Change font size Change site colors contrast
Felieton

Rodzicielstwo, czyli wieczna wojna

22 listopada 2017 / Magda Żarnowska

W miłości i na wojnie podobno wszystkie chwyty są dozwolone.

Czymże jest rodzicielstwo, jeśli nie jednym i drugim po trosze? Przez cały miniony weekend siedzieliśmy z mężem w okopach. W końcu, po miesiącu asystowania siostrze w chorobie, czyli po polsku - po miesiącu beztroskiego nic nie robienia pod okiem dziadków, nasze dzieci musiały powrócić do rzeczywistości. Rodzice przedszkolaków - łączmy się! Pora roku...

W miłości i na wojnie podobno wszystkie chwyty są dozwolone. Czymże jest rodzicielstwo, jeśli nie jednym i drugim po trosze?

Przez cały miniony weekend siedzieliśmy z mężem w okopach. W końcu, po miesiącu asystowania siostrze w chorobie, czyli po polsku – po miesiącu beztroskiego nic nie robienia pod okiem dziadków, nasze dzieci musiały powrócić do rzeczywistości. Rodzice przedszkolaków – łączmy się!

Pora roku jaka jest, każdy widzi, a co za tym idzie, o katarki i kaszelki nie trudno. Ponoć warunki w przedszkolach i żłobkach dodatkowo znakomicie wspierają rozwój wszelkiej maści drobnoustrojów, aby panie przedszkolanki mogły nacieszyć się odrobiną ciszy, kiedy to grupa rozwrzeszczanej dzieciarni, w szczycie sezonu maleje do sztuk pięciu 😉

Aby wspierać odporność naszych pociech, nawet zasięgnęliśmy opinii prywatnego pediatry (wiadomo, jak człowiek zapłaci, to ma prawo przypuszczać, że otoczono go lepszą opieką). Pani doktor sprzedała nam prawdy objawione, którymi zamierzam się od razu podzielić.

Przede wszystkim nie należy przegrzewać dziecka.

W ciągu dnia maksymalna temperatura, jaką powinno osiągać pomieszczenie, w którym czas spędza nasza latorośl, to  21 stopni! W nocy natomiast 18 stopni Celsjusza! Od razu uprzedziła szturm starszych pokoleń, zapewniając, że dzieci przez cały dzień są w ruchu, cały czas biegają, skaczą, mówiąc wprost – łobuzują, więc jest im ciepło i trzeba nie lada choroby, żeby dały się położyć do łóżka. Właśnie dlatego dzieciaki w placówkach nagminne chorują – wystarczy wejść do żłobka na 5 min, żeby człowiek poczuł się jak w saunie. A ciepłe powietrze równa się suche powietrze, pełne ciepłolubnych bakterii i wirusów.

Dodatkowo, nawet jeśli w domu jest chore dziecko, należy wietrzyć pomieszczenia. Oczywiście nie otwieramy okna na oścież zaraz przy spoconym osesku w samym podkoszulku. Wszystko z głową 😉 Dziecko uprzejmie zapraszamy do innego pokoju/kuchni/ łazienki i w tym czasie przykręcamy grzejniki i otwieramy okna. Sprawdziłam – da się, ale trzeba mieć kogoś do pomocy, aby w czasie wietrzenia umilał czas oczekującemu dziecku.

O ile nie udało nam się przechytrzyć choroby, próbujemy zwalczyć ją naturalnie w zarodku przez przede wszystkim czyszczenie nosa delikwentowi, nawilżanie powietrza oraz samego dziecka 😉

Dodatkowo od pani doktor dowiedziałam się także, że gorączka u małych dzieci jest najlepszym znanym naturze środkiem przeciwwirusowym.

Kiedy dziecko gorączkuje, naturalnie należy je obserwować, a wysoką gorączkę skonsultować każdorazowo z lekarzem, natomiast jeśli brak jest innych niepokojących objawów, nie należy takiej gorączki od razu zbijać. Gorączkę u małych dzieci podobno zbijamy, jeśli przekracza 38,5 stopnia lub jeśli widać, że towarzyszy jej ból i dziecko po prostu źle się czuje.

Co do zasady, należy także wychodzić z dzieckiem na spacer, o ile czuje się dobrze, nie ma wysokiej gorączki i nie choruje akurat na chorobę zakaźną, a pogoda ogólnie nadaje się do spacerowania – mróz nie odmraża nosa, wiatr nie urywa głowy, a deszcz nie przelewa się górą do kaloszy. I pisząc o spacerze, nie mam naturalnie na myśli placu zabaw.

Mimo tej wiedzy tajemnej, którą posiadłam, naturalnie w sezonie jesienno-zimowym, nie udaje mi się zawsze uchronić dzieci przed chorobami. Co prawda odporność starszego syna jest w całkiem dobrej kondycji, natomiast młodszej córce nadal zdarzają się incydenty chorobowe.

I wracamy do sedna. Przez ostatni miesiąc moja Młoda walczyła z chorobą. Zaczęło się od przeziębienia, podejrzenia zapalenia krtani, następnie oskrzeli, a skończyło zapaleniem płuc. Córka była w stanie ogólnym rewelacyjnym – zero gorączki, niewielki kaszel, ale lekarze nie mieli wątpliwości. Przez ten czas na zmianę z dziadkami pełniliśmy wartę w domu, a towarzyszył nam starszy syn, gdyż logistycznie tak było wygodniej. W tym czasie dzieciaki też bliżej się zaprzyjaźniły i można powiedzieć, że zapałały do siebie ogromną sympatią (o ile akurat nie próbowały się wzajemnie pozabijać lub wysadzić domu w powietrze).

Jak już pisał Sapkowski – „Coś się kończy, coś się zaczyna”, przyszedł czas, kiedy córa w pełni sił mogła wrócić do żłobka.

Odetchnęliśmy trochę z ulgą na myśl o tym, że dziecko już jest zdrowe oraz że wrócimy do naszej codzienności, nieobarczonej ekwilibrystyką związaną ze zmianami warty. I weekend byłby przepełniony radosnymi ochami i achami na myśl o wszystkich emocjach, które czekają tuż za poniedziałkowym rogiem, gdyby nie… starszy syn!

Wydawało nam się, że kieruje nami rozsądek, kiedy w piątek informowaliśmy Młodego, że to koniec laby i w poniedziałek wraca do kumpli. Być może była to jednak głupota? Przez cały weekend Młody wymyślał najróżniejsze powody, dla których jednak nie chce wracać do przedszkola. Nie dał się nabrać na euforię, którą próbowaliśmy mu zareklamować wszystkie fantastyczne wydarzenia, z jakimi wiąże się powrót do społeczeństwa. W poniedziałkowy poranek wzbił się na wyżyny kreatywności trzyipółlatka i oznajmił nawet, że nie może iść do przedszkola, bo oto właśnie przed chwilą kichnął na głowę siostrze i chyba sami rozumiemy, że jest chory, a co więcej, zaraził także siostrę. Kiedy nie daliśmy się nabrać na tę ckliwą historyjkę, zaczął po prostu płakać. I tak zawodził przez cały poranek, a mąż skwitował to jedynie zdaniem: „Przy tym, co tu się dzieję, nasze (dorosłych) problemy są naprawdę nieistotne”.

Epilog tej historii jest chyba łatwy do przewidzenia.

Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy i rozmawialiśmy z Młodym. Wyjaśnialiśmy tonem mentora, chwaliliśmy językiem korzyści, jak rasowi sprzedawcy, rozumieliśmy naturalnie jego zdenerwowanie i to przez całą poniedziałkową, poranną wieczność. Nie wiem, czy zrozumiał i do końca zaakceptował. Ważne, że dał się zaprowadzić i na miejscu był już bardziej przychylnie nastawiony. A w drodze powrotnej przyznał, że jednak było fajnie i warto było wrócić.

Nasza mała wojna i znów cudem udało się skończyć ją z tarczą, a nie na tarczy…

 

PS U mnie w domu można teraz kręcić remake ,,Epidemii’’, w roli Dustina Hoffmana mój mąż, ja- oczywiście Rene Russo, a w roli kapucynki zarażającej wszystkich śmiertelną chorobą – moja córka. Ja zaraz śmigam do lekarza, bo od kaszlu za chwilę wypluję płuca, a do grona chorych dołączył… PIES!! Pani weterynarz jednoznacznie orzekła, że pies zaraził się zapaleniem oskrzeli (jeszcze nie płuc) od dziecka i jest na antybiotyku. I dodam jeszcze, że chory pies to gorzej niż chory facet. Prawie się nie rusza, nie je, wygląda jakby był u kresu swych dni, nawet z fotela schodzi jak paralityk, a potrzebuje jedynie antybiotyku i czułości. 😉 I cenna rada dla posiadaczy chorych dzieci i psów – nam zalecono wzmacniać odporność psa przez podawanie rutinoscorbinu – takie tam gusła i zabobony?


Designed by peoplecreations / Freepik

Dzieci

Wystawa Potworne Cuda – znakomity czas dla całej rodziny

16 marca 2024 / The Mother Mag

Szukasz wyjątkowego sposobu na spędzenie czasu z rodziną, który jednocześnie edukuje i zapewnia niezapomniane wrażenia?

Świetnie trafiłeś! Wystawa Roślin Mięsożernych Potworne Cuda to doskonała okazja, aby odkryć fascynujący świat tych niezwykłych roślin wraz z najbliższymi.

Potworne Cuda Przyrody

Na tej wyjątkowej wystawie zgromadzono najbardziej żądne krwi okazy, tworząc najbardziej imponującą kolekcję roślin mięsożernych na świecie. Zamieniono zbuntowaną część flory w wielką i wygłodniałą dżunglę, gotową na łowy. Ale czekaj, to nie wszystko, co mogą te fascynujące rośliny!

 

Zabójcze Polowania: Czy wiesz, że niektóre rośliny mięsożerne są zdolne do polowania na myszy i nawet niewielkie ptaki? Po swoich zbrodniach potrafią nie pozostawić najmniejszych śladów. To prawdziwie fascynujące, jak doskonale przystosowały się do swojego środowiska!

Piękno i Zapach Przyciągające ofiary: Ewolucja sprawiła, że te rośliny są niezwykle piękne, kolorowe i pachnące. Ich cel? Przyciągać potencjalne ofiary! Każda z nich ma swoje ulubione menu, a ty będziesz mógł to sprawdzić na własne oczy podczas fascynujących pokazów karmienia.

Zebrano najbardziej żądne krwi okazy i zbudowano najwspanialszą wystawę roślin mięsożernych na świecie! Te rośliny mogą więcej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić! Najbardziej głodne potrafią upolować myszy, a nawet niewielkie ptaki. Po swoich zbrodniach nauczyły się nie zostawiać najmniejszych śladów. Wiesz, że mogą nawet odmierzać czas?

Ewolucja sprawiła, że są niezwykle piękne, kolorowe i pachnące. Ale to wszystko nie jest przypadkiem! Te rośliny mięsożerne przyciągają potencjalne ofiary swoim urokiem, barwami i zapachem. Każda z nich ma swoje ulubione menu, a ty będziesz mógł to sprawdzić na własne oczy podczas fascynujących pokazów karmienia!

Specjalnie wyselekcjonowane okazy z całego świata, które wywołają u Ciebie efekt gęsiej skórki! Nie dość, że niewiarygodnie piękne, to także intrygujące. To ogromna żywa wystawa, dzięki której zobaczysz na własne oczy i zrozumiesz, że natura jest jeszcze bardziej niezwykła niż kiedykolwiek mogłeś przypuszczać. Dołącz do nas i poznaj te niezwykłe rośliny bliżej!

Zabawa i Edukacja dla Całej Rodziny

Przygotowano nie tylko niezapomniane wrażenia wizualne, ale także bogaty program wydarzeń, który pozwoli zgłębić tajniki świata roślin mięsożernych:

Strefa Dydaktyczna: Chcemy, abyś zrozumiał, dlaczego i w jaki sposób te rośliny działają. Dlatego przygotowaliśmy specjalną strefę dydaktyczną, gdzie będziesz mógł zgłębić swoją wiedzę na ten temat.

Pokazy, Prelekcje oraz Warsztaty: Przygotowaliśmy fascynujące prelekcje i warsztaty, które dostarczą Ci dodatkowych informacji na temat tych niezwykłych roślin. Dowiedz się więcej o ich mechanizmach polowania i przystosowania do środowiska.

Strefa Targów: Nie zapomnij odwiedzić strefy targów, gdzie będziesz mógł nabyć najbardziej niesamowite okazy roślin mięsożernych z całego świata w atrakcyjnych cenach!

Godziny:

Gdańsk, Warszawa, Wrocław, Łódź

Sobota: 10-19

Niedziela: 10-18

strona www: https://potwornecuda.pl/

Potworne Cuda bilety

Bilety ulgowe przysługują: dzieciom do 18 roku życia, uczniom i studentom do 26 roku życia, emerytom, rencistom i niepełnosprawnym (osoby korzystające z ulgi muszą przedstawić niezbędne dokumenty takie jak legitymacje, orzeczenia itp.)

Dzieci do 3 roku życia – wstęp bezpłatny (opiekunowie muszą na wejściu przedstawić dokument potwierdzający datę urodzenia dziecka)

Ceny dynamiczne, zmieniają się wraz z liczbą sprzedanych biletów. Kup wcześniej, zapłać mniej i zapewnij sobie pewny wstęp!

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo