Czy upadek cywilizacji, która skazuje połowę swej cywilizacji na niedożywienie, naprawdę jest czymś, czego trzeba się obawiać? Czy ludzie zasługują na uratowanie? Kanadyjska dziennikarka Naomi Klein podkreśla, że zmiany klimatyczne wystawią naszą moralność na próbę, jakiej dotąd nie znano.
Najbardziej wiarygodnymi dokumentami międzynarodowymi opisującymi zmiany klimatu są raporty Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPPC – W 2007 roku IPPC oraz Al. Gore otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla za upowszechnianie wiedzy na temat zmian klimatu wynikających z działań człowieka i za prace mające na celu przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu). Zgodnie z ich szacunkami, jeśli doprowadzimy do wzrostu temperatury globalnej o 4 stopnie Celsjusza, czeka nas świat podobny do apokaliptycznych wizji z filmu Mad Max: destrukcja 85% powierzchni lasów Amazonii, przekształcenie południowej Europy w tereny pustynne, a połowy powierzchni planety w tereny nienadające się do zamieszkania. W świecie cieplejszym o 4 stopnie połowa populacji Ziemi będzie doświadczać fali ekstremalnych upałów. Średnia temperatura powierzchni Ziemi w wyniku powodowanej przez nas zmiany klimatu wzrosła już o ponad 1°C powyżej wartości z epoki przedprzemysłowej. Jeśli szybko nie zredukujemy emisji gazów cieplarnianych to w latach 2030. wzrost temperatury może sięgnąć 1,5°C, do 2100 roku powyżej 4°C, a później nawet 2-3 razy tyle. Czeka nas gwałtowny, zupełnie niekontrolowany powrót do wspólnot pierwotnych. Z powodu wyczerpania się zasobów naturalnych Ziemi, braku energii i coraz gorszych warunków klimatycznych ludzki świat się posypie. Nie tylko zabraknie nam jedzenia, ale nawet możliwości godnego pochówku ofiar – ostrzega prof. Szymon Malinowski, fizyk atmosfery z UW.
Od lat to wszystko wiadomo. Naukowcy ostrzegają, Matka Natura regularnie nas poniewiera, a nic się nie zmienia. Konsumpcjonizm nie został zakwestionowany w żadnym kraju, a bez tego niemożliwa jest realna, systemowa zmiana klimatyczna. Nawet potężne instytucje, jak ONZ, są bezradne. Ignorowanie informacji dotyczących globalnych i wysoce abstrakcyjnych zagrożeń leży w naszej, ludzkiej naturze. Nie mamy wiedzy, jak temu przeciwdziałać, nie ma też możliwości wyboru lepszego rozwiązania, bo firmy i koncerny nam jej nie dają. Obywatele nie działają na rzecz wprowadzenia rozwiązań niskoemisyjnych także dlatego, że brakuje im konstruktywnych przykładów takiego działania. Ludzie obawiają się też ryzyka wynikającego z poświęcenia czasu lub finansów na projekty, które mogą nie przynieść im ani korzyści, ani uznania społecznego. Tradycyjna ekonomia nie bierze pod uwagę zapaści całego systemu gospodarczego, w obliczu, którego będziemy stali, kiedy zmiany klimatu przekroczą punkt przełomowy. Właściciele firm nic nie robią, bo się in to teraz nie opłaca. Ludzie nic nie robią, bo nie wiedzą jak i gdzie. Potrzeba zmian na ogromną skalę. Może powinni coś zrobić politycy? Elon Musk w filmie „Before the Flood” proponuje wprowadzenie podatku węglowego. Byłby to podatek nałożony na każdą działalność, która uwalnia CO2 do atmosfery. Podatki spowodują wzrost cen i spadek konsumpcji opodatkowanego towaru. Jednak politycy nie wprowadzą nowego podatku, bo to oznacza dla nich spadek poparcia. Musieliby zostać do tego zmuszeni przez wyborców. A wyborcy nie działają…i tak koło klimatycznego impasu się zamyka.
W wielu miastach odbywają się strajki klimatyczne, ale to nadal za mało. Wygląda na to, że potrzebujemy kroków bardziej radykalnych, ostrzejszej retoryki, odważniejszych działań. To wiąże się z rozstrzygnięciem trudnych dylematów moralnych oraz wdrożeniem strategii działań, które mogą się okazać niewykonalne. Naukowcy, biorąc pod uwagę brak zmian w polityce klimatycznej, nie dają ludzkości wielu szans, raczej wróżą ogromne migracje i zażarte wojny o surowce. Homo sapiens wróci do walki o przetrwanie. Ale czy my, boscy ludzie, twórcy, kreatorzy, odnajdziemy się w takiej roli?
______________________________________________
Napisała Marta Osadkowska, prezes Fundacji Widzialne Dzieci