Change font size Change site colors contrast
Wnętrza

Mieszkanie w kamienicy na warszawskiej Pradze

25 stycznia 2020 / Małgorzata Seta

Małgorzata, która odnowiła mieszkanie w kamienicy na warszawskiej Pradze, kupiła wymarzone 68 m 2 za życiowe oszczędności plus kredyt, wiadomo.

W zabytku, na ostatnim piętrze, bez windy, bez pieniędzy na remont i wykończenie, bez samochodu.

Za to z entuzjazmem, dwoma pięknie kutymi balkonami i nieziemskim widokiem. No Paryż, myślała. Remont przecież ogarnę.
A ogarnięcia wymagało wszystko. Tynki, instalacje i większość okien nadawały się do wymiany. Parkiet i ślusarska drzwiowa do renowacji. Chciała uratować w tej ruinie, co tylko było można. W końcu to zabytek. I zanim uzyskała wszystkie możliwe pozwolenia na remont, prawie sama stała się zabytkiem, żartowała.

 

Baza mieszkania to gra kontrastów czerni i bieli. Akcenty kolorystyczne pojawiają się sporadycznie – tu w formie soczystej limonki i butelkowej zieleni siedzisk. Stolik z ceramicznym blatem jest z Allegro, a patyczak z białym blatem to pamiątka z wyjazdu integracyjnego – Pani z wypożyczalni kajaków z chęcią się go pozbyła. Odnowiony służy i znowu cieszy oko.

Rozkładany, przedwojenny stół został przywieziony z Łodzi. Doliczając koszty transportu i tak był najtańszy w sieci.

 

Ale prawdziwą szkołę pokory i kombinowania miała dopiero przed sobą. Bo nikt jej nie powiedział, że jak skuje wszystkie tynki i wyniesie z czwartego piętra te 14 ton gruzu, to żadna firma jej nowych tynków nie zrobi. Bo mieszkanie w kamienicy jest bez windy, bo wąsko, bo żadnej maszyny się tą klatką schodową nie wniesie, bo nam się nie opłaca, bo Pani zwariowała. Nikt też nie powiedział, że jak się wybierze najtańszą ofertę na renowację okien, to te okna potem znikają razem z kluczami i zaliczką, a abonent „Robert Renowacja” jest czasowo niedostępny. A czasowo jest właśnie połowa listopada. Ostatecznie tynki zrobił jej Pan Janek, lat 65, pamiętający jeszcze metodę tradycyjną, czyli ręczną. A okna znalazły się dwa miesiące później, gdzieś pod Warszawą, w opuszczonym magazynie. Abonent Robert się nie znalazł.
Potem poszło z górki. Styl eklektyczny wybrał się sam, bo fundusze były prawie zerowe. Trzeba było mądrze ożenić IKEA z Allegro, olx z wyprzedażą i śmietnikiem. Mądrze, czyli bardziej swojski vouge niż kolorowe jarmarki.

 

Fotel z lat ’70 (proj. Henryk Lis) to śmietnikowa zdobycz, którą przyjaciółka Małgorzaty obiła welurową, butelkową zielenią.

Kuchnia to kombinacja mebli z IKEA i autorskich rozwiązań właścicielki. Czarna wyspa skrywa w sobie ikeowskie szafki. Duży blat marmurowy był zdecydowanie najdroższą imprezą tego remontu, ale to bardzo udana impreza była! 😉 


Remont w pojedynkę i bez auta średnio rokował na szybki finisz. Barter z kumplem po Budownictwie okazał się świetnym rozwiązaniem. Ja Tobie projekt trzech łazienek dla Twoich rodziców (akurat postawili dom), Ty mi ogarniasz ten remontowy chaos. Czyli jesteś dostawcą, szoferem, terapeutą, wkrętem i śrubokrętem. Potem były miesiące czyszczenia cegieł, płacz nad miską ustępową (kto wybierał ten wie) i szukanie mebli estetycznych, acz tanich. Małgorzata pamięta z tego okresu tyle, że najlepsze maseczki na pył to te z Castoramy i że okulary remontowe nie uwzględniają noszenia okularów korekcyjnych.

Mozaika na ścianach łazienki pojawia się tylko tam, gdzie to naprawdę konieczne – w okolicy wanny i umywalki. Lampki łazienkowe zrobione są z drewnianych klocków siostrzeńców kolegi z Budownictwa (do dzisiaj nie wiedzą 😉).


Wprowadziła się rok później, pierwszego listopada, z kumplem po Budownictwie. Bo z tego barteru wyszło sporo ciekawych historii do opowiadania, całkiem fajne mieszkanie z kamienicy i wspaniała Córka.

 

 Sypialnia to minimalistyczne zestawienie niezbędnych do życia mebli, uatrakcyjnione prostym zabiegiem na ścianie – morską lamperią.

Komoda to klasyk IKEA. Wymienione zostały tylko uchwyty – zrobione z lumpeksowego paska (trzy złote, zero groszy) i złotych wkrętów. 

Autorka i projektantka: Małgorzata Seta
Autorzy zdjęć: Alicja Kozak i Przemysław Kuciński

Wnętrza

Mieszkanie w starej szkole w Amsterdamie

16 sierpnia 2017 / Emilia Pryśko

Stuletni budynek szkoły w centrum Amsterdamu został w 2014 roku zamieniony w 10 nowoczesnych apartamentów przez Standard Studio.

Każdy apartament ma inny układ oraz wykonano go z innych materiałów, zgodnie z życzeniem mieszkańców. Tym, co je łączy, jest wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań, jak technologia solarna, naziemne pompy ciepła czy zielony dach. Dzięki nim budynek ma minimalny poziom emisji. Brzmi ciekawie, ale tylko jedno z...

Stuletni budynek szkoły w centrum Amsterdamu został w 2014 roku zamieniony w 10 nowoczesnych apartamentów przez Standard Studio. Każdy apartament ma inny układ oraz wykonano go z innych materiałów, zgodnie z życzeniem mieszkańców. Tym, co je łączy, jest wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań, jak technologia solarna, naziemne pompy ciepła czy zielony dach. Dzięki nim budynek ma minimalny poziom emisji. Brzmi ciekawie, ale tylko jedno z mieszkań zrobiło na nas duże wrażenie.

Apartament, który chcemy Wam pokazać, został zaprojektowany dla 4-osobowej rodziny. Pokój nauczycielski oraz jedna z klas zostały zamienione na przestronny pokój dzienny i sypialnie. Wielkim atutem przestrzeni są wysokie sufity, które umożliwiły stworzenie antresoli. To dzięki antresolom udało się rozdzielić strefę dzienną, rodzinną apartamentu od strefy prywatnej i połączyć 5 elementów: salon, kuchnię, jadalnię, miejsce do zabawy dla dzieci oraz niewielką pracownię we wspólną, 100 metrową, rodzinną przestrzeń.

Jeżeli zastanawiacie się, gdzie 4-osobowa rodzina trzyma wszystkie niepotrzebne na co dzień rzeczy, bo przecież wnętrza na zdjęciach wyglądają tak nieskazitelnie, odpowiedź jest jedna. Schowki pod schodami, czyli specjalnie zaprojektowane meble, które nie tylko pomieszczą rodzinne szpargały, ale też dziecięce zabawki. Te same schowki są jednocześnie siedziskami i miejscem do zabawy. Sprytne.

Jak z budynku szkoły udało się stworzyć rodzinne mieszkanie? Betonowe podłogi i stalowe schody to ukłon w stronę historii tego budynku. Sklejka, z której wykonanych jest większość mebli, to nowoczesność, ciepło i przytulność. Razem tworzą niepowtarzalny, rodzinny apartament, idealny dla nowoczesnej i świadomej 4-ki z Amsterdamu.

 

KOMENTARZ ARCHITEKTA

DAGMARA RAPIŃCZUK

Absolwentka Architektury na Politechnice Gdańskiej oraz Architektury wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Doświadczenie zdobywała w wielu trójmiejskich biurach projektowych. Obecnie prowadzi własną firmę pod nazwą Pani Architekt. Uwielbia piękne wnętrza i ciekawych ludzi. W wolnych chwilach z ogromną pasją oddaje się podróżom i gotowaniu.

fot. Hanna Połczyńska

 

Odrestaurowywanie starych budynków i zamienianie ich na mieszkania o podwyższonym standardzie to trend utrzymujący się na rynku od lat. Świętuje on swoje tryumfy w całej Europie.

Apartament mieszczący się w starej szkole w Amsterdamie to czystość nowoczesnych form połączona z historycznymi elementami budynku. Spotykają się tu ikony światowego designu, jak chociażby wspaniałe krzesło EPC DSR projektu Charles’a & Ray Eames’ów z meblami z ubiegłego wieku: komodami z lat 80 czy starym pianinem. Przemyślany plan pozwala na bardzo czyste oddzielenie stref dziennej i nocnej. Wszechobecna biel ścian daje poczucie niesamowitej przestrzeni. Pomimo swojej sterylności apartament sprawia wrażenie przytulności, dzieje się to za sprawą drewnianych elementów wystroju oraz roślinności doniczkowej. Na uwagę zasługuje wspaniałe wykorzystanie przestrzeni pod schodami jako miejsca do przechowywania, którego w mieszkaniach, jak wynika z moich rozmów z klientami, zawsze jest za mało. Elementem, który absolutnie mnie urzekł, jest tak zwana koza, czyli mały wolnostojący kominek. Idealnie wpasowuje się w salonową przestrzeń. Jego zadaniem w tym wypadku nie jest ogrzewanie całego apartamentu, ale umilanie zimnych wieczorów spędzanych w gronie rodziny.  

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to bardzo wysoko zaprojektowane szafki w kuchni. Nawet jeśli będą one pełniły funkcje czysto estetyczne, jak na załączonych zdjęciach, to od czasu do czasu trzeba tam będzie posprzątać, szczególnie że kurz będzie widać z antresoli. Na szczęście ktoś kiedyś zaprojektował drabinę – tutaj na pewno się przyda 🙂

 

Architekci prowadzący:Wouter Slot & Jurjen van Hulzen @ Standard Studio
Lokalizacja: Elisabeth Wolffstraat, Amsterdam, Holandia
Rok ukończenia: 2014
Powierzchnia: 100 m2

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo