Change font size Change site colors contrast
Styl życia

Hobby dzielone z dzieckiem

13 czerwca 2018 / Marta Osadkowska

Gdy byłam w pierwszej ciąży, czytałam ciekawy wywiad z jednym z rodzimych muzyków.

Opowiadał on, że gdy chciał nauczyć się grać na nowym instrumencie, wciągnął w to swoje dzieci. Razem spotykali się z nauczycielem, razem ćwiczyli w domu. Dawali sobie nawzajem wsparcie i zachęcali do prób. Dla synów nie był to przykry obowiązek, ale fajny czas spędzony z tatą. Dla niego, poza czasem...

Gdy byłam w pierwszej ciąży, czytałam ciekawy wywiad z jednym z rodzimych muzyków. Opowiadał on, że gdy chciał nauczyć się grać na nowym instrumencie, wciągnął w to swoje dzieci. Razem spotykali się z nauczycielem, razem ćwiczyli w domu. Dawali sobie nawzajem wsparcie i zachęcali do prób. Dla synów nie był to przykry obowiązek, ale fajny czas spędzony z tatą. Dla niego, poza czasem z dziećmi, dodatkowa motywacja. Nauka była trudna i wymagająca, ale przy okazji przyjemna, bo podejmowana w najlepszym towarzystwie. Panowie spędzali razem czas, tworzyli sobie wspólny świat pasji.

Bardzo spodobał mi się ten pomysł i obiecałam sobie, że wykorzystam go w swoim życiu. Gdy ogarnęłam się po porodach i karmieniu, wracając do jazdy konnej, zabierałam córki ze sobą. Obie uczyły się chodzić w stajni, raczkowały po siodlarni i tarzały się w sianie, zanim jeszcze wsiadły na konia. Ja jeździłam, one zapoznawały się z terenem. Oswajały zwierzęta, postępowanie przy nich, ich potrzeby i reakcje. Zwykle dość głośne, w stajni niemal automatycznie przełączają się na cichy tryb. Wiedzą, że podejście do konia od tyłu jest absolutnie zakazane, bo może skończyć się kopniakiem. Nie dlatego, że koń jest zły, tylko, że nie widzi, co się za nim dzieje więc instynktownie się broni. Dziewczynki uczyły się czyścić zwierzęta, sprzątać ich boksy. Ja nie muszę wybierać czy poświęcić czas na hobby, czy spędzić go z dziećmi. One mają wielką frajdę z wchodzenia do świata mamy.

To jest nasz czas i niecierpliwie na niego czekamy.

Bardzo polecam wszystkim spróbowania jazdy konnej z dzieciakami. Stajni jest naprawdę dużo, a w nich cały potrzebny sprzęt na pierwsze jazdy. Nie trzeba niczego kupować, zanim się nie przekonamy, czym to pachnie. Jazdy są przyjemne, dają duże odprężenie, można się naprawdę zrelaksować po dniu spędzonym w pracy. Dodatkowo zwykle ludzie pracujący przy koniach, to tacy pozytywnie zakręceni pasjonaci, którzy żyją w trochę innym świecie i fajnie jest w ich towarzystwie. Po prostu. A dla kręgosłupa, tego dziecięcego i tego dorosłego, czas spędzony w siodle jest bezcenny.

 

Kiedy okazało się, że wprowadzenie dziewczynek do uprawianego już przeze mnie sportu świetnie zdało egzamin, postanowiliśmy podnieść poprzeczkę i zacząć coś od zera, całą rodziną.

Postawiliśmy na narty, żeby jakoś oswoić zimę, za którą nie przepadamy. My, rodzice, jeździliśmy wiele lat na snowboardzie, ale narty były dla nas nowością. Dla dziewczynek było to bardzo motywujące, że wszyscy będziemy uczyć się zupełnie od początku. Wyjechaliśmy w góry, one poszły do szkółki, my na lekcje z instruktorem. Spotykaliśmy się później i opowiadaliśmy o doświadczeniach. Czego się nauczyliśmy, co jest dla nas trudne, no i najważniejsze: kto i ile razy się przewrócił. Dzieci widziały, że rodzice nie są jakimś wszystkowiedzącym gatunkiem, który nie musi się wcale wysilać. Zwykle patrzą na nas i widzą kogoś, kto motywuje i zachęca, sam już umiejąc. A tutaj, na ich oczach, musieliśmy pokonywać lęki i siniaki. Zobaczyły, że popełniamy błędy, że wstajemy po dziesiątym upadku, otrzepujemy śnieg z tyłka i walczymy dalej. Bardzo im się to podobało i dodawało mocy do działania.

Jeszcze jedną zaletą uprawiania sportu z dzieckiem, jest absolutna niemożność wykręcenia się.

No bo jak odpuścić, gdy patrzą z podziwem te wielkie oczy? Nie da rady! Poza tym pojawia się taki element rywalizacji, który daje kopa do nauki.

Mamy teraz swój fajny, aktywny czas, swoje wspólne pasje. Dużo słyszę narzekania rodziców, że muszą wozić dzieci na zajęcia to tu, to tam. Może zamiast traktować zainteresowania dzieci, jak orkę na ugorze, warto poszukać kompromisu i uprzyjemnić ten czas zarówno sobie, jak i młodym? Nie twierdzę, że trzeba robić z nimi wszystko, co im wpadnie do głowy, oczywiście. Ale znalezienie takiego wspólnego hobby bardzo polecam. Bo to nie tylko robienie tej samej czynności, ale przede wszystkim, robienie jej razem.

Ciało

Jak Walentynki, to tylko z happy endem!

7 lutego 2019 / Anna Wójcik

Walentynki?

Żadna z nas nie przyzna wprost, że na nich jej zależy. Ot, kolejne amerykańskie święto, sztucznie rozdmuchane przez media, pełne kiczu. I niby nie dbamy o te czekoladowe serca, niby twierdzimy, że najważniejsze to mieć Walentynki codziennie, 365 dni w roku. Niby nie planujemy specjalnych randek akurat na 14 lutego, a jednak zerkamy na pary obejmujące się na ulicy, a jednak lubimy atmosferę tego dnia, pełną romantyzmu. Nawet, jeśli kiczowatego.

Lubimy Walentynki też za pretekst do okazania sobie tzw. self love. Uczymy się, jak dbać o nasze samopoczucie, jak stworzyć sobie dobry nastrój. Doceniamy to, jak kilka przedmiotów może stworzyć romantyczną atmosferę.

Bo Walentynki można celebrować na wiele sposobów. Jest jeden warunek – powinno być miło, romantycznie i z happy endem.

Przygotowanie do randki może być dobrym ,,before party’’.

Wyjście na walentynkową randkę, szczególnie, gdy jest się rodzicem, to wyższa szkoła logistyki. Ale gdy już się uda połączyć te dwa światy – świat rodzicielstwa i świat romantycznej miłości, wtedy można zacząć przygotowania.

Najpierw nastrój. Warto o to zadbać, ta drobna przyjemność pozwoli Ci się rozluźnić i zapomnieć o codziennych sprawach, o rzeczach, które musisz zrobić następnego dnia, o rachunkach do zapłacenia i zakupach do zrobienia.

Najszybszy sposób na zmianę atmosfery? Zapal świeczkę.   

Świeca do wnętrz 312 CANDLES o zapachu Cuban Tobacco&Oak, to nuty koniaku, dębu i mahoniu. Ten aromat jest idealny, gdy planujesz randkę w domowym zaciszu. Zapach świecy spodoba się Twojemu mężczyźnie, poczuje się jak w whisky barze!

Natomiast świeca 312 CANDLES o zapachu Kokosa, z wyczuwalną nutą karmelu, nastroi przed ważnym spotkaniem i będzie dobrym towarzyszem wieczornych przygotowań. Może zainteresuje Cię fakt, że obie te świece są zrobione z wosku sojowego i nie zawierają sztucznych barwników! Jeśli macie ochotę zrobić nawzajem prezent walentynkowy, zasugeruj te zapachy. Coś dla Ciebie, coś dla niego. Idealne rozwiązanie.

Aha, coś jeszcze dla Ciebie. Kobiecy, sensualny zapach Rose & Patchouli. Ta sojowa świeca aromatem przypomina luksusowe wody toaletowe. Wystarczy 15 minut, by pokój wypełnił się zapachem ciemnych owoców, a także cynamonu, jaśminu, no i oczywiście paczuli i wanilii. Jeśli umiesz docenić piękny zapach i lubisz w ten sposób wprawiać się w romantyczny, kobiecy nastrój, propozycja od Woowsoy to prezent dla Ciebie.

 

Przygotuj ciało na romantyczną randkę

Przygotowania do randki to cały rytuał. I to jest jeden z najmilszych etapów! Chwile niepewności, ekscytacja, tajemnica. Czujemy się jak na początku studiów, nie może doczekać się spotkania. Wybieramy sukienkę, suszymy włosy robimy makijaż…

Ale najpierw pielęgnacja. Gorący prysznic lub kwadrans w wannie i odżywczy peeling śliwkowy to nie tylko dbanie o ciało, to przede wszystkim dbanie o duszę! To uczucie, gdy robisz dla siebie coś dobrego, gdy czujesz się zadbana i wypielęgnowana. Przed Walentynkami to wręcz konieczność! I ten zapach – nie ma sobie równych.  Pamiętaj jeszcze, że połówka kuli cynamonowej albo czekoladowej wrzucona do wody sprawia, że skóra staje się gładka, odżywiona. Wystarczy spłukać wodą. Ciało już prawie przygotowane do włożenia pięknej bielizny i ulubionej sukienki. Jeszcze tylko balsam w sztyfcie – Czekocynamon – i możesz zacząć się malować.

Jeśli jednak do randki zostało 5 minut, a mimo wszystko chcesz czuć się i wyglądać przepięknie, sprawdź Ekspresowy peeling glinkowy do ciała. Ujędrnia i wygładza, dając uczucie komfortu. A chyba się z nami zgodzisz, że to bardzo pożądany stan, gdy wybierasz się na romantyczne spotkanie.

Ach, jeszcze jedno! Jeśli jesteś kobietą, która lubi się rozpieszczać i bardzo dba o swoje ciało, przed kąpielą wymasuj ciało szczotką z naturalnymi włóknami z tampico. Wystarczą 3 minuty, by poczuć się świetnie w swojej skórze!

Teraz szybko rozświetlający krem z witaminami all-in-one, albo coś, co pomoże złapać balans przy skórze skłonnej do błyszczenia się, czyli harmonizujące serum do twarzy. Chwila dla pięknej skóry, zaraz przed nałożeniem makijażu.

Makijaż na Walentynki

Są kobiety, którym wystarczy tusz na rzęsach i one są gotowe do drogi. Ale są też takie, które lubią tę makijażową celebrację. Lubią usiąść przed lustrem, z dobrym światłem, i poświęcić dłuższą chwilę na staranny make-up.

Jesteś jedną z nich?

Jeśli tak, oto kilka walentynkowych prezentów, które możesz sprawić sama sobie. Bo kto powiedział, że Walentynki są tylko dla par? 🙂

Oto czego potrzebujesz! Podkład matujący, który zapewni naturalny wygląd. Róż na policzki, by Twoja buzia nabrała rumieńców.

Co powiesz na ,,Ice cream’’? To nazwa mineralnego cienia do powiek, o kremowym odcieniu. Jeśli lubisz eksperymenty, a makijażowe tutoriale masz w małym paluszku, ta paleta cieni do powiek skradnie Twoje serce. Co za walentynkowe kolory! Jeśli planujesz walentynkowe szaleństwo, spróbuj rozświetlacza do twarzy. Nazywa się ,,Dark Angel’’, ale spodoba się też grzecznym dziewczynkom. Podobnie jak ,,Angel Heart’’, w pięknym opakowaniu w kształcie serca.

A Ty jak spędzisz Walentynki?

Nieważne, czy w domu przy romantycznej komedii, czy na randce we włoskiej restauracji, najważniejszy jest happy end!

Ja go uzyskać? Czując się dobrze, po prostu. Wystarczy trochę dobrego nastroju, kojący zapach, ciepła kąpiel z nawilżającymi kosmetykami. A na koniec odrobina magii na policzki i gotowe!

Miłych Walentynek! <3

 

 

 

 

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo