Change font size Change site colors contrast
Ciało

Chcę żyć i będę żyć, bo mam cel. O życiu z rakiem piersi z twórczyniami kampanii ,,Jestem tu… Och życie !”

17 października 2021 / Monika Pryśko

Magdalena Kucińska 10 lat temu, w wieku 25 lat, zachorowała na raka piersi.

Jej babcia przegrała walkę z rakiem, mama wygrała dwukrotnie, jest obustronną amazonką. Wiedziała, że jest obciążona genetycznie i istnieje duże prawdopodobieństwo, że i ona zachoruje na raka piersi. Badanie było umówione na listopad 2011 roku, we wrześniu dowiedziała się, że ma raka. Nie zdążyła się zbadać.

Minęło 10 lat,  a ona motywuje inne kobiety z podobnymi doświadczeniami, by stawiały przed sobą cele, bo cele motywują do działania. Jej kampania na rzecz kobiet walczących z rakiem piersi ,,Jestem tu… Och życie !” dodała życiowych mocy kolejnej grupie wojowniczek. 

 

Dziś rozmawiam i z Magdą, i z jej przyjaciółką, fotografką Agatą Jakimowicz, która wspiera Magdę w realizacji kampanii, a także portretuje kobiety walczące z rakiem piersi. 

 

 

Magdalena: Żyję z rakiem, pomimo raka, pomimo wszystko. Każdego dnia jestem i podejmuję walkę. 

Agata: Dwa lata temu Magda postanowiła, że zrobi autorski projekt dla amazonek „Wznieść się na szczyt”. Mogłam jej towarzyszyć nie tylko jako przyjaciółka, ale też jako fotograf. I tak powstała kampania na rzecz kobiet walczących z rakiem piersi ,,Jestem tu… Och życie !”

Monika: Czujecie, że mimo tak wielu akcji dotyczących świadomości raka piersi, nadal jest luka, którą warto zapełnić?

Agata: Dzięki Magdzie zaczęłam zauważać kobiety na ulicy, które zmagają się z rakiem. Wcześniej ich nie widziałam. Ciężko człowiekowi tak na co dzień, niemającemu doświadczeń z nowotworem, domyślić się nawet, z czym te kobiety się zmagają, co przeżywają. 

Magdalena: Podczas października, Miesiąca Świadomości Raka Piersi bardzo dużo mówi się o profilaktyce, o tym, by się badać, ale na dobrą sprawę każdy wie, że musi się badać. To oczywiste. Mój projekt „Wznieść się na szczyt”  miał przypomnieć kobietom o ich pewności siebie. Wszystko po to, by poczuły się piękne nie tylko wewnętrznie, ale też fizycznie.  Gdy spojrzysz na zdjęcia zrobione podczas sesji, zobaczysz na twarzach tych kobiet także  udrękę, zmęczenie, smutek. Wszystko po to, by zaznaczyć, że wcale nie jest tak, że sama wygrana z rakiem to koniec problemów. Wcale tak nie jest. Życie z rakiem to szereg trudnych chwil, gorszych dni, złego samopoczucia, zwątpienia, ale mimo wszystko pojawia się w głowie zdanie: chcę żyć. 

 

 

Monika: Akcja i inicjatywy dotyczące raka piersi skupiają się w większości na zdrowiu fizycznym, na raku, na chorobie. 

Magdalena: Nasza kampania miała pokazać, że jesteśmy. Miała wydobyć potrzeby, które nie są zaopiekowane. Chciałam dać kobietom dobrą, zdrową energię. Pokazać kobiety, które wygrały, które są zwyciężczyniami. 

Monika: Które potrzeby kobiet walczących z nowotworem piersi są niezaspokojone?

Magdalena: Z jednej strony to niedostępność leków, brak refundacji, długie kolejki, konieczność korzystania z prywatnej służby zdrowia. Z drugiej strony bardzo mało jest  szpitali w Polsce, które podchodzą holistyczne do osób chorych na nowotwór. Z opieką psychologa spotkałam się dopiero w szpitalu im. Świętej Rodziny w Warszawie, gdzie przed operacją rekonstrukcji piersi przyszła do mnie pani psycholog i ze mną porozmawiała.

Monika: Zapomina się o tym, jak ważna jest kondycja psychiczna w walce z chorobą?

Magdalena: Przecież każda chora kobieta wie, że ma się badać, ma monitorować swoje zdrowie. To jest naturalne. A co z samopoczuciem, wolą walki, motywacją? 

Monika: Zdrowie psychiczne bardzo wpływa na zdrowie psychiczne. 

 

 

Agata: Większość akcji mówi o tym, by się badać, by dbać o zdrowie. A przecież równie istotne w procesie zdrowienia jest pozytywne nastawienie. Nasze myśli, samopoczucie to połowa sukcesu w każdej chorobie, a jednak rak piersi to mocny przeciwnik i ważne jest, by tym bardziej wspierać kobiety w tym trudnym czasie. 

Magdalena: Wsparcie jest bardzo, bardzo ważne. Uczestniczki mojej akcji tworzą jedność. Stworzyłyśmy grupę na Facebooku, codziennie ze sobą rozmawiamy, piszemy sobie afirmacje, dzielimy się odczuciami. 

Monika: A kto ciebie wspierał w walce z chorobą? 

Magdalena: Zachorowałam, gdy miałam 25 lat, bardzo młodo. Ja miałam raka, a w tym samym czasie moja mama miała depresję, bo nie mogla sobie poradzić z trudnościami własnego życia. Gdyby nie moi przyjaciele, którzy jeździli ze mną na chemioterapię i trzymali mnie za rękę, byłabym sama. Agata na przykład jeździła ze mną pociągiem 600 km do Szczecina. Mnie narzeczony zostawił w chorobie. Rzadko się o tym mówi, ale kobiety często są porzucane przez mężów czy partnerów, zaraz po tym, jak otrzymują diagnozę. 

Monika: Skąd brać siłę?

Magdalena: Nie mamy wyjścia, musimy ją mieć. Przeczytam Ci teraz naszą sentencję: „Kochamy życie, jednak czasami byłyśmy gorzko nieszczęśliwe, udręczone smutkiem, bez sił, ale mimo to jesteśmy tego całkowicie pewne, że wielką sprawą jest po prostu żyć”. To życie daje nam siłę. 

Agata: Nie chodzi o życie z fajerwerkami, tylko o proste, normalne, zwykle życie.

Monika: Dziewczyny, które walczą z rakiem, trochę się też ukrywają. Rozumiem, że to odruch obronny, ale nie da się ukryć, że wszyscy potrzebujemy bliskości, obecności. 

 

 

Agata: Zwykle bycie obok jest ważne. Niektórzy myślą: „ona jest taka chora, co ja jej będę głowę zawracać, niech się kuruje”, a osoba chora, po chemiach, zmartwiona, zmęczona, wymiotująca, siedzi sama. Samotność nie pomaga, wręcz przeciwnie. 

Monika: Po prostu chyba nie wiemy, jak się zachować, nie chcemy nikogo urazić. 

Magdalena: Sam fakt, że ktoś jest blisko, że jest obecny, potrzyma za rękę, odpowie na SMS, dodaje odwagi. Ta świadomość daje poczucie bezpieczeństwa, a myśl, że jest się tak blisko śmierci, budzi lęk. 

Monika: Sama najlepiej wiesz, jak powinny czuć się osoby walczące z rakiem. 

Magdalena: Dlatego kobiety biorące udział w projekcie „Wznieść się na szczyt” czuły się przez nas zaopiekowanie, ktoś o nie zadbał. Dzięki temu poczuły się piękne. A był tam kobiety na różnych etapach leczenia, w trakcie, po chemioterapii, z przerzutami. 

Monika: Czy wszystkie bohaterki mówią o swoich potrzebach jednym głosem?

 

 

Magdalena: Każda z nich ma ogromny apetyt na życie, każda przewartościowała swoje życie, każda bardziej żyje chwilą. 

Agata: Amazonki są bardzo aktywne. Spotykają się, wyjeżdżają na rehabilitację, wspierają się wzajemnie. 

Monika: Czy wszystkie kobiety biorące udział w akcji mają w sobie akceptację swojej choroby? Wierzę, że akceptacja daje wolność do tego, by działać, bo jak nie ma akceptacji, to jesteśmy w różnych obszarach życia zamrożeni. Dopiero akceptacja pozwala zrobić krok dalej.

Agata: Choroba zmieniła całe ich ciało. Począwszy od wnętrza, którego nie widać, po sam wygląd, czyli włosy, rzęsy, skórę, piersi. Kobiety tracą atrybuty kobiecość i to zawsze ma swoje odbicie.

Magdalena: Kobiety często się też wstydzą. Też miałam taki  moment, że wstydziłam się wyjść z domu w chustce na głowie, bo ludzie patrzyli na mnie ze współczuciem, 

Monika: Jak jest z tym poczuciem kobiecości? Kobiety na Waszych zdjęciach niezaprzeczalnie piękne, emanują energią.

Magdalena: One po prostu zaakceptowały swoją chorobę i swoje ciało w trakcie lub po chorobie. Ja bez piersi żyłam 10 lat. 

Agata: Pierwsze zdjęcia robiłam, gdy bohaterki były pięknie ubrane. Później poprosiłam o pokazanie symboli walki z rakiem, czyli blizn. Gdy prosiły o dodatkowe zdjęcia swoich ciał, czułam, że są z siebie dumne. Na zdjęciach widać ich dumę. 

Monika: Jedną z bolączek kobiet walczących z rakiem jest fizyczna utrata atrybutów kobiecości, obniżka poczucia własnej wartości, a tutaj się okazuje, że wystarczy dać przestrzeń, by uczestniczki mogły swoja kobiecość zamanifestować w nowy sposób. I to zostaje na dłużej, daje silę. 

Magda: W chorobie nowotorowej ważne jest mieć cel, marzenia. Jak jest cel, to jest motywacja, by to osiągnąć, by to gonić. Dlatego projekt zakładał różnego rodzaju warsztaty, by tę motywację i wiarę wzmocnić. Zorganizowałam warsztaty psychologiczne i motywacyjne, o tym, jak zarządzać emocjami. Tworzyłyśmy mapy marzeń oraz plotłyśmy wianki, które są bardzo kobiecym symbolem. Dziewczyny miały kurs chodzenia na szpilkach, by na koniec imprezy,  w pięknych strojach i makijażach, przejść po czerwonym dywanie i wziąć udział w pokazie mody. 

 

 

Agata: Specjalnie zrobiłyśmy tę sesję na sam koniec dwudniowego projektu „Wznieść się na szczyt”, by zobaczyć tę energię, wydobytą podczas warsztatów, by podkreślić piękno. A poczucie piękna wiąże się z poczuciem akceptacji. 

Magdalena: Kiedy tracisz włosy i patrzysz na siebie łysą. Kiedy budzisz się po operacji i nie masz piersi, czujesz się niepełna, zabrano Ci kobiecość. 

Monika: Ale kobiecość to nie tylko piersi i włosy…

Magdalena: Kobieta musi się czuć dobrze sama ze sobą. Akceptacja to proces, nie można udawać, że taka zmiana, jak utrata włosów czy piersi, to nic. 

Monika: W którym momencie akceptacja do Ciebie wróciła?

Magdalena: Musiał minąć czas. Czas robi robotę. Najpierw przyzwyczaiłam się do tego, jak wyglądam, a później te zmiany zaakceptowałam. Myślałam, że zostanę bezdzietną starą panną, a dziś jestem mamą dwójki dzieci. 

 

Zdjęcia: Agata Jakimowicz

Ciało

Suplementy diety w praktyce: testy produktów Health Labs Care

20 lipca 2024 / The Mother Mag

W dzisiejszym zabieganym świecie, gdzie ciągły stres, pośpiech i brak czasu na odpoczynek często wpływają na nasze zdrowie i samopoczucie, suplementy diety stały się niemal codziennym elementem życia.

Wybór jest ogromny – na rynku pojawiają się setki produktów obiecujących natychmiastową poprawę zdrowia, kondycji skóry, włosów, a także lepszy sen czy zrzucenie kilku nadprogramowych kilogramów. Wielu z nas zadaje sobie jednak pytanie, które suplementy naprawdę działają, a które są jedynie marketingową sztuczką? Postanowiliśmy przyjrzeć się jednej z wiodących marek na rynku – Health Labs Care, aby przekonać się, czy ich produkty spełniają obietnice.

Dwie redaktorki The Mother MAG, Kasia i Ania, przez sześć miesięcy testowały różne produkty tej marki. Skupiły się na suplementach, które miały pomóc im w najważniejszych aspektach zdrowia i wyglądu – poprawie jakości snu, kondycji skóry, włosów, paznokci, oraz na wspomaganiu metabolizmu i redukcji stresu. W tym czasie dokładnie przyjrzały się ich działaniu, zanotowały wszelkie zmiany, a także zwróciły uwagę na plusy i minusy suplementacji. Czy suplementy Health Labs Care rzeczywiście zmieniają życie na lepsze? Oto ich historia.


Kasia – Osiąganie równowagi w codziennym stresie

Kasia, redaktorka i mama dwójki dzieci, od dłuższego czasu borykała się z problemami związanymi ze stresem, migrenami oraz trudnościami w zasypianiu. Jak sama przyznaje, na co dzień jest osobą bardzo aktywną, jednak życie w ciągłym biegu, praca i obowiązki domowe często dają jej się we znaki. Zdecydowała się więc przetestować dwa produkty z oferty Health Labs Care – „MagneMe” oraz „RestMe” – licząc na poprawę samopoczucia, wyciszenie oraz lepszą jakość snu.

MagneMe – wsparcie dla ciała i umysłu

„Zanim zaczęłam testowanie suplementów Health Labs Care, moje życie było jedną wielką gonitwą. Migreny, które towarzyszyły mi regularnie od lat, potrafiły sparaliżować mnie na kilka dni. Wiem, że magnez ma ogromny wpływ na nasze funkcjonowanie, ale nigdy nie przywiązywałam do tego większej uwagi” – wspomina Kasia.

Health Labs Care

MagneMe miało być odpowiedzią na jej problemy z napięciem nerwowym, skurczami mięśni i chronicznym zmęczeniem. Pierwsze efekty zauważyła po kilku tygodniach regularnego stosowania. „Byłam zaskoczona, jak szybko zaczęłam odczuwać różnicę. Przede wszystkim, zmniejszyły się częstotliwość i intensywność migren. Poza tym, zauważyłam, że wieczorami, po całym dniu pracy, nie czuję się już tak wykończona jak kiedyś” – mówi.

MagneMe to suplement bogaty w magnez, który pomaga w redukcji napięcia mięśniowego, a także wspiera układ nerwowy, co ma ogromny wpływ na samopoczucie i codzienną energię. Dla Kasi najważniejsze było to, że dzięki niemu mogła funkcjonować w ciągu dnia bez poczucia zmęczenia. „Wcześniej bywały dni, kiedy brakowało mi energii na najprostsze czynności. Dzięki suplementowi czułam, że odzyskuję kontrolę nad swoim ciałem”.

RestMe – spokój i regeneracja w nocy

Zaraz po wprowadzeniu MagneMe, Kasia postanowiła dodać do swojej rutyny suplementację RestMe, który obiecywał poprawę jakości snu i głębszy relaks. „Od dawna miałam problem ze snem. Zasypiałam długo, a rano budziłam się zmęczona. Zdecydowanie brakowało mi tej nocnej regeneracji, której tak bardzo potrzebowałam” – opowiada.

Health Labs Care

Po kilku tygodniach stosowania RestMe, Kasia zaczęła dostrzegać poprawę. „Moje noce stały się spokojniejsze, a zasypianie przestało być problemem. Największą zmianą było to, że rano wstawałam naprawdę wypoczęta. Wcześniej budziłam się zmęczona, jakby mój sen nie miał w ogóle znaczenia. Teraz czuję, że każda noc przynosi mi prawdziwy odpoczynek” – dodaje.

Jedynym minusem, który Kasia zauważyła podczas stosowania RestMe, był nieco gorzki smak kapsułek. „Z początku miałam problem z przełknięciem tabletek, ale efekty były na tyle pozytywne, że z czasem przestałam zwracać na to uwagę” – śmieje się Kasia.


Ania – Droga do pięknej skóry i nowej energii

Ania, druga z naszych redaktorek, od zawsze marzyła o gładkiej, promiennej skórze, zdrowych włosach i paznokciach, a także o większej ilości energii, która pozwoliłaby jej funkcjonować na pełnych obrotach przez cały dzień. Wybrała trzy produkty z oferty Health Labs Care: ShineMe, BeautyMe oraz SlimMe.

ShineMe – blask, którego szukałam

„Moja skóra zawsze była problematyczna – tłusta w strefie T, sucha na policzkach, z tendencją do wyprysków. Zimą stawała się matowa, pozbawiona blasku, a na wiosnę wracały problemy z trądzikiem. ShineMe obiecywał zdrowy, promienny wygląd, więc postanowiłam dać mu szansę” – mówi Ania.

Health Labs Care

Już po miesiącu stosowania ShineMe, Ania zauważyła pierwsze zmiany. „Skóra zaczęła wyglądać lepiej – stała się gładsza, a wypryski powoli znikały. Zauważyłam też, że cera nabrała naturalnego blasku, którego zawsze mi brakowało”.

ShineMe to suplement bogaty w witaminy i minerały, które wpływają na kondycję skóry, włosów i paznokci. „Czułam, że moja skóra zaczyna oddychać. Wcześniej zawsze była matowa i zmęczona, a teraz zaczęła wyglądać zdrowo i promiennie. Makijaż przestał być koniecznością, a stał się wyborem” – dodaje z uśmiechem.

BeautyMe – piękno od wewnątrz

Drugim produktem, który Ania zdecydowała się przetestować, był BeautyMe. Suplement obiecywał wzmocnienie włosów, paznokci oraz poprawę wyglądu skóry. „Moje włosy zawsze były cienkie, łamliwe, a paznokcie – katastrofa. Zdecydowanie potrzebowałam czegoś, co poprawi ich kondycję” – wspomina.

Health Labs Care

BeautyMe okazało się strzałem w dziesiątkę. „Już po kilku tygodniach zauważyłam, że moje włosy stały się mocniejsze, a paznokcie przestały się łamać. Co więcej, cera nabrała zdrowego kolorytu i przestałam borykać się z suchymi plamami na skórze” – opowiada Ania.

Jedynym minusem, na który zwróciła uwagę, był nieprzyjemny zapach kapsułek. „Nie był to najprzyjemniejszy moment dnia, ale efekty były na tyle dobre, że szybko przestałam na to narzekać” – śmieje się.

SlimMe – wsparcie w walce z kilogramami

Ostatnim produktem, który Ania wypróbowała, było SlimMe – suplement wspomagający metabolizm i pomagający w walce z nadmiarem kilogramów. „Po zimie zawsze przybieram kilka kilogramów, które ciężko mi zrzucić. SlimMe miał być moim sprzymierzeńcem w tej walce”.

Health Labs Care

Już po kilku tygodniach Ania zauważyła pierwsze efekty. „Zdecydowanie czułam się lżej i miałam więcej energii na codzienne aktywności. SlimMe nie sprawił, że magicznie schudłam, ale z pewnością pomógł mi w mojej drodze do lepszej sylwetki”.


Podsumowanie testów: Czy warto sięgnąć po Health Labs Care?

Podczas półrocznego testu produkty Health Labs Care spełniły swoje obietnice. Zarówno Kasia, jak i Ania zauważyły znaczące zmiany w swoim zdrowiu, samopoczuciu i wyglądzie. „Czuję, że wróciłam do życia. Jestem bardziej zrelaksowana, śpię lepiej, a moja skóra wygląda lepiej niż kiedykolwiek” – mówi Kasia.

Ania dodaje: „Dzięki suplementom czuję się lepiej w swoim ciele. Moja skóra, włosy i paznokcie są w dużo lepszej kondycji, a dodatkowa energia sprawia, że mam więcej zapału do działania”.

Mimo drobnych niedogodności, takich jak smak czy zapach niektórych produktów, redaktorki zgodnie stwierdziły, że suplementy Health Labs Care to produkty warte uwagi. „W świecie pełnym suplementów, które obiecują cuda, produkty tej marki wyróżniają się realnym działaniem” – podsumowuje Ania.

Na pewno warto dać im szansę, szczególnie jeśli zależy nam na długofalowej poprawie zdrowia i samopoczucia. Health Labs Care to nie tylko obietnice – to konkretne efekty, które widoczne są już po kilku tygodniach stosowania.


Przeczytaj także inne nasze artykuły o produktach Health Labs Care

Jeśli jesteś ciekawy, jak suplementy Health Labs Care mogą wspierać zdrowie dzieci, koniecznie zapoznaj się z naszym artykułem: Zdrowie dzieci i Health Labs Care.

Chcesz poznać jeszcze więcej szczegółów na temat tej marki i jej podejścia do zdrowia? Zajrzyj do naszego wyczerpującego przewodnika: Health Labs Care – pełna recenzja.

Oba te artykuły dostarczą Ci pełniejszego obrazu oferty Health Labs Care i pomogą lepiej zrozumieć, jakie korzyści mogą przynieść suplementy tej marki.

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo