Change font size Change site colors contrast
Styl życia

Matka na gigancie

9 sierpnia 2018 / The Mother Mag

Aż 68% matek zostawia swoje małe dzieci!

Czy o tym zjawisku należy już informować opiekę społeczną?   Zbliża się weekend. Dziecko przekazujesz w dobre ręce i bierzesz się za pakowanie. Nie potrzebujesz wielu rzeczy, w końcu to krótki wypad z przyjaciółką. Przed Wami godziny spacerowania z celem lub bez celu po tym mieście, które kochasz lub którego jeszcze nie znasz. Będziesz pić gorącą...

Aż 68% matek zostawia swoje małe dzieci!

Czy o tym zjawisku należy już informować opiekę społeczną?

 

Zbliża się weekend. Dziecko przekazujesz w dobre ręce i bierzesz się za pakowanie. Nie potrzebujesz wielu rzeczy, w końcu to krótki wypad z przyjaciółką. Przed Wami godziny spacerowania z celem lub bez celu po tym mieście, które kochasz lub którego jeszcze nie znasz. Będziesz pić gorącą kawę, poczytasz, pomyślisz w spokoju. Będziesz miała własny kawałek ciasta. Wyśpisz się! Brzmi jak marzenie? Raczej jak coś, co bardzo dobrze znasz, statystyczna czytelniczko The Mother Mag!

Tutaj macie głos!

Chcemy tworzyć TMM razem z naszymi Czytelniczkami, dlatego zapytałyśmy Was o doświadczenia, marzenia i potrzeby w zakresie wyjazdów bez dzieci. Tak, tych bezczelnych, samolubnych wycieczek do krainy dorosłych ludzi. Ciekawiło nas, czy takie urlopy są tylko OD dzieci, czy też DLA dzieci? Jak często się zdarzają takie wyjazdy, ile trwają, ile wydajecie na nie pieniędzy i ile emocji Was kosztują? Czy rodzina patrzy krzywo na takie eskapady, czy raczej pomaga Wam szukać tanich lotów? Co robicie, kiedy jesteście same i co Wam to daje? Teraz już wiemy wszystko!

Możesz więcej, droga matko

Prawo pracy pozwala nam wrócić do pracy po urodzeniu dziecka w zmniejszonym wymiarze godzin i gwarantuje utrzymanie stanowiska. Żłobki i przedszkola zapewniają opiekę i zabawę maluchom przez niemal cały dzień. Mężczyźni już wiedzą, że prowadzenie domu i wychowanie potomstwa to gra zespołowa i nawet jeśli to Ty jesteś kapitanem, to jemu już nie wypada grzać ławki. Współczesna kobieto, masz tyle praw i swobód, o których mogłaby marzyć Twoja babcia, a nawet matka! Czyżbyś wywalczyła sobie te wszystkie benefity, bo kochasz swoje dzieci mniej niż wcześniejsze pokolenia kobiet?

To wszystko z miłości

Instynkt macierzyński i matczyne uczucia nie straciły mocy od czasów polowań na mamuty. Zmienił się tylko sposób ich realizacji. Matki 2017 chcą korzystać z możliwości, jakie daje im XXI wiek. Chcą mieć ciastko i jeść ciastko. Wiedzą, że udane życie zawodowe, satysfakcja, spełnienie, szansa na realizowanie pasji i sprawianie sobie przyjemności nie stoi w sprzeczności ze szczęśliwą rodziną. Nie chcemy już być domowymi cierpiętnicami, nie chcemy obarczać dzieci odpowiedzialnością za to, że zrezygnowałyśmy dla nich z życia. Nie chcemy wychowywać pokolenia silnych kobiet za pomocą usuwania się w cień. Nie boimy się sięgnąć po przyjemności, które jeszcze 20 lat temu były zakazanym owocem.

Jadę!

7 na 10 kobiet zapytanych przez TMM o to, czy wyjechały kiedyś bez dzieci, odpowiada twierdząco! Jedna mówi, że jeszcze tego nie zrobiła, ale już o tym myśli.

– Wyjeżdżam dość często. Co 3-4 miesiące. Na kilka dni lub na weekend – Joanna, 39-letnia matka trójki dzieci w wieku 4-9 lat, zapewnia, że nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia. Jak mówi, taki wyjazd pozwala jej chociaż na chwilę być znowu sobą sprzed kilku lat i zatęsknić za rodziną. A po powrocie? – Przez pierwszych kilka dni jestem wspaniałą, wyluzowaną mamą, która po samotnym weekendzie nadrabia czas z dzieciakami. Wtedy bardziej chce mi się bawić, wspólnie gotować. Stęskniona matka to fajna matka – śmieje się Joanna.

Weekendowe uciekinierki

Najwięcej mam – aż 70 proc. badanych – decyduje się na weekendowe wyjazdy. Tylko 19 proc. kobiet pozwala sobie na wyjazd dłuższy niż tydzień. – Weekend to dla mnie optymalny czas. Wyjeżdżam w piątek i wracam w niedzielę, żeby jeszcze zjeść kolację z rodziną i uśpić dzieci – przyznaje Paulina, mama kilkuletnich bliźniąt, która na co dzień pracuje w branży nieruchomości – Mamy z mężem taki niepisany układ, że dopóki dzieci są małe i nasz wspólny wyjazd bez nich byłby problemem, 2-3 razy w roku wyjeżdżamy pojedynczo na takie krótkie wypady. Ja wyjeżdżam z moją młodszą siostrą albo przyjaciółką, a mąż z kolegami się wspinać. Czekam na jakiś romantyczny wyjazd we dwoje, ale w sumie nie chciałabym zostawiać dzieci z dziadkami. Martwiłabym się. Dobrze, że chociaż jedno z nas jest w domu.

Miejska dżungla

– Wybieram duże miasta, gdzie mogę się zgubić i odkrywać nowe – mówi Justyna. Wtóruje jej 41 proc. ankietowanych mam. W odpowiedziach najczęściej pojawia się Warszawa, Trójmiasto, Poznań, Wrocław i Kraków, ale granice nie powstrzymują matek, które ruszają też na podbój Berlina czy Londynu.

– Gdzie wyjeżdżam? – zastanawia się Sylwia. – Zawsze do Warszawy. Lubię stolicę, ale myślę też o Lizbonie. Może w przyszłym roku. Na razie zaczynam śledzić oferty tanich lotów.

Duże miasta to restauracje, galerie handlowe, kina, z których matki w końcu w spokoju mogą korzystać. Mogą, ale nie muszą – 26 proc. naszych ankietowanych deklaruje, że przesypia połowę wyjazdu. 34 proc. twierdzi, że destynacja nie ma znaczenia – byle bez męża i dzieci. W tej grupie jest Kamila, mama 2-letniej Zosi. – Zdecydowanie mi obojętne, gdzie pojadę, ważne, że sama. Ostatnie 2 lata dały mi w kość. Tak totalnie. Jeszcze nie udało mi się wyjechać, ale coraz częściej o tym myślę. Bardzo tego potrzebuję. Duże miasto, czy małe, a nawet wieś. Będzie mi dobrze wszędzie.

 

Matka na wolności

– Wyjeżdżam sama albo z przyjaciółkami, by zmienić środowisko, oderwać się od domowego życia, przemyśleć to, co aktualnie zaprząta mi głowę, poplotkować, pogadać, ale też wyjeżdżam by jeść, czytać książki, spać, pić ciepłe cappuccino – Justyna wymienia proste, ale niedostępne przy małym dziecku przyjemności. O takich właśnie myśli Kamila, której jeszcze nie udało się wyjechać: – Marzę o spokoju i ciszy, o przeczytaniu książki, spaniu do oporu, wypiciu kieliszka wina wieczorem w ogródku jakiejś restauracji. 66 proc. badanych twierdzi, że odpoczynek od codziennych problemów jest ich głównym celem. 38 proc. liczy na beztroską zabawę.

Nie wypada?

– Jedni i drudzy dziadkowie na samo wspomnienie tematu wyjazdu przewracają oczami. W ogóle nie rozumieją tej mojej potrzeby odpoczynku. W końcu nic nie robię, tylko siedzę z dzieckiem w domu. Czym tu się zmęczyć? – mówi Kamila. Optymistyczne jest to, że aż 63 proc. pytanych mam nie ma problemu z negatywnym odbiorem ich wyjazdów przez najbliższych. Większość rodzin rozumie i wspiera taką potrzebę młodej matki. A jeśli wsparcia brakuje? 17 proc. badanych i tak decyduje się wyjechać. Tyle samo matek rezygnuje ze swojego planu.

Nie ma lekko

Wyrzuty sumienia? Ponad połowa badanych mówi, że nie czuje się winna z powodu wyjazdu. Pozostałe nie ukrywają, że nie jest im łatwo. – Tak. Czasem wyrzuty sumienia mnie dopadają, szczególnie w pierwszy wyjazdowy wieczór. Jak słyszę głos mojej córeczki w słuchawce, to mam ochotę wsiąść w pierwszy pociąg do domu – mówi Justyna, mama z Gdańska. – Oczywiście następnego dnia wstaję i cieszę się tym wyjazdem, samotnością, ale zdarza mi się myśleć, że nie powinnam zostawiać dziecka. Wiem, że każdy ma prawo do odpoczynku, że nie robię nic złego, w końcu to góra 3 dni, córka pewnie nawet tego nie odczuje.

Money, money, money

Tęsknota to nie jedyny powód wyrzutów sumienia. Połowa pań ma wątpliwości, czy powinna wydawać pieniądze na siebie i swoje przyjemności. Może dlatego też większość mam – 56,5 proc. – jest skłonna wydać na swój weekendowy wyjazd maksymalnie 500zł? Zdecydowanie mniej mam, bo 18 proc., twierdzi, że weekendowy odpoczynek wymaga większych środków i potrafi wydać na siebie do 1000 zł. 23 proc. pytanych wydaje więcej, bo ponad 1000zł. Co to oznacza? Polskie mamy znają wartość pieniądza, ale też własnego dobrego samopoczucia. Wydane pieniądze traktują jako inwestycję w siebie i rodzinny spokój. Co więcej, zrelaksowane mamy mają więcej zrozumienia dla potrzeb partnera, który także może spędzić wolny czas w wybrany sposób. Czy to sytuacja win win? – Oj tak. Odkąd dajemy sobie z narzeczonym prawo do takiego samotnego, weekendowego odpoczynku od domu i dziecka, jest między nami dużo lepiej – przekonuje Magda, trzydziestolatka, mama przedszkolaka. – To przyszło z czasem, nie bezboleśnie. Wcześniej wkurzałam się, że on planuje kolejny wyjazd na koncert, kiedy ja spędzam z dzieckiem więcej czasu i jestem bardziej zmęczona. Zaczęły się spięcia spowodowane przemęczeniem i poczuciem krzywdy. Kiedy w końcu wyrwałam się na chwilę i wróciłam wypoczęta i stęskniona, pomyślałam, że drugiej osobie należy się to samo. Przestałam robić problemy – śmieje się Magda. – Jest dobrze. Dbamy o odpoczynek. Bardziej chce nam się potem spędzać czas razem. Doceniam to.

Nie dla wszystkich

Małgosia, mama dwójki z Łodzi, nie podchodzi do tematu tak optymistycznie. – Wyjazd weekendowy? Sama? To chyba nie jest dobry pomysł. Pracujemy z mężem dość intensywnie, do tego dzieci. Jak ja miałabym wyjechać sama, jeśli mamy tak mało czasu na wspólne bycie razem? Ja zawsze chciałam mieć rodzinę. Dość długo się staraliśmy o dzieci. Jeszcze się chyba nimi nie nacieszyłam – mówi. – Wolałabym wyjechać wspólnie, tęskniłabym za dziećmi. Ja rozumiem, że matki są zmęczone, ja też bywam. Trochę nawet je podziwiam, że mają chęć i odwagę wyjechać na weekend. Dla mnie jeszcze za wcześnie. Czy to znaczy, że nie jestem nowoczesną mamą?

22 proc. badanych mam nie wyobraża sobie wyjazdu bez dzieci. Który wariant jest lepszy? Każda z nas podejmuje tę decyzję sama. Najlepszy scenariusz to ten, który sama napiszesz. Warto pamiętać, że w 2017 wolno więcej. Warto pamiętać, że dobra matka to zadowolona matka. Jeśli więc powstrzymuje Cię obawa, że ktoś źle odbierze Twoją decyzję lub sama uznasz, że taka ochota to zaprzeczenie miłości do dziecka, pamiętaj – wiele kobiet zrobiło to przed Tobą. I nie żałują. To co, zaczyna się sezon na tanie loty?

 


Tekst znajdziecie w grudniowym numerze 2017

TEKST: Nina Olszewska i Emilia Pryśko
ZDJĘCIA: Emilia Pryśko
MIEJSCE: Trendy owędy w sercu artystycznego fyrtla Poznania 

Felieton

Kariera czy macierzyństwo?

18 lutego 2018 / Magdalena Droń

Nigdy nie myślałam, że stanę się jedną z tych kobiet, które szukają odpowiedzi na pytanie postawione w tytule.

I nie chodzi o to, że nie chciałam mieć dzieci, bo od kiedy pamiętam wiedziałam, że będę mamą. Problem leżał po innej stronie. Zawsze wydawało mi się, że perfekcyjnie będę łączyć rolę idealnej matki i przebojowej bizneswoman – jestem przecież tak świetnie zorganizowana i wielozadaniowa....

Nigdy nie myślałam, że stanę się jedną z tych kobiet, które szukają odpowiedzi na pytanie postawione w tytule. I nie chodzi o to, że nie chciałam mieć dzieci, bo od kiedy pamiętam wiedziałam, że będę mamą. Problem leżał po innej stronie. Zawsze wydawało mi się, że perfekcyjnie będę łączyć rolę idealnej matki i przebojowej bizneswoman – jestem przecież tak świetnie zorganizowana i wielozadaniowa. Jakież zdziwienie pojawiło się w momencie, kiedy nie wszystko zaczęło iść zgodnie z założonym planem…

Pracoholiczka

Praca zawsze była dla mnie istotna. Pracowałam od kiedy mogłam, bo tak zostałam wychowana. Wiedziałam, że aby coś mieć, trzeba sobie na to zapracować. Na początku były to więc zajęcia dorywcze, później poważniejsze oferty związane z moim wykształceniem. Dzięki temu czułam się niezależna – miałam własne pieniądze, najpierw na drobne przyjemności, później na swoje utrzymanie. Kiedy zaczął się ten ostatni etap byłam z siebie niesłychanie dumna. I to mnie zaczęło gubić… pracowałam dużo. Za dużo. Studia, pełen etat i dodatkowy „etat” w domu, po godzinach. Jestem młoda, przecież miałam na to siłę. Nic nie mogło mnie zatrzymać…

Korpomatka

Co się zmieniło, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży? Na początku nic. Oczywiście, byłam zaskoczona, bo diagnozy stawiane przez lekarzy jawnie przekreślały moje szanse na najbliższe lata w tej materii bez odpowiedniego leczenia. Los chciał inaczej. Nie zwalniałam jednak tempa. Nie wiem, czy była to kwestia nieuregulowanej z początku umowy czy po prostu chęć nadążania za branżą, która przecież tak szybko się zmienia. A ja nie mogłam wypaść z obiegu. Czułam się dobrze, miałam siły. Pracowałam do ósmego miesiąca włącznie (wchodzenie na trzecie piętro i upały zaczęły dawać się w końcu we znaki). Wciąż pamiętam swoje deklaracje, że z całą pewnością szybko wrócę do pracy. Nie zastanawiałam się wtedy na poważnie jak będzie wyglądać sprawa opieki nad dzieckiem, kiedy ja będę pracować – żłobek/niania? Na rodziców w tej materii nie mogliśmy liczyć, bo i jedna i druga strona wciąż pracuje zawodowo i mieszka zbyt daleko, by na co dzień pomagać przy małym dziecku. Wiedziałam jednak, że chcę pracować i że z całą pewnością uda mi się połączyć macierzyństwo z pracą zawodową. Chyba czułam też swoiste piętno ze strony społeczeństwa i oczekiwań przez nie stawianych. Przecież tak wiele matek radzi sobie z wychowywaniem dziecka i pracą zawodową. Tak szybko wraca się teraz po urlopie do pracy. Czemu więc ja miałabym być inna? Czemu miałabym odstawać od tego schematu?

Przewartościowanie

I wtedy pojawiła się Ona. Ukochana, wymarzona i wyczekana. Chociaż nasze pierwsze chwile nie należały do najłatwiejszych już wtedy wiedziałam, że przenigdy nie oddam jej pod opiekę jakiejś obcej babie. Żadne żłobki. Żadne nianie. Niet. Nikt prócz rodziny i najbliższych znajomych nie dotknie się do mojego Maleństwa. Zachłysnęłam się macierzyństwem na tyle mocno, że z perspektywy patrząc, spokojnie mogę mówić tu o małej obsesji. Jak każda perfekcjonistka, chciałam być we wszystkim najlepsza. Przecież tego się ode mnie oczekuje. Wychodziło mi to z różnym skutkiem. Zdecydowałam się na pełny urlop macierzyński… a zaraz za nim na urlop wychowawczy. Skąd ta zmiana w dziewczynie, która do niedawna nie widziała nic poza pracą i nawet na chorobowym siedziała z laptopem na kolanach. Czy wszystko to szybki i niespodziewany obrót akcji, jak na trzymający w napięciu film przystało, czy raczej przemyślana, długofalowa strategia, którą dopiero po porodzie zdołała dopuścić do głosu?

Co ostatecznie wybrałam?

Rodzinę – bo to ona, a nie pozycja w CV, tak naprawdę się liczy. Wiem, że nie wszystkie z Was mogą sobie pozwolić na ten „komfort”. Ja też nie wiem, jak długo to potrwa w moim przypadku, ale cieszę się każdą chwilą. Stabilizację i zwolnienie tempa – kiedy człowiek biegnie, tak wiele istotnych rzeczy mu umyka. Nie zauważa tego, czym jest prawdziwe życie i jakie ma wartości. Odcięłam się więc od wyścigu szczurów i ślepemu wspinaniu się na szczyt. Widoki z doliny też potrafią być piękne. Balans i równowagę – rodzina jest ważna, ale zachowanie zdrowia psychicznego również. Dlatego właśnie pojęcie, z którym nie raz już na łamach tego portalu się spotkałyście – Mother Life-Balance – jest dla mnie tak istotne. To właśnie dzięki niemu jeszcze nie postradałam zmysłów. Nie da się przecież robić wszystkiego na 100%. Zawsze coś robi się kosztem drugiego. Być może są na świecie mamy, które perfekcyjnie łączą rolę rodzicielki i przebojowej bizneswoman – ogromne brawa dla nich! Ja tak nie potrafię i dziś otwarcie się do tego przyznaję. Niezależnie od tego, co narzuca na mnie społeczeństwo i utarte stereotypy. Mam to w głębokim poważaniu. Szkoda, że przekonałam się o tym dopiero teraz. Wiem jednak, że dziś nie powstydziłabym się pozycji: pełnoetatowy menadżer domowego ogniska, logistyk i inżynier do spraw niezałatwialnych. Odnajduję się w tej roli i jest mi z nią dobrze. Kocham swoją rodzinę i dom, który z nią współtworzę. Ale jak każdy człowiek potrzebuję jednak maleńkiej przestrzeni na siebie w tym wszystkim. A jest nią moja praca. Nie wróciłam do niej na pełnych obrotach. Póki co poświęcam się pisaniu głównie wieczorami. Ale to taka moja mała odskocznia, która daje mi harmonię, ów psychiczny balans, który pozwala mi zdrowo egzystować. Dla każdego może być to coś innego: hobby, sport czy kubek mitologizowanej przez wszystkie mamy ciepłej kawy i artykuł w gazecie przeczytany na spokojnie. Grunt, żeby znaleźć moment dla siebie.

Jaki morał płynie z tej bajki? Niezależnie od tego w jakiej jesteś sytuacji – czy jak ja, możesz sobie pozwolić na pracę zdalną lub dorywczą, czy musisz wrócić do pracy, czy chcesz w pełni poświęcić się swojej rodzinie i domowi, pamiętaj o tym, by nie poddawać się stereotypom i oczekiwaniom ze strony społeczeństwa. Przy wszystkim tym, co atakuje Cię z zewnątrz, a czasem i z wewnątrz, staraj się zachować psychiczną równowagę. Odnajdź w swoim życiu harmonię i balans, dobieraj z rozwagą różnorakie środki, a będziesz szczęśliwsza. Tak po prostu.

 


Designed by yanalya / Freepik

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo