Change font size Change site colors contrast

Nazwa rodzin patchworkowych nawiązuje do specyficznego rodzaju rękodzieła. Z pewnością każdy z nas choć raz widział kołdrę lub narzutę wykonaną tą metodą: są one bardzo kolorowe, ponieważ powstają poprzez zszycie ze sobą różnych kawałków tkanin, które kiedyś mogły stanowić element zupełnie innej całości. Podobnie jest z rodzinami patchworkowymi – członkowie różnych systemów rodzinnych, które z jakiegoś powodu się rozpadły, wspólnie tworzą nową jakość. Czy taka rodzina może być szczęśliwa? O swoich doświadczeniach opowiedziało nam kilka kobiet, które same są „po przejściach” lub związały się z mężczyznami „z przeszłością”.

Dane Rocznika Demograficznego 2016 opublikowanego przez GUS są jednoznaczne: od 1980 roku systematycznie zawieramy coraz mniej małżeństw, natomiast coraz częściej się rozwodzimy. Wzrasta też liczba dzieci urodzonych w związkach pozamałżeńskich. Statystycznie ok 1/3 małżeństw kończy się rozstaniem – w odbyło się 195 tys. ślubów oraz 64 tys. rozwodów. Czy dane te są pesymistyczne?

Niekoniecznie: zależy, z której strony na nie spojrzymy. Na pewno dają do zrozumienia, że naszym życiem nie rządzi już to, co „wypada”, a my coraz częściej podejmujemy nie zawsze popularne decyzje, przedkładając własne szczęście nad konwenanse. Ale czy rzeczywiście je w te sposób osiągamy? Na pewno nie zawsze. Nie ma wątpliwości, że niektóre z tych wyborów mogą prowadzić również do pewnych komplikacji. To, czy wyjdą nam one na dobre, zależy od wielu czynników – nie tylko od naszej dobrej woli, ale również od zewnętrznych okoliczności.

Model, w którym wszyscy tworzymy poważne związki na całe życie w młodym wieku, zanim dosięgną nas różnego rodzaju zobowiązania, trochę się zdezaktualizował. Tylko ok. 81% nowo zawartych małżeństw to tzw. małżeństwa pierwsze, czyli śluby między kawalerami i pannami. Skoro przybywa rozwodów, jasnym jest, że coraz więcej naszych potencjalnych partnerów już ma za sobą jeden formalny związek. Nierzadko zdarza się również, że nasz wybranek lub wybranka występuje w „pakiecie” z potomstwem z poprzedniej relacji. Romantyczny związek automatycznie łączy się wówczas z budowaniem więzi z dziećmi ukochanej osoby. Co nie zawsze bywa łatwe, o czym przekonały się nasze bohaterki.

 

Monika

Rodzina 27-letniej Moniki z Warszawy to patchwork złożony z elementów dwóch różnych rodzin, które się rozpadły. Tworzą ją mężczyzna po przejściach i jego 5-letnia córka oraz kobieta z przeszłością (czyli Monika) wraz z 4-letnim synem. Związek tych dwojga rozpoczął się od przyjaźni, dzięki czemu dzieci miały okazję oswoić się z sytuacją, zanim relacja przerodziła się z romans: Poznaliśmy się na imprezie. Podczas rozmowy niemal od razu okazało się, że mamy dzieci w podobnym wieku. Zaprzyjaźniliśmy się i zaczęliśmy się spotykać, również w towarzystwie dzieciaków. Szczerze powiedziawszy, zaiskrzyło między nami w czasie, kiedy nasze dzieci już od dawna się znały i lubiły. Być może właśnie dzięki temu tak dobrze przyjęły fakt, że nasza znajomość przerodziła się w poważny związek. Zanim ze sobą zamieszkaliśmy, dzieciaki często u siebie nocowały, organizowaliśmy również weekendowe wyjazdy, żeby miały możliwość oswojenia się z nową sytuacją na neutralnym gruncie. Takie stopniowe wprowadzanie zmian okazało się strzałem w dziesiątkę: dzieci traktują się wzajemnie jak rodzeństwo, a nas jak dodatkowych rodziców, choć nigdy nie rozmawialiśmy o tym, kto jest kim w tym układzie.

Oczywiście, jak to zwykle bywa, na tym sielankowym obrazku pojawiają się również rysy. Niestety, ani Monika, ani jej partner nie mają zbyt dobrych relacji ze swoimi eks, choć bardzo starają się unikać konfliktów z nimi: Okazuje się, że tak skomplikowany temat jak zrekonstruowana rodzina może bardziej przerastać dorosłych, niż ich dzieci. Ponadto problemem jest fakt, że ich dzieci mieszkają w różnych miastach, przez co nie mogą chodzić do tego samego przedszkola czy spędzać ze sobą tyle czasu, ile by chciały.

 

Monika

Choć rodziny patchworkowe kojarzą się przede wszystkim z rozwodnikami, nie jest to jedyna grupa, która je tworzy. Czasem ich powstanie poprzedzone jest jeszcze bardziej dramatycznymi wydarzeniami. Tak było w przypadku Moniki, która jesienią zeszłego roku została wdową samotnie wychowującą dwójkę dzieci w wieku 3 oraz 6,5 roku. Czasy życia w pojedynkę ma już jednak za sobą: Wiosną związałam się ze swoim wieloletnim przyjacielem. Miałam to szczęście, że moje dzieci pokochał jak swoje. A może nawet bardziej, ponieważ sam jest po przejściach, ale w jego poprzednim związku nie było potomstwa. Latem wspólnie kupiliśmy działkę, na której planujemy wybudować dom. Natomiast w sierpniu okazało się, że nasza rodzinka się powiększy – spodziewamy się wspólnego maleństwa. Oczywiście, początki nowej relacji nie zawsze były łatwe. Monika obawiała się tego związku, zwłaszcza, że zaczął się on tak szybko po śmierci męża. Bała się przede wszystkim dopuszczenia nowej osoby do swoich dzieci: Kilka razy dziennie ostrzegałam go i przekonywałam, że nie wie, na co się decyduje. Że to wielka odpowiedzialność i że z pewnością niejednokrotnie będzie bardzo ciężko, więc powinien mocno się zastanowić, zanim wprowadzę go w świat moich dzieci, bo wtedy nie będzie już odwrotu. On jednak stanowczo twierdził, że to jest właśnie to, czego szukał. Od kilku tygodni mieszkamy razem, a mój partner sumiennie uczy się tego, jak być rodzicem. Choć zdarza mi się dostrzegać przerażenie w jego oczach, czuję wielką dumę, widząc, jak świetnie sobie radzi. Czasami, kiedy pojawiają się jakieś problemy, trochę mu dogryzam, mówiąc: „Przecież cię ostrzegałam!”, na co on zawsze odpowiada: „Wiem. Ale z każdą taką sytuacją będę sobie radził coraz lepiej”.

 

Ania

Ania jest w związku z mężczyzną, który ma dwoje dzieci w wieku 6 i 16 lat: Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że zwiążę się z dzieciatym facetem. Było to niezgodne z moimi zasadami. Zawsze wychodziłam z założenia, że skoro taki człowiek zostawił swoje dzieci z poprzedniego związku, istnieje szansa, że w przyszłości zostawi również nasze wspólne. No ale kiedy spotykałam „tego jedynego”, cała reszta przestała się liczyć. Oczywiście, niejednokrotnie zastanawiałam się, dlaczego przestał być z kobietą, która urodziła mu dwójkę dzieci – przecież chyba się kochali? Ale wiem, że w życiu może być różnie, więc zaczęłam go tłumaczyć: może się między nimi nie układało? Pewnie lepiej, że dzieci żyją w spokojnym domu, niż gdyby miały słuchać kłótni rodziców, którym przestało być ze sobą dobrze. I z takim nastawieniem weszłam w to całą sobą, nie rozumiejąc jeszcze do końca, co to dla tak naprawdę oznacza.
Na początku Ania zupełnie nie wiedziała, czego się spodziewać po takim związku. Bardzo zależało jej na tym, by córki partnera ją polubiły. Na szczęście wszystko odbyło się bez większych problemów. Nasza bohaterka podkreśla, że duża w tym zasługa mamy dzieci, która dużo z nimi rozmawia: Dziewczyny są super wychowywane przez swoją mamę. Praktycznie od samego początku relacje między nami były fajne. Dla 13-letniej Wiki stałam się kumpelą, a dla 3-letniej Zosi ulubioną ciocią, która przytuli, kiedy stłucze się kolanko, wykręci numer do mamy, jak mała zatęskni, pomoże się umyć i przeczyta bajkę przed snem. Przez dwa lata takiego życia byłam pewna, że obie są dla mnie jak córki i zrobiłabym dla nich wszystko.

Ania przyznaje, że choć na początku wszystko układało się świetnie, trudności pojawiły się wtedy, gdy sama została matką: Prawdziwy patchwork zaczął się tak naprawdę w momencie, kiedy na świat przyszła nasza wspólna córka, Maja. Przede wszystkim bardzo dużo zmieniło się we mnie, bo dopiero teraz wiem, co to znaczy być matką i kochać jak matka. Nigdy nie odważę się na stwierdzenie, że wszystkie trzy dziewczynki kocham tak samo. Może to brzmi strasznie, ale teraz już wiem, że Maję zawsze będę kochała po prostu inaczej. Kiedy wszystkie dziewczynki są z nami, staram się wszystkie traktować tak samo i być sprawiedliwa, bo przecież najważniejsze jest to, żeby nie skrzywdzić dzieci. Ale powiem szczerze, że nie jest to łatwe, szczególnie kiedy w jednym pokoju spotyka się zbuntowana nastolatka, zazdrosna sześciolatka i absorbujący roczniak.

Najtrudniejszym okresem były dla Ani pierwsze miesiące po porodzie. Jej mąż często wyjeżdżał służbowo, a ona nierzadko zostawała sama z trójką dzieci. Jej córka miała kolki i nie przesypiała nocy, przez co zajmowanie się resztą dzieci stało się znacznie trudniejsze i bardziej wyczerpujące. Próbowała porozmawiać o tym z partnerem i przekonać go, by zabierali do siebie jego córki tylko wtedy, kiedy on będzie w domu, ale nie chciał się na to zgodzić. Ania była przemęczona i bliska rozpaczy, a pomogła jej dopiero… szczera rozmowa z byłą żoną swojego męża: Okazało się, że ona nie ma pojęcia o tym, że tata jej córek wyjeżdża i zostawia mnie z nimi samą. Doskonale mnie rozumiała. Czy świat nie byłby dużo prostszy, gdyby faceci przestali kombinować? Do dziś uważam, że ta rozmowa była jedną z najlepszych decyzji w moim życiu, bo dzięki niej to właśnie my we dwie zaczęłyśmy ustalać kolejne wizyty. Teraz kiedy dziewczynki do nas przyjeżdżają, wiem, że mają odrobić lekcje, wziąć lekarstwo czy potrzebują, żeby kupić im buty albo zeszyt. A ich mama też jest spokojniejsza, bo dostaje ode mnie informacje o tym, że dojechały, poszły spać czy były na wycieczce. Wiele się dzięki temu unormowało. Trzeba przyznać, że sytuacja Ani godna jest pozazdroszczenia i naśladowania: Zdarza nam się spotykać razem – my, jego była żona z obecnym partnerem i dzieci. Czasem umawiamy się na wspólny obiad lub jakieś wyjście. Może nie jesteśmy jak paczka znajomych, ale jak dalsza rodzina spędzająca ze sobą czas kilka razy w roku – jak najbardziej. Dla nas jest to normalne, ale otoczenie wciąż uważa to za coś dziwnego. Według większości ludzi powinniśmy się nienawidzić i kłócić o dzieci. Przede wszystkim ja i była żona mojego męża powinnyśmy wyrywać sobie nawzajem włosy, kiedy się spotykamy. A my się razem śmiejemy i plotkujemy.

Czy życie w rodzinie patchworkowej okazało się dla Ani trudne? Na pewno bywa wyzwaniem – oprócz odpowiedzialności za własne dziecko, musiała wziąć na swoje barki troskę o córki męża: Czasami zastanawiam się, jak to będzie wyglądało kiedyś, jakie będą stosunki między naszymi wspólnymi dziećmi a jego dziewczynkami. Wydaje mi się, że to ja jestem za tę relację odpowiedzialna i to przede wszystkim ja muszę na nią pracować. Uwielbiam patrzeć, jak starsza z córek męża zajmuje się moim maluszkiem, widać, że bardzo to lubi. Ale też martwię się, kiedy widzę, że młodsza wyrywa mu zabawki, popycha, jest bardzo zazdrosna. Czasem, kiedy obserwuję całą trójkę, chce mi się śmiać i czuję ciepło w sercu. Innym razem zmęczenie, bezsilność, niejednokrotnie złość. Ale tak bywa też w “standardowych” rodzinach. Relacje między dziećmi są różne, a mamy trójki dzieci z pewnością każdego dnia przeżywają momenty zwątpienia. W dodatku tę historię czeka kolejny zwrot akcji: Za moment w naszej rodzinie pojawi się następny maluch. Nie planowaliśmy kolejnego dziecka, ale życie jest pełne niespodzianek. Mam w sobie dużo nadziei, ale jeszcze więcej we mnie obaw. Niedługo przekażemy tę informację dzieciom. Jak zareagują? Jak się poczują? Nie wiem, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.

 

Kasia

Rodzina Kasi składa się z dwojga dorosłych oraz czwórki dzieci: Kiedy składaliśmy nasz patchwork z kawałków starej codzienności, dzieci miały kolejno 3, 15, 11 i 12 lat. Początkowo wydawało mi się, że będzie jak w bajce, a my będziemy żyli długo i szczęśliwie. Bez planu , na spontanie poznawaliśmy się wzajemnie. Były wspólne wyjazdy, wieczory spędzane na graniu w gry planszowe, oglądaniu seriali, słuchaniu muzyki i czytaniu książek. Wszystko było jak sen: dwoje zakochanych dorosłych zaczynających od nowa i gromadka dzieci.

Niestety, życie w zrekonstruowanej rodzinie niesie za sobą pewne wyzwania i rzadko układa się jak w bajce. Z perspektywy czasu Kasia dostrzega, że im bardziej się starała, tym więcej było niezadowolenia po każdej ze stron. Sygnałów należało dopatrywać się między wierszami, bo rzadko ktokolwiek wyrażał je wprost: Czasem to była krzywa mina, a czasem „foch”. Po pierwszej fali wielkich emocji każdy zaczął trochę tęsknić za czasami, kiedy nikt nie musiał się niczym dzielić. Ani czasem, ani smakołykami z lodówki, ani rodzicami. Szybko okazało się, że nasze dzieci, a także my sami jesteśmy przyzwyczajeni do różnych sposobów spędzania czasu w domu. M.in. na tym tle doszło do różnych przepychanek i małych konfliktów. Jak to często bywa, sprawy nie ułatwiali pozostali rodzice dzieci. Była żona partnera Kasi często wyrażała o niej niepochlebne zdanie, a jej eks-mąż próbował rywalizować z nową rodziną swoich pociech, fundując im coraz lepsze i droższe atrakcje.

Oczywiście, jedne dzieci adaptowały się do nowej sytuacji lepiej, inne gorzej. Największe problemy sprawiała 12-letnia córka partnera Kasi, która nigdy do końca nie zaakceptowała swojej macochy. Nasza bohaterka podkreśla, że bardzo zależy jej na dobru dzieci, ale już nie próbuje za wszelką cenę wkupić w ich łaski: Nie staram się jakoś specjalnie, nie oczekuję niczego, ale zrobiłabym dla nich wszystko. Po prostu jestem, kiedy mnie potrzebują. Z drugiej strony, na co dzień żyjemy swoim życiem i nie koncentrujemy się wyłącznie na dzieciakach. Jestem dumna z tego, że udało nam się poskładać kawałki różnych historii w całość. Nie zawsze idealną, nie zawsze wesołą, ale naszą. Dostaliśmy po dodatkowe trzy osoby do kochania. A to zawsze jest coś dobrego – nawet, jeśli czasem nie widać tego na pierwszy rzut oka.

Podobnie jak patchworkowe narzuty, od których to zjawisko wzięło swoją nazwę, patchworkowe rodziny stanowią barwne, często zaskakujące mieszanki bardzo różnych od siebie elementów. Choć stworzenie z nich jednej, spójnej całości bywa niełatwe, efekt z pewnością wart jest wysiłku. Jedno nie ulega wątpliwości: codzienność w takiej rodzinie z pewnością nie jest nudna.

 

Designed by stock-world-on / Freepik

PIERWSZY CZERWCA TO PRAWDZIWE ŚWIĘTO W ŻYCIU KAŻDEGO DZIECKA. TO CZAS SPEŁNIANIA MARZEŃ, ŚWIETNEJ ZABAWY I PRZYJEMNOŚCI. ALE W TYM DNIU – OPRÓCZ ZABAWEK –  POMYŚLMY TEŻ O PREZENTACH PRAKTYCZNYCH, KTÓRE ZADBAJĄ O DELIKATNĄ SKÓRĘ ZAPEWNIĄ OCHRONĘ PRZED SŁOŃCEM CZY SUPLEMENCIE DIETY WZMACNIAJĄCYM ODPORNOŚĆ. ZNAJDZIESZ JE W DROGERIACH SUPER-PHARM.

Dziecięca wyobraźnia nie zna granic! A dzieci są niczym mali odkrywcy, dla których świat jest miejscem nieustającej przygody. Warto czerpać z tej dziecięcej ciekawości, spontaniczności
i autentyczności. Jako dorośli bądźmy wsparciem i towarzyszami tej wielkiej podróży, która nazywa się dzieciństwo. Zadbajmy  też od odpowiedni ekwipunek. Nie tylko w Dniu Dziecka!

La Roche-Posay Anthelios Dermo-Pediatrics SPF50+ mleczko ochronne dla dzieci

Anthelios Dermo-Pediatrics SPF 50+ mleczko dla dzieci skutecznie chroni delikatną dziecięcą skórę przed poparzeniami słonecznymi oraz zapobiega uszkodzeniom komórek skóry, spowodowanych promieniowaniem UV. Krem z wysokim filtrem dla najmłodszych jest wodoodporny, bezzapachowy i nie zawiera parabenów, a dodatkowo łatwo się rozprowadza. Mleczko do opalania dla dzieci jest niezawodne, aby skutecznie ochronić delikatną skórę dziecka przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym.

Dermedic Emolient Baby Linum krem do ciała

Wieloskładnikowe masło intensywnie natłuszczające i nawilżające, które dzięki zawartości Cicalinum™, innowacyjnego kompleksu o udowodnionej klinicznie skuteczności, łagodzi 6 objawów chronicznie suchej i atopowej skóry, takich jak świąd, podrażnienia, napięcie,

suchość, zaczerwienienie i szorstkość. Unikalna kompozycja składników aktywnych sprawia, że masło kompleksowo pielęgnuje i chroni niedojrzałą i nadreaktywną skórę dziecka. Wzmacnia powiązania międzykomórkowe naskórka, odtwarza jego płaszcz hydrolipidowy i wspiera jego barierowe funkcje ochronne, zapobiegając przenikaniu m. in. alergenów, bakterii i grzybów. Łagodzi stany zapalne i regeneruje mikrouszkodzenia skóry, przynosząc skórze dziecka odczucie ukojenia i ulgi.

Nordic Naturals Probiotic Gummies Kids Merry Berry Punch Probiotyk dla dzieci

Nordic Naturals Probiotic Gummies Kids to suplement diety w formie żelek o smaku owoców leśnych idealnych dla mniejszych brzuszków. Zawiera 1,5 miliarda żywych kultur bakterii plus błonnik prebiotyczny oraz szczep bakterii Bacillus coagulans – silny probiotyk, który przeżywa w warunkach panujących w przewodzie pokarmowym. Pyszny suplement o smaku owoców leśnych dla dzieci już od 2. roku życia. Nie zawiera sztucznych barwników, aromatów, słodzików i konserwantów. Wspiera utrzymanie odpowiedniego poziomu dobrych dla układu pokarmowego bakterii i nie wymaga schładzania.

Hermz Healpsorin Baby Oliwka dla dzieci

Zabierz ze sobą wygodną w aplikacji butelkę olejku Healpsorin Baby wszędzie tam, gdzie zabierze Cię życie, aby zapewnić regenerację skóry naturalnymi składnikami, kiedy tylko Twoje dziecko tego potrzebuje. Zmień podrażnioną, suchą skórę dziecka w miękką, gładką i nawilżoną. Olejek żelowy Healpsorin Baby łagodzi podrażnienia skóry i inne objawy często związana ze skórą atopową i ciemieniuchą. Przyspiesza złuszczanie martwych komórek skóry, zapewniając skórze gładszy wygląd. Poprawia strukturę naturalnej bariery lipidowej skóry. Zmiękcza i rozluźnia suchą, łuszczącą się i łojotokową skórę. Zatrzymuje wilgoć, zapewniając długotrwałe nawilżenie, a także odżywia i naprawia ściany naskórka.

LaQ 3-Kolorowa Pianka do mycia ciała i włosów dla dzieci

Trójkolorowa pachnąca pianka zamieni nudną kąpiel w świetną zabawę, a zapach gumy balonowej sprawi, że z przyjemnością sięgną po nią nawet dorośli, wracając wspomnieniem do dziecięcych lat! Pianka bazuje na łagodnych substancjach myjących pochodzenia roślinnego, została wzbogacona o nawilżający ekstrakt z mleka ryżowego, masło shea i olej ze słodkich migdałów. Dodatek kompleksu składników nawilżająco łagodzących m.in. alantoiny, pantenolu, balsamu Capaiba i oliwy z oliwek wzmacnia barierę ochronną skóry, pozostawiając ją doskonale nawilżoną i odżywioną Produkt do mycia ciała, rąk oraz włosów, odpowiedni
od 3. roku życia.

Hagi Baby Krem do twarzy i ciała dla dzieci

Krem opiera swoje działanie na zawartości trzech niezwykle delikatnych olei: morelowego, ryżowego i makowego. To połączenie to doskonała odpowiedź na potrzeby pielęgnacyjne skóry maluszka. Formuła wzbogacona o masło shea i kakaowe, żel z aloesu, d-pantenol, skwalan oraz ekstrakty z bawełny i bławatka jest gwarancją odpowiedniego nawilżenia
i ochrony wrażliwej skóry.  Zawiera masło kakaowe, które odżywia skórę i niweluje szkodliwe działanie wolnych rodników, olej morelowy wykazujący działanie przeciwalergiczne, a także skwalan, który wspomaga barierę ochronną skóry, poprawia elastyczność i miękkość skóry oraz chroni przed utratą wody z naskórka.

Mydlarnia Cztery Szpaki Miś Wegański Mydło dla dzieci

Mydło Miś o minimalistycznym składzie sprawia, że z powodzeniem może go używać cała rodzina – zarówno dorośli, jak i dzieci. Kompozycja dobroczynnych olejów w połączeniu
z lanoliną nie tylko wspaniale i łagodnie oczyszcza skórę, ale też odżywia ją i chroni przed niepożądanym działaniem czynników zewnętrznych. 

 

Nagłe piski radości, beztroskie śmiechy i oczarowane spojrzenia – to tylko niektóre z dźwięków i widoków, jakie można spotkać w parkach rozrywki dla dzieci w Polsce. Ten kraj pełen jest różnorodnych atrakcji dla najmłodszych, oferujących niezapomniane przygody i mnóstwo zabawy. Parki rozrywki dla dzieci są doskonałym miejscem, gdzie maluchy mogą czerpać radość z wspaniałych atrakcji i spędzać czas w towarzystwie rodziny i przyjaciół. W tym artykule przedstawimy kilka najpopularniejszych parków rozrywki dla dzieci w Polsce.

  1. Park Miniatur i Kolejek w Inwałdzie: Magiczna podróż do świata małych cudów

    Kiedy pragniemy zanurzyć się w fascynujący świat miniatur, pełen detali i precyzji, Park Miniatur i Kolejek w Inwałdzie jest miejscem, które spełni nasze marzenia. Ten malowniczy park znajduje się w urokliwej miejscowości Inwałd, w samym sercu Polski, i przyciąga turystów z całego kraju i zagranicy. To niepowtarzalne miejsce pozwala nam odkryć magiczną podróż przez historyczne i architektoniczne skarby Polski i świata.

    Park Miniatur i Kolejek w Inwałdzie został otwarty w 2003 roku i od tamtej pory stale się rozwija, stając się jednym z najpopularniejszych celów turystycznych w regionie. Odwiedzający mają okazję podziwiać ponad 70 precyzyjnie wykonanych modeli znanych budowli z Polski i całego świata. Każda miniatura została wykonana z ogromną dbałością o szczegóły i oddaje charakterystyczne cechy oryginalnych budowli. Spacerując po parku, możemy zobaczyć m.in. Warszawę, Kraków, Wrocław, Paryż, Rzym, a nawet Wielką Chińską Ścianę. To prawdziwa uczta dla oczu i doskonała okazja, aby poszerzyć swoją wiedzę o architekturze i historii.

    Najważniejszym elementem Parku Miniatur jest jednak kolejka Góralska, która wprawia nas w prawdziwie bajkowy nastrój. To replika tradycyjnej polskiej kolejki wąskotorowej, która kursuje po malowniczym terenie parku, przenosząc nas wprost do pięknych polskich gór. Kolejka Góralska to nie tylko atrakcja dla dzieci, ale także dla dorosłych, którzy mogą cieszyć się widokiem malowniczych krajobrazów i poczuć urok tego regionu.

    Park Miniatur i Kolejek w Inwałdzie oferuje również wiele innych atrakcji, które zadowolą nawet najbardziej wymagających gości. Dla fanów modelarstwa kolejowego dostępne są interaktywne modele kolejek, które można samodzielnie sterować. Jest to nie tylko świetna zabawa, ale także okazja do zdobycia nowej wiedzy o świecie kolei. Park posiada także liczne place zabaw, na których dzieci mogą się wyszaleć, oraz punkty gastronomiczne, gdzie można zrelaksować się i skosztować lokalnych przysmaków.

    Nie można zapomnieć o atmosferze Parku Miniatur i Kolejek w Inwałdzie, która sprawia, że wizyta staje się niezapomnianym przeżyciem.

    Gdzie: Inwałd ZOBACZ

    Strona www: TUTAJ

  2. Park Mandoria w Łodzi: Oaza rozrywki dla całej rodziny

    W samym centrum Polski, w niedalekiej odległości od Łodzi,  w miejscowości Rzgów znajduje się największy park kryty w Europie – Park Mandoria. To magiczne miejsce przyciąga lokalnych mieszkańców i turystów z całej Polski,  różnorodne atrakcje dla wszystkich grup wiekowych.

    Park Mandoria to przede wszystkim wyjątkowe miejsce rodzinnej rozrywki, w której przenosimy się prosto z nowoczesnej Europy do renesansowego XVI-wiecznego miasta handlowego zmienionego w niezwykły park rozrywki.

    Właśnie tutaj atrakcje i wystylizowane otoczenie uzupełniają się wzajemnie, tworząc doskonałą przestrzeń do zabawy, pogłębiania więzi i spędzenia czasu w prawdziwie familijny sposób. Dzięki temu Mandoria jest świetną opcją zarówno dla dużych, jak i małych odkrywców, a także dla tych, którzy szukają niecodziennych wrażeń. Wszystkie znajdujące się w parku karuzele czy roller-coastery stanowią część tętniącego życiem renesansowego miasta – Miasta Przygód. Jest to zatem jedyny w Polsce park rodzinny, które oferuje pełną tematyzację w tym stylu. Przechodząc przez bramy miasta, można przenieść się w czasie do renesansu! Ten park rozrywki zachwyca więc nie tylko atrakcjami, lecz również formą i opowiadaną historią. Dzięki temu bawi niezależnie od wieku i za każdym razem oferując nowe wrażenia.

    Gdy bramy Miasta Przygód otwierają się, Goście wchodzą na Plac Mandorii – miejsce powitań, w którym można zrobić sobie zdjęcie z mieszkańcami, a także załatwić niezbędne formalności związane z wizytą. W tym celu wystarczy udać się do Ambasady Mandorii. Co ważne, już na Placu można poczuć zew zabawy, bo nad głowami Gości przejeżdża roller-coaster Merkant. A to tylko przedsmak! Po wejściu w głąb parku można zanurzyć się w świecie pełnym wrażeń i atrakcji. Sprzedawcy na targu nawołują do skosztowania mandoriańskich przysmaków, konkurując z zachwycającą Karawaną. W Porcie czuwa Rybak Bartek, podczas gdy Kapitan Azulejos zaprasza do Tawerny Trzy Dzwony. W Ratuszu dzieje się zaś podejrzanie wiele… Co takiego? Zabierz swoich bliskich i sprawdźcie to! Mandoria ma kilka stref i w każdej kryją sią ekscytujące tajemnice. Czy odkryjesz je wszystkie?

Park Mandoria to przede wszystkim :

    • całoroczność, wszystkie atrakcje w krytym budynku – w Mandorii można się bawić przez cały rok, bez względu na pogodę
    • atrakcje dla małych i dużych – atrakcje znajdujące się w parku zostały zaprojektowane tak, aby oprócz dzieci, mogli korzystać z nich również dorośli
    • miejsce wspólnej zabawy – podwójne siedziska karuzel, wysoki sufit w figloraju – te i inne rozwiązania sprzyjają wspólnej zabawie dzieci i dorosłych, tworzeniu wspólnych przeżyć i wspomnień
    • jeden bilet = cały dzień zabawy – bilet wstępu upoważnia do całodziennego pobytu w parku i wielokrotnego korzystania z jego atrakcji
    • ponad 30 atrakcji – w tym trzy roller-coastery
    • dla grup zorganizowanych ciekawa oferta edukacyjna (warsztaty „Historia Pieniądza” zakończone samodzielnym wybijaniem monet; przyrodniczy seans 3D w kinie sferycznym; Słodkie Warsztaty z wyrabiania cukierków i lizaków; warsztaty Magia Minerałów, podczas których dzieci wydobywają kamienie)
    • tańszy bilet na wybrany dzień, kupowany online – sposób na niższą cenę biletów: zaplanować wizytę, wybrać dzień przyjazdu i kupić bilet przez stronę internetową
    • wiele udogodnień dla rodzin – m.in. pokoje dla opiekunów z dziećmi, gdzie w komfortowych warunkach można nakarmić i przewinąć pociechę

Gdzie: Łódź ZOBACZ

Strona www: TUTAJ


3. Las Odkrywców w Ułężu: Przygoda na skraju natury

W sercu Polski, w malowniczej miejscowości Ułęż, ukrywa się niezwykły zakątek przyrody, który fascynuje zarówno lokalną społeczność, jak i odwiedzających z innych regionów. Las Odkrywców, bo tak nazywany jest ten urokliwy obszar, stanowi prawdziwe zaproszenie do eksploracji i odkrywania tajemnic natury. Przedstawiamy Ci tę fascynującą enklawę przyrody, która oczarowuje każdego, kto odwiedza Ułęż.

Las Odkrywców to miejsce, gdzie współistnieje dzika natura z różnorodnymi ścieżkami i atrakcjami dla miłośników przyrody w każdym wieku. W samym sercu lasu znajduje się malownicze jezioro, które zachęca do chwili relaksu i obserwacji bogatego ekosystemu. Można tu spotkać dzikie ptactwo, żaby, a czasem nawet sarny czy lisy. Jednak to nie wszystko, co oferuje ten urokliwy obszar.

Na terenie Lasu Odkrywców znajduje się również specjalnie przygotowana ścieżka edukacyjna, która jest prawdziwą gratką dla ciekawskich umysłów. Ta ścieżka pełna jest interaktywnych punktów edukacyjnych, które przybliżają różnorodność flory i fauny lasu. Przechodząc przez ścieżkę, odwiedzający mogą zdobywać wiedzę o lokalnych gatunkach roślin i zwierząt oraz ich znaczeniu dla ekosystemu. To doskonała okazja do nauki i zabawy jednocześnie!

Dla miłośników aktywności na świeżym powietrzu, Las Odkrywców oferuje wiele możliwości. W okolicy znajdują się liczne szlaki turystyczne, na których można spacerować, biegać lub jeździć na rowerze. Wędrówki przez las wśród pięknych krajobrazów i nieskażonej przyrody to niezapomniane doświadczenie dla każdego amatora aktywnego spędzania czasu. To także doskonała okazja, aby zdobyć zdrowie i energię, oddychając świeżym powietrzem i delektując się pięknem natury.

Ważnym aspektem Lasu Odkrywców jest również jego rola w ochronie środowiska. Miejsce to stanowi przykład harmonijnego współistnienia człowieka i przyrody. Dzięki odpowiedniej opiece i dbałości o to miejsce, społeczność lokalna stara się zachować jego naturalne piękno na przyszłe pokolenia.

Gdzie: Ułęż ZOBACZ

Strona www: https://lasodkrywcow.pl/

4.Park Legendia w Chorzowie: Magiczne doświadczenie dla całej rodziny

W sercu Śląska, w pięknym mieście Chorzów, kryje się prawdziwa oaza rozrywki i przygody – Park Legendia. To miejsce, gdzie marzenia stają się rzeczywistością i gdzie każdy, bez względu na wiek, może znaleźć coś dla siebie. Przedstawiamy Ci ten wspaniały park rozrywki, który zapewni Ci niezapomniane chwile radości i emocji.

Park Legendia to prawdziwa kraina atrakcji, które przykuwają uwagę odwiedzających od samego wejścia. Znajduje się tam ponad 40 różnych atrakcji, z których każda oferuje coś wyjątkowego. Dla fanów ekstremalnych przeżyć, park posiada roller coaster Abyss, który gwarantuje niezapomniane wrażenia i dreszczyk emocji. Natomiast dla tych, którzy preferują mniej intensywne atrakcje, dostępne są m.in. magiczna karuzela, statek piracki czy niesamowite mazurskie wiosło.

Jednak to nie wszystko, co Park Legendia ma do zaoferowania. Jest tam także wyjątkowe miejsce – Zaginiony Świat, które przenosi odwiedzających w czasie i przestrzeni. Można tam spotkać dinozaury o niemal realistycznym wyglądzie i doświadczyć ich świata, uczestnicząc w interaktywnych pokazach i wystawach. To fantastyczne doświadczenie dla całej rodziny, które wciąga zarówno dzieci, jak i dorosłych.

Park Legendia szczególnie troszczy się o najmłodszych gości. Dla najmłodszych odwiedzających przygotowano specjalny obszar – Krainę Baśni. Tutaj dzieci mogą wcielić się w role księżniczek, rycerzy czy czarodziejów, a także korzystać z wielu kreatywnych i interaktywnych atrakcji. To miejsce, gdzie wyobraźnia dzieci nie zna granic, a radość maluchów jest najważniejsza.

Ważnym elementem Parku Legendia jest również troska o środowisko naturalne. Park aktywnie angażuje się w działania proekologiczne, takie jak segregacja odpadów czy ograniczanie zużycia energii. Ponadto, park rozwija liczne programy edukacyjne, które przybliżają dzieciom i młodzieży zasady ochrony środowiska i znaczenie zachowania przyrody.

Park Legendia to także idealne miejsce na organizację imprez okolicznościowych, takich jak urodziny czy imprezy firmowe.

Gdzie: Chorzów

Strona www: https://www.legendia.pl/

5. Sad Klemensa: Współczesna oaza zieleni i spokoju

W dzisiejszym zabieganym świecie, zatopionym w betonowych i szarych krajobrazach, poszukiwanie spokojnych miejsc z naturą staje się coraz ważniejsze. W jednym z takich miejsc, w malowniczej okolicy, znajdują się Sady Klemensa. To miejsce pełne zieleni i uroku, które oferuje wytchnienie i relaks dla wszystkich odwiedzających. Przedstawiamy Ci ten piękny sad, który jest oazą natury w naszym codziennym życiu.

Sady Klemensa to wyjątkowy teren o powierzchni kilkudziesięciu hektarów, położony w przepięknej okolicy. To miejsce, gdzie piękno przyrody spotyka się z harmonią i spokojem. Głównym elementem tego miejsca są oczywiście sadzonki drzew owocowych, które tworzą malownicze aleje i przyciągają wzrok odwiedzających. Rozciągające się wokół sadów pola pełne kwitnących kwiatów dodają uroku i koloru temu miejscu.

Przechadzając się wśród Sadów Klemensa, można poczuć wspaniały zapach kwiatów i owoców. To idealne miejsce na spacer z rodziną, romantyczną randkę czy chwilę spokoju dla siebie. Można podziwiać przyrodę, delektować się jej pięknem i odpocząć od zgiełku codzienności.

Co więcej, Sady Klemensa to również świetne miejsce dla miłośników lokalnej kuchni i zdrowego stylu życia. Wiele zebranych tu owoców jest dostępnych do samodzielnego zebrania i zakupu, co daje możliwość cieszenia się świeżością i smakiem sezonowych produktów. To doskonała okazja, aby nabyć zdrowe i naturalne produkty prosto z pola.

Jednym z najbardziej popularnych wydarzeń organizowanych w Sadach Klemensa są tzw. pikniki owocowe. To okazja do spędzenia czasu na świeżym powietrzu, delektowania się owocami prosto z drzewa i korzystania z różnych atrakcji dla całej rodziny. Podczas pikników odbywają się również warsztaty kulinarne, gdzie można nauczyć się przygotowywać pyszne przepisy z wykorzystaniem sezonowych owoców.

Warto również wspomnieć, że Sad Klemensa to miejsce, w którym odbywają się różnego rodzaju wydarzenia kulturalne i artystyczne. Koncerty, wystawy czy festiwale organizowane w tym malowniczym otoczeniu przyciągają zarówno mieszkańców lokalnych społeczności, jak i turystów.

Gdzie: Komorów  ZOBACZ

Strona www: https://sadyklemensa.pl

6.Farma Alexa: Zanurz się w wiejskim uroku koło Łeby

Na północno-zachodnim wybrzeżu Polski, niedaleko malowniczego miasta Łeba, znajduje się urokliwe miejsce, które przyciąga miłośników natury i wiejskiego klimatu – Farmia Alexa. To prawdziwy raj dla wszystkich, którzy pragną oderwać się od miejskiego zgiełku i doświadczyć życia na farmie. Przedstawiamy Ci tę uroczą farmę, gdzie można zanurzyć się w wiejskiej atmosferze i czerpać radość z kontaktu z naturą.

Farmia Alexa to niezwykłe miejsce, które oferuje szeroki wachlarz atrakcji dla całej rodziny. Począwszy od gospodarstwa, gdzie można spotkać różnorodne zwierzęta gospodarskie, takie jak krowy, kozy, owce, konie czy świnie, aż po pole do uprawy warzyw i owoców. To idealne miejsce, aby poznać bliżej wiejskie życie i zasmakować w prostocie i naturalności.

Dla miłośników aktywności na świeżym powietrzu, Farmia Alexa oferuje wiele możliwości. Można wziąć udział w przejażdżce bryczką, wypożyczyć rowery i zwiedzić okolicę, lub spróbować swoich sił w wędkarstwie na malowniczym stawie. Dla najmłodszych przygotowano specjalne atrakcje, takie jak plac zabaw czy przejażdżki na kucykach, które sprawią, że dzieci będą miały niezapomniane chwile radości.

Jedną z głównych atrakcji Farmii Alexa jest możliwość uczestnictwa w warsztatach i zajęciach edukacyjnych. Można nauczyć się, jak robić ser czy masło, a także poznać tajniki uprawy warzyw i owoców. To doskonała okazja, aby zdobyć praktyczne umiejętności i zrozumienie procesu, który stoi za produkcją żywności.

Warto również wspomnieć o ofercie gastronomicznej Farmii Alexa. Można tam skosztować świeżego mleka prosto od krowy, domowego sera czy regionalnych potraw przygotowywanych z lokalnych składników. Smaki wiejskiej kuchni z pewnością zachwycą podniebienia odwiedzających.

Farmia Alexa to także miejsce, które dba o ekologię i świadome gospodarowanie zasobami. Stawia na zrównoważony rozwój i promuje ideę ekologicznego życia. Wiele działań podejmowanych na farmie ma na celu minimalizację negatywnego wpływu na środowisko.

Gdzie: Charbrowo ZOBACZ

Strona www: https://www.farmaalexa.pl/

7. Park Ewolucji w Sławutówku: Spotkanie z historią życia na Ziemi

W małej wsi Sławutówko, ukryta wśród zielonych polskich krajobrazów, kryje się niezwykłe miejsce, które zabierze Cię w podróż przez historię życia na Ziemi. Park Ewolucji to unikalne i fascynujące miejsce, które zaprasza wszystkich do odkrywania tajemnic ewolucji i poznawania różnorodności naszego planety. Przedstawiamy Ci tę wyjątkową przestrzeń, gdzie nauka i rozrywka łączą się w fascynującą przygodę.

Park Ewolucji w Sławutówku to prawdziwe laboratorium nauki, które przybliża gościom historię życia na Ziemi w innowacyjny i interaktywny sposób. Stawiając na edukację poprzez zabawę, park oferuje liczne wystawy, animacje i symulacje, które pozwalają na odkrywanie tajemnic ewolucji i zrozumienie procesów, które prowadziły do różnorodności biologicznej na naszej planecie.

Głównym elementem Parku Ewolucji jest ekspozycja plenerowa, która prezentuje skalę czasu i różnorodność gatunków, które kształtowały życie na Ziemi. Można tam zobaczyć repliki dinozaurów, wczesnych ssaków, a nawet dawnych form życia, takich jak pierwotne organizmy wodne. Spacerując po ścieżkach parku, można przenieść się w odległe epoki i poczuć atmosferę prehistorycznego świata.

Kluczową atrakcją Parku Ewolucji jest również interaktywne centrum, gdzie odwiedzający mogą bawić się i uczyć jednocześnie. Symulacje komputerowe, multimedia i eksperymenty wprowadzają gości w fascynujący świat genetyki, paleontologii i biologii ewolucyjnej. Dzięki temu można na własne oczy zobaczyć, jak zmieniały się organizmy na przestrzeni milionów lat i jakie procesy ewolucyjne wpływały na ich rozwój.

Park Ewolucji w Sławutówku to również miejsce, które dba o ochronę przyrody i edukację ekologiczną. Poprzez różnorodne programy edukacyjne, park przekazuje ważne informacje o zagrożeniach dla środowiska i znaczeniu ochrony różnorodności biologicznej. Ponadto, park angażuje się w projekty badawcze i zachęca do aktywnego udziału w działaniach na rzecz ochrony przyrody.

Gdzie: Sławutówko ZOBACZ

Strona www: https://parkewolucji.pl/

8.  Park Mitologii Słowiańskiej: Wędrówka w świecie legend i wierzeń

W samym sercu Polski, otoczony piękną przyrodą, znajduje się miejsce, które ożywia dawne legendy i wierzenia Słowian. Park Mitologii Słowiańskiej to wyjątkowe miejsce, które zaprasza odwiedzających na niezwykłą podróż do świata słowiańskiej mitologii i kultury. Przedstawiamy Ci ten fascynujący park, który przenosi nas w odległą przeszłość i przybliża tajemnice dawnych wierzeń.

Park Mitologii Słowiańskiej to prawdziwy skarb dla miłośników historii, kultury i mitologii. Celem parku jest odkrywanie i ożywianie słowiańskiego dziedzictwa oraz przekazywanie go kolejnym pokoleniom. Odwiedzający mają tu możliwość zgłębiania tajemnic dawnych bogów, herosów i stworzeń mitologicznych, które odgrywały istotną rolę w życiu Słowian.

Głównym elementem parku są liczne rekonstrukcje słowiańskich świątyń, osad i grobów, które przywołują atmosferę dawnych czasów. Odwiedzający mogą zobaczyć, jak wyglądały te miejsca i jakie rytuały odbywały się w otoczeniu natury. Każde miejsce w parku ma swoje znaczenie i opowiada swoją unikalną historię, co pozwala na wnikliwe poznanie słowiańskiej kultury i wierzeń.

Ważnym elementem Parku Mitologii Słowiańskiej są również interaktywne pokazy i warsztaty, które pozwalają na aktywne uczestnictwo w dawnych tradycjach i zwyczajach. Można nauczyć się tańców i pieśni, wykonać tradycyjne rękodzieło czy spróbować swoich sił w rzemiośle słowiańskim. To doskonała okazja, aby zanurzyć się w kulturze Słowian i poczuć ducha tamtych czasów.

Park Mitologii Słowiańskiej oferuje także liczne spektakle, pokazy i inscenizacje, które przybliżają słowiańskie legendy i opowieści. Można podziwiać widowiska teatralne, koncerty muzyki folkowej i tradycyjne przedstawienia, które ożywiają dawne historie i mitologiczne postacie. To niezwykłe doświadczenie artystyczne, które wciąga i fascynuje odwiedzających.

Gdzie: Grodzisk Owidz ZOBACZ

Strona www: http://muzeumslowianskie.pl/muzeum

 9. Rabkoland w Rabce-Zdroju: Magiczne doświadczenia dla całej rodziny

W sercu malowniczego Rabki-Zdroju, położonego w Beskidach, znajduje się miejsce, które spełnia marzenia dzieci i ożywia dziecięcą wyobraźnię – Rabkoland. To park rozrywki, który oferuje niezapomniane atrakcje i wspaniałe doświadczenia dla całej rodziny. Przedstawiamy Ci tę magiczną przestrzeń, gdzie radość, zabawa i przygoda są na porządku dziennym.

Rabkoland to miejsce, które zachwyca nie tylko najmłodszych, ale również ich rodziców i opiekunów. Park oferuje różnorodne atrakcje, które są zaprojektowane tak, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Wielobarwne karuzele, zjeżdżalnie, huśtawki i kolejki gwarantują mnóstwo radości i emocji.

Główną atrakcją Rabkolandu jest strefa interaktywna, w której dzieci mogą wcielić się w różne role i przygody. Mogą stać się małymi strażakami, pilotami, czy superbohaterami, eksplorując wciągające wnętrza zamków i magicznych światach. To prawdziwy raj dla wyobraźni, gdzie dzieci mogą żyć w swoim własnym świecie fantazji.

Kolejnym ważnym elementem Rabkolandu są liczne atrakcje edukacyjne. Park propaguje naukę przez zabawę, oferując interaktywne wystawy, warsztaty i prezentacje, które rozwijają kreatywność i ciekawość dzieci. Mogą one nauczyć się o zwierzętach, przyrodzie, czy naukach przyrodniczych, poszerzając swoją wiedzę i umiejętności w przyjazny sposób.

Rabkoland to również miejsce, które dba o bezpieczeństwo i komfort gości. Wszystkie atrakcje są starannie zaprojektowane z myślą o bezpieczeństwie i dostosowane do wieku dzieci. Park jest również wyposażony w liczne punkty gastronomiczne, gdzie można posilić się i zregenerować siły po intensywnej zabawie.

Gdzie: Rabka Zdrój 

Strona www: https://www.rabkoland.pl/

10.Łeba Park: Miejsce pełne rozrywki i edukacji dla całej rodziny

W nadmorskim miasteczku Łeba, położonym na polskim wybrzeżu, znajduje się miejsce, które zapewnia niezapomniane wrażenia i doskonałą zabawę dla całej rodziny – Łeba Park. To park rozrywki, który łączy atrakcje przyrodnicze, edukacyjne i rozrywkowe, oferując odwiedzającym niepowtarzalne doświadczenia. Przedstawiamy Ci tę fascynującą przestrzeń, która jest idealnym miejscem na wakacyjną przygodę.

Łeba Park to miejsce, w którym odnajdą się zarówno miłośnicy przyrody, jak i poszukiwacze rozrywki. Głównym atutem parku jest wyjątkowe położenie – bezpośrednio przy wydmach nad Bałtykiem. To idealne miejsce dla osób, które chcą połączyć aktywność na świeżym powietrzu z nauką i zabawą.

Jednym z najważniejszych elementów Łeba Parku jest Ogród Dinozaurów. To fascynujące miejsce, które przenosi odwiedzających w czasie do epoki prehistorycznej. Rekonstrukcje dinozaurów o imponujących rozmiarach i realistycznym wyglądzie oczarują zarówno dzieci, jak i dorosłych. Można podziwiać różne gatunki dinozaurów, wchodzić na interaktywne platformy obserwacyjne i poszerzać wiedzę o prehistorii.

Kolejną atrakcją Łeba Parku jest Park Owadów. To miejsce, które pozwala na bliższe zapoznanie się z fascynującym światem owadów. W parku znajdują się liczne terraria, w których można podziwiać różnorodne gatunki owadów. Dodatkowo, odwiedzający mogą wziąć udział w prezentacjach edukacyjnych, dowiedzieć się ciekawostek na temat tych niewielkich, ale niezwykle istotnych istot.

Dla miłośników aktywności na świeżym powietrzu w Łeba Parku przygotowano również wiele atrakcji. Można spróbować swoich sił na parku linowym, przejechać się na tyrolce, wspiąć na ściankę wspinaczkową lub zagrać w paintball. To miejsce, które oferuje mnóstwo możliwości do aktywnego spędzania czasu w pięknym otoczeniu natury.

Gdzie: Łeba ZOBACZ

Strona www: https://www.lebapark.pl/

Po doniesieniach o molestowaniu, którego dopuścili się Harvey Weinstein oraz Kevin Spacey, ruszyła prawdziwa lawina kolejnych oskarżeń oraz wyznań. Jak to zwykle bywa w przypadku tak delikatnych kwestii, akcja #metoo podzieliła społeczeństwo. Jedni przyklaskują całej inicjatywie, ciesząc się, że wreszcie ofiary nabrały odwagi do mówienia o swoich doświadczeniach. Inni nie dowierzają w skalę zjawiska, lekceważąco komentując: „Te osoby szukają taniego rozgłosu. Jak to możliwe, że tak nagle wszystkim się przypomniało, że byli molestowani?”. A do której grupy ty należysz?

Wydawałoby się, że temat molestowania seksualnego trudno nazwać kontrowersyjnym: każdy wie, że takie zachowanie jest złe, niewłaściwe i należy je piętnować. W świetle ostatnich wydarzeń okazało się jednak, że to tylko teoria, a w praktyce duża część społeczeństwa nie lubi, kiedy tego typu kwestie wyciągane są na światło dzienne oraz publicznie komentowane. Kolejne doniesienia o przypadkach molestowania w Hollywood zaowocowały dość nietypową inicjatywą, w wyniku której kobiety masowo udostępniały w mediach społecznościowych hasztag #metoo (po polsku #jatez), oznaczający, że one również na jakimś etapie swojego życia padły ofiarami nadużyć seksualnych. Niektóre decydowały się również na opisanie konkretnych sytuacji. Swoimi historiami zaczęli się dzielić także mężczyźni, w tym choćby Terry Crews, którego część osób może kojarzyć z reklam Old Spice, serii filmów „Niezniszczalni” oraz serialu komediowego „Brooklyn Nine-Nine”. Dla wielu „burza” związana z oskarżeniami pod adresem celebrytów stała się bodźcem, który zachęcił ich do rozliczenia się z przeszłością oraz publicznego wyznania czegoś, o czym do tej pory nie mieli okazji mówić. Inne ofiary molestowania miały okazję przekonać się dzięki temu, że nie są ze swoim problemem same, a to, co im się przytrafiło, choć bardzo powszechne, nie jest jednak czymś normalnym i dopuszczalnym. Wydawałoby się, że mimo przykrego tematu, jakiego dotyczy, cała inicjatywa jest naprawdę dobra i potrzebna. Ale w internecie nic nie wywołuje wyłącznie pozytywnego efektu. Po serii wyznań przyszła więc pora na falę oskarżeń i krytyki. Nie, nie chodzi o negatywne komentarze wymierzone w sprawców, którzy zasługują na wszelkie słowa potępienia, ale o te, które uderzyły w osoby dzielące się swoimi bolesnymi doświadczeniami.

Nie mogła po prostu walnąć go w pysk?

Pierwszy, bardzo „klasyczny” i typowy w tym kontekście zarzut brzmi: „Widocznie tego chciała, skoro po prostu nie powiedziała „nie”/nie uciekła/nie dała mu po mordzie”. Po pierwsze: nawet gdyby ofiara przemocy seksualnej rzeczywiście zareagowała w ten sposób, nie zmieniłoby to faktu, że ktoś pozwolił sobie na niestosowne zachowanie wobec niej. Czy to, że uderzysz gościa po twarzy, w jakiś magiczny sposób cofnie czas i sprawi, że jego wcześniejsze molestowanie przestanie być faktem? Czy doprowadzi do tego, że zapomnisz o sytuacji, w której jakiś obcy facet uznał, że twoje ciało nie należy do ciebie? Raczej nie. Jeśli nawet jakaś aktorka postanowi odrzucać wszystkie propozycje otrzymania roli „przez łóżko”, nie zmieni to faktu, że takie sytuacje w ogóle miały miejsce. Kobieta, która udaje się na rozmowę kwalifikacyjną czy spotkanie biznesowe, idzie tam jako pracownica, a nie jako obiekt. Bycie traktowaną jak chodzący kawał mięsa naprawdę potrafi być męczące i frustrujące. A rozwiązanie siłowe nie stanowi żadnego remedium – takie sytuacje po prostu nie powinny mieć miejsca.

W przypadku molestowania nie chodzi zresztą tylko o kontakty międzypłciowe.

Wyznanie Terry’ego Crewsa, który nie tylko jest mężczyzną, ale również dysponuje imponującą muskulaturą, zwraca uwagę na to, że nadużycia seksualne mogą pojawić się w każdej relacji opartej na władzy. Choć w teorii osoba, która jest silna fizycznie, nie powinna obawiać się takich ataków (bo przecież może się obronić), w rzeczywistości boimy się także tych, którzy mogliby nam zaszkodzić poprzez swoje wpływy i znajomości. Z tego powodu, kiedy Terry Crews został złapany za krocze przez hollywoodzkiego producenta, po prostu bał się zareagować, choć z uwagi na swoje warunki fizycznie prawdopodobnie byłby w stanie położyć go jednym ciosem: „Miałem ochotę skopać mu tyłek, ale dotarło do mnie, jak by to wyglądało z zewnątrz. „Ponad stukilogramowy, czarnoskóry mężczyzna pobił hollywoodzką szychę” – takie nagłówki czytalibyśmy następnego dnia. Choć ja pewnie nie mógłbym ich przeczytać, bo SIEDZIAŁBYM W WIĘZIENIU. Dlatego wraz z żoną po prostu wyszliśmy. (…) Nie zdecydowałem się na żadne kroki w tej sprawie, bo bałem się ostracyzmu, a mój napastnik to osoba posiadająca władzę i wpływy. Odpuściłem i teraz rozumiem, dlaczego wiele kobiet, które tego doświadczyły, także odpuszcza.

Wielka mi sensacja – przecież wszyscy wiedzieliśmy, że światek filmowy jest zepsuty i niemoralny

To jeden z moich „ulubionych” argumentów, od których czytania robi mi się naprawdę słabo. Tego typu myślenie zakłada, że jeśli coś jest powszechne i nie stanowi dla nikogo tajemnicy, z jakiegoś powodu automatycznie staje się bardziej akceptowalne. Tymczasem w moim odczuciu jest dokładnie odwrotnie: fakt, że w niektórych środowiskach molestowanie traktowane jest jak norma, jest dla mnie szczególnie przerażający. Rozumiem, że aby funkcjonować w tym świecie, warto dorobić się grubej skóry, aby nie zwariować, ale to nie znaczy, że mamy odwracać głowę za każdym razem, kiedy słyszymy o czymś negatywnym lub wręcz piętnować ofiarę za to, że śmiała powiedzieć o tym głośno. „Wszyscy na wsiach topią małe kotki”, „Mnóstwo rodziców bije swoje dzieci”, „To żadna tajemnica, że kobiety na tych samych stanowiskach zarabiają mniej niż mężczyźni” – to tylko kilka przykładów podobnych stwierdzeń, które przyszły mi do głowy jako pierwsze, ale można byłoby je mnożyć niemal w nieskończoność. Nie rozumiem, jak ktoś może stosować takie argumenty w dyskusji. Tak, od dawna pojawiały się głosy, że w Hollywood wiele osób wykorzystuje swoją władzę, dopuszczając się nadużyć seksualnych (i nie tylko) w stosunku do mniej wpływowych współpracowników. Rzeczywiście, zjawisko otrzymywania ról za seks nie jest niczym nowym. I co z tego? Czy to czyni te zachowania mniej niewłaściwymi?

Czy jeśli określoną rzecz zrobi sto osób, to sto pierwsza będzie już usprawiedliwiona?

To wspaniale, że zmowa milczenia w końcu została przerwana i padły konkretne nazwiska. Do tej pory wielu wpływowym osobom wydawało się, że są nietykalne i bezkarne, ponieważ inni bali się im narazić. Tego typu zdarzenia były zamiatane pod dywan i wyciszane, by reputacja wielkich gwiazd na nich nie ucierpiała. A przez to ofiary czuły się niewidzialne i nic nieznaczące. Wypływał z tego naprawdę koszmarny przekaz: skoro nie mogę przeciwstawiać się molestowaniu, to znaczy, że inni ludzie MAJĄ PRAWO mnie dotykać i uprzedmiotawiać, kiedy tylko mają na to ochotę. Otóż nie mają prawa. I osobiście bardzo cieszę się z tej „burzy”. Mimo tego, że bardzo cenię talent aktorski Kevina Spacey’a. W pewnym sensie to trochę zabawne, że internauci pozwalają sobie na takie emocje w tej sprawie. Naprawdę aż tak wkurza was fakt, że nie zobaczycie już ulubionego aktora w „House of cards”, a waszą tablicę zasypały hasztagi #metoo? Cóż, to chyba mała cena za sprawienie, że wiele osób w końcu poczuje się bezpiecznie w miejscu pracy.

Do tej pory nikt nic nie mówił, a teraz nagle wszystkim się przypomniały te historie?

Pamiętajmy, że choć przez wiele lat tego typu zdarzenia miały miejsce, to nie było przyzwolenia na to, by mówić o nich głośno. Wiele ofiar nie zdecydowało się na reakcję ze strachu, inne doświadczały nacisków ze strony osób o większych wpływach, były szantażowane, a w nieco bardziej optymistycznej wersji „uciszane” pozasądowymi ugodami. Warto wspomnieć także o osobach, które nie sprzeciwiały się molestowaniu, bo… nie miały pojęcia, że mają do tego prawo. Jeśli w twoim środowisku coś jest powszechne i nieustannie przechodzi bez echa, to prawdopodobnie po jakimś czasie ty również zaczniesz traktować to jak normę. Mam nadzieję, że akcja #metoo uświadomiła choć części przedstawicieli obu płci, że obmacywanie czy poklepywanie kogoś, kto sobie tego nie życzy, to nie „niewinny żart” ani „forma flirtu”, tylko nadużycie. Że choć kilka osób zdało sobie sprawę, że ich „zwyczajne” zachowania mogą wyrządzić komuś krzywdę. Liczne internetowe dyskusje przy okazji tej sprawy boleśnie uświadomiły mi, jak wielu ludzi nie ma zielonego pojęcia, czym jest molestowanie i jakie zachowania można uznać za niestosowne czy przekraczające granice.

Skoro przez tyle lat przypadki molestowania w Hollywood (i nie tylko) były tematem tabu, mamy w tej kwestii bardzo duże zaległości.

Fala wyznań ofiar takich nadużyć może wywoływać wrażenie, jakby wszyscy doświadczali tego jednocześnie. Ale przecież te sytuacje miały miejsce na przestrzeni wielu lat. Po prostu dopiero teraz ofiary poczuły, że mają odpowiednie warunki, by mówić o tym głośno. Powinniśmy się cieszyć, że to w końcu nastąpiło. Może dzięki nagłaśnianiu przypadków molestowania, a także konsekwencji, jakie nareszcie spotykają sprawców, kolejni potencjalni agresorzy zastanowią się dwa razy, zanim pozwolą sobie na coś podobnego.

 


Designed by Freepik

Pierwsza scena orgazmu w kinie pojawiła się w nakręconym w 1933 roku filmie „Ekstaza”. Choć kamera pokazywała wówczas jedynie twarz grającej główną rolę Hedy Lamarr, dzieło wywołało powszechne oburzenie, a w niektórych krajach zakazano jego wyświetlania.

Trzeba przyznać, że od tamtego czasu wiele się zmieniło, a sceny seksu w filmach nikogo już nie szokują. Mało tego: kolejne części „Pięćdziesięciu Twarzy Grey’a” były krytykowane między innymi za to, że za mało w nich było golizny, a sceny erotyczne okazały się zdecydowanie zbyt zachowawcze jak na obecne standardy. Te ostatnie zmieniały się przez lata, a kolejne filmy i seriale stopniowo przecierały szlaki i przesuwały granicę tego, co dopuszczalne na ekranie. Wszyscy znamy słynną scenę udawanego orgazmu odgrywaną przez Meg Ryan w „Kiedy Harry Poznał Sally”. Dla Niny portretowanej przez Natalie Portman w filmie „Czarny Łabędź” orgazm osiągnięty przez masturbację staje się symbolicznym momentem odkrycia własnej kobiecości. Dystrybutor filmu „Nimfomanka” zdecydował się nawet na umieszczenie wizerunków szczytujących aktorów na promujących go plakatach. Co ciekawe, Shia LaBeouf odgrywający w nim jedną z głównych ról przyznał, że seks na ekranie nie był symulowany. Z kolei kultowy już serial „Seks w wielkim mieście”, wyróżniający się licznymi i odważnymi jak na swoje czasy scenami erotycznymi, zasłynął również pokazywaniem seksu w nieco bardziej realistyczny i życiowy sposób niż większość produkcji. Jedna z bohaterek, Samantha, odważnie przyznała nawet, że osiągnięcie orgazmu bywa bardzo czasochłonne i niejednokrotnie kosztuje wiele wysiłku. W ten sposób serial przetarł szlaki dla swoich następców, takich jak „The Bold Type”, w którym jedna z trzech głównych postaci, dwudziestokilkuletnia, atrakcyjna i przebojowa dziennikarka Jane zdradziła, że jeszcze nigdy nie udało się jej go zaznać.

Wszystkie te zmiany w kinie zarówno odzwierciedlają zmiany w społecznym podejściu do seksu, jak i je prowokują.

Kolejne akty przełamywania tabu często stają się pretekstem do dyskusji na temat tej sfery życia. Choć w społeczeństwie wciąż pokutuje wiele związanych z nią mitów, trudno porównać sytuację współczesnych kobiet do stanu wiedzy, jaki miały poprzednie pokolenia. Nasze prababki, nękane wątpliwościami dotyczącymi reakcji własnego ciała, nie mogły po prostu wpisać odpowiedniego hasła w Google i kliknąć „wyszukaj”. Co więcej – nawet podręczniki i encyklopedie nie były w stanie im pomóc, ponieważ w tamtym czasie wszystko to, co my już wiemy (a przynajmniej powinnyśmy wiedzieć), miało dopiero zostać odkryte i zbadane.

Dla starożytnych seks był czymś naturalnym i zdrowym.

Dopiero narodziny chrześcijaństwa przyniosły zmiany w tej materii. Według świętego Augustyna „orgazm czyni człowieka niezdolnym do myślenia oraz niszczy jego ducha”. Zgodnie z Pismem Świętym współżycie pozamałżeńskie stanowi przeszkodę do świętości. Przez wieki seks dla przyjemności był uznawany za grzech – czynność ta mogła mieć na celu wyłącznie prokreację. Przez pewien czas przewinieniem było nawet oglądanie nagości współmałżonka, a ewentualne zbliżenia (o ile można je tak nazwać) odbywały się przy użyciu tzw. koszuli mnisiej, wyposażonej w otwór na genitalia. W XIX wieku lekarze bardzo często diagnozowali „histerię” – zespół objawów (takich jak zaburzenia łaknienia, bóle głowy, problemy natury emocjonalnej oraz szeroko pojęte „stwarzanie kłopotów dla otoczenia”) występujących rzekomo wyłącznie u kobiet w wyniku niespokojnej macicy, wędrującej w górę „w poszukiwaniu wilgoci”. Ku uciesze pacjentek medycy postanowili leczyć te dolegliwości za pomocą strumienia wody skierowanego na części intymne lub ich manualnej stymulacji, a z czasem również prototypów dzisiejszych wibratorów. Co ciekawe, wibratory trafiły do gospodarstw domowych na długo przed pojawieniem się pierwszych odkurzaczy czy elektrycznych żelazek! Warto podkreślić, że wiedza na temat kobiecej seksualności nie była wówczas zbyt imponująca. Na początku XX wieku tematykę tę zdominowały teorie Zygmunta Freuda, który twierdził, iż orgazm osiągany poprzez stymulację łechtaczki jest domeną kobiet niedojrzałych, a z czasem powinien on zostać całkowicie zastąpiony przez orgazm pochwowy. Niestety, te wyobrażenia pokutują do dziś, a wiele współczesnych kobiet zgłasza się do gabinetów seksuologicznych, przekonanych, że skoro ich rozwój nie przebiega w taki sposób, to z ich organizmami jest coś nie tak.

Pierwszym wielkim przełomem dotyczącym wiedzy o seksie był słynny Raport Kinseya.

Amerykański biolog Alfred Kinsey oraz jego współpracownicy przeprowadzili ponad 10 tysięcy wywiadów z dorosłymi osobami obu płci, pytając o ich zachowania seksualne. Wyniki tych badań zostały przedstawione w dwóch książkach: „Sexual Behavior in the Human Male” (opublikowanej w roku 1948) oraz „Sexual Behavior in the Human Female” (wydanej pięć lat później). Prace te zszokowały opinię publiczną: wynikało z nich, że aktywność seksualna ma miejsce nie tylko w wieku rozrodczym, wiele osób oddaje się intymnym doświadczeniom pozamałżeńskim, masturbacja jest powszechnym zjawiskiem, a większość osób choć raz w życiu uprawiała seks oralny. Ponadto 18% badanych mężczyzn i 13% kobiet miało na swoim koncie doświadczenia o charakterze homoseksualnym. Oprócz tego Kinsey podważył dychotomiczny podział na osoby hetero- i homoseksualne, twierdząc, że nasza seksualność to kontinuum, na którym wspomniane wartości płynnie się przenikają. Według niego orientacja psychoseksualna obejmuje wiele czynników, takich jak fantazje erotyczne, zachowania, emocje, styl życia oraz samoidentyfikacja. Choć obecnie badania Kinseya bywają krytykowane za niereprezentatywność próby, nie można mu odmówić przełamania pewnego tabu i przetarcia szlaków dla kolejnych naukowców interesujących się seksualnością człowieka, a także obalenia wielu mitów, zgodnie z którymi jeśli o pewnych zachowaniach nie mówi się głośno, to znaczy, że nie mają one miejsca w rzeczywistości.

Kolejnym krokiem milowym były badania przeprowadzone przez Williama Mastersa i Virginię Johnson, którzy zaproponowali znacznie bardziej praktyczne podejście.

Pionierzy współczesnej seksuologii eksplorowali ludzką seksualność w laboratorium, używając profesjonalnej aparatury pomiarowej, między innymi specjalnie zaprojektowanego dilda wyposażonego w kamerę, pozwalającego na dokładne monitorowanie reakcji kobiecego ciała. Jak nietrudno się domyślić, ich metody wywołały powszechne oburzenie, skierowane nie tylko na fakt, iż naukowcy przyglądali się ludziom masturbującym się oraz odbywającym stosunki seksualne, ale również na spostrzeżenie, że kobiecy orgazm nie wymaga działania, a nawet obecności mężczyzny. Ich obserwacje okazały się przełomowe na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, okazało się, że fizjologiczne reakcje na erotyczne bodźce są bardzo podobne u przedstawicieli obu płci (chociaż u kobiet podniecenie pojawia się nieco wolniej). Po drugie, niezależnie od rodzaju stymulacji, szczytowanie u pań zawsze przebiega tak samo. Wniosek: rozróżnienie na orgazm łechtaczkowy i pochwowy nie ma żadnego uzasadnienia. Innym wielkim odkryciem słynnej pary badaczy był fakt, że kobiety są zdolne do osiągania wielokrotnych orgazmów.

Zgodnie z obserwacjami Mastersa i Johnson (oraz wynikami wielu późniejszych badań) cykl reakcji seksualnych u kobiety rozpoczyna się podnieceniem.

W odpowiedzi na erotyczne bodźce (o dowolnym charakterze) kobiece ciało reaguje stwardnieniem sutków, nabrzmieniem piersi oraz nawilżeniem pochwy. Kolejnym etapem jest plateau, które charakteryzuje się jeszcze mocniejszym nawilżeniem, przekrwieniem ścian pochwy oraz nabrzmieniem warg sromowych i zmianą ich barwy na ciemniejszą. Następuje erekcja łechtaczki (tak, tak, nie tylko mężczyźni mają erekcję!), która napina się, a jej gruczoły wysuwają się spod ochronnego napletka. Oprócz tego oddech przyspiesza, ciśnienie wzrasta, serce bije szybciej, a mięśnie się napinają. W tym momencie organizm jest gotowy na szczytowanie. I jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, nadchodzi ON, czyli orgazm. Jego oznakami są skurcze pochwy i dna macicy, które dają odczucie silnej rozkoszy i zaspokojenia seksualnego. Po orgazmie następuje faza odprężenia. Napięcie mięśni spada, przekrwienie narządów płciowych ustępuje, pojawia się uczucie błogostanu i relaksu. Jednak w przypadku części kobiet zamiast fazy odprężenia pojawia się „powtórka z rozrywki”, czyli plateau, po którym może nastąpić kolejny orgazm.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, podział na orgazmy pochwowe i łechtaczkowe nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością.

Faktycznie, kobiety mogą szczytować w wyniku rozmaitych rodzajów stymulacji, jednak przebieg reakcji seksualnych zawsze jest podobny. Aby zrozumieć to zagadnienie, przyjrzyjmy się budowie łechtaczki. Z pewnością warto wspomnieć, iż jest to jedyny organ w całej ludzkiej anatomii, którego jedyną funkcją jest dostarczanie nam przyjemności! W tym (jakże szlachetnym) celu wyposażona jest w aż 8-17 tysięcy włókien nerwowych, co czyni ją najbardziej unerwionym zakamarkiem naszego ciała, zostawiającym daleko w tyle choćby język czy opuszki palców. W dodatku widoczny i możliwy do dotknięcia fragment łechtaczki to tylko jej niewielka część, zaś pozostałe znajdują się wewnątrz naszego ciała. W rzeczywistości łechtaczka jest sporym (kilkucentymetrowym) organem, otaczającym pochwę oraz cewkę moczową, który podczas podniecenia nabrzmiewa, powodując przyjemność seksualną. Należy jednak pamiętać, że każda z nas jest zbudowana nieco inaczej i właśnie stąd mogą wynikać różnice w reagowaniu na poszczególne rodzaje stymulacji seksualnej.

O tym, że orgazm jest bardzo przyjemny, doskonale wie każdy, kto kiedykolwiek miał okazję go doświadczyć.

Zdaniem wielu badaczy nie jest to jednak jedyny powód, dla którego warto go często przeżywać. Regularna satysfakcja seksualna pomaga zredukować napięcie, poprawia nastrój, pomaga zwalczyć bezsenność, poprawia odporność organizmu, działa przeciwbólowo, a według niektórych badaczy także zwiększa szansę zajścia w ciążę.

Tyle teorii. A jak wyglądają nasze doświadczenia z orgazmem w prawdziwym życiu?

Aby się tego dowiedzieć, przeprowadziłyśmy ankietę, w której wzięło udział 280 kobiet w wieku od 18 do 54 lat (przy czym 62,9% respondentek mieściło się w przedziale 25-34 lata). Okazało się, że większość z nas po raz pierwszy szczytowała w wyniku masturbacji – takiej odpowiedzi udzieliło aż 66,8% ankietowanych. Pozostałe doświadczyły tego podczas stosunku waginalnego (12,5%), w czasie innego rodzaju pieszczot (11,8%) oraz w trakcie stosunku oralnego (7,5%). 1,4% kobiet nie miało orgazmu nigdy. Wbrew romantycznym wyobrażeniom wynikającym z książek czy filmów, orgazm podczas pierwszego razu zdarza się bardzo rzadko – miało go jedynie 8,6% badanych. Zdecydowana mniejszość, bo tylko 16,4%, doświadcza go w wyniku każdego stosunku.

Aż 59,6% kobiet przynajmniej raz udawało orgazm. Dlaczego?

Wśród najczęściej powtarzających się uzasadnień znalazły się: chęć sprawienia przyjemności partnerowi, obawa o sprawienie mu przykrości i urażenie jego „męskiej dumy”, a także dążenie do jak najszybszego zakończenia nieudanego seksu.

38,9% uczestniczek badania deklaruje, że orgazm podczas stosunków waginalnych (bez dodatkowej stymulacji łechtaczki w trakcie) zdarza im się bardzo rzadko. 30% osiąga go w taki sposób bez problemu, zaś 31,1% – nigdy. 62,1% z nas przynajmniej raz doświadczyło orgazmu wielokrotnego. 57,9% ankietowanych deklaruje zadowolenie z tego, jak często szczytują. 38,2% pań uznaje swoje życie erotyczne za satysfakcjonujące, 35% przyznaje, że „jest OK, ale mogłoby być lepiej”, zaś 26,8% w ogóle nie jest z niego zadowolonych.

Jak widać, choć teoretycznie każda z nas przeżywa orgazm w ten sam sposób, nasze doświadczenia i spostrzeżenia w tej sferze znacznie się od siebie różnią. Nie należy się temu dziwić: każda z nas jest inna i wyjątkowa, a nasze ciała wymagają indywidualnego podejścia. Warto zaakceptować te rozbieżności i po prostu cieszyć się tą jakże istotną częścią naszego życia. Im lepiej znamy własne ciała i potrzeby, tym łatwiej jest nam osiągnąć przyjemność.

Zbliżają się święta, a wraz z nimi… No właśnie, co? Opychanie się pysznościami w towarzystwie szczęśliwej, roześmianej rodziny czy może nerwowe bieganie między kuchnią a oknami, które przecież same się nie umyją i pokrzykiwanie na resztę domowników, sprawiających wrażenie zainteresowanych co najwyżej ubieraniem choinki i podjadaniem pierniczków? Który opis bardziej pasuje do Bożego Narodzenia w twoim domu?

Zgaduję, że pomimo szczerych chęci nadchodzące świętowanie w wielu rodzinach poprzedzone zostanie męczarnią, po której części uczestników zwyczajnie odechce się barszczu i czekoladowych Mikołajów. No dobra, może nie Mikołajów, bo to jednak czekolada (podobno ktoś kiedyś znał kogoś, kto nie lubi czekolady…), ale całej reszty Bożego Narodzenia. Bo niezależnie od tego, czy jesteśmy wierzący i w związku z tym to święto jest dla nas okazją do głębokich, religijnych przeżyć, czy raczej stanowi ono dla nas tradycję i kolejny pretekst do zajęcia miejsca przy suto zastawionym stole, łatwo stracić z oczu to, co najważniejsze, kiedy pole widzenia zajmuje nam sterta brudnych garów i ciągnąca się kilometrami lista spraw do załatwienia.

W telewizyjnych reklamach panie domu uśmiechają się do nas znad słoików majonezu, którym dekorują sałatkę jarzynową dla roześmianych od ucha do ucha dzieci.

Nikt nie kłóci się o to, kto tym razem wyszoruje lustra i okna, przyniesie ze sklepu tonę zakupów i obierze buraki do barszczu. Nikt nie stoi przy garach przez trzy dni i nie toczy bojów z sąsiadem o ostatniego karpia w pobliskim Lidlu. Nikt nie jest poirytowany ani zmęczony. Jedzenia jest akurat tyle, ile trzeba (a w dodatku każda potrawa wygląda jak milion dolarów), mieszkanie lśni, wszyscy mają nienaganne stylówki i szerokie uśmiechy odsłaniające śnieżnobiałe zęby. Wiecie dlaczego? Bo ktoś wcześniej tę chatę (a właściwie plan zdjęciowy) wysprzątał, kasując za to miliony monet, wyprodukował atrapy jedzenia (fun fact: błyszczący syrop klonowy na zdjęciach w prasie to w rzeczywistości olej silnikowy), uczesał, pomalował i ubrał aktorów, którym następnie kazano się śmiać, jakby wspomniany majonez opowiadał najlepsze dowcipy świata. Innymi słowy: to się nie dzieje naprawdę.

I my niby to wszystko wiemy.

Mamy świadomość, że telewizja jest na niby, a Facebook kłamie. Ale co z tego, skoro kolejna blogerka znowu wrzuciła na swój Instagram zdjęcie pierniczków tak pięknych, że masz ochotę wyrzucić własne, na szybko oblane lukrem, przez okno? Sama miałaś w planach pochwalić się swoimi świętami w mediach społecznościowych, ale w obiektywie choinka wydała się jakaś krzywa, światło podkreśliło odrobinę niestartego kurzu na stole, dzieci zrobiły głupie miny, a nowa sukienka okazała się mniej łaskawa dla twojej figury, niż byś sobie tego życzyła. Nawet kot nie chciał współpracować i porzucił rolę modela, zanim udało ci się zrobić choć jedno ostre zdjęcie.

No ale trudno, fotografia nigdy nie była twoją mocną stroną, a ty nie zarabiasz na portalach społecznościowych, więc nie przejmujesz się tym aż tak bardzo.

Za to słynna polska gościnność nie pozwala ci zapomnieć o tych nieszczęsnych oknach (a kto by chciał je myć, kiedy na dworze jest tak zimno…?), domowych pierogach, dwóch makowcach, trzech sernikach i pierniku, które koniecznie trzeba zrobić, bo inaczej równie dobrze można byłoby odwołać Boże Narodzenie. Wiadomo, w takim momencie nikt nie chce zapraszać gości do brudnego mieszkania i częstować ich gotowymi ciasteczkami. Ale czy wiele z nas nie przesadza w drugą stronę? Czy naprawdę tego jedzenia musi być aż tak dużo, żebyśmy musieli wyjadać resztki przez kolejny tydzień? Czy coś się stanie, jeśli na stole stanie tylko jedno ciasto, a obrus nie będzie idealnie wyprasowany?

Bardzo możliwe, że rzeczywiście coś się stanie: na przykład trochę wyluzujemy i zaczniemy naprawdę czerpać frajdę ze świąt.

Może będziemy szczerze się uśmiechać do reszty domowników siedzących z nami przy stole, bo dzień wcześniej nie pokłócimy się z nimi o nieposprzątaną półkę w łazience. Może przypomnimy sobie, po co w ogóle to robimy i będziemy miały siłę cieszyć się smakiem sernika, a później spalić pochodzące z niego kalorie na spacerze, bo nie będziemy nieziemsko zmęczone po przygotowaniach do perfekcyjnej Wigilii.

Zwłaszcza, że tak naprawdę idealne święta to spotkanie z ludźmi, których kochamy i z którymi chcemy spędzać czas.

Są udane nie z powodu doskonałego smaku potraw, ale dzięki radosnej atmosferze. Jeszcze lepiej, jeśli w całym tym zamieszaniu mamy czas na chwilę wytchnienia i refleksji. Jest wiele możliwości, dzięki którym możemy uniknąć błędów naszych mam i babć, które brały znakomitą większość przygotowań na swoje barki. Możemy rozsądnie i sprawiedliwie podzielić się zadaniami z resztą domowników, urządzić imprezę „składkową” lub skorzystać z cateringu, ewentualnie po prostu zrobić nieco mniej jedzenia. Możemy nie patrzeć w stronę nie do końca czystego okna. Możemy zaplanować te święta tak, by było nam dobrze i przyjemnie, nawet jeśli nie będą przypominały tych ze zdjęć w kolorowych magazynach. Możemy wymyślić nasze własne, nowe tradycje: coroczny wypad na kręgle, spacer do lasu lub granie w planszówki. Jeśli masz dzieci, zastanów się, jakie wspomnienia będą dla nich cenniejsze: Bożego Narodzenia z dziesięcioma idealnymi ciastami, świętowanego w wysprzątanym na błysk domu, ale z padającymi na twarz, wkurzonymi rodzicami czy może świąt skromniejszych, ale za to spokojniejszych i spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze?

Może w tym roku wszystkie zróbmy mały eksperyment: spróbujmy wrzucić trochę na luz i odpuścić sobie przynajmniej część obowiązków, które do tej pory odbierały nam frajdę ze świąt.

Jestem pewna, że dla naszej rodziny najpiękniejszym prezentem będzie po prostu nasz dobry nastrój i możliwość spędzenia z nami czasu (choć nie obrazi się, jeśli dorzucimy jej do tego wymarzoną zabawkę, dobrą książkę lub voucher do SPA). Co mamy do stracenia? Jeśli okaże się, że takie spokojne Boże Narodzenie nam nie odpowiada, za niecałe pół roku będziemy mogły naprawić swój błąd i zaharować się z okazji Wielkanocy.

 

This error message is only visible to WordPress admins

Error: No connected account.

Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.

Mother-Life Balance to zdecydowanie mój plan na macierzyństwo po urodzeniu drugiego dziecka.

Sylwia Luks

The Mother Mag to mój ulubiony magazyn z którego czerpię wiele porad życiowych oraz wartościowych treści!

Leszek Kledzik

The Mother Mag logo