Change font size Change site colors contrast
Rozmowy

Jak to jest być kobietą? Lepiej.

5 września 2019 / Monika Pryśko

Jak to jest być kobietą?

Lepiej. To ulga i poczucie, że jestem na miejscu. Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć. Jak stracisz nogę, widać, że nie masz nogi. Ale jak udowodnić, że masz w sobie kobietę, nie faceta?

Urodziłam się w 1982 roku. Gdy miałam 5 lat, zaczęłam czuć, że coś jest nie tak.

Nie umiałam jednak tego nazwać. Bo w zasadzie, jaki ja miałam problem? Że nie wiem, dlaczego koledzy chcą bawić się w to, a nie w tamto? Próbowałam tłumaczyć to sobie innością. Przecież każdy jest inny. Gdy miałam 10 lat, nie do końca wiedziałam, kim jest osoba transpłciowa, natomiast doskonale wiedziałam, że jestem w środku kobietą. Bardzo chciałam być kobietą, ale wiedziałam, że jedno moje słowo wystarczy, bym została uznana za zboczeńca. Pamiętaj, to były lata 90-te. 

2013 rok. Oglądamy ,,Rozmowy w toku’’. Akurat leci odcinek o osobach trans. – O, przerobił się na babę – komentuje ojciec. Jak słyszysz coś takiego, robisz wszystko, by to zagłuszyć. Robisz wszystko, by takim ,,czymś’’ nie być. 

Kiedyś tłumaczyłam to sobie dzieciństwem. Że tata dużo pracował i w zasadzie większość czasu spędzałam z mamą. No ale mój brat nie ma takiego problemu. Potem zaczęłam tłumaczyć to okresem dojrzewania. Wiesz, wtedy największe głupoty przychodzą do głowy, człowiek nie wie, co ma ze sobą zrobić. Potem mówiłam sobie, że za dużo siedzę na komputerze, w sieci roi się od treści porno fetyszyzujących takie osoby, więc pewnie ja też mam po prostu fetysz. Kolejna myśl – jak będę mieć dziewczynę, rodzinę, dzieci – wtedy na pewno mi przejdzie. Zakopujesz myśl o kobiecie, którą jesteś, głęboko, by przypadkiem jej w sobie nie znaleźć.

Ale to uczucie jest jak piłka plażowa, którą chcesz wcisnąć pod wodę – im bardziej chcesz ją wcisnąć, z tym większym impetem wyskakuje i cię uderza.

Przyznałam się żonie. To, co później się działo, było dla mnie lekcją pokory i siły. Dzwonię do rodziny i mówię – przyjeżdżam, muszę Wam o czymś powiedzieć. Gdy zaczęłam mówić, widziałam tylko ich coraz większe oczy. 

Wigilia 2016. Patrzę na siebie w lustrze i mówię – nie dam rady. Nie wytrzymam dłużej. Będzie bolało, ale nie wytrzymam ani dnia dłużej. A przecież mam dzieci, kredyt na mieszkanie. Nikt nie rozumie, co przeżywam, a ja sama sobie mówię, że to koniec… 

  1. Poszłam na spacer w spódnicy. Potem tata potem spojrzał na mnie z taką pogardą, że nie byłam w stanie wyjść z pokoju. Siedziałam pod ścianą. 

Mama jest mi teraz najbliższą osobą. Zawsze była.

Ona nie wiedziała, nie domyślała się, ale zaakceptowała mnie. Teraz mamy relację mama-córka. Na przykład mama dzwoni i mówi, że fajną spódnicę znalazła i czy mi kupić. – Tylko nie pokazuj tacie, bo wiesz, jaki on jest – prosi. Wiem. Przychodzę z pracy, jem obiad, oglądamy z mamą francuski film. Mówię ci, świetny, ,,Zupełnie Nowy Testament’’. W połowie filmu przychodzi ojciec i przełącza na wiadomości. Pytam, co robi?  – Gościu, jakbyś się jeszcze nie zorientował, ja tu mieszkam – mówi. Mieszkam u rodziców. Odejmując z wypłaty ratę kredytu na mieszkanie, w którym mieszkają moje dzieci i ich mama, oraz alimenty, nie zostaje mi nawet na wynajęcie pokoju. Ojciec nadal mówi do mnie ,,on’’, ale przynajmniej po kilku awanturach przestał źle reagować na kobiece ubrania i makijaż. Stara się, widać. 

Ja też nie wiem, jak to możliwe, że jako mężczyzna miałam żonę, a teraz mam chłopaka.

Sama się zastanawiam. Chyba wszyscy jesteśmy biseksualni, zakochujemy się w ludziach, nie w płci. A może to przez hormony? Rządzą nami emocje, które podświadomie rzucają nas w ramiona odpowiedniej osoby? Nie podobali mi się mężczyźni. Nie byłam gejem. Uważam się obecnie za osobę biseksualną. Jeśli reprezentujesz kobiecą energię, to potrzebujesz uzupełnienia. Wiesz, że uprawianie seksu jako facet było dla mnie absolutnie nieatrakcyjne? Podczas uprawiania seksu, odgrywanie męskiej roli wywoływało u mnie dysonans, a bardzo chciałam dać tej drugiej osobie wszystko, co mogę, więc, aby stosunek się udał, wyobrażałam sobie, że jestem ,,po tej drugiej stronie”.

Mój facet jest hetero.

Mieszka po drugiej stronie globu, więc nasz kontakt odbywa się tylko za pośrednictwem telefonu i komunikatorów. Oczywiście, że zastanawiam się, co ja właściwie robię, zważywszy na to, jak moje życie wyglądało jeszcze przed chwilą. Ale dziewczyno, przecież o coś takiego ci chodziło, tego teraz chcesz, potrzebujesz, szukasz. Ma dobry charakter. Jakimś cudem potrafi mnie wyciągnąć z największego doła. Jeżeli kogoś kochasz, potrafisz mu pomóc, prawda? Nazywam go właśnie „moim cudem”. 

Biorę dość niską dawkę hormonów. Mam piersi. Po 3 miesiącach wyglądałam jak kobieta . 

Mając kobiece ciało wszystko się odblokowało. Zamiast poczuć, że coś dzieje się nie tak, poczułam, że w końcu wszystko jest na miejscu. Dopiero teraz czuję, że jestem normalna! Gdy poszłam pierwszy raz w spódnicy na miasto i poczułam na sobie wzrok mężczyzny, to… nie do opisania. Wiesz, jaka to ulga? 

Jeśli jakiś facet mówi, że się nie masturbuje, kłamie. Po prostu czujesz, że musisz, bo zaraz pękniesz. Za każdym razem, jak musiałam to zrobić, czułam ulgę i obrzydzenie jednocześnie. Obrzydzenie do samej siebie. Gdy zaczęłam brać blokery testosteronu i ta potrzeba osłabła, to było najpiękniejsze uczucie w moim życiu. 

Nigdy nie miałam pojęcia, o czym mężczyźni mówią. Dla mnie samochód może być albo ładny, albo brzydki. 

Są na tym świecie rzeczy, które może i są wytłumaczalne, ale lepiej ich nie tłumaczyć, niech są. Ufam moim dzieciom, wiem, że są mądre. 

Nie czuję się mamą. Pewnie, że bym chciała, by dzieci mówiły do mnie mamo, ale moim dzieciom nie jest potrzebna druga matka, ale kontakt, relacja ze mną. Mój syn doskonale odnalazł się w tej sytuacji. Nadał każdemu członkowi rodziny pseudonim. Nie jestem więc już tatą. Po rodzinnej wizycie u psychologa ustaliłyśmy wspólnie, że dzieci mówią do mnie właśnie tak, używając pseudonimu. I zwracają się do mnie ONA. 

Chciałabym być mamą. To jest magia, to jest część bycia kobietą.

Macierzyństwo zmienia człowieka. Może w innym życiu uda mi się być mamą? W życiu nie będę śmiała prosić, by dzieci tak do mnie mówiły. Mam za duży szacunek do mamy moich dzieci. Druga kobieta nie zastąpi ojca.  

Chcę wyjechać. Prawdopodobnie zostawię swoje dzieci. Ale powiedz mi, co jest dla nich lepsze – tatuś, który żyje, chociaż jest daleko, czy tatuś, który jest na miejscu, ale nieszczęśliwy. I którego mogłoby nie być.

Mam cukrzycę od 13. roku życia.

Myślisz, że o siebie dbałam? Nie, nie było ,,self love’’. Za to co jakiś czas zastanawiałam się, kiedy przyjdzie ten moment, gdy po prostu umrę. A potem okazało się, że mam nagle 35 lat i jeśli do tej pory nie trafił mnie szlag, w takim stanie przeżyję kolejne 60. Więc albo ze sobą skończę teraz, albo coś z tym życiem zrobię.  Próbowałam się udusić. Próbowałam wywołać atak serca włażąc do wrzątku. Mam cukrzycę… Tamtej jesieni co kilka dni szłam po pracy do lasu, kładłam się na liściach, wyjmowałam nakłuwacz, ładowałam 60 jednostek insuliny, wkuwałam się w skórę. Kciuk był na tłoczku. Myślałam – jestem potworem, dzieci przeze mnie cierpią, rodzina się mnie wstydzi, kończę z tym. Ale żyję. To nie była myśl – nie, nie zrobię tego, nie zabiję się. Po prostu patrzysz na swoją rękę i czujesz, że ona nie jest twoja. Miałam intencję, żeby zniknąć, żeby sobie pomóc. Nie wiem, czemu nigdy nie nacisnęłam tłoczka, nie wiem, co to była za siła. Gdy wracałam wtedy do domu, czułam się jak zgwałcona kobieta. Taka zmiętolona, poszarpana wewnętrznie. Szłam i myślałam, że dziś tego nie zrobiłam, ale wiem, że spróbuję znowu. Że to nie ostatnia próba. 

Wiesz, że chciałabym sobie zrobić operację?

Chcę zrobić tak, żeby nie produkował mi się testosteron, a do tego muszę prawnie zmienić płeć. Bo mężczyźnie nie można usunąć narządów płciowych, lekarzowi grozi kara za okaleczenie mężczyzny, który jeszcze może mieć dzieci. Żeby zmienić płeć, musiałam pozwać moich rodziców. Napisałam, że ich pozywam, że urodziłam się z płcią metrykalną męską, ale zawsze czułam się dziewczynką. Do tego kilogramy dokumentacji medycznej. Badanie dna oka, RTG czaszki i siodełka tureckiego, EEG mózgu, wywiad psychologiczny, wywiad psychiatryczny, opinia biegłego sądowego, test psychologiczny, opinia neurologa, badanie hormonów, badanie kariotypu. Miałam szczęście, że lekarze byli mnie ciekawi i przez to podchodzili do mnie życzliwie, inaczej to wszystko trwałoby znacznie dłużej. Półtora roku zbierałam całą dokumentację. To było bardzo poniżające. Musisz udowodnić, że nie jesteś niespełna rozumu. I każdy, dosłownie każdy musi ze szczegółami poznać twoją historię, więc każdemu opowiadasz, bo zależy ci, w końcu od tej osoby zależy twoja legalna przemiana. 

Nie mogę odebrać listu poleconego, bo kobieta na poczcie mnie nie poznaje, przecież mam dowód na mężczyznę.

Kupuję synowi kartę do telefonu i słyszę – poproszę dowód. Nie mogą mi sprzedać karty, bo wyglądam jak kobieta, ale w dowodzie jest zdjęcie mężczyzny. I znowu muszę tłumaczyć, kim jestem. Pani nadal nie może mnie obsłużyć, bo tu są kamery. Muszą dwie osoby potwierdzić zgodność mojej osoby ze zdjęciem w dowodzie. Czułam się jak zwierzę. Ciekawostka przyrodnicza. Bez godności.

Jestem w tym kraju śmieciem. Wciąż czuję, że muszę przepraszać.

Nie robisz mi łaski, jeśli mnie akceptujesz. Jestem człowiekiem. Nie powinno się mnie traktować jak kogoś gorszego. Zostawcie mnie w spokoju! Nie jestem sprawą publiczną, nie jestem obiektem z programu telewizyjnego. 

Z blogiem to była ciekawa rzecz. Wiesz, nigdy mnie to nie kręciło, ten social-świat. Z tej całej samotności zaczęłam szukać informacji o ludziach takich jak ja. Odkryłam Tumblr. Tam byli ludzie z historią podobną do mojej, ale oni żyli normalnie, oni mi dali nadzieję, że można być socjalnie akceptowanym. Stwierdziłam, że sama zacznę pisać, by dać upust emocjom. Wiesz, pod pseudonimem, po angielsku. Miałam nadzieję, że nikt tego nie będzie czytał.  Ale nagle zaczęli odzywać się ludzie, zaczęli komentować, opowiadać mi swoje historie. Że hej, zainspirowałaś mnie do zmian, ujawnię się, choć nie jest łatwo, bo jestem żołnierzem w Iraku. Zobacz, pomagając sobie pomagam innym.

W tej chwili, gdy rozmawiamy, prawdopodobnie co najmniej setka osób rozważa samobójstwo.

One nie chcą się zabić, bo coś im w życiu nie wyszło. One nawet boją się spróbować być sobą i żyć, bo wiedzą, co je czeka. Obiecałam sobie, że jeśli nie popełnię samobójstwa i wytrwam, to opowiem o sobie. Będę ambasadorem, bo mam, nomen omen, jaja, by o tym mówić i się tego nie boję. Chcę o tym mówić. Chcę walczyć. Nie chodzi o to, by zmieniać świat i ludzi. Chodzi mi o to, by powiedzieć tym wszystkim osobom, które wieszają sobie pętlę na szyję, że nie są potworami. One muszą zrozumieć, że mają przyszłość. 

Pomagam innym. Będę to robić, nie dla siebie, ja już tego nie potrzebuję. Ale nie jestem w stanie znieść myśli, że w każdej możliwej sekundzie ludzie popełniają samobójstwa, bo rodzina, bo kościół, bo cośtam. 

Bardzo szybko zaczęłam mówić o sobie ,,ona’’. Tak naprawdę w myślach robiłam to już od dawna.

Moje największe marzenie, by ludzie na ulicy mówili do mnie ,,prosze pani’, spełniło się.

Ale wciąż siedzę w tramwaju i zastanawiam się, kiedy ludzie zaczną wytykać mnie palcami. Patrz, facet się przebrał za babę. Wiesz, boję się, że to ze mną zostanie, że nie pozbędę się tego do końca życia. Że nie będę umiała wsłuchać się w swój własny głos, który dawał mi pewność siebie. 

 

Marta:

Od sierpnia jestem już prawnie kobietą. Mam nowe imię, pesel i otwartą drogę do chirurga. Wiem, że nigdy nie będę w pełni taka, jak większość czytelniczek, że będę się wiecznie martwiła o głos, owłosienie na twarzy czy budowę kości, bo to są efekty działania testosteronu, których ani leki, ani żadne lasery nie cofną. Wiem też, że nie cofnę czasu, nie przywrócę mojego, na zawsze utraconego dzieciństwa, dorastania, rozbitej rodziny, niewinności, skrzywdzonych bliskich. Ale nawet jeśli skazuję siebie na wieczną walkę ze światem i, przede wszystkim, z samą sobą – chciałabym, żeby ktoś o mnie usłyszał, a może świat wokół nas zacznie się zmieniać i przyszłe pokolenia osób mi podobnych będą miały choć trochę łatwiej. Wszystko zaczyna się od zobaczenia w nas człowieka.

Inspiracje

Lubię szczęście w najprostszy sposób! Czyli rozmowa z projektanką sukienek marki PAUKA

2 maja 2024 / The Mother Mag

Sukinki Pauka to polska marka odzieżowa, która wyróżnia się na rynku modowym.

Sukces marki tkwi w jej zdolności do łączenia tradycji z nowoczesnością. Kiedy kobieta zakłada sukienkę Pauka, natychmiast czuje się pewnie siebie i pełna energii. Sukienki te zapewniają nie tylko wygodę, ale także swobodę ruchu, co jest niezwykle istotne, tym bardziej że wiele z nas będąc mamami nie chce rezygnować z wyglądu i poczucia kobiecości na rzecz wygody.

Paulina Chmielewska, projektantka i założycielka marki, doskonale rozumie, że sukienka to nie tylko strój, ale także sposób na wyrażanie siebie. Jak sama autorka mówi „zawsze lubiłam się wyróżniać. wybierałam oryginalny kroje i nietuzinkowe dodatki:) Ubiór i własny styl zawsze dodawał mi pewności siebie. kiedy zostałam mamą musiałam nieco zmienić garderobę. Frustrowały mnie typowe kroje ciążowe i propozycje ubrań do karmienia. To nie byłam ja, chciałam czegoś innego. Jednocześnie potrzebowałam czegoś w czym byłoby mi wygodnie i w czym mogłabym wykonać z łatwością wszystkie czynności przy dzieciach. Chciałam żeby te ubrania „ były jakieś” chciałam po prostu żeby były piękne. Uwielbiam sukienki więc właśnie tak powstała pierwsza sukienka. Zrobiłam ją po prostu dla siebie i by dalej czuć się tak jak czułam się przed macierzyństwem, ale w nowym wydaniu, bo moje życie zmieniło się o 180°”

Redakcja: Paulina a jak zaczęła się Twoja przygoda z szyciem? Czy od dziecka wykazywałaś zainteresowanie takim rodzajem hobby?

Paulina: Zawsze interesowałam się modą.  Trochę szyłam ale nigdy to nie była moja najmocniejsza strona. Jestem niecierpliwa i lubię mieć szybko efekt, szycie było dla mnie zbyt żmudne, choć miałam epizod w życiu gdzie robiłam ręcznie torebki, to jednak szybko się w tym temacie wypaliłam. Ogólnie jako dziecko uwielbiałam się przebierać i wyszukiwałam z różnych miejsc piękne balowe suknie vintage:) A już jako nastolatka uwielbiałam je kolekcjonować.

Redakcja: Szczególnie my kobiety jesteśmy wrażliwe na historię ubrań, które z chęcią zakładamy. Jak to jest w przypadku Twoich projektów, jaką myślą kierujesz się w trakcie tworzenia nowych sukienek jak i tych już dostępnych na Twojej stronie?

Paulina: Faktycznie z ubraniami jest tak, że dodają one nam pewności siebie. Dobrze skrojone, które dopasowują się do nas i pięknie poruszają się w rytmie naszego ciała dodają nam klasy. Wychodzę z założenie, są sukienki czy w ogóle ubrania nie powinny ograniczyć i denerwować naszego ciała. pewnie za względu na to że jestem sensoryczne wrażliwa, uważam że ubrania powinno być przede wszystkim wygodne aby najprościej było nam być sobą codziennie. Nigdy nie lubiłam tego uczucia, gdy podczas ważnej uroczystości dla mnie myślałam już tylko o tym, aby ściągnąć siebie z ubranie i odpocząć. Uważam, że kierując się wygodą jesteśmy w stanie tworzyć piękne i wyjątkowe brania 

Redakcja: Planujesz rozszerzyć swoje portfolio o kolejne elementy garderoby?

Paulina: Kiedyś myślałam o tym, aby zacząć robić bluzy, ponieważ to jest moje moja wielka miłość i bardzo lubię łączyć ja z moimi sukienkami. Ponieważ jestem mamą kilkorga dzieci robię wszystko we własnym tempie i staram się postawiać granicę i nie robić nic ponad moje siły, więc myślę że przyjdzie kiedyś na to czas.

Redakcja: Który model sukienki jest Twoim ulubionym?

Paulina: Właściwie powinnam powiedzieć że Laura bo jest to mój pierwszy projekt i właściwie najwięcej z nich korzystam. Nie wychodzą one z mojej szafy nigdy, ponieważ przydały mi się przez całą ciążę, a potem w okresie karmienia i nawet wtedy kiedy nie jestem ani w ciąży ani nie karmie:) Jednak takie moje oczko w głowie to jest chyba Aurora. Tworzy mega fajny styl, bo jest minimalistyczna i zarazem bardzo wyrazista i przez to że jest rozciągliwa jest ultra wygodna. Można ją łączyć i stylizować na różne sposoby. Mam nieskończoną ilość pomysłów w jakiej wersji ją jeszcze zrobić.

Redakcja: Jakich materiałów wykorzystujesz do szycia? Czy produkcja odbywa się w Polsce?

Paulina: Cała produkcja moich sukienek odbywa się w Polsce, chodź powszechnie wszyscy wiedzą nie jest to proste i tanie. Do wykonywania moich sukienek używam materiałów przede wszystkim oddychających jak bawełna, wiskoza itp nie lubimy się bardzo z poliestrem. 

Sukienki Pauka są wszechstronne i nadają się na różne okazje. Możesz znaleźć tu zarówno proste codzienne, klasyczne modele do pracy, jak i te które będą idealne na eleganckie przyjęcia czy uroczyste wydarzenia. Bez względu na okazję, sukienki Pauka zawsze sprawią, że poczujesz się wyjątkowo. Paulina opowiedziała nam, że „pierwsza sukienka od którego się wszystko zaczęło to Laura. Sukienka ta jest bardzo dziewczęca i niepozo rna. Sukienka którą można nosić w różnych długościach. jest bardzo wygodna ze względu na swoją szerokość, która nigdzie nie uciska i nie uwiera. Posiada również guziczki dzięki czemu można z łatwością karmić. Dzięki temu, że ma wyżej odcięcie łączące bluzkę ze spódnica, doskonale nadaje się również na ciążę. Projektując zdecydowanie czerpię z codzienności. Chce aby te sukienki mogły towarzyszyć nam zawsze również w zwykłych chwilach dodając nam odrobiny radości. Inspirują mnie też ludzie,  których spotykam na swojej drodze Kino, proza życia.. Lubię szczęście w najprostszy sposób!

Zobaczcie sama jak różnorodne wzory i kolory prezentuje marka Pauka.

pauka pauka pauka pauka pauka pauka pauka pauka pauka pauka pauka pauka pauka

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo