Kasia / 19 lat / Warszawa
Pod koniec zeszłego roku zostawił mnie chłopak. Było mi bardzo ciężko, codziennie płakałam i wpadałam w coraz głębszy dół. Minęło trochę czasu, w końcu postanowiłam, że pójdę na imprezę, pobawię się, może kogoś poznam. Była to domówka u mojej znajomej, poszłam tam z kolegą, który w sumie mnie na nią wyciągnął. Po paru godzinach i dawce alkoholu udało mi się przestać myśleć o rozstaniu, zaczęłam się dobrze bawić, z czasem znalazłam się w grupce znajomych, którzy nie stronili od różnego rodzaju narkotyków. Poczęstowali mnie piwem. Myślałam, że mogę im ufać, znałam ich, oni mnie, jak to się mówi „sami swoi”. Minęło parę minut i całkowicie mnie ścięło, nie mogłam się za bardzo poruszać, mówić, pamiętam nawet, że bardzo słabo widziałam. Kolega, który zabrał mnie na tę domówkę, gdzieś zniknął. Zostałam sama, całkowicie odurzona jakimś gównem. Paru mężczyzn zauważyło, w jakim jestem stanie, usiedli koło mnie i wtedy się zaczęło – zaczęli wkładać mi ręce pod ubranie, brać na kolana, kłaść ręce w wiadome miejsca, a ja nie mogłam nic zrobić, nie byłam w stanie krzyknąć, nie miałam siły ich odepchnąć. W końcu odpuściłam, już się nie szarpałam, nie bełkotałam, bo nie przynosiło to żadnych efektów oprócz ich okropnego śmiechu. Na szczęście po jakimś czasie do pokoju wszedł mój stary kolega za szkoły, nie wiem w sumie nawet, co on tam robił, nie widziałam go wcześniej, zabrał mnie i zawiózł do domu.
Milena / 24 lata / Warszawa
Miałam 17 i byłam na obozie w Bułgarii. Miałam pod opieką młodsze koleżanki i jak wychodziłyśmy, to zawsze ich pilnowałam. Przez cały obóz opiekun przydzielony do mojej grupy był dla mnie bardzo miły, pozwalał mi i moim dziewczynom na więcej, jak np. siedzenie cały dzień na plaży i nie obowiązywał nas grafik. W klubach bardzo nas pilnował, co akurat było nam na rękę. Ostatniej nocy razem z opiekunami grupy wychodziły na miasto, większość lądowała z butelką na plaży. Było nas dwadzieścia parę osób, ale szybko robiło się nas coraz mniej, aż w końcu moje koleżanki i ja zostałyśmy same z opiekunem. Dziewczyny poszły do budki z goframi po coś do jedzenia, a ja z opiekunem sprzątałam po nas plażę i zbierałam nasze rzeczy. Siedziałam na takim wysokim łóżku do masażu, paliłam papierosa i czekałam, aż wrócą. Gość był całkowicie pijany, zataczał się i tak właśnie zataczając się wpadł na mnie i zaczął mnie obmacywać. Kiedy próbowałam krzyczeć, zatkał mi ręką usta, rozsunął rozporek i kilka razy próbował we mnie wejść, a ja nie miałam siły, by go zepchnąć. W końcu zobaczyłam, że reszta wraca. On też to zobaczył, puścił mnie i usiadł na przeciwko dopijając butelkę. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic, co więcej, zaczął się dostawiać do jednej z moich koleżanek. Wróciłyśmy do hotelu, a jego ciągnęłyśmy za sobą przez całą drogę, bo był nieprzytomny. W pokoju powiedziałam, co zaszło, wszystkie to zbagatelizowały, a od swojej przyjaciółki usłyszałam, że jestem głupia, bo on jest super facetem i to moja wina, bo pozwalałam mu się specjalnie traktować przez cały wyjazd i byłam dla niego miła, więc dawałam mu sygnały, że mi się podoba. Następnego dnia wróciliśmy do Polski, gość niczego nie pamiętał. Musiałam spojrzeć rodzicom w oczy, a chociaż nie zrobiłam nic złego, to czułam się winna. W szkole moja była na szczęście przyjaciółka obśmiewała moją sytuację z grupką swoich znajomych, przez co do końca liceum czułam na sobie ich spojrzenia i wiedziałam, że jestem obiektem żartów. Nie umiałam później nawiązać normalnego kontaktu z chłopakiem w intymnej sytuacji nie upijając się przed tym. Na szczęście, kiedy się zakochałam, przełamałam barierę, ale obrzydliwe wspomnienia ciągną się za mną do dzisiaj.
Joanna / 19 lat / Warszawa
Bardzo wcześnie wpadłam w towarzystwo, które było dość imprezowe, byłam jedną z najmłodszych, miałam około 12 lat. Na wsiach tak jest, że często ma się znajomych 3-4 lata starszych i to normalne, natomiast przepaść wiekowa jest ogromna w tym czasie, moi znajomi mając te 15 czy 16 lat już palili, pili, wchodzili w relacje seksualne. Podobał mi się chłopak, który był 3 lata starszy, oczywiście bardzo mi to imponowało i biegałam za nim jak głupia. Nie czułam się komfortowo znosząc jego podszyte erotyczną treścią wiadomości, ale udawałam, że to normalne. Pewnego dnia nocowałam u przyjaciółki, jej rodziców nie było w domu, przyszedł do niej chłopak razem z '’obiektem moich westchnień’’. Wszystko było normalnie, siedzieliśmy, graliśmy. W końcu położyłam się na dużej kanapie w salonie, byłam zmęczona. Najpierw koło mnie usiadł, a później przytulił się do mnie. To było miłe. Później pozwolił sobie na więcej, zaczął kłaść rękę na moim brzuchu pod bluzką, mówiłam, żeby tego nie robił, bardziej żartując niż pokazując gniew, nie chciałam, żeby uznał mnie za dzieciaka, zdejmowałam jego rękę, on kładł ją później wyżej, nie umiałam powiedzieć nie, sparaliżowało mnie. Nie chciałam, żeby dotykał moich piersi, powiedziałam mu to. Nie potrafiłam się ruszyć, wstać, krzyknąć, zrobić afery, nic. Czekałam potulnie, aż przestanie, na szczęście nie posunął się dalej. Kiedyś było mi wstyd za siebie, dziś wiem, że to nie moja wina.
Miałam około 13 lat, to była 1 klasa gimnazjum. „Kręciłam” z chłopakiem 2 lata starszym, bardzo mi się podobał, czego się domyślał. Późnym wieczorem, wychodząc na spacer z przyjaciółką, spotkałyśmy go oraz jego znajomych, byli pijani. Rozmawiałyśmy z nimi, atmosfera była luźna, w pewnym momencie złapał mnie za rękę i odciągnął kawałek od grupki, chciał mi coś powiedzieć. Rozmawialiśmy o pierdołach. W pewnym momencie bardzo mocno mnie złapał i pocałował. Próbowałam się wyrywać, mówiłam, że robi tak, bo jest pijany, dostałam tylko odpowiedzieć w stylu „wiem, że tego chcesz”. Złapał mnie za pośladki, wciąż wpychając mi swój język do ust. Kolejny raz nie potrafiłam nic z tym zrobić, nie potrafiłam go uderzyć, krzyknąć.
Alina / 34 lata / Olsztyn
Miałam „przygodę” z promotorem mojej pracy magisterskiej. Sugerował, że jeśli się z nim nie prześpię, nie zrobię kariery na uczelni. Trochę zagrałam. Wyśmiałam go i powiedziałam, że jeśli tak wygląda „kariera”, to mi aż tak nie zależy. Bałam się jednak. Wyszłam z twarzą, ale cały rok obawiałam się, że mnie obleje. Nie oblał. Oblał za to mojego ówczesnego chłopaka…
Aleksandra / 20 lat / Warszawa
Byłam na obozie żeglarskim i poznałam F. Bardzo mu się spodobałam, ale ja nie do końca byłam pewna, czego oczekuje od tej relacji, zwłaszcza, że wtedy jeszcze był z inną dziewczyną. Chciał ją dla mnie zostawić. Wróciliśmy z wyjazdu i przyjechałam do niego na kolację, miałam nocować, bo mieszkam jakieś 30 km od niego i powroty wieczorami są trudne. Tak, wiem – nieodpowiedzialne i naiwne. Z drugiej strony, na obozie pilnowali nas tak, że można było z kim się chciało i gdzie się chciało uprawiać seks, pić alkohol, zażywać narkotyki – niestety, ale tak większość obozów wygląda… Wtedy więc uznałam, że skoro tam mnie nie skrzywdził, to i teraz tego nie zrobi, przecież mnie szanuje. Upił się, ja wypiłam lampkę szampana i poszłam spać. Obudziłam się bez majtek, a jego ręka była zdecydowanie nie tam, gdzie powinna. Zaczęłam krzyczeć. Przestał. Pokłóciłam się z nim, ale już mnie nie tknął, a ja zostałam na noc i wyszłam rano po śniadaniu. Rok później przeprosił, gdy wpadliśmy na siebie w jednej z warszawskich knajpek.