Change font size Change site colors contrast
Ciało

Niezbędnik w koronie – 4 kroki do slow life i mindfulness w czasie epidemii

27 kwietnia 2020 / Paulina Kondratowicz

Nie zapytam Was, jak się żyje w zamknięciu w przymusowej kwarantannie, ponieważ codziennie w rozmowach ze znajomymi wiem, że każdy przeżywa ten czas zupełnie inaczej.

Nie będę także silić się na udawanie, że każdy jest załamany lub szczęśliwy w danej sytuacji, bez wskazywania na szary środek, wypełniony zwątpieniem, nieokreślonym dyskomfortem lub pogodzeniem się z sytuacją. Fakty są takie, że w dobie epidemii koronawirusa musimy po prostu nauczyć się żyć inaczej niż dotychczas.

To nie serial na Netflixie – tutaj nie ma pauzy albo możliwości zamknięcia aplikacji. Jutro, pojutrze i pewnie za wiele dni, będziemy musieli stykać się z tymi samymi myślami, problemami i szukać rozwiązań, na to, aby czuć się w miarę komfortowo. 

Nie będę również namawiać Was na kompletną akceptację tego, co dotyczy nas wszystkich, ponieważ wiele osób przeżywa atak paniki po przeczytaniu przewidywań lekarzy odnośnie trwania epidemii. Wiele z nas już ma dość e-lekcji swoich dzieci, nie chcemy już zakładać masek i rękawiczek za każdym razem, jak wychodzimy z domu. Nie uśmiecha nam się tkwienie w domu, gdy za oknem wybucha taka piękna wiosna. Dopóki jednak sytuacja nie poprawi się, ten czas należy sobie odpowiednio zaplanować, chociażby po to, aby nie zwariować. Namawiam Was do zastanowienia się, czego Wam potrzeba, by czas epidemii minął Wam dobrze i w rezultacie przyniósł zmiany, które zwykle przekładaliście na lepsze dni. 

Krok pierwszy – pokochaj swoje cztery ściany

Siedzenie w domu może pasować kotom i introwertykom. Jeśli należysz do osób towarzyskich, ekstrawertyków, czerpiesz energię z intensywnej pracy i spotkań w gronie rodziny lub znajomych – chcę Ci coś podpowiedzieć. Twoje cztery ściany to teraz serce wszechświata, w którym niestety musisz jeszcze trochę pobyć. Rozejrzyj się dookoła. Czas kwarantanny można oczywiście wykorzystać na drobny remont, malowanie ścian, czy wymianę mebli. Jednak wystarczy zupełnie niewiele, aby poczuć nowy oddech we własnym domu lub mieszkaniu. Z pomocą przychodzą inspiracje specjalistów od wystroju wnętrz, którzy podpowiadają, jak zmiana zasłon w pokoju lub kolorowe wazony w salonie mogą zmienić otoczenie. Warto zainspirować się też ofertami akcesoriów kuchennych, aby odświeżyć swoje zasoby, albo wykorzystać je do nauki gotowania. Lekcje jak przygotować genialne dania kuchni świata znajdziecie za darmo na grupach na Facebooku albo YouTube. A przydatne naczynia w sklepach internetowych. Bonami podpowie Ci, czego brakuje w Twojej kuchni oraz podsunie inspiracje aranżacyjne dla całej reszty domu: od sypialni aż po balkon. Samo przeglądanie akcesoriów, pomysłów na wyposażenie każdego pomieszczenia w domu lub mieszkaniu jest wielką przygodą. Z powodzeniem więc zmienicie swoje cztery ściany w królestwo oczekiwania na koniec epidemii. A w tym królestwie niech znajdzie się czas na medytację, jogę, czytanie, odpoczywanie, rozmowy, może kreatywne zajęcia. Niech będzie Ci miękko i przyjemnie. Kiedyś zatęsknisz za tym czasem. 

 

Krok drugi – idź do lasu

W krajach skandynawskich od lat przepisuje się spacery (lub kąpiele) leśne jako sposób na rozładowanie stresu, a także jako część terapii w leczeniu stanów depresyjnych. Odkąd znowu możemy swobodnie wychodzić do parków, lasów i korzystać przy tym z piękna budzącej się przyrody, wielu z nas odczuło znajomą ulgę. W ogóle aktywność fizyczna, nawet ta w formie spacerów, sprzyja naszej psychice, pozwala utrzymać formę i oczyszcza nasze umysły z napięć. Warto iść do lasu chociażby też po to, by zaczerpnąć świeżego, wiosennego powietrza. Dla mnie największym plusem takich wypadów jest absolutny brak martwienia się o swój wygląd. Nie robię makijażu, nie katuję włosów lakierem czy żelem do stylizacji, nie ubieram najlepszych jeansów. Ale nie wyobrażam sobie nie zabrać na wycieczkę ciepłego, oddychającego i wygodnego okrycia. No i tak oto trafiłam na bluzę MójKrajTakiPiękny, która spełnia wszystkie te warunki, a przy tym wygląda świetnie. Przyda się także na spacery po plaży, w wietrzny dzień, ponieważ chroni przed wiatrem i nie wstyd w niej skoczyć po kawę na wynos. Sama wyprawa ma być przecież przyjemnością, najwygodniejszą formą spędzania czasu poza domem, w duchu dbania o wszelkie środki ostrożności, dlatego komfort, ale też, nie oszukujmy się dziewczyny, jednak lekka nutka wyczucia mody, to dwa warunki, by w pełni cieszyć się naturą. Warto zapamiętać takie chwile, cieszyć się nimi, fotografować je w głowie i wracać do nich, kiedy już przyjdzie nam usiąść przy biurku w pracy, a jedyny podmuch wiatru skierowany w naszą stronę będzie wydobywał się z kratek klimatyzatora. 

Krok trzeci: Pij to, co daje Ci siłę 

I nie mówię tu o winie. 🙂 Chociaż, wszelkie spotkania na drinka ze znajomymi za pomocą kamer internetowych nie są przecież zakazane. Ba! To świetna alternatywa dla dobrze znanych nam nasiadówek w klubach. Jednak pomyślałam o innej formie spędzania czasu. Upieram się, że kontakt z naturą pozwala oczyścić umysł, rozluźnić mięśnie, złapać balans i skupić się na pozytywach. Wiadomo też, że w tym specjalnym, trudnym czasie, nie skorzystamy też z ofert kawiarni, by zabrać na spacer ulubioną americano czy latte. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by przygotować ukochany ciepły lub zimny napój i zabrać go ze sobą. Kubki termiczne to według mnie, błogosławieństwo współczesności. Zawsze zmieszczą się do torby lub plecaka i po otwarciu możemy napić się idealnie zimnego lub ciepłego napoju. Zanim wybierzesz ten najlepszy, przyjrzyj się, z jakich materiałów został wyprodukowany, czy posiada odpowiednie atesty, czy jest eco, odpowiednio ergonomiczny, a może czy nadaje się do mycia w zmywarce. Dla mnie najważniejszą cechą idealnego kubka na ulubioną kawę jest jego pojemność oraz szczelność. Trafiłam też ostatnio na takie cudo, które się składa, czyli kubek Stojo Biggie! Każdy więc jest w stanie znaleźć odpowiedni produkt dla siebie. Jednak najważniejsze jest to, aby pamiętać, że picie ulubionej kawy czy herbaty w miejscu, w którym naładujecie swoje akumulatory, czy podczas wyjątkowo długiej pracy zdalnej pozwoli Wam utrzymać harmonię duszy i ciała. Niech będzie to Twój nowy rytuał, pozytywne czary-mary, które będziesz kontynuować po zakończeniu przymusowej kwarantanny. Kombinuj ze smakami, rodzajami i intensywnością napoi. A kto wie, może odkryjesz nową recepturę na swój napój bogów? 

Krok czwarty: Zadbaj o ciało 

W zdrowym ciele, zdrowy duch. Po leśnych spacerach, po wyczarowaniu wspaniałych potraw, po wykonaniu totalnej zmiany aranżacji w domu czy wymienieniu ubrań, czas na coś, co każda z kobiet uwielbia – pielęgnację skóry. Nie namawiam Was do masowego wykupywania półek w drogeriach, jednak proponuję zupełnie inne rozwiązanie. Wiemy, że gospodarka naszego kraju kuleje i niestety, narażona jest na ogromną recesję związaną z epidemią. Myślę często o małych rodzinnych firmach, które pojawiają się jak perły na brzegu morza i oferują wspaniałe receptury, a przez obecną sytuację, mogą przestać istnieć. Dlatego zachęcam Was do dwóch rzeczy. Wykorzystajmy czas epidemii do najlepszego zadbania o siebie poprzez wypróbowanie naturalnych, zdrowych i przede wszystkim rodzimych kosmetyków. Znacie Ministerstwo Dobrego Mydła?  Rozpieśćmy skórę bombami witamin, wygładźmy ciało przed letnim słońcem, zadbajmy o włosy, by je odżywić po zimie. Naturalne kosmetyki nie obciążają naszej skóry i włosów, nie posiadają w składzie szkodliwych konserwantów, które mogą przyspieszyć starzenie się lub wysuszać i podrażniać. Jeśli do tego wszystkiego dodamy znajomą, rodzimą manufakturę, która dostarcza wszelkiej maści kosmetyki, można mówić o wspieraniu przedsiębiorstw w tych trudnych dla nas czasach. Lubię wiedzieć, że moje pieniądze są dobrze zainwestowane, a ja dostaję produkt, który nie dość, że poprawi kondycję mojego ciała, to jeszcze otuli pięknymi zapachami. Kolejnym, przynajmniej dla mnie ważnym aspektem jest to, że zwykle takie małe rodzinne firmy bardzo dbają o projekt opakowań, w których zawarte są ich kosmetyki. Dołączone liściki, piękne opakowania, kartoniki, wymyślne czcionki i grafiki – uwielbiam to. Wówczas, ktokolwiek odwiedza moją łazienkę, zawsze podpytuje, co tym razem za mikstury mam na półce. Jednak pomijając już to wszystko, mamy teraz wreszcie czas, by nakładać maseczki, kombinować z kremami, odżywiać swoje włosy, dbać o siebie. Dla mnie domowe spa jest rytuałem, bez którego nie wyobrażam sobie tygodnia. Spędzony czas w łazience nigdy nie jest zmarnowany, jeśli ma na celu przynieść nam przyjemność. No i nie spieszmy się – to jest też jedna z zasad mindfulness i slow-life. Niech będzie miło, dokładnie, przyjemnie, z minimalnym oddziaływaniem na środowisko. Niech nasze głowy wypełnią się ciszą, której tak bardzo nam potrzeba było. 

 

A wiecie, dlaczego jeszcze lubię ten czas kwarantanny? Bo mogę absolutnie przestać przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Przeżywam za to ten czas tu i teraz.

Chłonięcie tego, co przynosi dzień, rozpisywanie planów, stały kontakt z ludźmi, choćby nawet telefoniczny i nadrabianie czytelniczych zaległości to tylko kilka z moich osobistych sposobów. Nie martw się, niedługo się spotkamy i będzie normalnie. Znowu będziesz spieszyć się gdzieś, nie dojadać, nie dosypiać i mieć głowę zawaloną obowiązkami, które często sama sobie znajdujesz. Teraz mamy czas na zatrzymanie się i zastanowienie. Co byś chciała więc dzisiaj zrobić? 

Smaki

Zielony to nie kolor, to styl życia!

19 września 2017 / Monika Pryśko

Trzeba się do nich przekonać.

To nie jest mohito z limonką, nie oszukujmy się. Za to ma swoje plusy… Mówi się, że to jedyna dobra rzecz, która przyszła do nas z zachodu. Zdrowa, smaczna i modna. Te trzy czynniki sprawiają, że zielone koktajle, czyli ,,green monsters’’, stają się obowiązkowym punktem każdego dnia, jak poranne espresso. ,,Stają się’’ – to dobre określenie, bo jeszcze...

Trzeba się do nich przekonać. To nie jest mohito z limonką, nie oszukujmy się. Za to ma swoje plusy…

Mówi się, że to jedyna dobra rzecz, która przyszła do nas z zachodu. Zdrowa, smaczna i modna. Te trzy czynniki sprawiają, że zielone koktajle, czyli ,,green monsters’’, stają się obowiązkowym punktem każdego dnia, jak poranne espresso. ,,Stają się’’ – to dobre określenie, bo jeszcze się nie stały. Żeby odczuć coś na własnej skórze i w kondycji swojego ciężko pracującego mózgu, trzeba pić taki koktajl codziennie, przez dwa tygodnie. Sprawdzone!

W Internecie setki przepisów, tysiące zdjęć celebrytów z kubkami pełnymi zielonego złota, dietetycy wypowiadają się na temat cudownego działania zielonych kombinacji. A jak jest naprawdę?

Chlorofil zawarty w warzywach, oczywiście tych zielonych, to detoks dla całego ciała. Szklanka koktajlu to porcja ładnie podanych warzyw w łatwej do spożycia formie. Żelazo, które transportuje tlen we krwi, białko – budulec kości, witaminy A, B, C i E, które dbają o piękny wygląd oraz dobry wzrok, magnez, potas oraz kwas foliowy. To właśnie kryją w sobie ,,green monsters’’, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać.

Wiemy, że takie koktajle są modne. Słomka, jednorazowy kubek, albo szklany słoik… Jednak nie każda moda to fanaberia. Tym razem na prowadzenia wyszło samo zdrowie, bo zielone koktajle naprawdę mogą pomóc nie tylko w osiągnięciu ładnej sylwetki, ale przede wszystkim w pracy nad dobrym samopoczuciem. Zielone oczyszcza, dodaje energii i witamin. Stanowi ciekawe urozmaicenie diety, nie tylko tej odchudzającej – a wbrew pozorom nie chodzi przecież o jedzenie trawy…

Surowy szpinak, sałata, kiełki. Może być także natka pietruszki, ogórek, liście rzodkiewki. Do tego rzeżucha, świeża bazylia i mięta, a także awokado. To zielona baza, z której można wybrać to, co najlepiej nam smakuje i skomponować z innymi warzywami i owocami. Sezonowe są oczywiście najzdrowsze, ale kto powiedział, że mrożone truskawki są złe? Mówi się, że najlepsza proporcja to 60/40, czyli 60% owoców do 40% warzyw, tym samym koktajl będzie pyszny, a nie będzie przypominał szpinakowej stołówkowej zmory.

Dla urozmaicenia, do koktajlu można dołożyć kilka łyżek jogurtu naturalnego lub szklankę mleka. Rolę cukru doskonale odgrywa miód bądź ksylitol, czyli cukier brzozowy, a także syrop klonowy lub z agawy, czy też stewia. Te zamienniki cukru poprawią smak koktajli tym, którzy nie wyobrażają sobie napoju bez odrobiny słodyczy. Warto pamiętać także o pestkach i nasionach, które zawierają mnóstwo witamin.

Zielone to nie kolor, to styl życia! I tym razem chyba nie chodzi o kolejną dietę cud, a o poprawę nastroju, dbałość o zdrowie, elastyczny, chłonny i jędrny umysł. Wystarczy zmiksować garść szpinaku z bananem i ananasem, by powstał zdrowy i wciąż wakacyjny koktajl. Ile warzyw i owoców, tyle przepisów.

Co dziś w menu? Koktajl ze szpinaku, pietruszki, gruszki i ananasa (duużooo ananasa!).

Proszę Państwa, szpinak zapobiega procesowi starzenia się oraz wspomaga pamięć. Pietruszka dobrze działa na wzrok, szczególnie ten przeciążony wieczornym patrzeniem w monitor. Jedną z zalet ananasa jest to, że usuwa toksyny z organizmu, a gruszka, między innymi, wspomaga układ trawienny.

Przepisy na zielone koktajle. Wystarczy wszystkie składniki zblendować i gotowe!

Smacznego!

 

Koktajl ze szpinakiem i wodą kokosową

2 szklanki szpinaku

1/2 szklanki selera naciowego

1 banan

1 jabłko

1 szklanka wody kokosowej

 

Koktajl z jarmużem i awokado

1 szklanka mleka roślinnego

2 dojrzałe banany

1 dojrzałe awokado

1 szklanka jarmużu

1 łyżka miodu

 

Koktajl z mango, ananasem i natką pietruszki

1/2 mango

1 szklanka natki pietruszki

1 jabłko

1 szklanka świeżego ananasa

1 szklanka soku jabłkowego

 

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo