Change font size Change site colors contrast
Ciąża

Łapska z dala od krocza! Czyli nacinanie krocza wcale nie takie dobre…

27 września 2021 / Monika Pryśko

Rozmowa z dr n.

med. Maciejem Sochą, kierownikiem oddziału położniczo-ginekologicznego w Szpitalu św. Wojciecha w Gdańsku oraz kierownikiem Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.

Panie doktorze, czy to prawda, że jesteśmy fenomenem na skalę światową pod względem nacinania krocza podczas porodu?

Tak. Jesteśmy zdecydowanie w czołówce.

 

A czy to prawda, że co druga kobieta miała podczas porodu naturalnego nacięte krocze?

Bardzo trudno to stwierdzić, bo nie mamy oficjalnych statystyk. Jedyne, którymi dysponujemy, to dane fundacji Rodzić Po Ludzku. Dopiero od stycznia 2019 roku standard organizacyjny opieki okołoporodowej, który zaczął obowiązywać, nakłada obowiązek kolekcji takich danych, które są przesyłane do konsultantów wojewódzkich. Ale nie jestem przekonany do ich rzetelności. Jest mnóstwo szpitali, gdzie te dane są fałszowane.

 

Zawsze tak było?

Generalnie geografia nacięć krocza jest bardzo różna. Są kraje, gdzie nigdy się nie nacinało, nie nacina i nacinać nie będzie. Są jednak kraje, gdzie się tak robi i będzie się robiło. Natomiast w Polsce jest tak, że choć wszystkie badania naukowe przez lata mówią, że nacinanie krocza jest niepotrzebne, w Polsce rutynowe nacinania są nagminne. Według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, odsetek nacięć krocza nie powinien przekraczać 20%. To bardzo miękkie zalecenie, jak na WHO.    

 

Rozumiem, że w Polsce te zalecenia są przekraczane. 

Polska jest w czołówce czołówek. Nie wiem, z czego wynika ten fenomen. W naszym województwie, pomorskim, są dwa ośrodki III stopnia referencyjności, czyli nasz Oddział Położniczo-Ginekologiczny w Szpitalu Św. Wojciecha w Gdańsku-Zaspie i klinika uniwersytecka. W klinice UCK 70% pacjentek ma nacinane krocze, to nie są pojedyncze przypadki. Jest grupa lekarzy, która uważa, że należy nacinać krocza, bo niby tak jest lepiej. 

 

Po co w ogóle nacina się krocze?

Przede wszystkim po to, żeby uniknąć pęknięć III i IV stopnia. I i II stopień to są te nieistotne klinicznie. Stopień I jest, gdy pęka skóra, II, jeśli pęka skóra z tkanką podskórną. Stopień III obejmuje mięsień, a IV jest wtedy, gdy pochwa łączy się z odbytnicą, czyli obejmuje pęknięcie odbytu. Żeby zapobiec pęknięciom III i IV stopnia, rozwiązaniem miało być właśnie nacięcie krocza.

 

Bo pęknięcia są niepożądane?

My chcemy, żeby krocze pękało. Chcemy! Tylko żeby to był I lub II stopień pęknięcia. Proszę pamiętać, że jeżeli nacinamy krocze, to zawsze mamy II stopień. 

Gdy zacząłem pracę w Gdańsku, okazało się, że 80% kobiet ma nacinane krocze, czyli 80% musi mieć zszywane to krocze i automatycznie ma II stopień pęknięcia. Czyli jakaś procedura musiała zostać wykonana. Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Jeżeli chcemy naciąć krocze, żeby się nie pojawiło pęknięcie III i IV stopnia, to może jeszcze to by było uzasadnione. Ale statystyki pokazały, że jeżeli przyjmiemy restrykcyjny sposób nacinania, czyli staramy się zrobić wszystko, by tego krocza nie naciąć, to zmniejszymy odsetek pęknięć III i IV stopnia o 30%. 

 

Trudno to wszystko zrozumieć…

Jesteśmy w jakiejś schizofrenicznej rzeczywistości, gdzie wiele osób mówi, że trzeba naciąć krocze, żeby nie pojawiła się ,,trójka’’ lub ,,czwórka’’, po czym w 2011 roku Polskie Towarzystwo Ginekologiczne wydaje rekomendacje mówiące o tym, żeby nie stosować rutynowego nacinania krocza. Podkreślono, że w wybranych przypadkach, przy wskazaniach medycznych, nacinać to krocze, ale nie ma podstaw, by uznać, że nacięcie krocza zmniejsza odsetek pęknięć III i IV stopnia. Wręcz przeciwnie! 

 

Czyli nacięcie zwiększa ryzyko pęknięcia III i IV stopnia?

Zostały opublikowane badania mówiące o tym, że o 30% możemy zmniejszyć ryzyko pęknięć III i IV stopnia, jeśli NIE natniemy krocza. To jest bardzo trudne do zrozumienia z jednej prostej przyczyny – ponieważ okazało się, że czynnikiem ryzyka pęknięcia krocza III i IV stopnia są te same czynniki, które są w przedłużeniu nacięcia. Chodzi o to, że w tej grupie pacjentek, które miały nacięte krocze, odsetek pęknięć III i IV stopnia (w przedłużeniu rutynowego nacięcia) był tak duży, że zwiększał się nawet o 30%. 

Pacjentki myślą, że chodzi o to, by rodząca w ogóle nie pękła kontra pęknięcie. Natomiast pęknięcie I i II stopnia jest pożądane.  My chcemy, żeby krocze pękło, ale w stopniu I lub II.  

Dopiero niedawno zrozumiałem, że w słowie ,,pęknięcie” zawarty jest cały ciężar gatunkowy tego zła, że pęknięcie jest czymś złym, a nacięcie – dobrym. Nikt nie rozumie, że my chcemy pewnych pęknięć, bo one są nieistotne klinicznie. Chcemy, by naturalnie, fizjologicznie, tkanki same się rozciągnęły, ewentualnie popękały, ale delikatnie. Ten sam ciężar gatunkowy ma przetarcie, rozejście, rozdarcie i pęknięcie. To jak z ustami. Gdy mamy spierzchnięte usta i za szybko je otworzymy, również popękają nam kąciki ust.  

Finowie zrobili super badania, czy tak zwane zagrażające pęknięcie krocza jest czynnikiem ryzyka pęknięcia krocza III i IV stopnia. Nie. Czy tak zwane blednięcie krocza jest czynnikiem ryzyka pęknięcia krocza III i IV stopnia? Nie. Więc mamy dowód. 

 

Dlaczego tak ciężko to zmienić?

Położne, które mają doświadczenie 35 lat, zawsze nacinały i nie znają innego sposobu. Bardzo ciężko w ich głowach to zmienić. Lekarze, którzy tak pracowali, też mają trudności ze zmianą sposobu działania. Jak jest się młodym lekarzem, chce się walczyć, wykazać, endorfiny buzują, naoglądano się ,,Ostrego Dyżuru” i wtedy najgorszą rzeczą jest siedzieć w ciszy, spokoju i czekać na powolny rozwój porodu. Musi się coś dziać, musi być nacięcie, zszywanie, akcja. Zapomina się, po co to nacinanie w ogóle jest. 

W 2018 roku ukazała się metanaliza badań, w bazie Cochrane, miejscu, gdzie znajdują się wszystkie badania medyczne przeprowadzone w całej historii, i okazało się, że nie wolno stosować rutynowego nacinania krocza. Należy stosować selektywne, czyli w wybranych przypadkach.

 

Ale jakie są te ,,wybrane” przypadki? 

Nie znaleziono jednoznacznych wytycznych, czy dany przypadek jest wyjątkowy, czy nie. Oczywiście w Polsce zostało to zinterpretowane tak, że MOŻNA w wybranych przypadkach nacinać krocze i stało się to pretekstem do tego, by każdy przypadek traktować ,,wyjątkowo”.  

Jeden przykład. Mamy pacjentkę, której rozpadło się krocze, stan zapalny, CRP 300. Dziś dostałem odpowiedź, że to po nacięciu krocza. Co było wskazaniem do tego nacięcia? Zagrażająca zamartwica. Jeśli ktoś, kto nie jest lekarzem, usłyszy o tym, pomyśli, że dziecko umierało, trzeba było działać. Jednak zagrażająca zamartwica jest wskazaniem albo do cięcia cesarskiego, albo do kleszczy lub próżnociągu położniczego. W Polsce jednak jest bardzo łatwo manipulować uczuciami pacjentek, bo próżnociąg położniczy jest absolutnie bezpieczną techniką. Kleszcze dobrze założone też są bezpieczne. Lekarze jednak mówią: ,,wolałaby mieć pani kleszcze?’’, ,,ale co, próżnociąg?’’. To brzmi jak w średniowieczu. A tak to natną krocze, nacisną brzuch z góry, co jest zabronione, a potem mówi się pacjentce -,,uratowaliśmy dziecku życie”. Nikt na świecie tak nie robi, cały świat się z nas śmieje, ale w Polsce to funkcjonuje. W dodatku Polki to rozumieją i akceptują! 

 

Polki same nalegają na nacinanie?

Na Pomorzu spadła nam swego czasu ilość porodów, bo pacjentki nie przyjeżdżały rodzić do Gdańska, ponieważ nie stosowaliśmy rutynowego nacięcia. 

 

To chyba po prostu strach. Przyszłe mamy przychodzące do porodu myślą, że mają tylko dwie opcje – nacięcie lub rozerwanie III i IV stopnia. 

Bo pęknięcie uważane jest za coś złego. A nie jest. 

 

Może kobiety wybierają po prostu mniejsze zło. Wolą kontrolowane cięcie niż przypadkowe pęknięcie, które nie wiadomo do czego doprowadzi.

Ale właśnie wiadomo, do czego doprowadzi. My wiemy, że  w 20%, jeśli już kobieta pęknie, będzie to pęknięcie I lub II  stopnia. Czy jest ryzyko, że powstanie pękniecie III i IV stopnia? Tak, jest, ale mniejsze o 30% niż wtedy, gdy natniemy. Bo jak natniemy, to powstanie pęknięcie obok lub w przedłużeniu tego nacięcia. Pacjentka ,,dopęknie’’ do III i IV stopnia.

 

Czy można jakoś zminimalizować ryzyko pęknięcia? 

Dużo zależy od tego, w jakiej pozycji pacjentka rodzi. Paternalistyczne traktowanie rodzącej, czyli na przykład leżenie bierne na plecach, nie pomaga urodzić. Wtedy to pęknięcie faktycznie częściej się zdarza. 

Dlaczego odsetek nacięć krocza jest mniejszy, gdy kobieta rodzi w pozycji kucznej, innej niż horyzontalna? Bo nie ma jak naciąć! Okazuje się, że jakoś te dzieci się rodzą bez nacięcia. Rodzenie w pozycji kucznej to mniej pęknieć III i IV stopnia. 

 

Widać to w statystykach oddziału, którym pan doktor kieruje?

Zebraliśmy nasze statystyki i pod koniec 2018 roku (jestem kierownikiem Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu Św. Wojciecha w Gdańsku-Zaspie od marca 2018 roku) okazało się, że przez 10 miesięcy zaczynając od kilkudziesięciu procent nacięć krocza, pod koniec roku mieliśmy tylko 10%. O ponad 20% zmniejszyliśmy odsetek nacięć krocza. W czerwcu 2019 okazało się, że zmniejszyliśmy statystycznie o 30%. Sięgnęliśmy idealnie statystyk światowych. Mieliśmy rację – jak przestaniemy stosować rutynowe nacinanie krocza, które ma czemuś zapobiec, to tak naprawdę mamy mniej tego, czemu chcieliśmy zapobiec.

 

Czy kobiety w ciąży wiedzą, czym to nacięcie grozi w przyszłości?

Podczas kolejnego porodu jest dużo większe ryzyko pęknięcia III i IV stopnia. Jeśli do drugiego porodu idzie kobieta, która miała nacięcie krocza z szyciem i ta, która nie miała nacięcia, to o 60% częściej pęknięcie zdarzy się tej, która już raz była nacięta. Ale są też inne efekty uboczne. Zaburzony jest kontakt skóra do skóry, bo tę mamę lekarz musiał obejrzeć po porodzie, podać znieczulenie i zszyć. 

Jednak to, co mnie najbardziej interesuje, to związek uroginekologii, uropołożnictwa.

Te pacjentki, które miały nacięcie krocza, częściej doświadczają zaburzeń statyki narządów miednicy. Chodzi o tzw. wypadające macice, które notabene są wypadającymi przez przednią ścianę pochwy pęcherzami moczowymi. 

Dwa lata temu zdefiniowano też kolejny problem dotykający kobiety, które miały nacięte krocze podczas porodu, czyli tzw. zespół luźnej pochwy. Pacjentki mówią, że mają problem z seksem, bo nie mogą mięśniami pochwy objąć prącia. Kobiety później cierpią na nietrzymanie moczu, zaburzenia w postrzeganiu własnego ciała, wtórnie lub pierwotnie postrzegania swoich funkcji seksualnych, roli w związku. To jedno nacięcie powoduje wiele dolegliwości w przyszłości, zarówno fizycznych, jak i psychicznych. 

 

Dlaczego nie mówi się o tym w konsekwencji kolejnego porodu?

Bo to jest trudne! Ale bardziej tragiczne są te jeszcze późniejsze konsekwencje, czyli nietrzymanie moczu 15 lat po porodzie, albo ukryte uszkodzenia zwieracza odbytu. Wtedy przy zwykłym kichnieciu kobieta brudzi bieliznę… 

 

Czy to jeden z powodów, dla których kobiety nalegają na cesarskie cięcie? 

Oczywiście, że tak. Nasze województwo, pomorskie, ma najniższy odsetek cięć cesarskich, a wśród ośrodków III stopnia referencyjności jesteśmy numerem 1. w Polsce. Mamy najmniej cięć cesarskich, przy jednocześnie najlepszych wynikach jeśli chodzi o bezpieczeństwo. 

 

A jak jest dziś ze statystykami nacięć?

Teraz mamy 5% nacięć krocza, a i tak uważam, że to dużo. Mamy ich tak niewiele, bo zmieniliśmy filozofię porodu. Delikatnie, spokojnie, dłużej. Uważam, że poród powinien trwać 3 dni, od tych pierwszych delikatnych skurczów, do szczęśliwego finału. 

 

Może kobiety przeczytają ten wywiad i spojrzą nawzajem na swoje karty ciąży, przekonają się, że pęknięcia dotyczą większości kobiet i nie ma się czego bać, natomiast należy unikać nacięć?

Problem w tym, że nie każdy lekarz to zapisuje. U nas położne chronią krocze. Wprowadziłem zasadę ,,hands of crotch’’, czyli ,,łapska z dala od krocza’’. Chodzi o to, by nie przyspieszać, nie nacinać, ale przytrzymywać główkę, niech główka sama się urodzi.  

 

Skoro nie wolno przyspieszać, skąd to ciśnienie na sali porodowej ,,przyj’’, ,,teraz’’? 

Teraz nie wolno nam mówić rodzącej, że ma przeć, dlatego że pacjentka biorąc wdech i prąc, nie jest w stanie kontrolować mięśni krocza i odbytu, ma tak zwane parcia naglące. Nadaktywność mięśnia wypieracza właśnie powstaje między innymi w wyniku parcia sterowanego głosem podczas porodu.  

Matka natura świetnie to wymyśliła. Okazuje się, że w grupie kobiet, których nie instruuje się, jak dokonywać parcia, rodzące prą spontanicznie w odpowiedzi na ból, prą dużo później niż w przypadku, gdy decyduje położna, a więc mniej to boli. Organizm sam nas instruuje. 

 

Bardzo optymistyczny scenariusz. Jednak mam wrażenie, że tych pozytywnych historii porodowych jest mniej, niż tych traumatycznych. 

To jest takie pole do manipulacji. Przychodzi pacjentka z planem porodu i mówi, że nie życzy sobie nacięcia krocza. Ale gdy położna mówi: ale ja muszę, dziecko się dusi, inaczej umrze!, wtedy każda kobieta zgodzi się w takiej sytuacji na nacięcie i to w kilku miejscach jednocześnie!  To jest bardzo nieuczciwe. Pacjentka ufa personelowi, ufa położnej, a zdarza się, że jest manipulowana.

 

Czy są badanie zestawiające nacięcie krocza a późniejsze udane życie seksualne?        

Tak. Mniej więcej o 30% pogarsza się życie seksualne po nacinaniu krocza. Kwestią jest też nasze podejście do wyglądu i estetyki. Bo lekarz zszywa tak, by dobrze wyglądało, ale to, co dobrze wygląda, nie zawsze dobrze funkcjonuje. Bardzo często też szyją położne, z całym szacunkiem dla ich wiedzy, ale nie są chirurgami. 

 

Ile się goi rana po nacięciu?

Troszeczkę dłużej niż rana po cięciu cesarskim. Ale oczywiście wszystko zależy od tego, kto zszywa. Pacjentka zszywana jest w pozycji ginekologicznej, ale jak wstaje, to te tkanki zaczynają się inaczej układać. Ta skóra jednak pracuje i tkanki się przesuwają. Trzeba o tym pamiętać.

 

Czy kobieta ma wpływ na to, czy zostanie nacięta, czy nie? Nie chodzi mi o zgodę lub przyniesiony do szpitala plan porodu, ale działania, które mogą złagodzić jej poród?

 

W całej grupie kobiet, które mają dolegliwości po porodzie naturalnym, są te pacjentki, które nie pracowały w ciąży, nie ćwiczyły, nie uprawiały seksu, źle się odżywiały, nie były przygotowane do porodu, nie współpracowały w czasie porodu, nie akceptowały bólu. Ciężko przeprowadzić poród, jeśli pacjentka nie akceptuje tego, że dziecko przeciska się przez jej narządy rodne, że to boli, jeżeli rodzi w pozycji horyzontalnej, a nie kucznej. 

W Standardzie Opieki Okołoporodowej, który jest dokumentem w randze ustawy, mamy wpisane niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu, czyli na przykład zmiana pozycji. Wtedy zmienia się odczuwanie bólu, mniej się boimy, mamy mniej hormonów stresowych, mniej napinamy mięśnie, akceptujemy cały proces.

To jak wzięcie udziału w maratonie. Ja bym teraz nie wziął udziału, bo bym nie dał rady, ale gdybym wiedział, że mam się przygotować, to bym się nie wahał. Wiem, że będzie bolało, że będzie mi się chciało pić, że będzie mi słabo, że będzie mi się kręciło w głowie, że nawet będą jakieś kontuzje, ale chcę dobiec do mety i dostać tę nagrodę. 

Dla kobiety tą nagrodą jest zdrowe dziecko.  

 

____________________________________________________

 

Przeczytaj poprzednią rozmowę z dr n. med. Maciejem Sochą:

>> Seks w ciąży to doskonały pomysł!

Ciało

Słomiana Pracownia – Sekret Piękna w Darach Natury

8 września 2023 / The Mother Mag

W dzisiejszym zabieganym świecie, pełnym różnych produktów do pielęgnacji, niezwykle ważne jest, abyśmy zastanowili się nad tym, co nakładamy na naszą skórę.

Naturalne kosmetyki stają się coraz bardziej popularne, a ich fenomen wynika z troski o zdrowie, środowisko i piękno. W tym artykule przeniesiemy się w świat naturalnych kosmetyków, odkrywając, dlaczego coraz więcej osób zakochuje się w ich dobrodziejstwach i dlaczego warto dać im szansę. Gotowi na podróż przez krainę urody i zdrowej skóry, wspieraną przez dar natury?

W dzisiejszych czasach coraz więcej osób zwraca uwagę na skład kosmetyków, jakie stosuje na co dzień. Świadomość o wpływie chemii i sztucznych substancji na naszą skórę oraz środowisko skłania wielu do poszukiwań alternatywnych rozwiązań. Jednym z coraz bardziej popularnych trendów w dziedzinie urody i pielęgnacji jest stosowanie naturalnych kosmetyków. Dlaczego warto się na nie zdecydować? Oto kilka powodów, które przekonają was do naturalnych produktów.

Nasza redakcja testowała i pokochała kosmetyki marki Słomiana Pracownia.  To polska rodzinna firma, która przekształca moc roślinnych składników w produkty pielęgnacyjne o niezwykłej sile. Historia tej marki jest historią pasji do natury i zamiłowania do zdrowej pielęgnacji. Od samego początku firma dążyła do tego, aby tworzyć kosmetyki oparte na składnikach naturalnych, o najwyższej jakości.

Naturalność w Sercu Filozofii

Filozofia Słomianej Pracowni opiera się na naturalności. To miejsce, gdzie nie tylko każdy produkt, ale także każdy składnik jest dokładnie analizowany pod kątem jego pochodzenia i wpływu na skórę. Firma wykorzystuje tylko i wyłącznie składniki pochodzenia naturalnego, takie jak oleje roślinne, ekstrakty ziołowe czy olejki eteryczne. To gwarancja, że na Twojej skórze nie znajdzie się miejsce dla sztucznych substancji chemicznych czy konserwantów.

Produkty Dopasowane do Indywidualnych Potrzeb

Nasze testerki przez dłuższy czas stosowały kosmetyki marki Słomiana Pracownia i każda z nas znalazła coś dla siebie. Marka oferuje bowiem szeroki asortyment produktów, które można dopasować do swoich indywidualnych potrzeb. Bez względu na rodzaj skóry czy problemy, z którymi się borykasz, marka ma coś specjalnie dla Ciebie. Od nawilżających kremów po naturalne mydełka, wszystkie produkty są starannie opracowane, aby dostarczyć Twojej skórze najlepszą pielęgnację. Najbardziej spodobały nam się masła do ciała. Słomiana pracownia zaskoczyła nas wariantami tego produktu. Naszym faworytem stało się masło organiczne z Mango. Wspaniale pachnie, bardzo dobrze nawilża i co najbardziej miło nas zaskoczyło, proces nakładania masła jest wręcz uzależniający. Bierzecie porcję masła i rozpuszczacie go ciepłem dłoni. To jest tak miły i kojący proces, że po kąpieli czy prysznicu każda z nas czekała właśnie na ten krok pielęgnacji, aby nałożyć już masło na ciało. Dla osób lubiących mocniejsze zapachy, proponujemy opcję śliwka w z pomarańczą lub zaskakującą kompozycję zapachową marchewkowe may chang. Skład maseł to czysta natura – w 100% w swoim składzie posiadają nierafinowane, zimnotłoczone, organiczne tłuszcze i oleje.

Słomiana Pracownia to również raj dla koneserek relaksujących kąpieli. Próbowałyśmy wielu produktów tej marki i każdy z nich zdecydowanie przypadł nam do gustu. W ofercie marki znajdziecie pięknie pachnące kule do kąpieli o m.in zapachu eukaliptusa i tymianku, róży czy lawendy i czarnuszki.  Dzięki jednej niedużej kuli w każdej chwili możesz zafundować sobie domowe SPA. Słomiana Pracownia bardzo dba o jakość swoich produktów i tak np. do produkcji kuli z cytryną i mięta marka wykorzystuje:

  • Własnego maceratu cytrynowego, który wytwarzamy na bazie wysokiej klasy hiszpańskiej oliwy z oliwek i ekologicznych cytryn. W ten sposób wydobyliśmy z cytryny to co najlepsze i całe jej bogactwo zamknęliśmy w tej właśnie kuli.

  • Nierafinowanego masła shea, które wydobywane jest z nasion drzewa Masłosza – Parka rosnącego dziko na sawannach Afryki Zachodniej. Dzięki cudownym właściwościom pozyskiwanego z nich oleju nazywane jest przez lokalnych mieszkańców drzewem życia. Masło shea jest hipoalergiczne, nie zawiera konserwantów, dodatków zapachowych, ani żadnych sztucznych substancji. Dzięki dużej zawartości witamin A i E znakomicie pielęgnuje skórę pozostawiając na niej delikatny filtr lipidowy.

  • Oleju kokosowego nierafinowanego. Olej ten tłoczony na zimno zachowuje maksimum swoich odżywczych i pielęgnacyjnych wartości.

 

Kolejnym miłym zaskoczeniem były testy soli do kąpieli. Sól do Kąpieli Słomiana Pracownia – to zdecydowanie Twój czas na relaks …

Puder do kąpieli 4 SOLE pozwoli Ci zaoszczędzić mnóstwo miejsca w łazience. Jego bazą są cztery najbardziej cenione i lubiane sole. Zamiast kilku opakowań zadowolisz się jednym, które elegancko wkomponuje się w Twoje domowe spa.

4 SOLE to specjalnie przygotowana mieszanka najlepszych i najczęściej stosowanych soli przy zabiegach spa, kąpielach relaksacyjnych i bio-regeneracji. Dodatkowo wzbogacona jest o naturalne olejki eteryczne i wysokiej klasy oliwę z oliwek, która zapobiega wysuszeniu skóry po kąpieli. Mieszankę cechuje niesamowita mnogość minerałów i pierwiastków, których obecnie brakuje każdemu z nas.

4SOLE swoje super moce zawdzięcza zawartości:

  • SOLI EPSOM która jest bogatym źródłem magnezu i siarki, a te dwa pierwiastki są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu każdego z nas. To wyjątkowe połączenie gwarantuje nieocenione działanie terapeutyczne. Skutecznie odtruwa, dokładnie oczyszcza, odkwasza, wyraźnie odmładza, a także relaksuje, działa antybakteryjnie, przeciwgrzybicznie i przeciwłojotokowo

  • SOLI Z MORZA MARTWEGO za sprawą bogatego składu posiada wyjątkowe właściwości pielęgnacyjne i terapeutyczne. W soli z Morza Martwego występuje wysokie stężenie związków krzemu, wapnia, magnezu, potasu, żelaza, jodu, fluoru, bromu, sodu, glinu, bromu i wielu innych związków, mających działanie wzmacniające i regenerujące skórę

  • SOLI HIMALAJSKIEJ, która ma różową barwę i jest wydobywana w górskich pasmach Himalajów, gdzie miliony lat temu znajdował się słony ocean. Swój naturalny kolor zawdzięcza dużej zawartości liczby pierwiastków chemicznych. Usuwa toksyny, reguluje ciśnienie krwi, poprawia stan skóry nawilżając ją i ujędrniając, znacząco zmniejsza cellulit i wzmacnia odporność

  • SOLI KAMIENNEJ z Kłodawy, która jest najbogatszym źródłem „pierwiastków życia” czyli mikroelementów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. Kąpiel z dodatkiem soli nie tylko relaksuje i odpręża ale także oczyszcza. Ma właściwości detoksykacyjne, rozluźniające i kojące. Szczególnie pomocna jest przy bólach mięśni i stawów

  • OLEJKU KAJEPUTOWEMU, którego właściwości lecznicze od dawna znane były australijskim aborygenom. Używali oni liści do opatrywania ran i inhalacji. Olejek kajeputowy był jednym z pierwszych produktów sprowadzonych z Azji Południowo-Wschodniej przez Holendrów do Europy w XVIII w. Olejek kajeputowy jest antyseptykiem płuc, układu pokarmowego i dróg moczowych. Posiada silne właściwości antypasożytnicze, przeciwzapalne i rozluźniające, przeciwdziała obrzękom żył

  • OLEJKOWI BERGAMOTKOWEMU, który ma świeży, kwiatowo pachnący zapach rozpoznawalny w herbacie Earl-Grey. Olejek ten ma właściwości antyseptyczne i antywirusowe. Jest naturalnym dezodorantem, wykazuje skuteczne działanie na bakterie powodujące rozkład potu.

Testowałyśmy również Sól karnalitową-  to szczególny, a zarazem najcenniejszy rodzaj soli z Morza Martwego. Nazywana jest solą magnezowo – potasową ze względu na karnalit, który stanowi jej główny składnik. Bardzo wysoka zawartość tych pierwiastków może sprawić wrażenie lekko oleistej i wilgotnej soli. Zjawisko to jest naturalne i pożądane. Sól jest w 100% naturalna, wysoko zmineralizowana i ma charakter terapeutyczny. Magnez  w niej zawarty jest zaliczany do najcenniejszych biopierwiastków. Sól karnalitowa działa relaksacyjnie, odprężająco, regeneruje ciało po wysiłku fizycznym i przyśpiesza wydalanie toksyn z organizmu. Regularnie stosowane kąpiele i kompresy pomagają w likwidacji cellulitu, odżywiają i regenerują skórę poprawiając jej ukrwienie. Oczywiście w trakcie zabiegów skutecznie uzupełniamy niedobór magnezu i potasu w naszym organizmie.

Kąpiel Karnalitowa to nie tylko rytuał dla zdrowia ale również dla zmysłów. Z jej pomocą,  z łatwością  wyczarujecie sobie domowe SPA, a zapach unoszący się w kąpieli sprawi, że będzie się liczyło tylko „tu i teraz”. O zmysł węchu zadbają starannie dobrane  naturalne olejki eteryczne:

– ze słodkich pomarańczy, olejek ten wykazuje właściwości antyseptyczne, przeciwskurczowe, tonizujące, antydepresyjne i uspokajające. Ułatwia zasypianie i odpręża

– rozmarynowy, olejek ten pozyskiwany jest z krzewu rozmarynu. Wykazuje właściwości antyseptyczne, tonizujące, bakteriobójcze, antyreumatyczne, antydepresyjne i rozgrzewające. Łagodzi bóle głowy i objawy zmęczenia. Oddziałuje na układ nerwowy, usprawniające procesy myślowe i zwiększając koncentrację

– i najcenniejszy elemi, pozyskiwany jest z żywicy drzewa kanarecznika zwyczajnego. Ma delikatny pieprzny i cytrusowy aromat. Jego zapach przynosi poczucie głębokiego spokoju i relaksu

Wszystkie składniki wiąże wysokiej jakości Hiszpańska oliwa z oliwek. Pozwala ona na zachowanie aromatu i zapobiega przed wysuszeniem skóry w trakcie kąpieli. Po wyjściu z wanny na skórze zostaje bardzo delikatny film.

Etyczna Produkcja i Odpowiedzialność Społeczna

Kosmetyki od Słomianej Pracowni to nie tylko gwarancja naturalności, ale także etycznej produkcji. Firma dba o to, aby wszystkie składniki były pozyskiwane w sposób etyczny, a proces produkcji odbywał się z poszanowaniem środowiska i ludzi. To również marka zaangażowana społecznie, wspierająca lokalne inicjatywy i organizacje. To nie tylko firma kosmetyczna, to prawdziwa miłość do natury i pielęgnacji. Jeśli szukasz kosmetyków, które nie tylko przyniosą korzyść Twojej skórze, ale także pomogą Ci poczuć się bliżej natury, to Słomiana Pracownia jest właśnie dla Ciebie. To marka, która udowadnia, że natura jest największym luksusem, jaki możemy sobie zapewnić w codziennej pielęgnacji.

Naturalność dla Zdrowia Skóry

Naturalne kosmetyki to produkty, które bazują na składnikach pochodzenia naturalnego. Oznacza to, że nie zawierają szkodliwych substancji chemicznych, które mogą podrażniać skórę, wywoływać alergie lub przyczyniać się do długotrwałych problemów skórnych. Sztuczne barwniki, konserwanty, parabeny i substancje petrochemiczne, które często znajdują się w tradycyjnych kosmetykach, są zastępowane naturalnymi alternatywami, takimi jak oleje roślinne, ekstrakty ziołowe czy wosk pszczeli. Dzięki temu skóra jest lepiej tolerowana, a reakcje alergiczne czy podrażnienia są znacznie mniej prawdopodobne.

Przyjazne Dla Środowiska

Naturalne kosmetyki są nie tylko przyjazne dla naszej skóry, ale także dla środowiska. Produkcja tradycyjnych kosmetyków może generować dużo odpadów i zanieczyszczać środowisko naturalne. W przypadku naturalnych kosmetyków, składniki pochodzenia roślinnego często są uprawiane ekologicznie, bez użycia pestycydów czy sztucznych nawozów. Ponadto, opakowania naturalnych kosmetyków często są bardziej przyjazne dla środowiska, np. szkło, papier czy materiały biodegradowalne.

Efektywność i Skuteczność

Naturalne kosmetyki nie tylko dbają o naszą skórę, ale także są często równie skuteczne, jeśli nie bardziej, niż ich syntetyczne odpowiedniki. Oleje roślinne, takie jak olej arganowy czy kokosowy, mogą dostarczać skórze cennych składników odżywczych, nawilżać i pomagać w regeneracji. Roślinne ekstrakty, takie jak aloes czy zielona herbata, mają właściwości łagodzące i przeciwzapalne, co może pomóc w zwalczaniu trądziku i innych problemów skórnych.

Etyczna Produkcja i Wspieranie Lokalnych Producentów

Wybierając naturalne kosmetyki, często wspieramy mniejszych producentów, którzy stawiają na etyczną produkcję i fair trade. To oznacza, że składniki są pozyskiwane w sposób sprawiedliwy, a producenci dbają o dobre warunki pracy swoich pracowników. To także może mieć wpływ na jakość produktów, ponieważ producenci naturalnych kosmetyków często wkładają serce w to, co robią.

Indywidualne Podejście do Pielęgnacji

Naturalne kosmetyki pozwalają także na bardziej indywidualne podejście do pielęgnacji skóry. Możemy dostosować produkty do naszych własnych potrzeb, wybierając oleje, hydrolaty czy masła odpowiednie dla naszego typu skóry. To pozwala na bardziej kompleksową pielęgnację i lepsze efekty.

Warto jednak pamiętać, że naturalne kosmetyki nie zawsze oznaczają, że są one wolne od alergenów czy mogą być stosowane przez każdego. Każda skóra jest inna, dlatego warto wypróbować różne produkty i znaleźć te, które najlepiej odpowiadają naszym potrzebom.

Podsumowując, naturalne kosmetyki to nie tylko trendy w dziedzinie urody, ale przede wszystkim dbałość o naszą skórę, zdrowie i środowisko. Wybierając je, możemy cieszyć się piękną i zdrową skórą, jednocześnie wspierając producentów, którzy stawiają na etyczną produkcję. To zdecydowanie krok w dobrym kierunku dla naszej urody i planety.

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo