Zbliżają się święta. Czas, w którym dostaję białej gorączki na samą myśl o tym, ile ton kolorowego, grającego plastiku znajdzie pod choinką moja niespełna 2 letnia córka.
Chociaż okazji do dawania prezentów wbrew pozorom w jej krótkim życiu nie było aż tak wiele, w jej pokoju można z powodzeniem otworzyć mały sklep lub domowe przedszkole, w którym kilkanaście dzieci miałoby czym się pobawić. Nie zrozumcie mnie źle – nie neguję tradycji obdarowywania dzieci! Mam jednak pewne zastrzeżenia do co częstotliwości i ilości podarunków, o czym kilka słów w dzisiejszym wpisie.
… i tu jest pies pogrzebany!
Moment, w którym Twoi rodzice czy teściowie dowiedzieli się, że zostaną dziadkami, zapamiętasz na długo. Zaczęło się snucie planów, jak to będzie, gdy maluch pojawi się na świecie, co będą robić, gdzie go zabiorą, a przede wszystkim – co kupią. Dzieciaka nie ma jeszcze między Wami zbyt fizycznie, a oni już zapełnili mu pół pokoju – nieźle co? Smutna domena naszych czasów, a właściwie odpowiedź na wieczny brak, którego Twoi rodzice doświadczali jeszcze kilkadziesiąt lat temu permanentnie. Nic dziwnego, że zarówno oni, jak i Twoje pokolenie zasypują małoletnich prezentami przy każdej możliwej okazji, chcąc im zapewnić wszystko to, o czym w dzieciństwie sami mogli jedynie pomarzyć. Pamiętajmy jednak, że tamte czasy już dawno minęły, a kolorowy grający gadżet nie jest w stanie zrekompensować dziecku tego, czego dajemy mu najmniej – własnego czasu i uwagi. Eksperci dowodzą także, że nadmiar zabawek może być szkodliwy dla rozwoju małego człowieka, dlatego tak ważne jest uświadamianie, tłumaczenie i odmawianie… własnym rodzicom, ciotkom i znajomym. Dla dobra Twojego dziecka!
Made in China
Chociaż nie miałam tego na celu, mogliście na początku odnieść wrażenie, że neguję wszystkie plastikowe zabawki – nic z tych rzeczy. Niemniej jednak z własnego doświadczenia mogę śmiało wysnuć wniosek, że to one w znacznej mierze są zabawkami zaprojektowanymi według jednego wzorca. Modelu, który niestety nie rozwija Twojego dziecka. To one same robią wiele rzeczy i zawsze można się nimi bawić w określony sposób. Cierpi więc na tym wyobraźnia Twojego dziecka, które mechanicznie wykonuje z góry założone czynności. Co więcej, zbyt duża ilość zabawek powoduje, że dziecko nie odróżnia tych wartościowych od bezużytecznych – nim będzie miało okazję to zrobić, wszystkie zdążą mu się do tej pory znudzić. I mowa tu już o kilkuletnim dziecku – jak w tym chaosie i nadmiarze bodźców ma się odnaleźć niemowlak?!
Zdrowy rozsądek
Nie jestem wyrodną matką, która chowa swojej córce wszystkie plastikowe zabawki lub co gorsza, czegokolwiek jej żałuje. Nic z tych rzeczy! Jednak i Ty sama zapewne czujesz gdzieś w głębi, że także w Twoim domu jest ich o co najmniej połowę za dużo. Czemu więc już na tym etapie, nie zrobić z tym porządku? Postawić jasne granice – akwizytorom i obdarowywaczom dziękujemy. Oczywiście – nie obędzie się bez buntu (nie, wcale nie Twojego dziecka, tylko Twojej rodziny!), smutku i niezadowolenia (bo przecież oni tak bardzo chcą sprawić maluchowi radość), jednak wcześnie wyrabiane dobre nawyki, które nie będą stawiały na piedestale konsumpcjonistycznych zachcianek, pozwolą uchować Twoje dziecko przynajmniej częściowo od zachłanności i marnotrawstwa w dorosłym życiu. A to argument nie do przebicia.
Co dla malucha zamiast zabawek?
Pomysłów jest wiele, jednak wszystkie sprowadzają się do jednego motywu przewodniego, jakim jest wspólnie spędzany czas. Bo to właśnie przeżycia, możliwość odkrywania otaczającego nas świata jest dla dzieci najważniejsza. Liczy się zarówno wspólne wyjście do kina, zoo czy interaktywnego muzeum, jak i warsztaty z gotowania, majsterkowania czy szycia. Może Ci się to wydawać trywialne, ale to właśnie o tym marzy dziecko – by ktoś choć na moment poświęcił mu uwagę i swój „cenny” czas. Dzieci chcą dzielić z nami wspólne pasje i momenty. Co jednak, gdy nie masz kilku godzin na wspólny koncert, czy funduszy na daleką wycieczkę? Nie ilość, ale jakość się liczy! I tak, dla kilkunastomiesięcznego szkraba największą frajdą będzie wspólne robienie ciasteczek czy malowanie palcami. Wieczorem w rodzinnym gronie przy ulubionej planszówce lub kalambury nie pogardzi też zbuntowany nastolatek, bo to czas, który poświęcasz dziecku jest najważniejszy! Nawet jeśli to dziecko nie jest Twoje i jesteś ciocią czy przyjaciółką rodziny: czasem wystarczy kilka słów, wspólnie pokolorowana kolorowanka, czy inny plastyczny projekt. Uwierz mi, to będzie chwila, której dziecko nie zapomni przez długi czas!
Jeśli kupować zabawki, to jakie?
Pomijając więc prezenty bez okazji, których nie powinno być wcale lub być jak najmniej, przejdźmy do tych, które bądź co bądź „powinny” (choć też nie muszą!) się pojawić. Krok 1.: zwracaj uwagę na to, czy dana rzecz sprawia, że dziecko rozwija swoją inteligencję, pomysłowość, wyobraźnię przestrzenną i techniczną, poczucie estetyki oraz zdolności manualne. Jeśli tak, przejdź do kroku drugiego. Krok 2.: jeśli nie jesteś rodzicem, zapytaj prawowitych opiekunów o to, czy dziecko czegoś w danej chwili potrzebuje. Jeśli rodzice odpowiedzą, że pieluchy, płyn do kąpieli czy blok rysunkowy i farby będą najlepszym prezentem dla potomka, nie zasłaniaj się argumentem „no ale przecież to się zaraz skończy i z prezentu nic nie zostanie – nie będzie żadnej pamiątki”. Serio, nic tak nie wkurza rodzica jak ktoś, kto chce mu zaśmiecić mieszkanie kolejną „pamiątkową” zabawką, którą maluch pobawi się przez chwilę, a później będzie miał w głębokim poważaniu. Krok 3.: Nie zapomnij o tym, by wspólnie cieszyć się z dzieckiem nowym prezentem. Zabawka czy przedmiot ma być tym mostem łączącym świat malucha ze światem dorosłych. Ma też ułatwiać kontakt z rówieśnikami.
Zabawka nie jest fantem, który ma dziecko czymś zająć, byś Ty miała święty spokój. Dziecko jest małym człowiekiem, który owszem, też potrzebuje czasem samotności, jednak takie momenty, chce przeżywać i odkrywać wspólnie z najbliższymi.