kolegami, szukają towarzystwa, bo granicą jest dla nich picie do lustra. Kobiety szukają samotności, nie ma kulturowego przyzwolenia na ich picie. Nadal to głównie one są odpowiedzialne za dom i dzieci, oczekiwania wobec nich są bardzo wysokie. Dlatego tak długo, jak się da, ukrywają nałóg i trudniej im prosić o pomoc – mówi Sławomir Wolak, psychiatra i biegły ds. uzależnień. Potrafią ukrywać picie latami.  Inna jest także struktura społeczna pijących kobiet i mężczyzn. Wśród tych ostatnich najliczniejszą grupą pijącą na granicy ryzyka są bezrobotni z wykształceniem podstawowym, wśród kobiet – pracujące, po studiach, mieszkanki wielkich miast.

Kobieta, która robi karierę, musi wciąż dokonywać wyborów pomiędzy rolą przypisaną jej płci a ambicjami.

Zderza się ze stereotypowym myśleniem i mierzy się z wieloma stresującymi sytuacjami. Napięcie rozładowuje alkoholem, seksem, zakupami. Samotność i związane z nią stresy, coraz częściej połączone z depresją, to główne przyczyny popadania w nałogi – dodaje Wolak.

Oczywiście uzależnienie dotyka nie tylko kobiety, które robią kariery. Równie często po alkohol sięgają gospodynie domowe. Po wielu latach zajmowania się dziećmi i pełnienia roli gospodyni, czują się niespełnione zawodowo, nie do końca potrzebne rodzinie i uzależnione od pieniędzy męża. Na alkoholizm narażone są też kobiety pracujące w męskich zawodach, które, żeby utrzymać swoją pozycję, starają się upodobnić do kolegów w sposobie bycia. Są kobiety, które piją, bo alkoholu nadużywa partner. W ten sposób budują pozorną bliskość, a on nie włóczy się po mieście, tylko zostaje w domu. Na alkoholizm narażone są też kobiety samotne, które nie radzą sobie z poczuciem pustki. Czyli właściwie nie ma bezpiecznej grupy społecznej w tym temacie. Uzależnienie to być może jedyny przykład demokracji absolutnej.

Piciu kobiet sprzyja moda na lekkie alkohole.

Nikogo nie oburza widok kobiety z drinkiem czy kieliszkiem wina w ręku. To jest społecznie akceptowalne. Nie pomaga fakt, że picie alkoholu jest w Polsce uwarunkowane kulturowo. Opija się niemal wszystko: zakup domu, narodziny dziecka, śluby, rozwody, rocznice, sukcesy zawodowe. Istnieje przekonanie, że jeśli coś ważnego nie zostanie uhonorowane alkoholem, to się po prostu nie uda. Zasada funkcjonuje także w relacjach zawodowych: zdobycie nowego klienta, podpisanie kontraktu, impreza integracyjna. Każda próba odmowy alkoholu wyzwala reakcje od zdziwienia (no jak to nie pijesz? Co z tobą nie tak?), domysłów adresowanych do kobiet (pewnie jesteś w ciąży), odseparowania od towarzystwa. Czasem rezygnacja z picia jest niezwykle trudna – mówi Agnieszka Szafrańska-Romanow, psychoterapeutka.

Trudno nie napić się z klientem, gdy oczekuje tego szef na służbowej kolacji, nie wychylić kieliszka za zdrowie państwa młodych, gdy rodzina napiera.

Nie każdy, kto dużo pije, jest uzależniony. To zależy od konstrukcji psychicznej, wychowania, doświadczeń życiowych – mówi dr Wolniak – Kobiety często popadają w uzależnienia z powodów emocjonalnych, frustracji, poczucia permanentnego zmęczenia, rozdrażnienia. Łatwiej uzależniają się te wrażliwe, z niskim poczuciem własnej wartości. Ktoś, kto pije alkohol nawet codziennie, ale nie upija się, prawdopodobnie nie jest uzależniony od alkoholu. Niebezpieczny moment nadchodzi wtedy, kiedy alkoholem starasz się załagodzić stany emocjonalne, głównie te nieprzyjemne i uniknąć konfrontacji z problemami.

