A może stworzymy przewodnik dla młodych mam. O tym, co zrobić, by nie czuć presji i wyrzutów sumienia? I by umieć odpoczywać jak mężczyzna…
Z Magdaleną Manasterską, dziennikarką Radia Gdańsk i Małgosią Jasnoch, współtwórczynią Inkubatora Przedsiębiorczości Starter i turkusowej spółki Teal rozmawiała redaktor naczelna TMM Monika Pryśko.
Monika: Zauważyłam, że gdy kobieta ma wolny zawód, sama ustala zasady, a jej praca jest faktycznie elastyczna, trudne wybory między macierzyństwem a rozwojem jej nie dotyczą.
Małgorzata: Dużo plusów jest takiej formy pracy, ale ja sama już dostrzegam minusy. Granica jest bardzo cienka. Przykład – ostatnio miałam taki tydzień, gdy codziennie musiałam pięć godzin poświęcić pracy poza domem. Telefon: mama, przyjeżdżaj. Bo jak ja mam wyjść na tak długo? Jest ryzyko zapędzenia się. Mówię sobie, nie za szybko. Z drugiej strony, firmy nie da się prowadzić na pół gwizdka.
Monika: Czujesz presję, którą sama sobie narzucasz, a dodaj do tego presję na przykład szefa, którego mogłabyś mieć…
Małgorzata: Więc albo znajdziesz pracodawcę z elastycznym podejściem, albo będziesz mieć dobrego partnera we własnym biznesie, albo partnera w rodzicielstwie. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
Monika: Najłatwiej wtedy zrezygnować z pracy.
Małgorzata: Zrezygnować?
Monika: Chcemy pracować i lubimy pracować, więc zawsze znajdziemy jakiś sposób, żeby się po prostu zrealizować, nawet kosztem snu. Ale są sytuacje, kiedy nie można sobie na to pozwolić, choćby dlatego, że się pracuje na etacie. Wtedy można usłyszeć od pracodawcy: ,,nie ty pierwsza i nie ostatnia’’. Albo nauczysz się godzić pracę z rodziną, albo nic tu po tobie.
Małgorzata: Ja miałam bardzo dużo mam w zespole. W Starterze zespół był bardzo kobiecy, rocznie rodziło się pięcioro dzieci!
Magdalena: Ja jestem jedyną reporterką, która aż troje dzieci dzieci. U nas nie ma młodych mam, a jeśli są, starają się dostosowywać swoje godziny pracy do macierzyństwa. To często trudne..
Małgorzata: Kobiety reporterki rezygnują z zawodu mając dzieci?
Magdalena: Często nie decydują się na nie. To jest wymagająca praca. Gdy słyszę, że coś się wydarzyło o godzinie 21:00, to wiem, że nikt do mnie nie zadzwoni. Przecież jestem mamą.
Monika: Z czym to się wiążę dla Ciebie zawodowo?
Magdalena: Z jednej strony czuję się odsunięta, z drugiej wiem, że może przyjść taka chwila, gdy ktoś stwierdzi, że jednak nie jestem w radiu potrzebna. Bo pojawi się ktoś młodszy, bardziej dostępny, bez zobowiązań.
Monika: Jaka by była w takim razie idealna sytuacja dla młodej mamy? Pojedźmy schematami. Elastyczny czas pracy?
Małgorzata: Pół etatu na początku jest fajnym rozwiązaniem. Plus opiekunka. Taki mam plan też na siebie.
Magdalena: Mam podobnie. Chciałabym powoli zaznaczyć swoją obecność, gotowość do pracy. No i tutaj ważnym aspektem jest pracodawca. Pamiętam, jak usłyszałam od mojego szefa po urodzeniu syna: ,,spokojnie, zrób tak, żeby tobie było dobrze. My sobie radzimy, ale świetnie, że do nas wracasz.’’
Małgorzata: To jest bezcenne.
Magdalena: Tak, i usłyszałam to od mężczyzny, więc to też jest fajne…
Monika: Czego pracodawcy boją się najbardziej?
Magdalena: Że nas po prostu nie będzie. Że po tygodniu dziecko zachoruje, a my nie mając go z kim zostawić, weźmiemy zwolenienie. A potem kolejne i kolejne.
Małgorzata: Że nie będziemy dyspozycyjne.
Monika: A wystarczyłaby zwykła rozmowa.
Małgorzata: Miałam taki przypadek. Posypało mi się menedżerskie grono w zespole i zadzwoniłam do dziewczyny, która była w drugim półroczu urlopu macierzyńskiego. Zapytałam ją wprost: czy byłaby gotowa przyjść na pół etatu, gdyby wiązał się w tym awans z zastępcy na szefa, oczywiście w grę wchodziła również podwyżka. Po dwóch tygodniach namysłu podjęła wyzwanie. Bez rozmowy nie wiedziałabym, że była gotowa na nowy etap.
Monika: Jakie rodzicielskie kompetencje są atrakcyjne dla pracodawców?
Magdalena: Wielozadaniowość.
Małgorzata: Świetna organizacja. Elastyczność też. I oddanie. W zespole miałam młode mamy i jeśli ja byłam fair wobec nich jako pracodawca, to one odwdzięczały się tym samym. Mamy to lojalny, oddany, długoterminowy pracownik.
Monika: Według raportu mom@Work 90% pracujących mam z powodzeniem łączy obowiązki domowe i pracę. My z pewnością jesteśmy w tej grupie. Ale wydaje mi się, że ten wynik mija się z rzeczywistością.
Magdalena: Jeżeli mnie zapyta mój mąż, czy da się połączyć pracę z macierzyństwem, to powiem: absolutnie nie! Jeżeli mnie pyta pani ankieterka – no oczywiście, przecież to jest proste! (śmiech) Więc zależy, kto pyta i w jakim momencie. Gdy pytasz mnie o to teraz, kiedy siedzimy, rozmawiamy i pijemy kawę – odpowiadam tak! Ale jeszcze wczoraj, kiedy dzieci urządziły mi piekło na ziemi, stwierdziłabym, że nie…
Małgorzata: Jakbyś mnie zapytała dwa miesiące temu, przy absolutnym niedoborze snu, powiedziałabym, że absolutnie nic nie da się połączyć. (śmiech)
Magdalena: Do pakietu, który mamy dostają w szpitalu po porodzie, powinien być dołączony kontakt do psychologa, psychiatry albo coacha, by wskazywał dobrą drogę.
Małgorzata: Ale też pokazywał drogę dbania o siebie. Pierwszy urlop macierzyński poświęciłam dziecku. To były czasy takie, że ledwie maile się odbierało. Wyrzutów sumienia wobec siebie nie miałam, bo w ogóle nie myślałam o sobie. Dziś sobie obiecuję: matko, Ty musisz pamiętać, żeby czasem iść na samotny spacer.
Monika: A to nie jest tak, że mamy problem z komunikowaniem własnych potrzeb? Dlaczego nie można pójść do pracodawcy i powiedzieć: słuchaj, potrzebuję pracować elastycznie, bo jest mi to potrzebne, żeby lepiej wykonywać swoje obowiązki, jest mi to też potrzebne, żebym się dobrze czuła jako matka i kobieta. Przydałby się taki katalog rzeczy, które dla aktywnej mamy są normalne i osiągalne. Szkoda, że nie umiemy mówić o swoich oczekiwaniach.
Małgorzata: Zwłaszcza że my dopiero pytamy, na co możemy sobie pozwolić. Nie stawiamy warunku bezwzględnego, tylko mówimy: pogadajmy, jak można to inaczej zorganizować.
Monika: Trzeba tylko wyjść z inicjatywą.
Małgorzata: Jest wiele kobiet, którym w ogóle nie przyszłoby do głowy, że można. Tak było zawsze i tyle – albo wracasz i jesteś na 100%, albo cię nie ma.
Magdalena: Myślę, że to jest kwestia nie tyle mówienia o swoich potrzebach, ale też naszej kobiecej natury. Nie myślimy o sobie, tylko myślimy, żeby zadbać o wszystkich wokół. A mężczyźni nie mają tego problemu. Mężczyzna jak potrzebuje wyjść z domu, to po prostu wychodzi. Mówi: mam potrzebę wyjścia. Czy masz coś przeciwko?
Małgorzata: Od facetów można się wiele nauczyć. Uważam, że powinnyśmy robić dokładnie tak, jak oni – nauczyć się odpoczywać i zadbać o siebie.
Monika: Ale my chcemy się położyć, tylko mamy od razu te wyrzuty sumienia, o których już rozmawiałyśmy wcześniej.
Magdalena: Książkę o tym trzeba napisać.
Małgorzata: Wypisać: rób tak i tak, z przykładami.
Magdalena: Jak przeżyć i przetrwać. (śmiech)
Malgorzata: Jak się nie zadba o siebie, to naprawdę można zwariować.
Monika: Umiesz dbać o siebie kobietę, mamę i businesswoman?
Małgorzata: Staram się dużo odpoczywać. Szukam niani, chyba już tego potrzebuję. Moi wspólnicy szanują to, że jestem z dzieckiem, nikt mi nie powie: przychodź teraz. To ja sama muszę zdecydować, kiedy i na ile wracam do aktywności. Myślę, jak to zrobić.
Magdalena: To bywa też stresujące, bo dochodzi do zupełnie niepotrzebnych napięć między partnerami. ,,No bo dlaczego ja mam się teraz dzieckiem zajmować? Przecież to też jest Twoje dziecko.’’
Małgorzata: To nie jest łatwe dla mamy. Kobieta potrzebuje elastycznej pracy, która pozwala jej wyjść, gdy dziecko tego potrzebuje. Spokojnie, bez stresu. Trzeba mówić sobie: jako matka mam do tego prawo.
Magdalena: Mam prawo i to jest w porządku.
Monika: Ja się zawsze obawiałam niezadowolenia innych ludzie, poczucia, że nie spełniam ich oczekiwań, bo na przykład gorsze samopoczucie mojej córki popsuło komuś plany.
Małgorzata: Dobrze jest sobie stworzyć w głowie taki najgorszy możliwy scenariusz zdarzeń i się do niego przygotować. I powiedzieć przed spotkaniem: słuchaj, wezmę małego. Mam nadzieję, że pogadamy. Jak nam nie wyjdzie, to wybacz. Myślę, że ta druga strona byłaby w stanie to zaakceptować.
Monika: Wracamy do nie mówienia wprost o swoich potrzebach i oczekiwaniach.
Magdalena: Myślę o tej naszej psychice kobiet, z jednej strony jest ona naszym świetnym sprzymierzeńcem, bo jesteśmy w stanie poukładać sobie w głowie wszystko tak, żeby było dobrze. Ale z drugiej strony jest też naszym największym wrogiem, bo my sobie piszemy scenariusze, które tak naprawdę nie mają miejsca. Myślimy za innych.
Małgorzata: I spełniamy oczekiwania, które nie są w ogóle stawiane przed nami.
Magdalena: Dokładnie. Nikt nie oczekuje, że nasze dziecko będzie cudowne, uśmiechnięte, nie zrobi kupy, nie będzie wymiotować, nie będzie głodne i marudne.
Monika: Trzeba sobie odpuścić, dać sobie pomóc i przestać kontrolować sytuację na 100 procent, w każdym momencie.
Małgorzata: Jak się jest mamą, powinno się mieć ten luz: jak będzie na 90 procent, to też będzie wystarczająco dobrze. Ja się całe życie tego uczę. Po prostu perfekcjonizm jest skaraniem boskim, które mi przypadło w udziale. (śmiech) Wiele kobiet tak ma. Nie potrafią sobie powiedzieć: matko, to nie musi być zawsze idealne.
Monika: Nie zawsze musi być wszystko wspaniale. Wystarczy, że będzie w porządku.
Cała rozmowa dostępna w pierwszym numerze The Mother MAG.
Zdjęcia / Olga Diana Jasińska
Miejsce / Mitte Chleb i Kawa