Sama nie wiem, co mi się bardziej podoba – jej fotograficzne relacje z podróży czy plakaty, które sprzedaje w swoim sklepie MyScandi. Wydaje się żyć poza wyścigiem szczurów, poza codziennym pędem za karierą… Ciekawe, czy jest tak naprawdę?
Jaki masz pomysł na swoje macierzyństwo?
Jestem mamą Zosi od ponad 4 lat. Zosia już na samym początku okazała się być idealnym przykładem tzw. ‚high need baby’ w dodatku z ciężką odmianą AZS, czyli atopowego zapalenia skóry, spowodowaną alergią na roztocza. Będąc w ciąży i zaraz po urodzeniu mojej córki starałam się wszystko planować, analizowałam wszystkie zachowania, starałam się, aby wszystko przebiegało książkowo. Ale tak się nie da. Każde dziecko jest inne i nie ma co wzorować się na zasadach z książek, magazynów czy internetu. Owszem mogą nam one pomóc, wyjaśnić parę rzeczy: dlaczego tak się dzieje a nie inaczej, ale myślę że najlepszą radą służy nam nasza macierzyńska intuicja. Już od dłuższego czasu jej ufam i wiem, że to właśnie my – mamy – wiemy, co jest najlepsze dla naszego potomstwa. A ja po prostu staram się być dobrą ‚kumpelką’ dla mojej córki. Już od najmłodszych lat traktuje ją jako ‚małą dorosłą’ i pozwalam w miarę możliwości na to, aby uczyła się na własnych błędach.
Jaki jest twój ulubiony kobiecy rytuał?
To trochę banalne, ale moim ulubionym kobiecym rytuałem jest zaparzenie sobie kawy i wypicie jej w ciszy i spokoju. To takie codzienne oderwanie się od obowiązków i 10 min tylko dla mnie.
Które trzy rzeczy czy sytuacje dały Ci ostatnio najwięcej satysfakcji?
Jedną z takich sytuacji było wydanie papierowej wersji przewodnika po Wyspach Kanaryjskich, nad którą pracowałam prawie całe poprzednie wakacje. Było mi bardzo miło, kiedy po powrocie z kolejnej wyprawy czekała na mnie świeżo wydrukowana książka, w której wraz z innymi autorkami mogłam podzielić się swoją wiedzą o wyspach, które są tak bliskie mojemu sercu. Jeśli chodzi o inne rzeczy czy sytuacje to trudno się zdecydować, gdyż jest ich bardzo dużo. To chociażby codzienna satysfakcja z rozwoju mojej córki, z tego jak dobrze radzi sobie z codziennością i jak przezwycięża dziecięce problemy. Satysfakcja z tego, jak wiele już umie i z tego, że to po części dzięki nam, jej rodzicom, jest taka samodzielna.
Spontanicznie czy z kalkulatorem? Jak warto wg Ciebie podchodzić do życia?
Nasze, a więc i moje całe życie rodzinne od samego początku jest spontaniczne. Od momentu poznania się, przeprowadzkę do innego kraju, powrót do rodzinnego kraju po latach emigracji, założenie rodziny, a nawet po przygarnięcie domowego zwierzyńca praktycznie wszystko wynikło samo z siebie i na zasadzie spontaniczności. Nasze plany po dziś dzień wybiegają jedynie na kolejne pół roku i kolejną wyprawę, jaką mamy w planach. Można by powiedzieć, że żyjemy od wyjazdu do wyjazdu. A gdyby tak pomyśleć, ile rzeczy jest w kolejce do zrobienia, jak w końcu nowe schody w domu czy postawienie kominka w salonie, to i tak najpierw na pierwszym miejscu stawiamy zakup kolejnych biletów na samolot.
Czym jest według Ciebie hasło Mother-Life Balance?
Jasne! To hasło powinno być wpajane każdej przyszłej mamie. 🙂 Bo oprócz bycia Mamą, jesteśmy również MY. Musimy o tym pamiętać i starać się nie zatracać w macierzyństwie bez reszty. Jestem zdania, że każda mama powinna znaleźć czas dla siebie. Czas na realizowanie swoich marzeń, pragnień czy hobby. Myślę, że bez swoich małych przyjemności, które zrozumie tylko inna kobieta czy mama, nie będziemy w stanie dawać z siebie 100% dla naszej rodziny.