Jak na dobrą córkę przystało, podążała tą drogą przez trzydzieści lat, aż coś w niej pękło. Rzuciła pracę w korporacji i wkroczyła na ścieżkę politycznej kariery, o której zawsze marzyła. Wystartowała w wyborach do Kongresu i… przegrała miażdżącą ilością głosów. Kiedy już otrzepała się po porażce, uświadomiła sobie, że wyścig o fotel kongresmenki był pierwszą odważną decyzją, jaką podjęła w życiu. To nią wstrząsnęło.
Co ludzie powiedzą?
My, kobiety, jesteśmy wychowywane do podejmowania działań, w których nam się powiedzie. Bo jeśli nie, świadczy to o nas źle, jesteśmy słabe, nie dość dobre. Wiele kobiet przywykło robić to, w czym są świetne. Rzadko decydują się na krok, który mógłby je wyrzucić poza strefę komfortu i bezpieczeństwa. – pisze Saujani – Nie jestem jedyna, która podejmowała w dorosłym życiu wyłącznie te wyzwania, co do których miała pewność, że odniesie sukces. Ta obserwacja nią wstrząsnęła. Zaczęła rozmawiać z kobietami i okazało się, że przerażająco wiele z nich robi coś, czego wcale nie lubi, bo są w tym dobre. Tego, o czym marzą, się nie podejmują, bo co będzie, jak się nie uda? Albo jak się okaże, że są w tym do niczego? Jak to będzie o nich świadczyć? Co ludzie powiedzą?
Mamy siedzieć cicho
Istnieje powód, dla którego my – kobiety – działamy i odczuwamy właśnie w taki sposób, bo tak zostałyśmy wychowane. Od najmłodszych lat uczy się dziewczynki, aby bawiły się grzecznie i bez ryzyka, miały wyłącznie dobre oceny, gdyż to sprawi przyjemność rodzicom i nauczycielom. Mamy siedzieć cicho, być posłuszne, śliczne i miłe, żeby wszyscy nas lubili. Nauczyciele i rodzice w najlepszej wierze kierują nas ku dziedzinom, w których celujemy, abyśmy mogły błyszczeć, i starają się trzymać nas z daleka od tych, do których nie mamy wrodzonych predyspozycji, by zaoszczędzić nam przykrości. Owijają nas w folię bąbelkową z miłością i troską, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo nam to przeszkadza w późniejszym życiu podejmować ryzyko i sięgać po marzenia.
Chłopców wychowuje się inaczej
Chłopcy otrzymują wręcz odwrotny przekaz. Uczy się ich odkrywania świata, ryzykownych zabaw i wspinania się jak najwyżej – choćby mieli przy tym spaść. Zachęca się, by próbowali nowych rzeczy, a po kontuzji natychmiast wstawali i wracali do gry. Od dziecka oswaja się ich z przygodą.
Chłopcy dorastają i nie boją się porażki. Podejmują ryzyko, zapraszają dziewczyny na randki, negocjują wysokość wypłaty czy warunki pracy. Chłopców uczy się odwagi, a dziewczynki – perfekcji. Problemem jest to, jak wychowywane w ten sposób dziewczynki radzą sobie z niekomfortowym komunikatem zwrotnym. Kiedy mówi im się, że popełniły błąd, słyszą jedynie potępienie. Prosto od „zrobiłam to źle” przechodzą do „jestem do niczego” i „poddaję się”.
Badania pokazują, że mężczyźni starają się o pracę już wówczas, gdy spełniają 60% wymagań kwalifikacyjnych, kobiety robią to dopiero przy 100%. Zanim w ogóle spróbujemy, już musimy czuć się perfekcyjne.
Nie jesteś głupia!
Psycholog z Uniwersytetu Stanford, Carol Dweck, prowadzi badania nad odmiennymi sposobami myślenia o uzdolnieniach i inteligencji. Wykazały one, że rodzice i nauczyciele w przypadku chłopców częściej chwalą proces dochodzenia do celu. Nagradzany jest wysiłek, próbowanie różnych strategii, upór i chęć poprawy – bardziej niż sam rezultat. Dziewczynki rzadko się z tym spotykają. W efekcie wykształca się w nich przekonanie, że jeśli nie potrafią zrobić czegoś od razu, to są po prostu głupie. Jaki ma to wpływ na nasze dorosłe życie, najlepiej widać po tym, że każde najmniejsze niepowodzenie bierzemy za objaw wrodzonych ograniczeń. Zapomnisz o czymś, co potrzebne dziecku do szkoły – jesteś okropną matką. Dostaniesz mandat za brak światła z tyłu, którym miałaś dawno się zająć – co za idiotka z ciebie! Porażkę widzimy jako całkowite przekreślenie naszej wartości. To nie popełniane błędy nas ranią, lecz znaczenie, jakie im nadajemy. Nie chodzi o to, że trochę się pogubiłam na spotkaniu, chodzi o to, że inni pomyślą, że jestem głupia.
Liczy się skromność
Dziewczęta wychowuje się od dziecka, żeby trzymały złość na wodzy w obliczu zniewagi, podczas, gdy chłopcy mają walczyć o swoje i brać odwet. Dziewczęta (i kobiety) zrobią prawie wszystko, by uniknąć zamieszania. Wolą raczej umniejszyć swoją siłę i przełknąć negatywne uczucia, niż narazić się na koszmar konfrontacji albo miano zarozumiałej.
Skromność – kolejna cnota nagradzana u dziewcząt – to następna rzecz, która zamyka nam usta. Małe i duże dziewczynki umniejszają swoje zasługi i ogólnie trzymają się w cieniu, wystrzegają się nagłaśniania swoich sukcesów zawodowych, choć nasi koledzy trąbią o swoich bez skrępowania. Ile okazji do zrobienia kariery zmarnowałyśmy, ponieważ obawiałyśmy się odrzucenia albo porażki?
Kiedy pozbierałam się po miażdżącej porażce w wyborach, zapytałam siebie: i co dalej? Szukając odpowiedzi, przypomniałam sobie, że w szkołach, które podczas kampanii odwiedziłam, robotyki i programowania uczyli się sami chłopcy. Gdzie są dziewczynki? Powoli stawało się dla mnie jasne, że trzeba podjąć kroki, by zasypać lukę płci na polu technologii, najlepiej aktywizując dziewczynki w młodszym wieku – wspomina Reshma.
Girls Who Code
W 2012 roku Reshma założyła organizację Girls Who Code, która obecnie skupia 90 tys. dziewcząt w 50 stanach.
GWC organizuje dla dziewczynek kursy programowania, robotyki i tworzenia stron internetowych oraz wydaje książki. Kiedy GWC ruszyło, okazało się jednak, że jej rolą jest coś więcej niż zainteresowanie dyscyplinami matematyczno-technicznymi dziewcząt między 13. a 17. rokiem życia i przygotowanie dziewcząt do przyszłego zawodu. Podczas zajęć programowania dziewczynki uczą się odwagi. – Programowanie to niekończący się ciąg prób i błędów. Czasem zwykły średnik decyduje o sukcesie albo porażce. Kod się rozpada i nieraz trzeba wielu prób, nim nadejdzie magiczny moment, w którym to, co usiłujesz stworzyć, zaczyna żyć. Żeby się tym zajmować, potrzebne są wytrwałość i odporność na niedoskonałość – mówi Reshma.
Nasza kultura uformowała całe pokolenia idealnych dziewczynek, które w dorosłym życiu nie mają odwagi zaryzykować. Boją się mówić, co myślą, dokonywać śmiałych wyborów, upominać się o to, by ich osiągnięcia były doceniane i wreszcie – żyć tak, jak chcą, bez nieustannego poszukiwania aprobaty u innych. Od niemowlęctwa setki mikroprzekazów dziennie każe dziewczynkom być miłymi, grzecznymi i bez zarzutu. Problem polega na tym, że kiedy tak bardzo się starasz, by wszyscy cię lubili, po jakimś czasie stwierdzasz, że ty wcale sama siebie nie lubisz.
Bądź mężczyzną, zjedz sałatkę!
Opowiem Wam na coś koniec. Byłam kiedyś z mężem i dziećmi w knajpie. Przy stoliku obok usłyszeliśmy, jak ojciec mówi do syna: bądź mężczyzną, zjedz sałatkę! Bardzo nas to rozbawiło i od tej pory używaliśmy tego zwrotu przy różnych okazjach. Ostatnio byłam z córką u okulisty, wizyta wiązała się z kropleniem oczu, czego młoda szczerze nienawidzi. Kiedy przyszło co do czego, mówię do niej: Musisz być silna! Bądź mężczyzną! A moja dziewięciolatka, która najwyraźniej zapomniała o historii z sałatką, popatrzyła na mnie, jak na istotę z innej planet i mówi: silne to są kobiety! Będę silna jak kobieta!
Takie nam rośnie pokolenie. Uczmy się od nich.
***
Tekst powstał na podstawie książki „Odwagi! Nie musisz być doskonała” Reshma Saujani, z której czerpię fragmenty pełnymi garściami. I którą z całego serca polecam.