Wtedy alkohol staje się lekarstwem i od uzależnienia dzieli cię jeden krok.

Natalia Jurys, specjalistka terapii uzależnień tłumaczy mechanizm działający w alkoholikach: uzależniamy się od doznań, a nie substancji. Już na wczesnym etapie życia stajemy się niewolnikami uznania, pochwał, akceptacji. Alkohol, morfina, amfetamina i inne używki pojawiają się w życiu jako reakcja na określone emocje, zazwyczaj zbyt trudne do swobodnego przeżywania i wyrażania. Czasami są one odpowiedzią na doznanie pustki, niskie poczucie własnej wartości, które zachęca do tego, by znaleźć uznanie w grupie rówieśniczej lub zawodowej.

To było tak, że od zawsze wiedziałam, że lubię pić alkohol. To było tak, że w najgorszych momentach, kiedy z rąk wymykały mi się miłość, sens życia i energia, wiedziałam, że istnieje lekarstwo. To było tak, że ciężko byłoby mi wymyślić lepszą rzecz niż zmiana świadomości – pisze Małgorzata Halber w swojej książce Najgorszy człowiek na świecie, niezwykle poruszającym i do bólu szczerym zapisie swojego uzależnienia i bolesnej walki z nim.

W latach 1989 – 1995 wśród nastolatków nastąpił trzykrotny wzrost spożycia alkoholu, ale dziewczęta zapracowały na niego bardziej niż chłopcy.

W tym czasie liczba pacjentek na oddziałach odwykowych podwoiła się, ale najmłodszych (do 19 roku życia) wzrosła czterokrotnie. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania problemów Alkoholowych wynika, że na terapię trafiają głównie Polki w wieku produkcyjnym, wypalone pościgiem za sukcesem, profesjonalistki z wyższych klas społecznych między 30. a 40. rokiem życia. Coraz liczniej dołączają do nich młodsze, między 18. a 30.

Co dziesiąta kobieta w tym wieku pije dziś w sposób destrukcyjny.

Lubomira Szawdyn, psycholog i psychiatra: Kobiety mają własne pieniądze, ciężko pracują i są przekonane, że mają prawo pić. Biorą na siebie wszystkie role, które świat wymyślił: żona, matka, kochanka, profesjonalistka, kierowca, sprzątaczka, kucharka i w końcu się pod tym balastem załamują.

Jeśli odnajdujemy w sobie objawy uzależnienia, możemy po prostu zgłosić się do poradni leczenia uzależnień i poprosić o wizytę – mówi Natalia Jurys – W przypadku osób uzależnionych otoczenie, które chce im pomóc, musi robić rzeczy przeciwintuicyjne. Gdy osoba uzależniona płacze i prosi o pieniądze, trudno nie ulec, gdy ją kochamy. Jeśli jednak powtarza się to dwudziesty raz, większą pomocą będzie pozwolenie jej na wzięcie odpowiedzialności za swoje zachowanie i nie chronienie jej przed konsekwencjami nałogu.

To, że alkoholicy piją codziennie jest mitem – mówi terapeutka Ewa Klepacka Gryz – Każdy alkoholik potrafi przestać pić na bliżej nieokreślony okres. Czasami jest to kilka dni, tygodni, a nawet miesięcy. Okresy niepicia są cechą charakterystyczną choroby i służy osobie uzależnionej do tego, aby mogła udowodnić sobie i otoczeniu, że alkoholikiem nie jest.

Pisząc ten tekst zetknęłam się z wieloma mrożącymi krew historiami. Jak ta o matce, której czteroletni synek złożył w przedszkolu życzenia przez mikrofon, żeby piła mniej wódki.

Albo ta o menadżer wysokiego szczebla w wielkiej korporacji, która nie przyznawała, że ma problem z alkoholem, dopóki nie zapomniała odebrać dziecka z kolonii na drugim końcu kraju. I jeszcze babcia, która tak się odstresowała winkiem, że wyszła na noc do koleżanki, gdy jej niespełna roczny wnuczek spał w pokoju obok.

Alkoholizm nie ma już opuchniętej twarzy zniszczonej pani o drżących rękach, którą widujemy czasami w gorszej dzielnicy miasta.

Tam, gdzie policja nie wjeżdża. Problem mają kobiety tuż obok, te piękne, zadbane, odnoszące sukcesy, często szeroko uśmiechnięte. A gdy nikt nie widzi samotne, smutne, zestresowane. Nie umieją… nie umiemy odpuścić, przyznać, że nie dajemy rady. I że nie ma w tym nic złego, że coś nas przerasta. Sięgamy po kieliszek, żeby się rozluźnić, zapomnieć, wyhamować. I tylko bardzo trudno zauważyć, kiedy sięgamy, bo chcemy, a kiedy już po prostu musimy.

Sześć objawów uzależnienia od alkoholu według Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób, Urazów i Przyczyn zgonów. Do stwierdzenia choroby wystarczą trzy z nich:

– problemy z kontrolowaniem picia (powstrzymywaniem się od picia, zakończeniem go czy ograniczeniem ilości wypijanego alkoholu);

– wzrost tolerancji na alkohol, zwiększanie dawek do osiągnięcia pożądanego stanu;

– natrętna potrzeba picia, głód alkoholu;

– objawy abstynencyjne (bezsenność, lęk, kołatanie serca, drżenie rąk, pocenie się, nudności, biegunki, brak apetytu) i używanie alkoholu, żeby się od tych objawów uwolnić;

– utrata zainteresowań niezwiązanych z piciem (rodzina, dom, własny wygląd);

– picie mimo szkód społecznych i zdrowotnych powodowanych przez alkohol.

 

Pisząc ten tekst korzystałam z artykułów, które ukazały się na portalach: zwierciadło.pl, polityka.pl, wyborcza.pl i newsweek.pl.

Zainteresowanym tematem polecam Emocjonalną izbę wytrzeźwień:

http://mikadunin.blogspot.com

 

Felieton

Znajdź język miłości swój i partnera i ciesz się szczęściem?

3 sierpnia 2020 / Agnieszka Jabłońska

Ile razy czułaś lekkie uderzenia gorąca i musiałaś liczyć do dziesięciu, gdy Twój partner zamiast pomóc Ci ogarnąć cyrk w domu – płaczące dziecko, sterta naczyń, pranie do wywieszenia, góra ubranek do wyprasowania – przynosił Ci prezent i zupełnie na serio dziwił się, że jesteś wściekła?

Ile razy miałaś ochotę krzyczeć, gdy Twój mąż zamiast usiąść z Tobą przy stole lub na kanapie i rozmawiać, brał się za mycie naczyń lub odkurzanie? Do ilu kłótni doszło w waszym domu tylko dlatego, że miłosny list, kwiaty lub śniadanie zrobione do łóżka nie wystarczyły, gdy czułaś rozczarowanie spowodowane tym, że on znowu wychodzi z kumplami zamiast spędzić wartościowy czas z Tobą? 

Kilka dobrych informacji, które sprawią, że odłożysz papiery rozwodowe lub ciężkie przedmioty na bok!

Po pierwsze, zarówno z Tobą, jak i z Twoim partnerem jest wszystko w porządku. Co więcej, również z Waszym związkiem jest wszystko dobrze, a jedyne czego Wam brakuje to nieco zrozumienia, jak poruszać się w miłości. Jest to niezwykle proste i jeśli z czasem stanie się dla Was intuicyjne, będziecie znowu zakochani w sobie, jak wtedy gdy pierwszy raz spojrzeliście sobie w oczy. 

Twój własny zbiornik na miłość

Każdy z nas nosi w sobie swój indywidualny zbiornik na miłość, który może się regularnie napełniać lub pozostawać pusty. Zbiornik wypełniony miłością daje nam poczucie szczęścia, zadowolenia z siebie i z naszego związku oraz innych relacji. Jego napełnianie oznacza, że w naszym życiu jest wiele sytuacji, w których czujemy się kochani. Gdy zachowanie drugiej osoby sprawia, że czujesz się wyjątkowa i dowartościowana, Twój zbiornik właśnie się napełnia. To bardzo przyjemne uczucie, prawda? Z drugiej strony pustka w zbiorniku sprawia, że jest nam źle, nasze samopoczucie leci w dół. 

Czy bycie w relacji z kimś jest równoznaczne z napełnianiem się zbiornika? 

Cóż, mogłoby się wydawać, że gdy jesteście w związku, Wasze zbiorniki na miłość będą nieustannie pełne. Okazuje się jednak, że wiele sytuacji powoduje ich opróżnienie. Wystarczy poranny konflikt i za szybko powiedziane kilka zdań, problemy z komunikacją wieczorem, stres i zmęczenie, byśmy zostali z pustą bańką. To jednak nie jest podstawowy problem. Widzisz, pusty zbiornik można szybko napełnić. Niestety wielu parom brakuje tej umiejętności – nie potrafimy sprawić, by druga osoba poczuła się natychmiast lepiej. Dlaczego? Ich język miłości jest nam nieznany! 

Język miłości – działaj tak, by wyrażać miłość

Każdy z nas mówi jednym językiem miłości (lub dwoma). Kochając drugą osobę i chcąc pokazać jej tę miłość, wykorzystujesz bliskie i naturalne dla Ciebie środki przekazu. To dlatego przygotowujesz mężowi kanapki do pracy i prasujesz koszulę. Twój język miłości sprawia, że chcesz z nim godzinami rozmawiać, gdy ma problem lub nieustannie go przytulać. Według amerykańskiego wieloletniego terapeuty par Gary’ego Chapmana zgodnie z jego książką „5 języków miłości” możemy wyróżnić:

  • wyrażenia afirmatywne, 
  • dobry czas, 
  • przyjmowanie podarunków, 
  • drobne przysługi, 
  • dotyk. 

Są to języki, które najczęściej wykorzystujemy, by powiedzieć drugiej osobie swoim zachowaniem, że ją kochamy. O idylli możemy mówić wtedy, gdy Wasze języki miłości są takie same. To cudowna sytuacja – wszystko, co wysyłasz, wraca do Ciebie silniejsze i pełniejsze, a przy tym oboje jesteście po prostu szczęśliwi. Często jednak posługujemy się odmiennymi językami i wtedy mamy klops. Widzisz, Twój mąż, na którego masz dzisiaj od samego rana takie nerwy, codziennie stara się ze wszystkich sił – a przynajmniej powinien – pokazać Ci, że Cię kocha i jesteś dla niego ważna. Robi to w sposób naturalny dla siebie. To wcale nie oznacza, że Ty odczytasz jego komunikaty, Twój zbiornik napełni się i będziecie żyli szczęśliwie. 

Co, jeśli trafiłaś na osobę, która używa innych języków miłości?

Nie zawsze w pary dobierają się osoby używające tych samych języków miłości. Czasami jednak jesteśmy w stanie intuicyjnie odgadnąć, co sprawia, że nasz partner czuje się doceniany i kochany. W niektórych związkach dochodzi do zakamuflowania języka. Dlaczego? Wszyscy jesteśmy osobami empatycznymi w mniejszym lub większym stopniu dlatego, gdy tworzymy z kimś bardzo bliską, intymną relację, próbujemy spełnić oczekiwania tej osoby. Chcąc zaspokoić jej potrzeby, wczuwamy się w nie i odkrywamy, czego pragnie nasz partner. Często udaje się to idealnie. Czasami jednak, gdy obie strony starają się za mocno, może dojść do zakamuflowania ich języka. 

Twój mąż Cię kocha, więc, aby uczynić Cię szczęśliwą, codziennie wieczorem zmywa naczynia. Narzekasz głównie na bałagan w domu, dlatego z miłości chce Ci pomóc i Cię odciążyć. W tym samym czasie Ty dosłownie usychasz na kanapie, tęskniąc za jego ciepłym ramieniem i kojącym dotykiem, gdy masuje Ci plecy. Pamiętasz, jak bardzo Twój mąż był zachwycony, gdy narzeczona kolegi pisała mu miłe słówka na karteczkach i zostawiała je w różnych miejscach. Robisz to samo, plus dodajesz słodki drobiazg do każdej wiadomości. Tymczasem Twój mąż oczywiście docenia Twoje starania, ale pragnie jedynie zagrać z Tobą w planszówkę lub wspólnie ugotować obiad. W wyżej wymienionych sytuacjach doszło do zakamuflowania języków miłości. Co więcej, często to my sami nie wiemy, jakim językiem mówimy! 

Skąd masz wiedzieć, jakim mówisz językiem miłości?

W Internecie oraz w książce Gary’ego Chapmana są testy, które pozwolą Wam poznać Wasze język miłości. Pytania wcale nie są łatwe i możecie z partnerem mieć mętlik w głowie, jeśli zdecydujecie się usiąść do nich na poważnie. Często w ogóle nie dotyczą żadnego języka ani miłości, badają po prostu Twoje preferencje. Jeśli jednak podejdziesz do zagadnienia rzetelnie i szczerze, może okazać się, że nigdy do końca nie uświadomiłaś sobie swojego języka miłości. Dlatego starania i wysiłki Twojego partnera mogły być intensywne, ale jednocześnie nie przynosić oczekiwanych rezultatów – Twój zbiornik na miłość przez wiele lat pozostawał pusty. Dlaczego?

Skąd wziął się Twój język miłości?

Języka miłości uczymy się, gdy jesteśmy dziećmi. Najczęściej więc przejmujemy język, jakim posługują się nasi najbliżsi, a najczęściej osoba, która się nami najwięcej zajmuje w tym okresie. Możesz nawet nie pamiętać ze wszystkimi szczegółami, że to babcia zawsze miała dla Ciebie czas i wyrażała miłość poprzez długie rozmowy z Tobą i wkraczanie do Twojego świata dziecięcej fantazji w stroju magicznej wróżki. Możesz nie pamiętać, jak ogromne znaczenie miało dla Twojego rozwoju wykonywanie różnych czynności z dziadkiem – o wiele większe niż drogie prezenty, które kupował Ci ojciec. Jeśli to Twoi rodzice mówią innymi językami, być może wcale nie mówisz językiem ukochanego taty, a podświadomie przyjęłaś styl wyrażania miłości, jaki stosowała Twoja mama, mimo że dzisiaj Wasze stosunki są jedynie poprawne. Jeśli przebijesz się przez warstwę tego, co wydaje Ci się, że powinnaś czuć i dojdziesz do tego, co naprawdę czujesz, efekty będą zaskakujące! 

Znam mój język miłości, co dalej?

Skoro poznałaś już swój język, jesteś w 1/3 drogi do szczęścia. Teraz pora, aby ćwiczenie wykonał Twój partner. Możesz również spróbować – uzbrojona w wiedzę z książki „5 języków miłości” zrobić mu analizę i spróbować odgadnąć, jakim językiem mówi. Gdy poznasz teorię, nie będzie to trudne. Wiesz dlaczego? Jesteśmy szczodrzy, jeśli chodzi o wyrażanie miłości. Nie oszczędzamy gestów i wyrazów, bo naprawdę z całego serca chcemy, by druga osoba czuła się przez nas kochana. Po prostu mówimy o tym w naszym języku. Założę się, że jeśli językiem miłości Twojego męża jest przyjmowanie podarunków, jesteś dosłownie zasypywana prezentami i prezencikami. To może być kawa na wynos, którą kupi Ci do pracy, batonik w torebce, notesik z ulubionym motywem, książka na wieczór, czy plakat malarki, o którym marzyłaś. Mężczyzna, który lubi spędzać wspólnie czas, chętnie zaprosi Cię na kolację – w domu, w restauracji nie ma to znaczenia – a co więcej, pewnie jeszcze zapędzi do wspólnego gotowania pod pretekstem, że nie umie dobrze kroić pomidorów albo doprawiać potraw. Możliwe, że będzie codziennie wstawał godzinę wcześniej, by odwieźć Cię do pracy i spędzić z Tobą rano w samochodzie miłe chwile. Naprawdę nasza kreatywność nie zna granic, jeśli chodzi o miłość. Podobnie jak nasze starania. Nie jesteśmy cisi i spokojni, nasze komunikaty to raczej walanie w bębny lub koncert zespołu rockowego z naprawdę dobrym nagłośnieniem. 

Pora na konkretne działania!

Teraz teorię już znasz. Pewnie macie za sobą test, więc wiesz, jakie są Wasze języki miłości. Pytanie, co robić dalej? Jak połączyć teorię z praktyką? Jak zacząć mówić do partnera tak, by poczuł się kochany? Czy to znaczy, że masz zrezygnować z mówienia swoim językiem miłości? W idealnym związku Ty mówisz do partnera jego językiem miłości, a on Twoim. To oznacza, że mąż pamięta, aby kupić Ci kwiaty lub jakiś drobiazg kompletnie bez okazji, a Ty odkładasz smartfona, tablet, haft krzyżykowy i siadasz w nim do rozmowy skupiona wyłącznie na nim. Mówienie do siebie swoimi językami miłości oznacza, że tworzycie dobre nawyki, które sprawiają, że druga osoba czuje się kochana i bezpieczna. Pakujesz partnerowi kanapki do pracy, a on zawsze mocno Cię przytula przed wyjściem. Pamiętasz, by odebrać jego płaszcz z pralni, a on szykuje dla Ciebie pyszny obiad. Pamiętajcie, że to drobiazgi budują nasze codzienne, szczęśliwe życie. Pewnie, żona, która lubi podarunki, na pewno ucieszy się z diamentowego naszyjnika, a mąż, dla którego najważniejszy jest wspólny czas, nie będzie miał nic przeciwko wycieczce we dwoje do Dubaju. Jeśli jednak stan Waszego konta chwilowo zbliża się do pierścionka z bazarku za 5 zeta i wycieczki tramwajem do sąsiedniego miasteczka, jeśli włożycie w to odpowiednio dużo serca, to takie wyrażenie miłości na pewno sprawi Waszej połówce radość i przyczyni się do napełniania jej zbiornika nam miłość. 

Niech zawita do Was obfitość!

Tak naprawdę, aby związek był szczęśliwy i harmonijny, powinniśmy używać wszystkich pięciu języków miłości. Dopiero taki mix pozwoli nam poczuć się w pełni zaakceptowanymi i kochanymi. Połóżcie największy nacisk na te gest, które najwięcej znaczą dla Waszego partnera, ale nie zapominajcie o innych drobnych elementach, które budują szczęśliwy związek. Komplement, gdy żona ładnie wygląda, batonik czekoladowy dla męża w ważnym dniu, spokojna i czuła rozmowa podczas spaceru, wspólne granie na konsoli, wywieszenie prania przed jej powrotem z pracy lub podjechanie na stację benzynową, zanim oddasz mu kluczyli przed następną jazdą. 

To wszystko są małe iskierki, które sprawią, że ogień Waszej miłości będzie płonął mocno i wciąż rozniecał się na nowo! Dlatego zaproście do swojego domu i do swojego związku obfitość i bądźcie nieco szaleni i szczodrzy w Waszym okazywaniu uczuć! Przecież  nie da się kochać za bardzo z wzajemnością, prawda?

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo